Życie oczywiście jest, ale nie ma dowodu, że powstało samorzutnie. Tyle tylko powiedziałem, nieprawdaż?
Zara, na rozum chłopski opcje są ino dwie: albo powstało samorzutnie, albo miało (s)twórcę.
Teraz: ten stwórca albo też stworzony, albo sam z siebie powstał (wzgl. sam z siebie - cokolwiek to ma znaczyć - odwiecznie istniał, jadąc Tomaszem)...
(W definicji życia takiej, która pomieści i białkowca, i lawowca, i Bóg dowolnie urojony się zmieści.)
Owszem, można kluczyć tak by uciec przed problemem pierwszego kreatora (co to musial się wziąć sam z siebie choćby nie chciał), stosujac pętlę czasową (vide Tichy z praatomem), ale jeśli w takim ujęciu życie (przyszłe) samo zapoczątkowało życie (przeszłe) to znów wyjdzie, że życie powstało samo z siebie.
BTW. na minionej TrekSferze kolega
Dzikowy vel Artur Olchowy (przez którego poznałem W.O.), miał prelekcję o życiu właśnie (w którą mu się niemiłosiernie wcinałem; np. z wiadomością o tym, że w przeszłości miał istnieć na Ziemi
kajndof Ocean Solaris - o czym i tu gadaliśmy - na co w ręce klasnął, bo też lemowiec).
Podawal w niej konkretnie jakie parametry temperaturowe możliwe są dla życia białkowego (gdybym nie wiedział, to bym się dowiedział, że nie da się pomyśleć takiego białkowca co by się lawie radośnie kąpał, choć widełki temperaturowe szersze są niż się wielu zdawało, a być może odkrycie kolejnych ekstremalniejszych ekstremofilów jeszcze przed nami), wspominał, że wariant zawłóczenia ziemskich mikrobów na Marsa czy dalej NASA sen z powiek spędza, bo sterylizować idealnie nie umiemy (przy czym chodzi i o scenariusz zagrożenia życia tubylczego - tu się wciąłem z, nieznanym mu, "Niedoszłym rajem" Clarke'a, i o scenariusz mimowolnej panspermii, gdzie potem na obcym globie zmutowana ziemszczyzna może być groźna dla ziemszyczny ziemskiej;), gdy znów się zetkną - to obaj pamiętaliśmy "'Andromedę.'..." Crichtona).
Zeszło też na kreacjonizm. I tu śmiałem się wielce, że jeśli kto nawet - jak chciał Oparin - doprowadzi do powstania życia w butli, to uczciwy kreacjonista nieprzejęty powie, że to dowód, iż na Ziemi też lat temu
circa 3,8 miliarda też widocznie ktoś po Ziemi z butlą robił hocki-klocki
.
Miejże więc swoją butlę, przewrotności czajniczkowej pełną, ale mnie nie częstuj...
ps. Zostały nam trzy "Podróże.." w różnym czasie robiące za finalną. Proponujecie omawiać je razem, komparatywnie, czy jednak każdą z osobna?