Zdaje się, że obywatel Czepiuszko
- choć solennie obiecywał ograniczać Forumową aktywność tego typu - znów bawi się w robienie problemów z niczego, by zaznaczyć swoją obecność.
Owszem, od starożytności zdarzają się próby znalezienia - tj. wydedukowania z Wszechświata - norm estetycznych, które byłyby równie obiektywne, co prawa fizyki, ale na próbach (choć, bywa, przez całkiem tęgie łby podejmowanych), właśnie, się kończy.
Dlatego, przynajmniej na razie (czego by się nie mówiło o znaczeniu elegancji w matematyce), za (subiektywnie) estetyczne uznać trzeba co się danemu mózgowi podoba (a za nieestetyczne - co zgoła na odwrót).
Ergo:
liv jest w pełni uprawniony, by mówić o swoich estetycznych odczuciach wywołanych przez literki
. Nie spodobały mu się w tym zestawieniu i już.
Inna sprawa, że i próby obiektywizacji estetyki niekoniecznie względem tego
livowego sądu stoją w opozycji, sugerując, że stanowi on jakieś nadużycie. Próby te, bowiem, odwołują się do idei elegancji, harmonii (
"poszczególne części pasują do siebie, /.../ przynależą do tej całości, i zamkniętość oraz prostotę układu aksjomatów doznajemy bezrefleksyjnie jako piękne" mówił np. - definiując piękno w matematyce - Heisenberg w swoim wykładzie pt. "Znaczenie piękna w przyrodoznawstwie ścisłym"), tymczasem to, co widzimy sprzecznym z wpojonymi nam zasadami pisowni, poczucie dysharmonii budzi jak najbardziej (bo i do pewnej - powszechnie akceptowanej - językowej całości nie pasuje).