trzydzieści trzy tomy! (2) (2/2)
2. Orliński twierdzi także, że kiedy kręcił "Solaris", "towarzysz Tarkowski" był "rozpieszczonym ulubieńcem" partii komunistycznej, potem zaś "demonstrował butne samozadowolenie", a jego słowa były "niesmacznie buńczuczne".
Po pierwsze, o genezie filmu "Solaris" Mistrz pisał coś innego: „Tłumaczono mu (Tarkowskiemu - .ch) wtedy - były to różne Wysokie Czynniki - że nie należy, bo to jest idealistyczne, subiektywistyczne i metafizyczne, ale trafiono kulą w płot, gdyż Tarkowski cały jest idealistyczno-metafizyczny i na dodatek „rosyjska dusza”, więc nie był dobrym adresatem tego rodzaju zastrzeżeń”1/. Sam Tarkowski pisał 18 lutego 1970 r.: "Wydaje mi się, że znalazłem sposób pokazania filmu ("Andrieja Rublowa" - .ch.) Szostakiewiczowi (potajemnie). W piątek, jeśli się uda. Postanowiłem także napisać list do Breżniewa. Spróbuje przedstawić mój pełny pogląd na pewne sprawy. Zobaczymy". W efekcie (?) jeszcze w 1970 r. Tarkowski dostał zgodę na rozpoczęcie zdjęć do "Solaris" (konspekt filmu leżał w "Mosfilmie" od października 1968 r.), a w październiku 1971 r. "Andriej Rublow" wszedł na ekrany, jednak sposób dystrybucji filmu umożliwiał jego obejrzenie jedynie wąskiemu gronu widzów. W pięć miesięcy później odbyła się premiera "Solaris"2/. To Pan miał na myśli, pisząc o "rozpieszczonym ulubieńcu" Tarkowskim, Panie Orliński? Bo na .chmurzy rozum tu nie idzie o żaden petting, tylko o ciąg szykan. Co ciekawe, pięć stron dalej kolega Orlińskiego z redakcji "Gazety Wyborczej", Sobolewski, pisze o "Solaris": "(...) podobnie jak większość filmów Tarkowskiego, również i ten nie miał łatwej drogi u radzieckich władz". Wystarczyło spytać,
.
Po drugie, zdaniem .chmury, mocne słowa Orlińskiego o Tarkowskim nie zostają wiarygodnie udokumentowane. Na przykład, Orlińskiemu bardzo nie podobają się taka oto opinia Tarkowskiego: 'Dla mnie to, co zaszło na stacji (...) między Kelvinem a Harey, jest po prostu sprawą stosunku człowieka do jego własnego sumienia'. Jednak przyczyny tej niechęci są, według .chmury, niejasne i mało przekonujące. Orliński pisze tylko: "Ze względu na fizyczny wymiar 'tego, co zachodzi między Kelvinem a Harey' można (...) powiedzieć, że nic tutaj nie jest 'po prostu, a już na pewno nie relacje z sumieniem." Cóż, powiem wprost: moim zdaniem to raczej Orliński jest "niesmacznie buńczuczny".
3. A konkluzja Orlińskiego jest taka: niezależnie od radzieckiej cenzury obyczajowej Tarkowski poprzerabiał jednak książkę Lema mniej lub bardziej "dobrowolnie" i nawet się do tego nie przyznał. Był tak bardzo zniewolony, że - choć miewał po temu okazje - swego zniewolenia nawet nie potrafił nazwać zniewoleniem!
*
Hm. Zdaniem .chmury, jest zupełnie inaczej, niż pisze Orliński, i Tarkowski niczego nie przeinaczył, lecz dokonał własnej, genialnej, interpretacji Mistrzowego "Solaris", tworząc arcydzieło dwudziestowiecznego kina...
--------------------
1/ Zob. Tako rzecze... Lem (Ze Stanisławem Lemem rozmawia Stanisław Bereś), WL, Kraków 2002, s. 245-6.
2/ Zob. S. Kuśmierczyk, Przedmowa, w: A. Tarkowski, Kompleks Tołstoja, Wydawnictwo Pelikan, Warszawa 1989, s. 9.