Czy mógłbyś w jakimś zarysie przedstawić swoje poglądy na etykę w kontekście wojny?
Mógłbym. Nie istnieje. Formalnie oczywiście tak - może nie jest tego 7 mld (tzn. tak, tyle jest, ale nie wszyscy rządzą) ale co najmniej tyle ile państw zdolnych posiadać konstytucję - jest wpisana w doktrynę wojenną i w regulaminy wojskowe. Wszystkie one przewidują czas pokoju (przeprowadzamy staruszki przez ulicę - w naszej części świata ma się rozumieć, gdzie indziej być może zjadamy je) i czas wojny (róbta co chceta w praktyce)
na Ziemi jest siedem miliardów równorzędnych etyk i żadnego klucza do tego, żeby się w nich rozeznać
A jaki klucz, obiektywnie, podasz? Statystyczny? Nauki społecznej Kościoła (z którego wieku?), Koran? Przestrzeganie umów międzynarodowych w zakresie prowadzenia działań wojennych?... Możesz się w rozeznać tylko dlatego, że przykładasz SWOJĄ moralność do tego. Sęk w tym, że tych czyichś moralności jest właśnie 7 mld (już 7
?).
Nikt nie jest idealny, więc wszyscy są jakoś umoczeni i przez to równi.
Podobnie jest z państwami, żadne nie jest idealne, więc wszystkie są równo umoczone.
To jak ja osobiście podług swej moralności oceniam np. Niemcy hitlerowskie to jest zupełnie inna sprawa. Tym niemniej na pewno "są równe" na tle historii.
To jest dosyć oczywisty absurd
Gdyż?
Czy w takim razie uważasz, że Trybunał Norymberski był bezzasadny i kolegów Hitlera należało puścić do domu?
Trybunał Norymberski był teatrzykiem dla gawiedzi. Osądzono wyłącznie nieprzydatnych polityków, którzy poza tym, że byli zbrodniarzami - niczego nie umieli i do niczego się nie nadawali. Speera nie lubisz (był tylko architektczyną
ale doskonale wiesz co się stało z takim von Braunem i całą rzeszą innych przydatnych do czegokolwiek ludzi. Niemcy miały do końca niemal całkowitą supremację naukową i technologiczną w uzbrojeniu (poza atomem), wyprzedzali resztę świata o 2 długości stadionu i wszyscy ci ludzie co w tym "robili" jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności nie zostali osądzeni. Zatarto ich przeszłość, zatarto ich przynależność do zbrodniczej SS itd. Jeśli nawet na niczym się nie znali ale byli w inny sposób (politycznie) przydatni - także włos im z głowy nie spadł. Weź takiego von dem Bacha-Zelewskiego... Dziś bywa wielki aj-waj bo łapią esesmanna co ma 90-parę lat i i może w 44 zastrzelił 4 holenderskich komunistów... A Zelewskiego złapali Amerykanie w 45, udowodniono mu bezpośrednią odpowiedzialność za śmierć ponad 200 tysięcy ludzi (w tym ponad 50 tysięcy warszawiaków w czasie Powstania) no i pacz Pan, niewinnym się okazał... Oj tak troszkę winnym, ale niedużo.
Tak że Cetarianie, może najkrócej - taka jest etyka, że sądzą zwycięzcy... Podług potrzeb - i żeby się nic nie zmarnowało. A dla zainteresowanych jedyną nadzieją jest to, że zwycięzcy przyznają się choćby półgębkiem do etyki zbliżonej do wyznawanej przeż sądzonych i rosądzanych.
Gdyby to od Ciebie zależało, byłbyś za czy przeciw bombardowaniom niemieckich miast w 1943, 1944 i 1945 roku?
Gdybym miał atom użyłbym go bezwzględnie, poczynając od Berlina.
Uważasz, że Roosevelt powinien zmusić (niby jak??!) Amerykanów do takiego wysiłku, żeby pokonali Niemców i Sowietów i zaprowadzili Pax Americana od Normandii do Władywostoku? ... Ten zarzut Maźku, to kolejny przejaw Twojego (wybacz) absurdalnego absolutyzmu.
Sprowadzam rzecz do absurdu - chodzi mi o wykazanie, że etyka nie miała tu żadnego znaczenia, co najwyżej starano się jakąś dosztukować po czasie. Jak widzisz Roosevelt nie zrobił czegoś, choć byłoby to etyczne, bo było to zbyt trudne lub niecelowe (z jakiego powodu - inna sprawa). Etycznie byłoby ukarać obu krwawych despotów (ograniczając się do Europy), którzy wszczęli najokrutniejszą z wojen - czyż nie? Jednak nie poczyniono po temu żadnych kroków, bo Roosevelt a i reszta "świata zachodniego" uznała, że to świetny pomysł rzucić wschodnie ochłapy Stalinowi, niech się nażre tymi dzikimi polami. Łaskawie też pozwolili w ramach kary zabrać trochę Niemcom na naszą korzyść (może jeszcze za to zapłacimy). Podobno Churchill miał wielkiego moralniaka, że Roosevelt zgodził się oddać Stalinowi Lwów a jego nie słuchali. Podobno, Zelewski też miał moralniaka, a nawet się rozchorował, po tym jak zorganizował jednorazową egzekucję 35 tysięcy ludzi w ZSRR...
Osobiście sądzę jak wiesz, że zrzucenie bomb atomowych w Japonii było de facto zrzuceniem ich na podwórko Stalina, żeby się trochę osadził. Jeśli tak - etyczne to było?
Nawiasem mówiąc sądzę, że Roosevelt bardzo mocno się pomylił, bo uratował potwora, który został JEDYNYM poważnym beneficjentem DWŚ a godząc się na to stworzył problemy, z którym USA musiała się borykać już zawsze.