Ciekawi mnie, jaką postać ma definiens "siebie samego" w ujęciu solipsystycznym? Skoro bowiem wszystko, co mnie otacza, jako wytwór moich myśli nie istnieje, to rownie dobrze zakwestionować mogę istnienie siebie, o którym całą wiedzę czerpię z tego samego źródła. Zdaje mi się ponadto, że solipsyzm stosuje w tym miejscu rodzaj wytrycha i omija wszelką logikę, ktora zaprowadzilaby nas do prawdy obiektywnej, stosując własną logikę absurdu, tyleż głęboką, co płaską. :-/.