Ogrzewacz do rąk, który wymieniłeś, przeczy temu, że nie następuje wzrost temperatury przy krystalizacji, a precyzyjniej: emisja ciepła. Gdyby to ciepło nie ulegało usunięciu z układu - krystalizacja by nie nastąpiła. Dlatego powyżej napisałem o "odbieraniu ciepła" - oziębianie to odbieranie ciepła a nie zmniejszanie temperatury.
Hm. Na moje ucho, "oziębianie" kojarzy się ze zmniejszaniem temperatury, podczas gdy "odbieranie ciepła" - raczej z chłodzeniem. Ale, nie będąc natywem polskiego, czasem nie łapię niuansów znaczeniowych niektórych wyrazów. A więc sorki, chyba nieprawidłowo Cię zrozumiałem
Co do meritum: slusznie zauważyłeś, że przy krystalizacji następuje wzrost temperatury. Nie pozostaje stałą. Mea culpa. Jasne, że następuje wzrost, gdyż uwalnia się utajone ciepło przejścia fazowego. Ale chyba nie zmienia to sedna sprawy. Nawet wprost przeciwnie. Zachodzi dość dziwna, moim zdaniem, rzecz: podczas krystalizacji temperatura rośnie, a entropia maleje. Chociaż klasyczna termodynamika podobno uczy, że entropia układu ceteris paribus rośnie razem ze wzrostem temperatury, czyli jest w pewnym sensie funkcją temperatury...
Poza tym, chyba nie zgadzam się z Twoja tezą o tym, że "gdyby to ciepło nie ulegało usunięciu z układu - krystalizacja by nie nastąpiła". Zdaje się, po uruchomieniu mechanicznego inicjatora wewnątrz ogrzewacza, krystalizacja przybiera charakter niepowstrzymalny, skokopodobny, bardzo szybko rozprzestrzenia się od centrum, od "zarodka", podobnie jak samopodtrzymująca się reakcja łańcuchowa. To znaczy zachodzi w warunkach zbliżonych do adiabatycznych, prawie bez wymiany ciepła ze środowiskiem. I nawet gdyby umieścić ogrzewacz w komorze izotermicznej, krystalizacja i tak by nastąpiła.
Wobec tego, nie do końca zgadzam się z Tobą i w tym, że
krystalizacja jest procesem odwracalnym i w równowadze z topnieniem.
Zdaje się, w sensie termodynamicznym krystalizacja nie jest odwracalna. Ma taką właściwość jak histereza, i w tym sensie trochę podobna jest do przerzutnika Schmitta.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Przerzutnik_SchmittaZachodzi na zasadzie "wszystko albo nic". Skoro już krystalizacja się zaczęła - poniżej pewnej temperatury krytycznej - to dobiegnie końca. Nigdy nie zatrzyma się w pół drogi, w żadnych warunkach nie utworzy się, dajmy na to, pół płatka śniegu o trzech ramionach zamiast sześciu.
No właśnie piszę przecież, że są w nim takie właśnie linki - ponieważ jest osadzony we wszechogarniających i dotyczących wszystkiego prawach natury. Cokolwiek jest w kodzie - musi się odnosić do rzeczywistości. Dajmy na to tak podstawowy proces jak depolaryzacja błony komórkowej neuronu nie jest opisany w kodzie - tam jest tylko opisany skład tej błony, dzięki któremu taka depolaryzacja może zajść. Używając jeszcze innego porównania w instrukcji jak samodzielnie wykonać prosty stół nie jest opisane, dzięki jakim procesom chemicznym, fizycznym i biologicznym, począwszy od powstania Wszechświata poprzez formowanie gwiazd, planet i tak dalej powstały najpierw lasy, a potem drwale, a jeszcze później fabryki - tylko jest napisane, żebyś poszedł do castoramy i kupił gotową, okleinowaną płytę (blat), najlepiej już przyciętą na wymiar. I 4 nogi przykręcane .
No cóż, przykład imho b. trafny i na miejscu. Niech i tak będzie. Ktoś z wybitnych, może nawet sam Lem, powiedział raz, że świat niepodobna wyczerpać w równaniach. Jeśli tak, moc zbioru "praw natury", a zatem i jego "pojemność informacyjna" ma być nieskończona. Zatem matka-ewolucja (czy kto tam
) mogła pozwolić sobie, projektując kod genetyczny, używać linków do
subroutines, "zaszytych" w tamtych prawach.
...o, przypomniałeś mi, jak parę lat temu kilkakrotnie jeździłem właśnie do castoramy i kupowałem przycięte na wymiar płyte, ogółem 18 sztuk, gdy majstrowałem przy szafach ściennych w nowym mieszkanku mojej córeczki. Stare, dobre, przedkowidowe czasy...