Ty napisałeś:
Pozbawienie życia jak się dobrze zastanowić to jest dla mnie moralnie znaku żadnego pokąd nie znam kontekstu.
Heller napisał:
Dobra lub zła kwalifikacja czynów pochodzi z intencji. Nawet jeśli czynię coś obiektywnie złego, ale myślę, że postępuję dobrze, mój czyn jest moralnie dobry.
Dla Hellera istnieje obiektywne zło (czyli pewnie też dobro) - samoocena moralna jest więc w nie uwikłana.
Stąd albo nie ma obiektywnie złego/dobrego i oceniam swój czyn wg moich intencji. I taka jest jego ocena - jak moja, a inni mogą ze swoimi ocenami iść na złom.
Innymi słowy: nie mam możliwości zgrzeszyć - bo względem czego?
Albo jest to obiektywne, wzornikowe dobro/zło i oceniam czyn wg moich intencji, ale także względem niego i jeśli niezgoda wzornika z moimi intencjami - to pojawia się ten grzech/konflikt i żadne intencje utaplane w żywicy tego nie przykryją.
Poza tym, to co już pisałam - zależy czy mówisz o wewnętrznej ocenie czynu, czy zewnętrznej. Mogą być rozłączne.
Dodatkowo; czy czasem "intencje" nie oceniają czynu także zanim do niego dojdzie? Nie po jego skutkach, ale wg "chcenia"? Co to ma za sens?
Ja jednak w ocenianiu widzę proces i uchwycenie intencjonalnego dobra/zła na zdjęciu - w migawce (czy tam w żywicy) - to uchwycenie czynu, ale nie jego oceny.
Zmieniając pytanko: nie wiecie jak przepisy ruchu drogowego regulują jazdę na rowerze w dwójkach, trójkach itd?
Tzn. czy jadące dwie/trzy osoby na rowerach mogą jechać koło siebie i zajmować całą szerokość pasa, czy powinny jechać "gęsiego", by ułatwić ich omijanie?