ja, ja, ale ja nie napisałem, że tam jest odpowiedź, tylko że to są teorie, które na temat robo-muszek znajdują się w książce. Wszystkie teorie. Ale poniewaz nie poruszają one nurtujacego nas problemu, to sie osmieliłem ten temat wywołać.
edit: i jeszcze: w teoriiach z Niezwyciężonego jest jedynie mglista sugestia, że na początku nekroewolucji tubylcy nie byli raczej zagrożeniem dla robotów. Natomiast ekspedycja odkryła jakieś paleo-kości na lądzie a także żywe zwierzęta w oceanie, które natychmiast uciekały od wszystkiego, co polem elektromagnetycznym zdradzało swoja mechaniczną naturę. Poza tym Faktem było unieszkodliwienie całej załogi poprzedniego statku i części z Niezwyciężonego. Obraz jest więc taki, że nekroewolucja wyparła życie z lądów, ostało się ono tylko w wodzie - nawet więc jeśli na początku tubylcy i roboty nie wchodzili sobie w drogę, to w końcu doszło do konfrontacji, a maszynom pozostał zaimplementowany instynkt niszczenia biotycznego życia. Dotąd to wszystko pasuje, pytanie brzmi tylko, czy jest mozliwe całkowite wyjałowienie gruntu ze wszystkiego. Chodzi mi o problem skali. Względnie łatwo jest na jakimś terytorium wytłuc wszystkie niedźwiedzie, gorzej z sarnami, z zającami już tragedia, a myszy są poza zasięgiem. A co z robalami, muchami, komarami itp?. Dalej, co z florą. Z jakiej paki chmura miałaby niszczyć drzewa? trawę? Akurat flora utrzymałaby się bez fauny.