Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Cetarian

Strony: [1] 2 3 ... 25
1
Hyde Park / Odp: ELONA MUSKA „KOLONIA” NA MARSIE
« dnia: Listopada 12, 2025, 02:56:35 pm »
natomiast na Marsie nie ma mikrograwitacji ("nieważkości") tylko jest pioko 0,4 ciążenia ziemskiego.

Ja (oczywiście) pamiętam, że ciążenie na Marsie wynosi ca 0,4g.

W wywiadzie była chyba mowa także o (bardziej prawdopodobnej) bazie na Księżycu, a tam jest tylko 0,16g.
Wariant z nieruchomym terrarium byłby najprostszy.
Na ISS prawdopodobnie zmieściłaby się karuzela o średnicy co najmniej dwóch metrów, może bliżej dwóch i pół, która przy odpowiedniej prędkości obrotowej dawałaby myszom te ca 0,4g (albo tylko 0,16g).

2
Hyde Park / Odp: „Wysyłamy twojego syna na front!”
« dnia: Listopada 12, 2025, 01:14:13 pm »
Cet., czy naprawdę jesteś przekonany, że powinniśmy - jak straszni mieszczanie Tuwima, za przeproszeniem - widzieć wszystko oddzielnie (pomijając ew. rzeczy, które Ci akurat b. dobrze do tezy pasują, jak oczywiste wady Elona M. w innej tutejszej dyskusji ;))? I czy to nie będzie potwierdzeniem tezy Krasowskiego, że typowy inteligent (czy ma inicjały A.M., czy J.K.), najlepiej czuje się gdy dyskutuje o czystych, górnolotnych, ideach tak pracowicie oderwanych od życiowego konkretu, że nieprzydatnych w praktyce (a zająwszy stanowisko moralne sądzi, że już problem rozwiązał)?
(...)

(To samo zresztą można odnieść do sąsiedniej dyskusji o poborze - zasadniczo trudno się nie zgodzić, że przymusowe wzięcie w kamasze i poddanie traumatyzującemu szkoleniu, a bywa, że i wysłanie na linię walki, w najgorszym wypadku i bez ukończenia tego szkolenia, jest jakąś formą moralnego zła, zwł. że zwykle dotyka biedniejszych i mniej cwanych. Pytanie jednak jakimi konkretnymi alternatywami dla tego zła dysponujemy, w sytuacji, w której może grozić jeszcze gorsze - np. zderzenie z rozkręcającą się machiną ludobójstwa, z którą bezbronny z zasady wielkich szans nie ma.)

Pobór nie jest „jakąś formą moralnego zła”, tylko najwyższą formą, bo państwo przemocą wysyła ludzi na śmierć.

Nie chodzi o  „czystą, górnolotną, ideę [tak] pracowicie oderwaną od życiowego konkretu”, tylko o fundamentalną zasadę, o której praktycznej realizacji byłem i jestem gotów (w pewnych granicach) dyskutować.

Punkt wyjścia do ewentualnej dyskusji się nie zmienił (pisałem o tym, i to dość szczegółowo, w tym wątku wcześniej – sporo konkretów padło już w poście otwarcia, półtora roku temu):

Trzeba zdecydowanie podnieść podatki.
W tym wprowadzić podatki majątkowe, w tym od majątków posiadanych za granicą RP.
Od jutra.

To jest życiowy konkret.
   

3
Hyde Park / Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« dnia: Listopada 12, 2025, 01:06:13 pm »
Przy tym system drogowy kraju i systemy komunikacyjne miast, to są naturalne monopole, praktycznie nie da się tego sensownie sprywatyzować.

Odróżnij zarządzanie czymś od prywatyzacji. Czy ja twierdziłem, że należy sprywatyzować drogi? Znów jakoś tak wychodzi, że mówiłem coś, czego nie mówiłem. Od dawna drogi w Polsce są budowane "prywatnie" ponieważ nie istnieją państwowe przedsiębiorstwa budowy dróg (ewentualnie może zostały jakieś "skamieliny", ale nie mają one żadnego znaczenia w wolumenie budów).

Jak najbardziej odróżniam.

Twoim zdaniem właściciel prywatny jest (prawie) zawsze znakomicie racjonalny.

System drogowy kraju i systemy komunikacyjne miast, w dającej się przewidzieć przyszłości, na 99,9% pozostaną własnością odpowiednio państwa lub samorządów.
W związku z tym budowy, rozbudowy, przebudowy i remonty będą zlecane w trybie przetargów.

Jeżeli nie masz żadnych propozycji, jak te przetargi można by usprawnić, to pozostaje tylko jałowe narzekanie - które być może/zapewne ma dla ciebie taką zaletę, że trochę obniża ci ciśnienie i/lub poprawia nastrój, ale w kwestii przetargów niczego nie zmienia.

Przetargi były, są i będą.

Wykonawcy robót są prywatni, ale zlecenia otrzymują w trybie przetargów, które krytykujesz, nie proponując jednak żadnych usprawnień w procedurach.

Cet., czy naprawdę jesteś przekonany, że powinniśmy - jak straszni mieszczanie Tuwima, za przeproszeniem - widzieć wszystko oddzielnie (pomijając ew. rzeczy, które Ci akurat b. dobrze do tezy pasują, jak oczywiste wady Elona M. w innej tutejszej dyskusji ;))?

Do Muska odniosłem się w wątku o Musku i jego opowieściach o kolonii.

Pomiędzy „widzeniem wszystkiego osobno”, a wrzucaniem wszystkiego do jednego kotła, istnieje całe spektrum możliwych sposobów organizowania dyskusji.
Jeden kocioł jest co najmniej równie zły, jak dzielenie problemów na zbyt małe obszary.

Moim zdaniem to super-oczywiste, ale, jeśli jest taka konieczność, wyjaśniam:

Substancje psychoaktywne to po prostu towar, proszek, tabletka, ew. wkład do e-papierosa  (gdyby marihuana była legalna, to byłoby lepiej, żeby ludzi wciągali ją bez smoły i pozostałych składników, będących efektem klasycznego palenia zielska).

Seks jest najbardziej osobistą/intymną relacją, jaka może zachodzić pomiędzy pełnoletnimi ludźmi.

Jeśli chcesz rozszerzyć obszar dyskusji o legalizacji narkotyków, to wręcz narzucającym się do analizy przypadkiem jest eksperyment, polegający na całkowitym zakazie obrotu substancją psychoaktywną, czyli amerykańska prohibicja w latach 1920-1933.

https://en.wikipedia.org/wiki/Prohibition_in_the_United_States

Na prohibicji wyrosły organizacje przestępcze, które potem (bez pośpiechu) zwalczano przez dekady, przez ca 50-60 lat.

Trzydzieści siedem lat zajęło uchwalenie RICO.

\https://en.wikipedia.org/wiki/Racketeer_Influenced_and_Corrupt_Organizations_Act

a potem jeszcze trzeba było zacząć ten akt stosować, przy czym, oczywiście, to nie jest magiczny środek, który powoduje, że mafia znika od samego pomachania egzemplarzem ustawy.

Dlaczego zorganizowana przestępczość dalej istnieje w USA, to temat na osobny duży wątek (w tej części, która nie dotyczy handlu narkotykami, tylko innych obszarów).

*
Teza maźka, że państwo jest aż tak niewydajne, że nie potrafiłoby zarabiać na dystrybucji towaru, którego hurtowa cena wynosi około dwa-cztery procent ceny detalicznej, jest … całkowicie nieuzasadniona (a w wersji „silnej” absurdalna).

No, tak sobie twierdzi i już. Kto mu zabroni.

To w zasadzie zamyka dyskusję.

4
Hyde Park / Odp: ELONA MUSKA „KOLONIA” NA MARSIE
« dnia: Listopada 12, 2025, 12:47:40 pm »
@Q

Proszę, nie mieszaj kwestii legalizacji prostytucji z legalizacją narkotyków.

To są dwie bardzo różne kwestie, tyle, że mają w tytule „legalizacja”.

Cet., czy naprawdę jesteś przekonany, że powinniśmy - jak straszni mieszczanie Tuwima, za przeproszeniem - widzieć wszystko oddzielnie (pomijając ew. rzeczy, które Ci akurat b. dobrze do tezy pasują, jak oczywiste wady Elona M. w innej tutejszej dyskusji ;))?

Pomiędzy Elonem Muskiem a „Elona Muska kolonią na Marsie” zachodzi oczywisty i ścisły związek, polegający na tym, że to Elon Musk opowiada brednie o tym, że powstanie kolonia na Marsie, milionowa i samowystarczalna.

O lotach na Marsa (o kolonii chyba nie) opowiada np. Mars Society i osobiście Zubrin, ale oni mają chyba co najwyżej pół promila rozpoznawalności Muska. A może tylko promil promila.

W związku z tym wątek mógłby się nazywać "Elon Musk jako taki (a jeżeli nie taki, to jaki i dlaczego), oraz jego absurdalne opowieści o samowystarczalnej kolonii na Marsie."
(lub jakoś podobnie).

Musk to najbogatszy człowiek na świecie, na pewno co najmniej wybitny, a może nawet genialny inżynier, menedżer … powiedzmy, niekonwencjonalny, ale co by o Musku nie powiedzieć, Falcon 9 miał serię prawie trzystu startów bez awarii.

W związku z tym przez miliony ludzi na świecie jest traktowany poważnie, kiedy opowiada brednie o kolonii.
Nie wiem, czy wśród tych entuzjastycznych słuchaczy Muska odsetek ludzi, którzy mówią o sobie z dumą (a co najmniej bez skrępowania) „Zawsze byłem noga z matmy” jest wyższy niż w całej populacji, czy nie, ale pomiędzy ewentualnym zdaniem bez problemu matury z matematyki, a zrozumieniem stopnia złożoności samowystarczalnej kolonii jest ogromny odstęp.
W związku z tym Musk może bez przeszkód snuć swoje mitomańskie brednie.
 
Przy tej okazji wspomnę, że jakiś czas temu, rzędu pojedynczych miesięcy, przeczytałem wywiad z autorem albo współautorem książki, którą chyba tutaj, Q, linkowałeś, (ale nie chce mi się tego sprawdzać) i ten człowiek powiedział, między innymi, rzecz skądinąd dosyć oczywistą, że mianowicie, jeśli ktoś myśli (a zwłaszcza mówi) o długotrwałym, czy wręcz wielopokoleniowym pobycie ludzi na Marsie, to powinien przeprowadzić eksperyment polegający na wyhodowaniu iluś tam pokoleń myszek w warunkach mikrograwitacji.

Można przy tym zadać pytanie: dlaczego się tego nie robi na ISS, skoro stacja służy do badania wpływu długotrwałego stanu nieważkości na człowieka, oczywiście relatywnie długotrwałego, standardowo to sześć miesięcy, a w porywach do prawie roku.
No i na razie nikt się też na stacji nie rozmnażał.

Na stacji jest stała załoga od ponad 20 lat, więc nawet gdyby to nie był wysoki priorytet i gdyby eksperyment rozpoczęto nie 20 lat temu, a dopiero 10 lat temu, to można by do dziś wyhodować co najmniej czterdzieści pokoleń myszy laboratoryjnych. (Osiągają dojrzałość płciową po czterech-sześciu tygodniach od urodzenia, ale, z tego co wyczytałem, zaleca się rozmnażanie dopiero w wieku około dwa i pół miesiąca, więc przyjmuję na okrągło pokolenie co trzy miesiące).
Terrarium zajęłoby na stacji może ćwierć metra sześciennego,  a cały eksperyment kosztowałby pewnie kilkuset tysięcy dolarów, co najwyżej kilka milionów.

Więc dlaczego tego nie zrobiono?

Przypuszczam, że nie wykonano takiego eksperymentu dlatego, że, z wysokim prawdopodobieństwem, te myszki z 40 pokolenia byłyby jakimiś monstrami, a przywiezione na ziemię nie byłyby w stanie nawet wyczołgać się z klatki, ani nawet oddychać, przygniecione ciążeniem ziemskim.

Musk dostarcza na ISS zaopatrzenie od 2012 roku, a od 2020 roku wozi także ludzi, w ramach rozliczeń z NASA bez wątpienia mógłby wstawić na ISS takie terrarium z myszkami.

Nie robi tego, bo widok zdychających na Ziemi myszek z czterdziestego, a może nawet już np. z dwudziestego pokolenia, byłby pi-arowym koszmarem.
(Z tym że, żeby zdechnąć na Ziemi, myszki musiałyby najpierw przetrwać kilka minut ca 3g przy schodzeniu z orbity, co samo w sobie mogłoby się okazać awykonalne).

*
Nie ma żadnej „Mars Colony Design Reference Mission” – nawet dla wstępnych etapów.

*
Biosphere 2

https://en.wikipedia.org/wiki/Biosphere_2

kosztowała 150 milionów dolarów (wydatkowanych w latach 1984-1991), czyli mniej niż 450 milionów dzisiejszych dolarów, ale na ca 80% powierzchni Biosphere 2 symulowano rozmaite klimaty Ziemi, pod uprawy przeznaczono tylko 2.500 m.kw. z całkowitej powierzchni 12.700 m.kw.       

“Its seven biome areas were a 1,900-square-meter (20,000 sq ft) rainforest, an 850-square-meter (9,100 sq ft) ocean with a coral reef, a 450-square-meter (4,800 sq ft) mangrove wetlands, a 1,300-square-metre (14,000 sq ft) savannah grassland, a 1,400-square-meter (15,000 sq ft) fog desert, and two anthropogenic biomes: a 2,500-square-meter (27,000 sq ft) agricultural system and a human habitat with living spaces, laboratories and workshops”

Jakaś Biosfera 3, o podobnej powierzchni przeznaczonej tylko pod uprawy, czyli ca 2.500 m.kw. kosztowałaby zapewne około sto milionów dolarów, czyli m.w. tyle, ile jeden test Starshipa.

Ale żadnej tego typu instalacji Musk nie postawił, ani nie planuje (Nie informuje o takich planach).

„Kolonia na Marsie” jest mega-ściemą mega-mitomana i w tym sensie, to jest właściwe miejsce do pisania o Musku.
Jeśli się komuś chce.
Założyłem ten wątek 6 lipca 2023 r. minęły dwa lata i kwartał, a żadnych konkretów jak nie było, tak nie ma.

Przy tym krótki film, zalinkowany w poście otwarcia, został opublikowany na YT 29 września 2017 roku.

Osiem lat i czterdzieści cztery dni temu.

Od przemówienia Kennedy’ego w Kongresie z zapowiedzią lądowania (25 maja 1961 r.)

https://www.senate.gov/artandhistory/senate-stories/videos/address-kennedy-moon-landing-1961.htm

do pierwszego lądowania na Księżycu (20 lipca 1969 r.) upłynęło osiem lat i pięćdziesiąt sześć dni.

Przy tym Musk mówił o kolonii już w 2016 roku na Międzynarodowym Kongresie Astronautycznym (science-fikcjonistycznym?).

Ten, poniższy, film został opublikowany na YT 28 września 2016 roku, czyli dziewięć lat i czterdzieści pięć dni temu.





5
Hyde Park / Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« dnia: Listopada 10, 2025, 12:40:00 pm »
Informacyjnie:

https://wyborcza.pl/7,179012,32384802,narkopanstwo-w-sercu-europy-belgia-nie-radzi-sobie-z-mafiami.html

Narkopaństwo w sercu Europy? Belgia nie radzi sobie z mafiami [EL PAIS]

NARKOTYKI
08.11.2025, 05:34
Silvia Ayuso El Pais

Groźby wobec polityków, zastraszani sędziowie, strzelaniny i wybuchy na ulicach, konfiskacje ton kokainy - to nie jest scenariusz serialu "Narcos", nie dotyczy też latynoskiego kraju opanowanego przez kartele. To opis sytuacji w Belgii.
 
Korespondencja z Antwerpii
Otwarty list sędzi śledczej, która w ubiegły poniedziałek ostrzegła, że Belgia stoi „w obliczu ryzyka przekształcenia się w państwo narkotykowe", ponownie wywołał debatę, która w ostatnich latach już kilkukrotnie bulwersowała ten nieduży, ale z punktu widzenia mafii dysponujący idealnym położeniem geograficznym i infrastrukturą logistyczną kraj.
Rekordowe 116 ton kokainy
Chodzi o przede wszystkim o port w Antwerpii, skomplikowana sieć doków i kanałów o powierzchni 20 tysięcy boisk piłkarskich. Stanowi on jeden z głównych punktów wprowadzania kokainy do Europy (w 2023 r. skonfiskowano w Antwerpii rekordową ilość 116 ton).
W pozostałej części kraju, zwłaszcza wzdłuż granicy z Holandią, kolejnym państwem dotkniętym plagą narkotykową, kwitną tajne laboratoria syntetycznych narkotyków, które można łatwo dystrybuować stąd na pozostałą część kontynentu.
Dwa dni po opublikowaniu listu kolejna strzelanina w Saint-Gilles w Brukseli – porachunki między gangami narkotykowymi – przyniosła dwie ofiary.
(…)
W 2024 r., podczas swojej prezydencji w UE, rząd belgijski uznał walkę z przestępczością zorganizowaną związaną z narkotykami za jeden ze swoich priorytetów i przedstawił między innymi „europejski sojusz portów", dzięki któremu współpraca w zwalczaniu przemytu miała wejść na wyższy poziom.
Na szczeblu krajowym obecny minister spraw wewnętrznych Bernard Quintin zaproponował, aby żołnierze patrolowali wraz z policjantami Brukselę, gdzie do 2027 r. sześć obecnych stref policyjnych ma zostać połączonych w jedną, aby poprawić skuteczność prewencji.
(…)

Więc odpowiedź na Twoje pytanie co zrobić, żeby pieniądze były przez państwo wydawane efektywnie brzmi w wersji łagodnej "nie wiem", a w silniejszej - "nie da się, bo państwo wszystko spieprzy i przepłaci".

Rozumiem, że lubisz narzekać, to jest dosyć popularne hobby.

Ale wypadałoby się zdecydować, czy odpowiadasz w wersji „łagodnej”, czy silnej.

Bo w silnej wersji jesteś w praktyce (per facta concludentia) zwolennikiem minimalnego państwa: „Wojsko, policja i sądy”, skoro państwo „wszystko spieprza i przepłaca”.

Opowiadasz bez wątpienia prawdziwą historię z Łodzi, tylko, że to nie jest standard.
W Warszawie, w której mieszkam, budowa dróg, mostów, metra odbywa się chyba w dosyć sensownym tempie.

Przy tym system drogowy kraju i systemy komunikacyjne miast, to są naturalne monopole, praktycznie nie da się tego sensownie sprywatyzować.

Ponadto prywatny biznes też popełnia błędy.
Można powiedzieć, że na własny koszt,
ale w praktyce jest tak, że zarządy popełniają błędy na koszt akcjonariuszy, a w skrajnych przypadkach na koszt podatników.

Pierwszy przypadek to jest nabycie i zbycie Chryslera przez Mercedesa/Daimlera Benza.

https://www.theguardian.com/business/2007/may/14/motoring.lifeandhealth

From $35bn to $7.4bn in nine years

Mogłoby się wydawać, że, kto jak kto, ale inżynierowie Mercedesa potrafią produkować samochody i zarządzać tą produkcją, ale na nabyciu Chryslera utopili 28 miliardów dolarów, (a na dzisiejsze ponad trzydzieści).

Drugim przykładem są bracia Lehman, czyli Lehman Brothers, który to kryzys kosztował podatników na całym świecie raczej tysiące miliardów dolarów niż setki miliardów - z powodu radosnej twórczości sektora finansowego, nie nadzorowanego dostatecznie.

Pytanie, czy ten jeden kryzys finansowy z 2008 roku nie spowodował więcej strat niż wszystkie łącznie nietrafione inwestycje państwowe i samorządowe (w krajach demokratycznych)?

Nie wiem, czy tak było, ale biorąc pod uwagę skalę kryzysu, jest to co najmniej niewykluczone.

**
@Q

Proszę, nie mieszaj kwestii legalizacji prostytucji z legalizacją narkotyków.

To są dwie bardzo różne kwestie, tyle, że mają w tytule „legalizacja”.

Na tej zasadzie mógłbyś dokleić jeszcze aborcję i eutanazję.


6
Hyde Park / Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« dnia: Listopada 02, 2025, 10:40:45 pm »
Informacyjnie:

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/2320023,1,liberalizacja-prawa-narkotykowego-rzad-sie-po-cichu-wycofal-w-sadach-wciaz-same-absurdy.read?src=mt

KATARZYNA KACZOROWSKA

Liberalizacja prawa narkotykowego. Rząd się po cichu wycofał, w sądach wciąż same absurdy

31 PAŹDZIERNIKA 2025
 
Dziś w Polsce w jednym mieście sprawa za posiadanie 1 grama marihuany może zostać umorzona, a w innym posiadanie 0,5 grama kończy się aktem oskarżenia i procesem – mówi mecenas Bartosz Głuszczuk.
Liberalizacji prawa narkotykowego nie będzie, choć jeszcze ponad rok temu marszałek Sejmu twierdził, że jest za prawem do posiadania marihuany na własny użytek, bo państwo ma większe problemy niż ściganie za „jednego skręta”. Premier Donald Tusk, zanim objął stery rządu po wyborach wygranych jesienią 2023 r., również zapowiadał złagodzenie przepisów.
(…)
Tysiące postępowań rocznie
Obecnie w Polsce penalizowane jest każde posiadanie narkotyków, nawet śladowe, „bez względu na cel, w tym wyłącznie na własny użytek” – grozi za to kara do 3 lat więzienia.
(…)

Niczego nie mówiłem przeciw przetargom jako takim. Przetarg jest najlepszą formą wyboru produktu.
(...)
Natomiast w publicznych przetargach często ta specyfikacja to kompilacja z internetu bez wkładu własnego i w ogóle bez  przestudiowania problematyki co w ogóle się zamawia i dlaczego. To jak z socjalizmem. Idea jest dobra, tylko dlaczegoś nie wychodzi. Najprościej zarządza się cudzymi pieniędzmi.

No to jak powinny być organizowane przetargi, żeby było dobrze?

Żeby publiczne pieniądze były wydawane efektywnie?

7
Czy znam "klasyczne" opowiadania?

A czy istnieje jakaś lista onych?
Dla mnie "klasyczne" opowiadania Lema to te, które opublikowano po raz pierwszy w latach 50/60-tych (ewentualnie jeszcze 70-tych), i zostały uznane przez Mistrza za dostatecznie udane, żeby je później regularnie wznawiać. I może jeszcze - nie należące do cykli (Pirx, bajki robotów, Ijon Tichy), za to ewidentnie dające się zakwalifikować do s-f (więc nie recenzje i wstępy z DP/WU).

Nad samą listą pewnie można by długo dyskutować, ja bym do niej na 100% zaliczył opowiadania takie, jak:

Szczur w labiryncie
Inwazja
Przyjaciel
Inwazja z Aldebarana
Ciemność i pleśń
Młot
Formuła Lymphatera
Pamiętnik
Prawda
Sto trzydzieści siedem sekund


Na pewno przeczytałem opowiadania Młot i Przyjaciel.

W każdym z nich występuje zły sztuczny inteligent, w tym pierwszym porywa tylko jednego astronautę w głąb galaktyki, a przynajmniej próbuje, ale zostaje mu wymierzona sprawiedliwość przy pomocy młota.

W drugim zły sztuczny inteligent najwyraźniej sięga po władzę nad światem, ale mu się, chytrze zastosowany przez krótkiego falarza, metal (stop) Wooda roztapia, i władza nad światem, już niemal chwytana czubkami elektronicznych paznokci, wymyka się bezpowrotnie.

Ponieważ istnieje wątek „Pierwsze zdania”, dodam, że nie pamiętam, jak zaczyna się opowiadanie Przyjaciel, ale, kiedy narrację przejmuje zły sztuczny inteligent, to jego pierwsze zdanie, (o ile dobrze pamiętam) brzmiało „Skrzyżowałem strumienie równań”.

Tu można by zadać pytanie:
- albo bardziej eleganckie, a mianowicie „Pod jakim kątem?
- ewentualnie mniej eleganckie „No i co z tego?

Bardzo lubię i cenię Golema XIV, ale ta wcześniejsza próba przemówienia głosem sztucznego inteligenta nie wydaje mi się udana.

Do tego sam przyjaciel karykaturalny, a to, że do zdobycia władzy nad światem miała wystarczyć jedna płytka z kilkoma opornikami, kondensatorami i … no właśnie, czy tam już były tranzystory? Czy lampy jeszcze?

Ale tak czy owak, nawet gdyby to była płyta główna z dzisiejszego gamingowego peceta, jakoś nie robi na mnie wrażenia narzędzia, które mogłoby posłużyć do zapanowania nad światem przez sztucznego inteligenta.


8
Akademia Lemologiczna / Ogród ciemności i inne opowiadania - wybór Tomasz Lem.
« dnia: Października 31, 2025, 11:52:31 am »
"Prawda" miała - wg internetowej Encyklopedii Fantastyki - pierwodruk w 1964, razem z "Niezwyciężonym":
https://encyklopediafantastyki.pl/index.php?title=Niezwyci%C4%99%C5%BCony_i_inne_opowiadania

Później była wielokrotnie uwzględniana w różnych wyborach opowiadań, m.in. w dwóch, które posiadam:
Opowiadania   (1969, w ramach "Dzieł wybranych")
Zagadka  (2003, z kanonicznej "srebrnej serii") 
(tu posłowie Jerzego Jarzębskiego: https://solaris.lem.pl/ksiazki/beletrystyka/zagadka/147-poslowie-zagadka )

To jest o tym ognistym robaku z plazmy - powinieneś kojarzyć, jeśli znasz klasyczne opowiadania.

Nie, zupełnie nie kojarzę "ognistego robaka z plazmy".

*
Czy znam "klasyczne" opowiadania?

A czy istnieje jakaś lista onych?

Na pewno znam "Sto trzydzieści siedem sekund" ze zbioru TL/2017


9
Akademia Lemologiczna / Ogród ciemności i inne opowiadania - wybór Tomasz Lem.
« dnia: Października 30, 2025, 09:17:41 am »

Właśnie się dowiedziałem (z niejakim zdziwieniem), że w 2017 roku wyszła „książka Lema” pt. „Ogród ciemności i inne opowiadania”.

Zdziwienie dotyczyło (oczywiście) tego, że ją przegapiłem (i chyba nie tylko ja …?) 

https://www.empik.com/fantastczny-lem-ii-tyt-roboczy-lem-stanislaw,p1154506035,ksiazka-p?fromSearchQuery=ogr%C3%B3d+ciemno%C5%9Bci+i+inne+opowiadania#DetailedData

*
Ze strony „Lubimy czytać” dowiedziałem się jednak, że to były prawie wyłącznie powtórki w wyborze Tomasza Lema.

Tytułowy „Ogród ciemności” to „opowiadanie młodzieńcze”, a zamykające zbiór „Czarne i białe” to zapis wiedeńskiego snu …

Pozostałe teksty kojarzę, z wyjątkiem pozycji nr dwa pt. „Prawda”.
Czy ktoś wie, co to?   

Spis treści poniżej.

*
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4806087/ogrod-ciemnosci-i-inne-opowiadania

Opowiadania Stanisława Lema w subiektywnym wyborze Tomasza Lema, syna pisarza.
(…)
Niniejszy tom ma wyjątkowy charakter – wyboru tekstów dokonał syn pisarza, Tomasz Lem. Obok opowiadań znanych z różnych cykli czytelnik odnajdzie tu także teksty, które nawet dla „lemologów” stanowią nie lada gratkę. Młodzieńcze powiadanie Ogród ciemności wcześniej ukazało się jedynie w prasie, a utwór Czarne i białe po raz pierwszy publikowany jest w książce Stanisława Lema.

Pewien eklektyzm niniejszego zbioru spowodowany jest względami osobistymi. Na przykład bez Ogrodu ciemności moja przyszła matka nie zainteresowałaby się Stanisławem Lemem jako kandydatem na męża i nie mógłbym napisać tych kilku słów. Natomiast Czarne i białe to opis alegorycznego snu, który przyśnił się ojcu w Wiedniu w okresie, kiedy pożegnał się już z beletrystyką — zaskakująco odległy od jego literackiego emploi. Pomiędzy tymi dwoma biegunami znalazły się opowiadania zarówno młodzieńczego jak i dojrzałego Lema. To oczywiście subiektywna ocena, ale odnoszę wrażenie, że w tym zestawieniu nawet utwory znane czytelnikowi ukazują swoje nowe, zaskakujące oblicze.
Tomasz Lem

W skład tomu wchodzą następujące opowiadania:
Ogród [w] ciemności
Prawda
Sto trzydzieści siedem sekund
Wyprawa trzecia, czyli smoki prawdopodobieństwa [z: Cyberiada]
Cezar Kouska: "De impossibilitate vitae"; "De impossibilitate prognoscendi" [z: Doskonała próżnia]
Altruizyna, czyli opowieść prawdziwa o tym, jak pustelnik Dobrycy Kosmos uszczęśliwić zapragnął i co z tego wynikło [z: Cyberiada]
Horst Aspernicus: "Der Völkermord. I. Die Endlösung als Erlösung. II. Fremdkörper Tod" [z: Prowokacja]
J. Johnson and S. Johnson: "One human minute" [z: Prowokacja]
Alfred Zellermann: "Gruppenführer Louis XVI" [z: Doskonała próżnia]
Ananke [z: Opowieści o pilocie Pirxie]
Wyprawa szósta, czyli jak Trurl i Klapaucjusz demona drugiego rodzaju stworzyli, aby zbójcę Gębona pokonać [z: Cyberiada]
Bajka o trzech maszynach opowiadających króla Genialona [z: Cyberiada]
Reginald Gulliver: Eruntyka [z: Wielkość urojona]
Podróż siódma [z: Dzienniki gwiazdowe]
Podróż ósma [z: Dzienniki gwiazdowe]
Podróż jedenasta [z: Dzienniki gwiazdowe]
Podróż dwudziesta druga [z: Dzienniki gwiazdowe]
Kobyszczę [z: Cyberiada]
Powtórka [z: Cyberiada]
Czarne i białe
Posłowie - Jerzy Jarzębski: "Smutek baśni"

10
Hyde Park / Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« dnia: Września 26, 2025, 09:47:48 pm »
Sorry, ale ja wysiadam. Ja w tym siedzę, widzę to i pływam w tej mętnej wodzie - ale nie chce mi się w tym grzebać, zwłaszcza, że nie mam na nic wpływu. Wszystko co istotne powiedziałem a kwestia czy państwo "robi" drożej czy taniej i tak jest drugorzędna wobec pomysłu, aby dystrybuowało chętnym narkotyki.

Nic na siłę oczywiście.

W związku z tym odkładamy kwestie legalizacji lub nie narkotyków

Ale proponuję, żebyś wyjaśnił swoje stanowisko w kwestii przetargów.

Wygłosiłeś płomienną (i pisemną) tyradę przeciwko przetargom, to znaczy teoretycznie przeciwko konkretnemu przetargowi, którego elementem była ściana wizyjna z monitorów bez ramek, ale nic tam nie było powiedziane, że to jest jakiś wyjątek od reguły, wręcz przeciwnie, w jednym z maili napisałeś że „wszystko co państwo robi, jest (…) horrendalnie przepłacone.”

Natomiast, kiedy zapytałem, kto i w jakim trybie powinien podejmować decyzje na przykład w kwestii budowy dróg i mostów, skoro nie powinno być przetargów, bo jesteś ich przeciwnikiem, to zapytałeś, gdzie napisałeś, że jesteś przeciwnikiem.

Z kontekstu tyrady przeciwko urzędnikowi, który napisał „bez ramek”, jednoznacznie wynikało, że jesteś generalnie przeciwnikiem przetargów.

Ale, jeśli jest inaczej, to
wyjaśnij jak jest,
których przetargów jesteś przeciwnikiem, a których nie.

System drogowy to jest sui generis naturalny monopol, więc raczej trudno sobie wyobrazić żeby prywatny inwestor zlecał drogi i mosty, a generalnie wszystko, czy prawie wszystko, co robi państwo, robi, zlecając te działania w postaci przetargów.

Napisałeś też, że nie jesteś zwolennikiem (wyłącznie) prywatnej służby zdrowia (chociaż byłoby cię na nią stać), więc skoro szpitale są państwowe, to są budowane (jeśli są), albo remontowane (częściej) też w trybie przetargu.
I tak dalej.

Dorzuciłeś znowu marginalny przykład budowy mieszkań przez państwo.

W związku z tym ponawiam pytanie o drogi, mosty i inne (niemarginalne) inwestycje, które, twoim własnym zdaniem, państwo powinno wykonywać i nie oddawać tych obszarów prywatnym inwestorom, prywatnym przedsiębiorcom.


11
Hyde Park / Czy narkotyki powinny być legalne?
« dnia: Września 21, 2025, 10:39:04 pm »
W szczególności, skoro jesteś tak zaciętym przeciwnikiem przetargów, wyjaśnij, kto i w jakim trybie powinien, twoim zdaniem, podejmować decyzje w sprawie budowy dróg i mostów?
Oczywiście, tylko najpierw wskaż, gdzie oświadczyłem, że jestem przeciwnikiem przetargów.

Wniosek był napisany wyraźnie: państwo wszystko robi drożej.

Z kontekstu wynika, że w tym przypadku drożej, to źle, bo można by zrobić to samo – bez pogarszania jakości i taniej.
Stąd pytanie: jak?   

Tak właśnie działa państwo. Wszystko co państwo robi, jest sowicie opłacone i horrendalnie przepłacone.

Wszystko” „przepłacone” i  to „horrendalnie”.
Jeśli wszystko, to także drogi i mosty.

*
Kryminał możesz sobie przekartkować, albo wręcz przeczytać pierwszy rozdział, żeby się dowiedzieć, kto zginął, a potem od razu ostatni, żeby stwierdzić, kto zabił.
 
Czytanie ze zrozumieniem” jest jedyną sensowną opcja, jeśli się czyta dokumenty (szeroko rozumiane, w tym instrukcje obsługi czy ulotki dołączane do leków)

Tym bardziej, jeśli się czyta warunki przetargu.

Polska jest w Unii dwudziesty drugi rok, od pierwszego maja 2004 roku.

Było mnóstwo czasu, żeby zrozumieć obowiązujące procedury.

Skoro w warunkach były monitory bez ramek, to oferty powinny być na monitory bez ramek.

Napisałeś, że kwota przetargu to było 15 milionów złotych.

Pytanie, ile czasu oferenci przeznaczali na analizę dokumentacji?

Tzn. czytanie ze zrozumieniem.

Niektórzy, w tym autor „najlepszej oferty, ale z ramkami”, ewidentnie za mało.

Twierdzisz, że zły urzędnik dopisał „bez ramek”.

Ale, jeśli dobrze rozumiem, ściana wizyjna bez ramek jest lepsza … bo nie ma ramek.

monitory miały być "bezramkowe" a ściana wizyjna "bezszwowa", bo tak sobie pomyślał urzędnik płodzący na nie SIWZ (spec. istotnych warunków zamówienia) - a nie mający większego pojęcia o potrzebach tego, który owego przedmiotu potrzebował.

To konkluzja chyba jest taka, że należy konsultować warunki z przyszłym użytkownikiem?

A Ty, serio, jak zepsują Ci się buty, to od tej chwili będziesz zwolennikiem chodzenia na bosaka? Dowolna rzecz, jaką zajmie się państwo, wychodzi drożej/gorzej, niż gdyby się tym zajął ktoś nieobudowany prawem zamówień publicznych i innymi tego rodzaju

Z tego co piszesz wynika, że to ty masz podejście typu, „Ponieważ kiedyś chirurg zaszył w pacjencie chustę [albo jakiś sztuciec], to należy wyburzyć szpitale”.

Taki przypadek – zaszycia chusty – rzeczywiście wydarzył się w Polsce ca 20 la temu.
Od dawna o niczym takim nie czytałem, więc domyślam się, że poprawiono procedurę.
Być może pielęgniarki-instrumentariuszki liczą wszystko, co powinno zostać na zewnątrz pacjenta, komisyjnie (albo przynajmniej robią to dwie osoby, bo komisja zaczyna się chyba od trzech).

Zapewen należałoby wprowadzić jakieś zmiany w warunkach, czy raczej sposobach rozstrzygania przetargów.

Pytanie: Jakie konkretnie?

Twoja teza była taka „Przez głupie ramki nie wykorzystano 15 milionów złotych”         

Ale czy to znaczy, że, twoim zdaniem, warunki przetargów należy odtąd dzielić na „głupie” (do zignorowania?) i „niegłupie” – do spełnienia?

To oczywiście byłby absurd.

Jeżeli ktoś nie potrafi przeczytać warunków przetargu ze zrozumieniem, to powinien sobie znaleźć jakąś łatwiejszą robotę.

Spotkałeś się może kiedyś z takim angielskim zwrotem „Read the fine print”?
Przypuszczam, że raczej tak.
To zalecenie ma sens, nawet jeśli ktoś kupuje np. traktorek ogrodowy za kilka/kilkanaście tysięcy złotych, a co dopiero, jeśli ubiega się o kontrakt na piętnaście milionów złotych. 

W szczególności, skoro jesteś tak zaciętym przeciwnikiem przetargów, wyjaśnij, kto i w jakim trybie powinien, twoim zdaniem, podejmować decyzje w sprawie budowy dróg i mostów?
Oczywiście, tylko najpierw wskaż, gdzie oświadczyłem, że jestem przeciwnikiem przetargów.

No, tu oświadczyłeś:

Wszystko co państwo robi, jest sowicie opłacone i horrendalnie przepłacone.

Bo przecież państwo („samorząd, whatever”) prawie wszystko co robi, zleca/kupuje, organizując przetargi.
No, ale jeśli nie jesteś przeciwnikiem przetargów (wszystkich, wszędzie i zawsze), to wyjaśnij, które są słuszne, a które nie, i dlaczego.
   
**
Jak już mówiłem, jestem leniwy. Więc, odnośnie do tematu wątku, powiem tylko, że na pewno państwo nie powinno dystrybuować narkotyków wśród obywateli w celach "rekreacyjnych" a następnie, prędzej czy później, funeralnych.

No, to wiemy od dawna, tylko argumentów brak.
Poza ogólnikami.

- pokaż mi, co w ogóle nasze państwo umie zrobić zgodnie ze wstępnymi założeniami jakie sobie samo postawiło i tego nie spieprzyć,

No, państwo bardzo dobrze sobie radzi z nadzorem farmaceutycznym. A skoro ogarnia kilka czy może nawet kilkanaście tysięcy preparatów, to tym bardziej poradziłoby sobie z legalnym obrotem kilkoma czy kilkunastoma substancjami psychoaktywnymi.

Artykuł z dnia wczorajszego:

https://www.theguardian.com/world/2025/sep/20/insane-journeys-inside-the-narco-subs-that-cross-oceans-carrying-hundreds-of-millions-of-pounds-of-cocaine

O mini łodziach podwodnych (a ściślej pół-zanurzalnych „semi-submersibles”) (jeszcze załogowych)
ale przytaczam tylko fragment o cenach:

“A kilo of cocaine could be bought for $1,000-$2,000 (£740-£1,480) on Brazil’s border with Colombia, the world’s top cocaine producer. In Europe, where consumption is soaring, the same amount could be sold for about $60,000. A sub that successfully smuggled 5 or 6 tonnes of the drug to Europe could net its owners $200m-$250m.”

Pisałem, w maju ubiegłego roku:


https://wyborcza.pl/7,75399,29061514,kolumbia-mysli-o-legalizacji-kokainy.html#S.embed_article-K.C-B.1-L.3.zw

Kolumbia myśli o legalizacji kokainy

24.10.2022, 11:59

Maciej Stasiński

„Kolumbia bije rekordy upraw koki i eksportu kokainy. Prezydent uważa, że jedynym wyjściem jest jej legalizacja.
Od dawna wiadomo, że globalna wojna z narkotykami rozpoczęta w latach 60. ubiegłego wieku, oliwiona miliardami dolarów wydawanymi przez budżety państw i wspierana przez ONZ, przyniosła tylko niebywały rozrost bandyckich gangów, bestialskiej przemocy i bajecznych fortun zbitych na produkcji i szmuglu.
[bold mój – C.] Nigdzie nie widać tego lepiej niż w Kolumbii, największym producencie kokainy na świecie.
Według ostatnich danych ONZ Kolumbia właśnie pobiła rekord powierzchni upraw krzewów koki, z której wyrabia się kokainę, oraz kolejny rekord w produkcji i przemycie rafinowanego narkotyku do USA i Europy, gdzie się go przede wszystkim konsumuje.     

Chodzi mi legalizację sprzedaży kokainy w sytuacji, gdyby była legalnie dostępna w hurcie po tysiąc, czy dwa tysiące dolarów za kilogram.

A, jak już kiedyś pisałem, szacuję, że hodowana w Polsce, w szklarniach, nie kosztowałaby więcej.

Więc państwo kupowałoby kokainę za jednego czy dwa dolary za gram i sprzedawało za 60 dolarów (ewentualnie za 55, albo za 50 dolarów).

Wyjaśnij zatem w jaki sposób, straszne państwo, które, twoim zdaniem, „niczego nie potrafi nie spieprzyć”, wygenerowałoby jakieś gigantyczne koszty zbliżone do ceny detalicznej?

Zwracam uwagę, że kokaina nie występuje w dwóch postaciach, z ramką lub bez ramki.
Może być tylko czysta lub zanieczyszczona.

Szacowałem poprzednio, że Pfizer (przykładowy, albo jakaś inna big pharma) wziąłby za oczyszczenie, porcjowanie i pakowanie, nie więcej niż dolara za gram.
Czyli gotowy produkt kosztowałby dwa-trzy dolary za gram.

Do tego sieć dystrybucji.

Aptek w Polsce jest ponad jedenaście tysięcy.
https://www.termedia.pl/mz/Rynek-aptek-jest-restrykcyjny-i-przeregulowany,60509.html
„2017 r. w Polsce funkcjonowało 13 607 aptek. Zgodnie z najnowszymi danymi w styczniu 2025 r. liczba aptek spadła do 11 360, co oznacza, że w trakcie ponad siedmiu lat w Polsce zniknęło ich aż 2247”

Punktów dystrybucji substancji psychoaktywnych mogłoby być mniej, może dwa-trzy tysiące. Podtrzymuję tezę, że koszty całego łańcucha dystrybucji nie przekraczałyby ośmiu dolarów za gram (a prawdopodobnie byłyby znacznie mniejsze).

Więc zysk (nie przychód, zysk) wynosiłby około 40-45 dolarów na sprzedanym gramie.

Czy masz jakieś argumenty przemawiające za tym, że zysk byłby znacząco niższy?

*
Twierdzisz, że wiele osób się uzależni od legalnych narkotyków i „trzeba będzie im rozdawać towar za darmo”.

Ja jestem gotów rozmawiać o tym, co będzie dalej, ale ustalmy najpierw, jakie zyski przynosiłby państwu legalny handel narkotykami (i dlaczego to miałoby być mniej niż 40 dolarów na gramie).

Przy założeniu, że państwo miałoby na ten handel monopol.

Tzn. że kokaina byłaby albo produkowana w Polsce, w dobrze strzeżonych szklarniach, albo kupowana w Kolumbii, która się namyśliła i zalegalizowała produkcję.

Wydaje się przy tym logiczne i prawdopodobne, że gdyby Kolumbia się na to zdecydowała, to nie sprzedawałaby kokainy każdemu chętnemu, tylko właśnie wyłącznie państwowym monopolom, działającym w krajach, które zdecydowały się zalegalizować obrót kokainą.

Ale nawet gdyby sprzedawała każdemu, na zasadzie „róbta, co chceta”, to w mojej ocenie zyski państwowego monopolu nie spadłyby znacząco.

12
Hyde Park / Odp: Czy narkotyki powinny być legalne?
« dnia: Września 20, 2025, 08:21:41 pm »
Nie posądzam cię o złą wolę, bo w takim przypadku rozmowa nie miałaby sensu, ale czemu miała służyć ta opowieść sprzed roku? Jakie są twoje konkretne wnioski?

Wystąpić z Unii? Nie brać od niej pieniędzy? Poprawić procedury? Inne?

Ale przede wszystkim: jaki procent środków unijnych został utracony z powodu sytuacji takich, jaką opisałeś?

Wniosek był napisany wyraźnie: państwo wszystko robi drożej. Nie wiem, jaki % był utracony, wiem tylko, że przy każdym publicznym finansowaniu jakie osobiście widziałem na oczy (a sporo widziałem niekoniecznie z Unii) procedury powodują podrożenie projektu. W branży na ogół mówi się w ten sposób, że "Kowalski" wybudowałby to za x, sprzedałby Nowakowi za 2x (i bił się z radości piętami po tyłku) - a państwo, samorząd, whatever, jak się za to weźmie (zlecając drogą przetargu) to wtenczas Kowalski wybuduje to samo za 3x, no ale przy dopłacie np. 75% z Unii czy innego programu więc ich zdaniem jest zysk no i gitara a zresztą były jeszcze wyższe oferty więc jesteśmy gospodarni. Z drobnym pominięciem faktu, że to samo można było mieć za pół ceny a różnicę w tej czy innej formie dopłacili obywatele i ta połowa nie była "za darmo".

Wniosek był napisany wyraźnie: państwo wszystko robi drożej.

Ale o ile drożej? O 5%/10%/15% drożej, czy o 200%, czyli za „3x”?

"Kowalski" wybudowałby to za x, sprzedałby Nowakowi za 2x (i bił się z radości piętami po tyłku) - a państwo, samorząd, whatever, jak się za to weźmie (zlecając drogą przetargu) to wtenczas Kowalski wybuduje to samo za 3x,

Jeżeli można to (coś) zrobić za jedno „x”, to dlaczego w przetargu nie wystartuje żaden potencjalny wykonawca, oferując 1,1”x”, 1,2”x” albo 1,3”x”?
Rzucasz tym iksami, nie podając żadnych dowodów, choć przykładów masz „tysiące”.

Mógłbym, po 30 latach pracy zawodowej, w której na co dzień mam okazję porównywać inwestora prywatnego i publicznego, sypać tysięcznymi przykładami głupoty i dodatkowych kosztów, które to rodzi. Przykład z ostatniej chwili: (...)

Na razie rzuciłeś jednym.

Ale nie chodzi mi o to, żebyś dołożył jeszcze tuzin z tych tysięcy, tylko o twarde dane.

Zadałem pytanie:
Jaki procent środków unijnych został utracony z powodu sytuacji takich, jaką opisałeś?
 
Nie odpowiedziałeś, w związku z tym przyjmuję robocze założenie, że to był marginalny problem.

Wszystko co państwo robi, jest sowicie opłacone i horrendalnie przepłacone. Tak już jest. Jednakże nie chciałbym prywatnej policji, sądów i kilku innych, łącznie z prywatną ochroną zdrowia, mimo, że mnie na nią stać.

To wymień, proszę, tych kilka innych funkcji które, twoim zdaniem, państwo powinno wykonywać.

Wymień wszystkie.

Skoro jest ich tylko kilka, zajmie ci to najwyżej parę minut.

W szczególności, skoro jesteś tak zaciętym przeciwnikiem przetargów, wyjaśnij, kto i w jakim trybie powinien, twoim zdaniem, podejmować decyzje w sprawie budowy dróg i mostów?

Państwo co do zasady nie powinno się zajmować produkowaniem czegokolwiek.
I ja gdzieś napisałem, że państwo powinno coś produkować?

Ja się właśnie zgodziłem, że nie powinno niczego produkować.


**
Cet.., czy wszystkie te kryzysy fentanylowe (o których coś tam od niechcenia zlinkowałem) nie zmieniają nic w Twoim równaniu?

https://en.wikipedia.org/wiki/Fentanyl

"Fentanyl is a highly potent synthetic piperidine opioid primarily used as an analgesic. It is 20 to 40 times more potent than heroin and 100 times more potent than morphine;[8] its primary clinical utility is in pain management for cancer patients and those recovering from painful surgeries.[9][10] Fentanyl is also used as a sedative.
(…)
Fentanyl was first synthesized by Paul Janssen in 1959 and was approved for medical use in the United States in 1968.[6][15] In 2015, 1,600 kilograms (3,500 pounds) were used in healthcare globally.

Dziesięć lat temu zużyto, w oficjalnej medycynie, milion sześćset tysięcy gramów fentanylu rocznie. 
Fentanyl jest sto razy silniejszy niż morfina.
Wg poniższej strony zasadniczo (nawet w końcowej fazie opieki paliatywnej) nie stosuje się dawek większych niż 200 mg morfiny na dobę.

https://bpac.org.nz/bpj/2012/december/opioids.aspx
“Oral morphine is generally the first-line strong opioid for pain in palliative care.2 Morphine is the most extensively studied, widely available and commonly used opioid in palliative care. A recommended starting dose for patients not currently taking opioids is oral morphine 2.5 - 5 mg, every four hours.10 When a stable regimen has been achieved, generally after two to three days, the patient can be converted to long-acting morphine, usually dosed twice daily, approximately every 12 hours.10 If the patient is regularly requiring breakthrough analgesia, all doses taken over the previous 24 hours can be added together to calculate a new 24 hour regimen and a new breakthrough dose calculated at one-sixth of the total 24 hour requirement.
There is no maximum dose for morphine in a palliative care setting, although typically doses do not exceed 200 mg in a 24 hour period


Skoro tak, to maksymalna dawka dobowa fentanylu wynosi DWA MILIGRAMY

Z tego wynika, że oficjalnie i legalnie podano pacjentom co najmniej osiemset milionów dawek dobowych fentanylu w ciągu 2015 roku.
Z tym, że pacjent w opiece paliatywnej zaczyna od 15-30 miligramów morfiny na dobę, czyli od 0,15 do 0,3 miligramów fentanylu na dobę.

Więc w praktyce podano chyba raczej jakieś co najmniej pojedyncze miliardy dawek fentanylu w ciągu roku.

Zakładam, że większość i to zapewne zdecydowana, to byli pacjenci w opiece paliatywnej, którzy mają przed sobą kilka miesięcy, czy maksymalnie kilka kwartałów życia, więc uzależnienie nie jest problemem.

Wikipedia podaje jednak, że fentanyl jest podawany także 
 „those recovering from painful surgeries. Fentanyl is also used as a sedative”         

Nawet gdyby tylko 10% legalnego fentanylu było podawane pacjentom niepaliatywnym, to byłoby to co najmniej osiemdziesiąt milionów dawek dobowych rocznie (a może 200-300 milionów).

Stąd pytanie: Jaki procent tych pacjentów niepaliatywnych się uzależnił?

Wszyscy?
50%?
30%?
20%?
10%?
5%?
Wydaje mi się, że gdyby uzależniała się połowa, czy nawet „tylko” jedna trzecia, to fentanylu by nie podawano. Że ten procent musi być znacznie niższy.

Ta kwestię należałoby starannie zbadać (ewentualnie wyszukać wyniki takich badań).

Natomiast kwestia fentanylu nie jest przeszkodą w stworzeniu państwowej sieci dystrybucji marihuany, MDMA/ecstasy, LSD, amfetaminy i kokainy.

Przed rozpoczęciem dystrybucji należałoby przygotować odpowiednie testy i określić, jakie poziomy substancji psychoaktywnych są dopuszczalne dla kierowców, a jakie mogą stanowić podstawę do zwolnienia dyscyplinarnego.
I wprowadzić przepis, że odmowa poddania się testowi zleconemu przez pracodawcę jest podstawą do zwolnienia dyscyplinarnego.

*
Nie mama zamiaru pisać kompletnego projektu ustawy o dostępności środków psychoaktywnych, bo nikt mi za to nie zapłaci, a nie zanosi się, żeby taki projekt został użyty w bieżącej dekadzie.
         
Nie wiem, czy bezzałogowe łodzie podwodne, o których pisałem w poprzednim poście, będą aż „gejmczendżerem”, ale bez wątpienia ułatwiają przemyt.
Jak napisano, jedna kosztuje ca 50 tysięcy dolarów. Tyle (albo i więcej) oferuje się dokerom w Antwerpii, Amsterdamie i Rotterdamie, za samo postawienie kontenera z bananami (i kokainą) blisko ogrodzenia. A przecież hurtownicy muszą najpierw skłonić lub zmusić do współpracy firmę, która rzeczywiście eksportuje banany od pewnego czasu, bo kontener z firmy „krzak”, pierwszy i ostatni, prawie na pewno zostanie prześwietlony.

*
W poście otwarcia   
https://forum.lem.pl/index.php?topic=2350.msg100250#msg100250

cytowałem fragmenty tego artykułu:         
https://wyborcza.pl/7,75399,30992468,biale-tsunami-zalewa-francje-panstwo-dusi-hydra-narkobiznesu.html#S.TD-K.C-B.4-L.1.duzy

"Białe tsunami" zalewa Francję. Państwo dusi hydra narkobiznesu
22.05.2024, 06:01
Marta Kiełczewska-Konopka, Paryż

"Francję zalewa kokaina, rosną przemoc i korupcja. Stabilność instytucji państwa jest zagrożona. Druzgocący raport senatu upubliczniono akurat w dniu spektakularnej ucieczki dealera.

Dealer nie tyle uciekł, co został odbity z transportu.
Zginęło dwóch strażników, a trzech zostało poważnie rannych. 

https://en.wikipedia.org/wiki/Mohamed_Amra

Bardzo istotnym elementem problemu jest to, że znaczną część, a prawdopodobnie większość  narkotyków w Europie Zachodniej dystrybuują muzułmańskie gangi.

Trudne (jeszcze trudniejsze niż rodzime) do zwalczania, bo działają w ramach struktur klanowych.

Jak napisała dziewiątka premierów w swoim liście:

https://www.governo.it/sites/governo.it/files/Lettera_aperta_22052025.pdf

Others have come and chosen not to integrate, isolating themselves in parallel societies and distancing themselves from our fundamental values of equality, democracy and freedom. In particular, some have not contributed positively to the societies welcoming them and have chosen to commit crimes. [bold mój -C]

A te przestępstwa to w ogromnej części handel narkotykami.

**
Legalizacja kokainy w Polsce prawie na pewno spotkałaby się z wielkim oburzeniem w Unii, chociaż w tej sprawie Unia nie ma prawa veta.
Ja, nawet gdybym miał taką możliwość, nie proponowałbym rozpoczęcia rozmów na ten temat z Unią dziś (ani jutro, ani pojutrze.)

Na dziś (i następne ca pięć lat) najwyższy priorytet powinna mieć kwestia wspólnej obrony przed Rosją (w tym zwiększenia wsparcia dla Ukrainy).

*
W międzyczasie produkcja i dostawy kokainy i innych narkotyków prawie na pewno będą rosły.

Muzułmańskie (głównie) gangi w Szwecji, Francji, Belgii, w Niemczech, nie przestaną walczyć o terytoria. (Jakieś okresowe rozejmy i podziały terenów nie są wykluczone, ale to prawie na pewno nie będzie trwałe zjawisko).   
 

13
Hyde Park / Czy narkotyki powinny być legalne?
« dnia: Września 10, 2025, 09:13:43 pm »
@maziek

Minął kolejny rok „War on drugs”, zainicjowanej (i tak nazwanej) przez Nixona, a popieranej przez ciebie.

Poniżej fragmenty artykułu sprzed miesiąca, na który jednak natknąłem się dopiero kilka dni temu.

https://wyborcza.pl/7,75399,32077167,kolumbia-najnowsza-technologia-w-sluzbie-narkobiznesu.html

Narkobiznes coraz chętniej testuje drony. Tanie, ciche, trudne do wykrycia

KOLUMBIA
03.07.2025, 16:53

Maciej Stasiński

„Produkcja kokainy w Kolumbii w 2024 roku wzrosła o 53 proc. w stosunku do 2023 roku. Wynosi w tej chwili 2,6 tys. ton.
(…)
Według niepełnych danych Międzynarodowej Strategii Orion służby na świecie zatrzymały w pierwszym półroczu 2025 łącznie 2,3 tys. ton, m.in. 327 t kokainy, 211 t marihuany, 12 t haszyszu, 118 kg metamfetaminy i 452 kg heroiny.”


Czyli w ciągu roku zatrzymano około 650 ton kokainy.

Z tego wynika, że około 2000 ton kokainy trafiło do odbiorców.
Kokainy kolumbijskiej, bo jedna trzecia kokainy jest produkowana w Peru i w Boliwii.

https://www.statista.com/chart/31551/coca-leaf-producing-countries-worldwide-and-cocaine-users-by-region/

“a report released by the United Nations Office on Drugs and Crime (UNODC) claiming that the area used for coca crop in 2022 grew to 230,000 hectares, a 13 percent increase compared to 2021, according to Reuters reporting. As our chart shows, this further cements Colombia's spot as the top coca producer in the world.
According to figures by UNODC, Colombia was responsible for almost two thirds of the total coca cultivation area in 2022. Peru came in second with 95,000 hectares, while Bolivia ranked third with 30,000 hectares.”


Czyli łącznie w ciągu roku na rynek trafiło ca 3 000 ton kokainy.

3 000 tysięcy kilogramów.
3 000 milionów gramów.
3 miliardy gramów.

https://heartfeltrecoverycenters.com/blog/how-much-does-cocaine-cost-street-prices-and-factors-explained/
Written by
Dr. Mitchell Grant Cohen
21 Dec 2024

“Cocaine prices are commonly quantified by the cost per gram. Currently, the average market price for a gram of cocaine is approximately $120, although this can fluctuate considerably from as low as $25 to as high as $200 per gram depending on factors such as purity levels and specific local market dynamics.”

Licząc w detalu, w zaokrągleniu w dół, po 100 USD za gram, klienci wydali na kokainę w jednym roku trzysta miliardów dolarów.

Jakaś część tej kwoty to wynagrodzenia niższych i najniższych szczebli sieci dystrybucji.

Ale wydaje się prawdopodobne, że ca dwieście miliardów dolarów (może sto pięćdziesiąt) to zarobek głównych dystrybutorów.

Nie jednej grupy, bo jest ich zapewne co najmniej kilka, może kilkanaście.

Tak czy owak, mają w sumie te dwieście/sto pięćdziesiąt miliardów dolarów do wyprania.     

To wymaga współpracy wielu urzędników w administracjach państwowych i w instytucjach finansowych.

Niektórzy zapewne współpracują dobrowolnie, pobierając za swoje usługi wysokie wynagrodzenia.

Innych, mniej podatnych na zarobek, motywuje chęć, żeby ich dzieci zawsze miały po dziesięć palców i dwoje uszu.       

W ten sposób niszczona jest tkanka/struktura państwa – każdego, w którym się pierze znaczące kwoty.

*
Cały artykuł jest b. ciekawy.

Tu jeszcze kilka fragmentów:

„Marynarka wojenna Kolumbii pierwszy raz przechwyciła bezzałogową łódź morską, gotową do szmuglu 1,5 tony kokainy.
Nową, gotową do rejsu łódź półzanurzalną, wojsko przechwyciło 2 lipca koło portu Parque Tayrona, na karaibskim wybrzeżu w departamencie Magdalena. Niespełna dziesięciometrowy, pokryty szarym włóknem szklanym dron wyposażony został w dwie anteny satelitarne i internetowy modem satelitarny Starlink. Znajdują się na niej również dwie kamery, wewnętrzna do kontroli silnika, oraz zewnętrzna, przekazująca na żywo obraz wokół łodzi w czasie żeglugi.
Łódź mogła zabrać ok. 1.5 tony kokainy i miała paliwo pozwalające na rejs długości nawet 800 mil morskich. To pierwsza tego typu jednostka przechwycona przez marynarkę kolumbijską. Narkotykowi szmuglerzy używali łodzi podwodnych już od dawna i wiele z nich przechwycono np. na pacyficznym wybrzeżu Kolumbii lub u brzegów Meksyku czy Kalifornii, ale dotychczas zawsze miały załogę.
Kartele poszukują nowych sposobów szmuglu narkotyków. Drony tańsze i bezpieczniejsze
Jeśli jednak łódź nowej generacji wojsko przejęło teraz, oznacza to zapewne, że takie łodzie są już z powodzeniem używane przez gangi narkotykowe. Kartele bowiem, podobnie jak laboratoria dopingowe w zawodowym sporcie, zmysłem organizacyjnym, logistyką szmuglu oraz technologią zawsze o krok wyprzedzają tropiące je wojsko i służby specjalne. Ostatnio w różnych rejonach Ameryki Środkowej i Południowej służby przechwyciły 10 bezzałogowych łodzi o różnym zasięgu.”
(…)
„ Zmieniło się jeszcze jedno: dotychczas budowane przez inżynierów najmowanych przez kartele łodzie załogowe, zwykle o maksymalnym zasięgu 2-3 tysięcy km, kosztowały nawet 1 mln dolarów jedna. Dzisiaj nowe technologie (włókno węglowe i szklane, drukarki 3D) obniżyły koszty produkcji nawet do 50 tys. dolarów. Zmienia to bilans narkobiznesu. Nawet jeśli transport przepadnie, inne dotrą i strata nie będzie dla szmuglerów tak dotkliwa.
(…)
„Kartele zatrudniają też specjalistów chemików i agronomów do ulepszania odmian i użyźniania, nawadniania upraw koki oraz doskonalenia procesu rafinacji czystej kokainy. W trzech kluczowych regionach upraw koki w Kolumbii (departamenty Catatumbo, Narino i Cauca odpowiedzialne za połowę produkcji), nowe odmiany koki dają plon nawet sześć razy w roku, a jeszcze niedawno uprawiano krzaczki rodzące 2-3 razy w roku. - Nowe odmiany i technika uprawy koki pozwalają obsiać hektar 10 tysiącami krzewów, a dotąd można było ich zasiać 5 tysięcy”


**
@maziek
Nie posądzam cię o złą wolę, bo w takim przypadku rozmowa nie miałaby sensu, ale czemu miała służyć ta opowieść sprzed roku?

Dowolna rzecz, jaką zajmie się państwo, wychodzi drożej/gorzej, niż gdyby się tym zajął ktoś nieobudowany prawem zamówień publicznych i innymi tego rodzaju, mającymi (teoretycznie) wymusić obiektywizm oraz (praktycznie) brak odpowiedzialności. Mógłbym, po 30 latach pracy zawodowej, w której na co dzień mam okazję porównywać inwestora prywatnego i publicznego, sypać tysięcznymi przykładami głupoty i dodatkowych kosztów, które to rodzi. Przykład z ostatniej chwili: do wykorzystania 15 mln. Dane, tylko wykorzystać. Problem: zamawiający (publiczny) nieopatrznie użył słowa "ściana wizyjna", uzupełnionej niestety przymiotnikiem "bezramkowa" (chodzi o zestaw monitorów LCD nieposiadających widocznych ramek, sterowanych łącznie, można więc na takim zestawie wyświetlać "bezszwowy" obraz "po całości"). W efekcie oferty uwzględniające ten zapis przebiły środki, jakimi dysponował zamawiający, co unieważnia przetarg. Próbowali się ratować, bo były niższe oferty, których autorzy może nie doczytali, a może się nie przejęli bezramkowością. Ale Ci co doczytali oprotestowali te niższe oferty, jako niespełniające specyfikacji zamówienia (w majestacie prawa to uczynili). Przetarg należałoby więc powtórzyć, ale już się nie da. Ze względu na czas, jaki jest potrzebny aby prawidłowo zrealizować procedurę przetargową, zamknie się okienko na pozyskanie tych pieniędzy, nim ona się dokona. Dodajmy unijnych pieniędzy. Dla uzupełnienia: nie chodziło w tym przetargu w ogóle o ścianę wizyjną, była to rzecz trzeciorzędna w projekcie. Ale okazała się języczkiem u wagi.

Co by było, gdyby zamawiający był niepubliczny?

- po pierwsze specyfikacja zamykała by się na jednej stronie (a nie miała ich 30, z czego 3 zdania tyczące sedna, reszta to ble-ble i dupochrony)
- po drugie po przejrzeniu ofert zamawiający spotkałby się z dwoma-trzema rokującymi i rozpoczął "piłowanie ceny"
- po trzecie, gdyby w specyfikacji była jakaś głupota, to zamawiający wywróciłby oczami i rzekł, że chyba nikt nie jest taki głupi, aby to traktować serio
- po doszlifowaniu zrobiono by to może za 2, może za 10 mln - zamawiający publiczny MIAŁ 15 - i co mu z tego.

Tak właśnie działa państwo. Wszystko co państwo robi, jest sowicie opłacone i horrendalnie przepłacone. Tak już jest. Jednakże nie chciałbym prywatnej policji, sądów i kilku innych, łącznie z prywatną ochroną zdrowia, mimo, że mnie na nią stać.

Jakie są twoje konkretne wnioski?

Wystąpić z Unii?

Nie brać od niej pieniędzy?

Poprawić procedury?

Inne?

Ale przede wszystkim: jaki procent środków unijnych został utracony z powodu sytuacji takich, jaką opisałeś?

Przy czym, z takim zastrzeżeniem, że nie interesuję się specjalnie (ani nawet niespecjalnie) dystrybucją środków unijnych, kojarzę, że, po tym, jak UE najpierw zablokowała środki z KPO, ponieważ pis demontował wymiar sprawiedliwości, a potem odblokowała, kiedy powstał obecny rząd, widziałem komentarz, w którym wskazywano, że wydanie całości tych pieniędzy może być trudne, bo jakieś tam terminy biegły dla wszystkich krajów, a zawieszenie i odwieszenie KPO dla Polski tych terminów nie wydłużyło.

Zatem miarodajny byłby okres, kiedy rząd nie wadził się z Unią, czyli lata 2008-2015, dwie kadencje PO.
Jaki procent środków unijnych w tamtym okresie został utracony (nie zostały wykorzystane) z powodów jak w.w. lub podobnych?

Wszystko co państwo robi, jest (...) horrendalnie przepłacone.

Czyli … do likwidacji?

Czy na przykład jesteś zwolennikiem zniesienia nadzoru farmaceutycznego?

„Niech każdy handluje, czym chce, w końcu lepszy produkt zwycięży?”

Czy jesteś zwolennikiem zniesienia przepisów dotyczących bezpieczeństwa żywności i ujawniania składu sprzedawanych produktów?

„Niech każdy handluje, czym chce, w końcu lepszy produkt zwycięży?”

Wszystko co państwo robi, jest (...) horrendalnie przepłacone.

To nieprawda i głęboka manipulacja.

Państwo co do zasady nie powinno się zajmować produkowaniem czegokolwiek.

Na pewno należałoby sprzedać KGHM.

(A gdyby ktoś w 1990 roku wpadł na prosty pomysł podarowania górnikom stu procent akcji kopalń węgla, zaoszczędzilibyśmy kilkaset miliardów złotych).

Ale czy chciałbyś, żeby np. Rosnieft kupił Orlen? (nawet gdyby zaoferował dwieście procent ceny rynkowej?)

*
A tu przedwczorajszy artykuł o dalszych sukcesach w „War on drugs”.

https://wyborcza.pl/7,75399,32235555,na-ulice-brukseli-wyjdzie-wojsko-katastrofalna-sytuacja.html

Na ulice Brukseli wyjdzie wojsko. "Katastrofalna sytuacja"

BRUKSELA

08.09.2025, 16:33

Maciej Bochajczuk

"W Brukseli średnio co cztery dni słychać strzały. Stolicą Belgii wstrząsają porachunki gangów, a politycy przyznają, że sytuacja wymknęła się spod kontroli.
(…)
Od kilku lat w Brukseli nasila się walka o terytorium oraz wpływy, po tym, jak zakrojona na historyczną skalę operacja policyjna Sky ECC doprowadziła przed sąd setki osób tworzących międzynarodową siatkę narkotykową. Pod koniec 2024 r. w największym procesie sąd w Brukseli skazał na więzienie ponad sto osób.
Nowe bandy próbują wypełnić powstałą lukę
(…)
Wojsko na ulicach Brukseli? Prokurator bije na alarm

W połowie sierpnia Julien Moinil, szef brukselskiej prokuratury, zwołał konferencję prasową, w której w dramatycznych słowach zwrócił się o pomoc do rządu Belgii.
To tylko kwestia czasu, zanim pojawią się niewinne ofiary. Rząd federalny wprawdzie słucha, ale nie podejmuje żadnych działań
– mówił Moinil i przywoływał liczby. – W tym roku zatrzymano już 7000 podejrzanych i postawiono przed sądem 1250 dealerów narkotyków. To trzy razy więcej niż w tym samym okresie zeszłego roku. Ale przywódcy gangów w najlepsze rekrutują kolejnych, bo nawet za kratkami mają oni dostęp do telefonu i internetu.
(…)
Odpowiedzią na wezwanie do zdecydowanych działań rządu ma być deklaracja ministra spraw wewnętrznych Belgii Bernarda Quintina z 6 września.
Zadaniem wojska jest obrona integralności terytorium. Zazwyczaj żołnierze robią to na naszych granicach lub daleko poza nimi. Jednak walka z przestępczością narkotykową też wchodzi w zakres ochrony terytorium państwa
– powiedział Quintin reprezentujący partię francuskojęzycznych liberałów Mouvement Reformateur.

Minister określił sytuację w Brukseli jako "katastrofalną" i chce jak najszybszego zaangażowania żołnierzy w stolicy. Miałoby ono polegać na uczestniczeniu w mieszanych patrolach z funkcjonariuszami policji w miejscach, gdzie najczęściej dochodzi do przestępstw.
(…)
Quintin może liczyć na poparcie ministra obrony Theo Franckena oraz premiera Belgii Barta De Wevera, który już na początku kadencji powołał w łonie swojego gabinetu grupę zadaniową ds. przemocy związanej z narkotykami. Decyzję polityczną czeka teraz proces administracyjny i ustalenie szczegółów uprawnień, jakie otrzymają żołnierze."


**

14
Hyde Park / Odp: Wojna
« dnia: Września 10, 2025, 07:44:11 pm »
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/rosyjskie-drony-nad-polska-spora-czesc-dronow-nadleciala-bezposrednio-z-bialorusi/xx4d32j

I co Szanowni Państwo o tym myślecie?

Ze swojej strony, zastanawiam się: czy reakcja Polski na ten drobny incydent nie jest przypadkiem zbyt gwałtowna i bezwzględna? Przecież nic takiego się nie stało. No, nadleciało tam marnych 10 czy ile tam rosyjskich Shahedów. No, rozwałiły tam jakieś domostwo. Drobnostka. Pestka. Więc czy warto było zaraz uciekać do tak okrutnych środków jak... posiedzenie? Jak młotkiem w nos?
Czy nie wystarczyłoby wyrazów lekkiego zaniepokojenia?

L.A.
Żartujesz, czy piszesz serio?
Pytam poważnie.
Obstawiam, że raczej żartujesz (gorzko) ale nie mam pewności.


15

A wracając do tematu wątku czyli UE być może za parę lat ten wątek będzie bezprzedmiotowy, bo widać wzmożenie ruchów prawicowych w całej Europie i może dojdzie do kolejnych exitów z tej – jak to?  "- wyimaginowanej wspólnoty”.

Jak to „wracając do tematu wątku”?

Przecież migracje i to, jak Unia sobie z nimi [nie] radzi, to jeden z najważniejszych problemów Unii. 

Z pewnością jest na (anty)podium, gdyby trzeba było ustalić kolejność, to powiedziałbym, że

- na pierwszym miejscu są kwestie obronności - tzn. tragicznie niedostateczna pomoc dla Ukrainy i olimpijski spokój, z jakim państwa starej Unii podchodzą do zagrożenia państw Unii przez Rosję – w pierwszej kolejności zapewne państw bałtyckich, w drugiej Polski. Jak tylko premierzy i prezydenci państw starej Unii wrócą z Radomia, to (prawie) na pewno wezmą się na poważnie za obronę, z tym że na razie się tam nie wybierają.
- na drugim miejscu w mojej ocenie są właśnie migracje,
- a na trzecim energetyka i klimat.

Dla nas jednak (dla Polski) o wiele bardziej istotne jest to, że (przypadkowo albo nieprzypadkowo) partie antyimigranckie w Europie są (chyba bez wyjątku) prorosyjskie.
Bo są antyunijne – tertium non datur?

Nie wiem. Ale problem, fakt, że są prorosyjskie (czyli de facto proputinowskie [bo innej Rosji nie ma] i popierające agresję Rosji na Ukrainę) jest bardzo poważny.

Houston, mamy problem – tam występuje liczba mnoga: Wieczorem wszystkie telewizje i agencje krzyczą
...nie tylko ruski TASS.
Sęk raczej w błyskawicznym powielaniu informacji – bez weryfikacji.
Rajt. Gdyby chodziło tylko o TASS – absurd.

Śmierć dwóch generałów (i ośmiu pułkowników) na wojnie, zwłaszcza małej i lokalnej, to jest niewątpliwie news.

Nic dziwnego, że to była informacja na pierwszą stronę (w kategoriach gazet papierowych).

Po czym się poznaje, kiedy telewizje i agencje „krzyczą”, a kiedy po prostu o czymś mówią?

Pytanie: ile wtedy było w Groznym ekip telewizji zachodnich?

Czy Politkowska, która wszystko wiedziała „bo tam stała”, obeszła te ekipy i poinformowała je, że rosyjskich generałów badających zbrodnie wojenne zabili koledzy?
 
https://en.wikipedia.org/wiki/2001_Grozny_Mi-8_crash

"According to an alternative version, described by Anna Politkovskaya, the helicopter was downed by corrupt Russian forces."

Jeżeli nie obeszła, to skąd te ekipy miały to wiedzieć?
       
Jeżeli obeszła, to najwyraźniej jej nie uwierzyli, chyba nie była na tyle znana w kręgach zachodnich korespondentów wojennych, żeby uwierzyli w tak niezwykłą informację.

Natomiast, czy tekst Applebaum na dziesięciolecie upadku muru jest dowodem, że media manipulują?

Gdyby media pokazały tych na murze – też byłaby to manipulacja, bo jednak ludzie się cieszyli.
Myślę, że pierwszy dzień – kiedy ta symboliczna cegła została wywalona z muru - był dniem euforii i media tego nie zmanipulowały, natomiast kolejny (kiedy AA tam dojechała): mur tkwił gdzie uprzednio, strażnicy w mundurach, z bronią - emocje nieco opadły – mogło to wyglądać jak opisała AA. Stąd dysonans.
Niemniej AA ma rację, że nie znając okoliczności zdarzenia – tego co je poprzedziło, tego co było po nim itp. - znamy tylko jego wycinek i często jest to mocno przerysowany lub niedoszacowany obraz.

Informacja o tym, że enerdowcy mogą wchodzić na mur i do erefenu była co najmniej ze sto razy ważniejsza, niż to, że jak weszli na mur i wypili szampana, to zaczęli się nudzić i zaczepiać policję.

Dzienniki głównych amerykańskich sieci ABC, CBS i NBC miały w latach dziewięćdziesiątych (i w 1989 prawie na pewno też), po ca 22 minuty netto (30 minus reklamy) więc na „informacje”[?] typu „enerdowcy siedzieli na murze i nic się nie działo”, raczej nie było miejsca. No, potem obrażali policję słownie i czymś tam rzucali, ale nie było starć z policją. Co to za news?

A przy okazji:
https://www.washingtonpost.com/archive/opinions/1999/11/07/blinded-by-what-we-saw-at-the-wall/1c3ab13a-a721-4f84-96d1-17671ec69640/

In a few places, the Easterners lined up silently outside makeshift kiosks, waiting to receive the few deutsche marks of "welcome money" that West German Chancellor Helmut Kohl had promised them. [bold mój – C.] In retrospect, its distribution was an astounding organizational achievement, and a stroke of genius: Who knows what would have happened if thousands of penniless East Berliners had started rioting outside the fancy shops of West Berlin? Kohl must have guessed that violence was in the air.”

Z kontekstu wynika, że decyzja o rozdawaniu "a few deutsche marks" wypłacanych z „prowizorycznych budek” zapadła w ciągu godzin (kwadransów?) po tym, jak Schabowsky powiedział, że w zasadzie to chyba już można przechodzić i przejeżdżać do Berlina Zachodniego.   

„The wall had only opened, after all, because Gunter Schabowsky, a clumsy East German Politburo member, was asked about its future at a press conference and mumbled something unclear in response.”

Poza tym: Ile to jest „a few deutsche marks”?

Applebaum pisała artykuł na dziesiątą rocznicę obalenia muru, zamówiony zapewne z wyprzedzeniem, mogła spokojnie wszystko posprawdzać.

https://en.wikipedia.org/wiki/Begr%C3%BC%C3%9Fungsgeld

Przechodzący do Berlina Zachodniego po upadku muru otrzymywali na powitanie sto marek.
I nie była to nagła decyzja, podwyższenie kwoty do stu marek nastąpiło w 1988 roku:

“Originally, every GDR citizen was entitled to a "welcome money" payment of 30 DM twice annually; by 1988, this had been increased to a one-time payment of 100 DM annually, which was recorded in their travel documents.”

https://www.poundsterlinglive.com/bank-of-england-spot/historical-spot-exchange-rates/usd/USD-to-DEM-1989

7 listopada 1989 roku za dolara płacono 1,845 marki niemieckiej.

Czyli sto marek to była równowartość 54 dolarów i 20 centów.

https://www.bls.gov/data/inflation_calculator.htm

Po uwzględnieniu inflacji dziś to byłoby sto trzydzieści dziewięć dolarów i siedem centów.

Domyślam się, że należało szybko zwiększyć ilość punktów, w których wydawano po te sto marek, ale sama zasada była wprowadzona o wiele wcześniej.
 
(Skoro już tak dbamy o precyzję).


Teraz ja cię wytnę:
Oczywiście nie wszyscy muzułmanie, którzy mieszkają w Europie, to przestępcy, ale jest ich tak wielu, że to gigantyczny i rosnący problem.
Zostawiam:
Oczywiście nie wszyscy muzułmanie, którzy mieszkają w Europie, to przestępcy,

I takie zakończenie dyskusji o muzułmanach mnie satysfakcjonuje.
Może kiedyś przedstawisz do tego statystyki – ile to „nie wszyscy”:)


Chcesz statystyk, to załatw grant.

Jeśli Wyborcza (która nie jest organem jakiejś „białej siły”) pisze     
https://wyborcza.pl/7,75399,30052255,niemiecy-biora-sie-za-gangi-arabskie.html#S.TD-K.C-B.2-L.2.duzy

Gangi arabskie na tapecie Niemiec

08.08.2023, 06:00

Michał Kokot

MSW Niemiec chce deportacji z kraju krewnych członków gangów arabskich, nawet jeśli nie popełnili oni żadnych przestępstw. Rozważa również odbieranie im obywatelstw.[bold mój -C]
Propozycja niemieckiego ministerstwa spraw wewnętrznych jest jak dotąd najdalej idącym środkiem prawnym w walce ze zorganizowaną przestępczością w Niemczech. Zakłada on utracenie prawa do pobytu w kraju dla członków tych klanów, które popadły w konflikt z prawem. Dotyczy to nie tylko osób, wobec których obecnie toczą się postępowania, ale też tych, wobec których toczyły się one w przeszłości. Nie określono przy tym limitu czasowego.
Nowe prawo bazuje na przepisach dotyczących zwalczania terroryzmu. Zgodnie z nimi Niemcy mogą wydalić te osoby, które są członkami klanów lub wspólnot religijnych podejrzewanych o terroryzm.


to znaczy, że problem jest bardzo poważny.

I co z tego, „nie wszyscy muzułmanie, którzy mieszkają w Europie, to przestępcy"?

W jaki sposób proponujesz odróżniać na granicy tych, którzy się zasymilują i tych „others”, którzy wybiorą: “not to integrate, isolating themselves in parallel societies and distancing themselves from our fundamental values of equality, democracy and freedom”?

*
Pismo dziewięciorga premierów jest nieprecyzyjne i w stylu „przepraszamy, że żyjemy”.

Nie bierz z nich przykładu i odpowiedz precyzyjnie, dlaczego kraj, w którym mieszkam powinien mieć obowiązek przyjmowania uchodźców?
 
Z czego ten obowiązek wynika? (materialnie, bo formalnie z konwencji, ale konwencję można wypowiedzieć)

Co z prawem obywateli do mieszkania we własnym kraju, we własnym kręgu kulturowym?

I, czy gdyby to od ciebie zależało, ustanowiono by jakąś maksymalną liczbę uchodźców do przyjęcia, czy też jesteś za przyjmowaniem wszystkich, który spełniają kryteria? (w międzyczasie rozszerzane, tego dotyczył niedawny artykuł ze strony CNN.)         
https://edition.cnn.com/2025/08/03/europe/italy-asylum-eu-court-ruling-intl

European plans to send asylum seekers to offshore centers in disarray after top court ruling
By Barbie Latza Nadeau


PUBLISHED AUG 3, 2025, 7:25 AM ET
Rome —
European countries hoping to mirror Italy’s controversial practice of sending some asylum seekers rescued at sea to overseas deportation centers have been dealt a setback by Europe’s top court.

*
Osobnym (sub)wątkiem tej dyskusji jest/byłoby to, ile (jaki procent PKB) Polska mogłaby i powinna wydawać na pomoc dla mieszkańców krajów biednych i rozdzieranych wojnami oraz, jak ta pomoc mogłaby wyglądać (przy założeniu, że nie polegałaby na przyjmowaniu uchodźców).

Strony: [1] 2 3 ... 25