Naród nasz lubi cierpieć.
Jeśli o mnie chodzi, to w "Co się zdarzyło 11 listopada" wyraziłem swoje zdanie nt. rekonstrukcji historycznych - nie uważam ich za szkodliwe, ale sam nie brałbym w tym udziału - są rzeczy dla mnie ważniejsze. Nie potrzebujemy dziś powstańców - tylko wykształconych lekarzy, nauczycieli, itd. Jeśli zaś chodzi o tłumy na ulicach Warszawy, to podobne zjawiska staram się omijać raczej z daleka - nie lubię wszelkiego rodzaju manifestacji (choć za takową można by uznać ubranie się w garnitur), dlatego zazwyczaj nie biorę udziału w żadnych przemarszach, pikietach, itp. Podobnie rzecz ma się z harcerstwem - znam osoby harcerzami będące, doceniam nawet ich wysiłki, jednakże nigdy nie odczuwałem potrzeby przynależności do żadnej masowej organizacji - może powodem moja częściowo mizantropiczna natura, nie wiem. Nie uważam więc, że należy zawodzić z rozpaczy (mowa oczywiście o osobach niezwiązanych osobiście z ofiarami), jednakże czuję się zobowiązany do zachowania powagi.
Nie sposób jednak odmówić Ci racji - choć na to, by po prostu się uczyć (tzn. aktualnie m.in. czytać lekturę), to już w sobotę wpadłem.
Wypadek wydaje się być efektem szeregu nieszczęśliwie podjętych - błędnych decyzji oraz czynników naturalnych - jak pogoda choćby.
Być może reakcja niektórych Twoich znajomych także stąd się bierze.
Nie wiem, skąd się bierze reakcja części moich znajomych - prawdopodobnie wynika to z tego, że nic nie czytają.