Niestety, założenie jest fałszywe.
Ale, że te króciaki Okołowskiego znasz (w najgorszym wypadku: zaraz poznasz
) tom gotów się założyć:
http://www.edukacja-filozoficzna.uw.edu.pl/index_pliki/ef65/02_Okolowski.pdf
https://quart.uni.wroc.pl/pdf/37/quart3738_Lem_02_Okolowski.pdf
Tych akurat nie znałem, ale, jak trafnie przewidziałeś, poznałem. Wolałbym jednak nie wypowiadać się szerzej przed lekturą "główniaka". Jedna tylko rzecz, dość podstawowa. Sporo tez nie jest popartych argumentami (choć może właśnie dlatego, że to króciaki, więc póki co się nie czepiam). Ale jeśli argumenty się pojawiają, to nierzadko są wątpliwe. Weźmy zdanie z Solaris: "Jesteśmy trawą wszechświata". Dr Okołowski powołuje sie na nie przynajmniej dwa razy - raz w zalinkowanym wywiadzie, raz w artykule "Stanisław Lem: Lukrecjusz ze Lwowa". I rozumie je za każdym razem inaczej. W wywiadzie rzeczona fraza posłużyła mu do zestawienia Lema z Pascalem, a poza tym interpretuje ją tak, że rozum człowieka jest tylko jednym z rozumów, gdyż mogą być rozumy wyższe, "potężniejsze". W artykule zaś interpretacja jest inna: człowiek jest tylko elementem procesów zachodzących we wszechświecie, a nie ich moderatorem. Otóż taki sposób cytowania w celu rekonstrukcji filozofii Lema uważam za problematyczny. Mniejsza już o to, że owszem, prawdą jest, że zdanie to napisał Stanislaw Lem, ale już wcale nie musi być prawdą, że Stanisław Lem tak uważał. Bez wątpienia uważał tak Kris z "Solaris", ale czy można go uznać za
porte-parole Lema? Ale to, powiedzmy, szczegół. Gorzej, że zdanie jest wyrwane z kontekstu. Szerszy fragment:
- Czy nie ma więcej takich planet [chodzi o Solaris]?
- Nie wiadomo. Może są, ale znamy tylko tę jedną. W każdym razie jest ona czymś nadzwyczaj rzadkim, nie tak jak Ziemia. My, my jesteśmy pospolici, jesteśmy trawą wszechświata i szczycimy się tą naszą pospolitością, że taka powszechna, i myśleliśmy, że wszystko można w niej pomieścić. To był taki schemat, z którym wyruszało się śmiało i radośnie w dal: inne światy!"
Otóż widać, że nie idzie tu o to, że rozum ludzki jest mniej potężny/niższy niż inne rozumy, ani też o to, że nie jest jedyną formą rozumu, czy że człowiek jest "myślącą trzciną" miotaną na wietrze, czy że człowiek jest elementem procesu, a nie jego moderatorem, tylko o pospolitość: jak trawa jest pospolita, tak i planety typu Ziemi są pospolite, i dlatego odkrywcy z "Solaris" wyobrażali sobie, że jeśli spotkamy inne istoty żywe, to będą one mniej lub bardziej podobne do człowieka. Tymczasem Solaris jest na tyle "innym" bytem, że od początku do końca pozostaje całkowitą zagadką. Ale bynajmniej nie wiadomo nawet, czy jest bytem rozumnym, wszak Solariana zawierają koncepcję oceanu-idioty, jeśli mnie pamięć nie myli.
To tylko jeden przykład, ale chyba symptomatyczny.
Całkiem na marginesie mogę jeszcze dodać, że byłem szczerze zdziwiony, że docent Okołowski, uczeń profesora Wolniewicza, popełnił w wywiadzie podręcznikowy lapsus i zasugerował, że konsekwencją twierdzeń Goedla jest to, że żaden system filozoficzny nie może być niesprzeczny.