"W każdym organizmie większość procesów biegnie samorzutnie i w związku z tym entropia w nim także "działa". Organizm, w którym wszelkie procesy miałyby dziać się niesamorzutnie i "pod górkę" ich normalnego kierunku nie wiem, czy byłby możliwy, a na pewno miałby zupełnie niezwykłe wymagania energetyczne. W komórce część rzeczy dzieje się samorzutnie (osmoza np., dyfuzja tlenu do wnętrza i dwutlenku w. na zewnątrz, wydalanie w większości - też na drodze osmotycznej) a tylko cześć przeciwnie do natury, np. aktywny transport wybranych związków chemicznych przez błonę komórkową przeciw gradientowi osmozy. Każda komórka w Twojej krwi traktuje otoczenie (czyli nieożywione składniki Twojej krwi) jako środowisko, z którego "ssie" uporządkowanie, bałaganiąc w nim przy okazji. Więc to jest układ wielowarstwowy, bo przecież Twoja krew jest już wysoce uporządkowana względem środowiska zewnętrznego itd."
W pewnych cyklach powtarza się ten cykl według samopodobienstwa do komórek wcześniejszego cyklu (fraktalnie?).
Życie nie dzieje się: dialektycznie, krytycznie, dualistycznie, itd.
To tylko wielu z nas pojmuje rzeczywistość w związku z tym: antagonistycznie, przeciwstawnie, zerojedynkowo, lucyferycznie.
(Bo tak ma zaprogramowany/uformowany umysł, pojęcia ma tak nacechowane/rozdzielone od pokoleń).
Pozytywy - negatywy , zły - dobry, ...
Pojęcia maskują istotę i rozumienie znaczeń - znaczenia powinno się czuć (ale tego nie umiem).
Dygresja:
<dzieci czują/umieją znaczenia - co da się zaobserwować przez to, że tworzą swój język>
Życie to nie jest walka, to - zgoda, pokój czyli samopodobieństwo. Sympatia i instynkt stadny to przejaw samopodobieństwa.
Wszędzie w życiu masz rzeczywistość fraktalną a nie dualistyczną - rozdwojoną na lucyferyczną (materialnie wpływową) a boską (czyli Stworzoną).
Stworzona jest ta fraktalna.
Czujesz to już teraz czy tylko się spodziewasz, że umysł to ograniczenie i ta blokada jest zbędna a to co czujesz jest konieczne ?
Wkrótce instynkt stadny, przejawy czułości się znacznie bardziej upowszechnią niż te zaistniałe do czasów obecnego lata.
Chyba że modna od dwu lat przypadłość znów owładnie wyobraźnią ludu, ale chyba nikomu nie zależy, aby życie miał uzależnione od podania dawki od tych, którzy zarobią na tym, żeby odbierający pozostawał w stanie chorym i oczekującym na wkłuwanie rzekomego życia.
Ufff...
<Sorry, to taki strumień myślowy, co go spróbowałem upublicznić postem (za długim)>