Nie chcę Cię zniechęcać, ale Sedlak to bajdurzenie pseudonaukowym slangiem, z którego kompletnie nic nie wynika, zwłaszcza cokolwiek, co wytrzymałoby weryfikację z faktami. Fenomen Sedlaka, moim zdaniem oczywiście, polegał na tym, że był księdzem, wypowiadał się o naukach ścisłych w tak wrażliwym dla KK segmencie jak początki życia, a w dodatku jeszcze wydawali go w PRL, w PIWie, i w dodatku w serii "+/-Nieskończoność". Żeby byłą jasność nie dezawuuję tu Sedlaka jako mądrego człowieka (którym się, za tak zwanego młodu, zaczytywałem, z wypiekami na twarzy), tylko tak widzę, ze swego skarlałego horyzontu, tezy które konstruował, a na które nie było "pokrycia" w faktach. A nawet co do których tego pokrycia czynnie nie szukał, tzn. doświadczalnie. Np. stawiając jedną ze swych sztandarowych tez, że przed życiem węglowym było krzemowe, nie wytłumaczył jak ono miało się rozwinąć, a konkretnie co miałoby ze środowiska, w którym powstało, usunąć węgiel, skoro tworzy on znacznie bogatszą gamę związków - i przy swojej obecności wyparłby krzem w każdej sytuacji jako "poręczniejszy" i "łatwiejszy do zastosowania".