Dowodzenie istnienia...
To temat poza obszarem objętym nagłówkiem od
QSkręt do dowodu matematycznego - kiedyś było ściśle jak w geometrii, był popularny - formalizm w matematyce, potem intuicjonizm, obecnie (chyba jeszcze) - logicyzm. Ale (jak prof.Marek Kordos pisał w Wykładach z historii matematyki) nie da się całej matematyki zbudować na logicyzmie.
Od pewnego czasu przyjmuje się zespołowe dowody komputerowe (1976-Haken, zagadnienie 4 barw)
Co z tego że dowód jest skoro chaosu i problemów przybywa a nie ubywa? Nie wiem czy jest to już ten etap kiedy twórca teorii nie umie stwierdzić czy tworzy teorię sprzeczną czy niesprzeczną.
Starczy wywodów z podstaw matematyki czyli metamatematyki. Zdaje się co do pojęć z (niby ściślej) matematyki że można dowieść istnienia: tezy, pojęcia, obiektu całkiem sprzecznie albo dobrać sobie tak założenia, żeby nie było sprzecznie
Szamańskie zdolności jednak są/bywają czysto fenomenalne - narastają, a niekiedy ustają. Ich interpretacja to dodatkowe wyzwanie, bo same w sobie odwołują się do wrażeń, uczuć, intuicji, emocji.
Szaman (coach guru mistrz) potrafi przekierowywać energię społeczną. Czasem trafi na ludzi i czas i miejsce, kiedy gmera wymiernym w ich wyobraźni i skutecznie ich otumania (jak polityk albo ksiądz). Czyli wtedy - nie wiedzą co czynią.
Wykluczenie jest diablo trudne. Łącznie z krasnoludkami. Dużo łatwiej udowodnić*, że coś jest.
Deklaracja w rodzaju:
"Weźmy się i zróbcie"Strywializuję rozważania o dowodzie, wykluczeniu możliwości istnienia, itd. takim pytaniem poniżej:
Jak można udowodnić miłość?
Albo zracjonalizować stan zakochania?
(Głupieje się wtedy)
Miłość albo zakochanie są - i to wystarczy, bez dowodów.
W związku z tym:
*Nie chodzi mi o jałowe dowodzenie nieistnienia pojęć niewyrażalnych dowodowo. To w temacie jest niewykonalne.
Pora wracać do czarów, czarownic i życia, które jest czarowne.