Technicznie rzecz biorąc masz rację, zwłaszcza w pierwszym zakresie, jednak uznaję takie głosy - idące w tym samym kierunku, co wiadome słowa o Ohydku Szaleju, za cenne, nie jako bezpłodna - że użyję modnego w pewnych kręgach określenia-wytrycha - pedagogika wstydu, a jako konstruktywna krytyka popychająca nas ku przezwyciężeniu tego, co - że znów jednym Friedrichem pojadę - przezwyciężonym być powinno.