1
Konkurs "Książka za recenzję" / "50 lat Fantastycznej przenośni." [Księga Robotów]
« dnia: Stycznia 08, 2011, 03:01:38 am »
„Księga Robotów”, po raz pierwszy wydana przez wyd. Iskra w 1961 roku, jest zbiorem opowiadań wybranych z „Dzienników Gwiazdowych” z ’57 roku, poza ostatnimi dwoma: „Formułą Lymphatera” i „Terminusem”, które to z kolei wybrane zostały z cyklu „ Opowieści o pilocie Pirxie” .
Pierwszy fragment „Księgi...” opisuje siedem podróży słynnego gwiazdokrążcy, badacza i odkrywcy, kapitana dalekiej żeglugi galaktycznej – Ijona Tichego. Jego wyprawy mają charakter głęboko symboliczny. Poprzez proste i obrazowe schematy autor porusza w nich wiele problemów ówczesnego świata. Dotyczą one istoty człowieczeństwa, unikalności i świadomości ludzkiej, a czasem w humorystyczny sposób ukazują pewne paradoksy związane np. z dogmatami kościoła, istotą wolności czy ustrojem demokracji. Dalsza część pt. „Ze wspomnień Ijona Tichego” opisuje spotkania sławnego podróżnika z genialnymi wynalazcami, szalonymi naukowcami. Problematyka wynalazków takich jak ‘dusza’ prof. Decantora, słynne ‘skrzynie’ Corcorana, ‘klony’ Zazula czy maszyna czasowa fizyka Molterisa jest bardziej rozwinięta niż w pierwszej części. Stara się odpowiedzieć na fundamentalne pytania dotyczące m.in. istnienia duszy, realności otaczającego nas świata i powtarzalności człowieka. „Ze wspo...” daje ‘fajną’ bazę do rozmyślań na tematy, z którymi większość z nas się zmaga, lub zmagała. Nie daje ona jednak gotowych odpowiedzi, lecz w przystępny i atrakcyjny sposób, nakłania czytelnika do wymyślenia własnych, naprowadzając go na dany tok myślenia. Ijon Tichy, jako przykład moralności ludzkiej i człowieczeństwa samego w sobie, kieruje do wynalazców słuszne uwagi, krytykuje (, a czasem popiera) pomysły naukowców, zwracając się do tego, że nie wszystko jest ludziom dane. Ukazuje on, że w niektóre sprawy człowiek po prostu nie powinien się ‘plątać’.
„Formuła Lymphatera”, jako kulminacja metaforycznego charakteru książki, w bardzo interesujący sposób wyjaśnia nam czym tak na prawdę jest ewolucja i że nie jest to, w brew pozorom, proces zakończony. Bezdomny i obdarty już z blasku sławy Lymphater spotyka I. Tichego w kawiarni, widząc, że wcześniej kupił książki dotyczące odkryć z dziedziny inżynierii biologicznej, prosi go aby pozwolił mu wyszukać w niej pewne informacje. Pragnie dowiedzieć się, czy ktoś doszedł już do odkrycia, z którym on musiał już raz się skonfrontować. Odkryciem była formuła maszyny posiadającej zdolność (tak jak ptaki i owady) ponadzmysłowego osiągania wiedzy potrzebnej w danym momencie. W chwili ‘włączenia’ sztucznego umysłu, jego świadomość zaczęła rozszerzać się, w formie sfery, we wszystkich możliwych kierunkach, z prędkością światła ogarniając wszystkie informacje wokół. Okazuje się jednak, że Lymphater swoim umysłem - narzędziem ewolucji doszedł do następnego jej ogniwa. Nie mógł on pozwolić na zagładę ludzkości, więc przerażony destruktywnością swojego odkrycia zniszczył maszynę. Całą swoją historię przedstawia w formie interesującego monologu. Ukazana zostaje ciekawa teoria, o udziale człowieka w procesie ewolucji, wypierania innych gatunków przez te ‘zdolniejsze’.
Ostatnie opowiadanie pt. „Terminus”, jest już mniej obrazowe, jednak nadal posiada jawny przekaz. Opisuje ludzkie spojrzenie, podejście do robotyki i za razem niewinności sztucznego umysłu. Jest również bardzo trafnym zakończeniem książki.
Pozostaje tylko pogratulować panu Lemowi, że czytając jego 50-sięcio letnią książkę, nadal świetnie można wczuć się w jej klimat i realia. Szczegółowe, trafne opisy, humor, a przede wszystkim zdumiewająca świeżość myślenia i wyobraźnia autora zachowana w całej książce, sprawia, że „Księga Robotów”, jako wyjątkowo atrakcyjna metoda przedstawienia filozoficznych rozważań w fantastyczno-naukowej oprawie, czyta się jednym tchem, z przyjemnością i uśmiechem na twarzy. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów fantastyki lubiących sobie od czasu do czasu ‘podumać’.
Pierwszy fragment „Księgi...” opisuje siedem podróży słynnego gwiazdokrążcy, badacza i odkrywcy, kapitana dalekiej żeglugi galaktycznej – Ijona Tichego. Jego wyprawy mają charakter głęboko symboliczny. Poprzez proste i obrazowe schematy autor porusza w nich wiele problemów ówczesnego świata. Dotyczą one istoty człowieczeństwa, unikalności i świadomości ludzkiej, a czasem w humorystyczny sposób ukazują pewne paradoksy związane np. z dogmatami kościoła, istotą wolności czy ustrojem demokracji. Dalsza część pt. „Ze wspomnień Ijona Tichego” opisuje spotkania sławnego podróżnika z genialnymi wynalazcami, szalonymi naukowcami. Problematyka wynalazków takich jak ‘dusza’ prof. Decantora, słynne ‘skrzynie’ Corcorana, ‘klony’ Zazula czy maszyna czasowa fizyka Molterisa jest bardziej rozwinięta niż w pierwszej części. Stara się odpowiedzieć na fundamentalne pytania dotyczące m.in. istnienia duszy, realności otaczającego nas świata i powtarzalności człowieka. „Ze wspo...” daje ‘fajną’ bazę do rozmyślań na tematy, z którymi większość z nas się zmaga, lub zmagała. Nie daje ona jednak gotowych odpowiedzi, lecz w przystępny i atrakcyjny sposób, nakłania czytelnika do wymyślenia własnych, naprowadzając go na dany tok myślenia. Ijon Tichy, jako przykład moralności ludzkiej i człowieczeństwa samego w sobie, kieruje do wynalazców słuszne uwagi, krytykuje (, a czasem popiera) pomysły naukowców, zwracając się do tego, że nie wszystko jest ludziom dane. Ukazuje on, że w niektóre sprawy człowiek po prostu nie powinien się ‘plątać’.
„Formuła Lymphatera”, jako kulminacja metaforycznego charakteru książki, w bardzo interesujący sposób wyjaśnia nam czym tak na prawdę jest ewolucja i że nie jest to, w brew pozorom, proces zakończony. Bezdomny i obdarty już z blasku sławy Lymphater spotyka I. Tichego w kawiarni, widząc, że wcześniej kupił książki dotyczące odkryć z dziedziny inżynierii biologicznej, prosi go aby pozwolił mu wyszukać w niej pewne informacje. Pragnie dowiedzieć się, czy ktoś doszedł już do odkrycia, z którym on musiał już raz się skonfrontować. Odkryciem była formuła maszyny posiadającej zdolność (tak jak ptaki i owady) ponadzmysłowego osiągania wiedzy potrzebnej w danym momencie. W chwili ‘włączenia’ sztucznego umysłu, jego świadomość zaczęła rozszerzać się, w formie sfery, we wszystkich możliwych kierunkach, z prędkością światła ogarniając wszystkie informacje wokół. Okazuje się jednak, że Lymphater swoim umysłem - narzędziem ewolucji doszedł do następnego jej ogniwa. Nie mógł on pozwolić na zagładę ludzkości, więc przerażony destruktywnością swojego odkrycia zniszczył maszynę. Całą swoją historię przedstawia w formie interesującego monologu. Ukazana zostaje ciekawa teoria, o udziale człowieka w procesie ewolucji, wypierania innych gatunków przez te ‘zdolniejsze’.
Ostatnie opowiadanie pt. „Terminus”, jest już mniej obrazowe, jednak nadal posiada jawny przekaz. Opisuje ludzkie spojrzenie, podejście do robotyki i za razem niewinności sztucznego umysłu. Jest również bardzo trafnym zakończeniem książki.
Pozostaje tylko pogratulować panu Lemowi, że czytając jego 50-sięcio letnią książkę, nadal świetnie można wczuć się w jej klimat i realia. Szczegółowe, trafne opisy, humor, a przede wszystkim zdumiewająca świeżość myślenia i wyobraźnia autora zachowana w całej książce, sprawia, że „Księga Robotów”, jako wyjątkowo atrakcyjna metoda przedstawienia filozoficznych rozważań w fantastyczno-naukowej oprawie, czyta się jednym tchem, z przyjemnością i uśmiechem na twarzy. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów fantastyki lubiących sobie od czasu do czasu ‘podumać’.