Ogór bieżący:
----- Original Message -----
From: Stanisław Remuszko
To: jacek
Sent: Monday, November 25, 2013 8:07 PM
Subject: Fw: od Remuszki
Jacku Kochany, może coś Ci się nasunie pod wpływem lektury poniższego/
Staszek
----- Original Message -----
From: Stanisław Remuszko
To: Wielmożna Pani Katarzyna hrabianka Jabłońska de Nidzica
Sent: Monday, November 25, 2013 6:54 PM
Subject: Fw: od Remuszki
Kasiu, co Ty na to?
----- Original Message -----
From: Stanisław Remuszko
To: Wielmożny Pan Bohun
Sent: Monday, November 25, 2013 6:51 PM
Subject: od Remuszki
Bohunie Drogi,
Nie rozmawiamy czasem o RÓŻNYCH projektach?
Jaka analiza połaczeń? Jaki algorytm? Mój (nasz) "wynalazek" gwarantuje - tylko i wyłącznie - automatyczne telefoniczne (nie inne!) przekazanie mojej (wcześniej nagranej) prywatnej prośby alarmowej skierowanej do prywatnego przyjaciela (nr 1, nr 2 i nr 3) w sytuacji, gdy w ustalonym terminie NIE dezaktywowałem tego ratunkowego SSR (Systemu Szybkiego Reagowania działającego w założeniu 24 godziny na dobę), oraz gwarantuje stosowną reakcję SSR na odpowiedź takiego przyjaciela. Jednakowoż system SSR składa się z części martwej (elektronicznej) i części żywej (ludzkiej, czyli przyjaciół nr 1, nr 2, i nr 3). Ja gwarantuję bezawaryjne działanie części martwej, natomiast NIE GWARANTUJĘ sprawnego działania przyjaciół danego klienta. Nie gwarantuję, że dotrzymają złożonej mu obietnicy błyskawicznego udzielenia pomocy w potrzebie - na przykład nie gwarantuję, że obudzeni komputerowo o czwartej nad ranem natychmiast wyjmą ze swojej szuflady klucze do jego mieszkania, wsiądą do taksówki i pojadą zobaczyć, co z nim się dzieje. O tę pewność zadbać musi sam klient.
Oczywiście można UZUPEŁNIĆ mój SSR o telefoniczno-internetowe przekazywanie wyspecjalizowanym dyżurnym medycznym służbom/placówkom alarmowych wezwań (takie rozwiązania istnieją i funkcjonują), albo uzupełnić go o coś niemal dowolnie innego - lecz o takim uzupełnianiu, jesli dobrze pamiętam, dotąd w ogóle nie rozmawialiśmy.
Nie stawiam zysku/wyzysku na pierwszym, ani nawet na drugim miejscu, ale na trzecim już raczej tak, czyli nie widzę żadnego powodu, aby rezygnować z zarobku, który wydaje się uczciwy i naturalny (oraz proporcjonalnie niewielki).
Do jutrzejszego omówienia mam jeszcze zapisane w punktach:
2. interfejs (specjalista wysokiej klasy)
3. drugi inwestor (osobiście znam tylko pana Solorza)
4. wielki(cy) kontrahent/ci
5. tajemnica wokół szczegółów
6. sprzedać licencję czy sprzedawać dostęp samemu
7. komputer, telefon, okienko urzędnika
I pytanie do Ciebie: jak konkretnie widzisz tę "społecznościową samobudującą się sieć"? Ja jestem ZA, ale na razie tylko intuicyjnie.
Staszek
P.S.
Wariant I. Przychodzi Pan Bohun do Państwowego Systemu (Szwedzki ZUS, dajmy na to, ponieważ pamiętam ich straszliwy System Bolaget!), pokazuje raport i mówi: dzięki mojej aplikacji Królestwo Szwecji może zaoszczędzić 10 milionów koron rocznie; proponuję podpisać umowę, moje wynagrodzenie wyniesie 1/10 tej kwoty.
Wariant II. Każdy może sobie wejść na stronę www i na zasadzie kupienia przez internet wykupić sobie dostęp do tej usługi w cenie 1 dolara/euro miesięcznie (pierwszy miesiąc gratis). Tylko trzeba wiadomość o tym rozgłosić (kampania informacyjno-reklamowa). W pierwszym roku (2014.) dostęp do usługi kupił zaledwie JEDEN MILION starszych (+65) Europejczyków (spośród ponad 350 milionów). To daje jeden milion dolarów/euro. Ale to jest miesięcznie, czyli rocznie - ponad 10 milionów. Jedna dziesiąta tej kwoty, czyli milion dolarów/euro, niech będzie Twoja - jako biznesmena, który rozkręcił kampanię. Ja, Staszek, razem z Panem Informatykiem, zadowolimy się 1/5 tej kwoty, czyli DWUSTOMA tysiącami dolarów/euro. Źle czy dobrze? Marne podatki pomijam...
Wariant III?