Dziękuje. Nie spodziewałam się że tyle osób się wypowie.
Rozwinąć chciałam temat Kinga. Chętnie rozwine temat Edenu- ale tutaj? Czy w omówieniu ksiązki? Musiała bym przeczytać, to są 3-4 godziny. Na razie utknełam w Fiasku- nie potrafie się doliczyć ilości ciał znalezionych na Tytanie i zabranych na Eurydyke. To nie musi być ta sama liczba. Musze przeczytać, wstawić karteczki i wszystko jeszcze raz porównać. Mam pierwsze, rozlatujace się wydanie.
Żeby nie było bałaganu - będe odpowiadać ksiązkami. Weira chyba moge tu omówić, chyba to jest odpowiedni dział?
The Martian
Dwie najwieksze wpadki- atmosfera zbyt rzadka by wywróciła lądownik. Weir wiedział o tym, ale mówi że chciał by przyczyna byłą naturalna. Ja myśle, awaria sprzetu wymagająca szybkiej ewakuacji (no bo co może być innego?) raczej by nie pozwoliła na przeżycie człowieka na Marsie. Lub na np. powtórny lot po rozbitka. Teraz by pewnie wymyślil trzęsienie Marsa.
Druga- już po napisaniu ksiązki odkryto wode na Marsie. Weir to skwitował że Acidalia Planitia to pustynia i wody niet. Chyba że ktoś ją odkryje.
Co do portretu psychologicznego. Ja to podciągam pod laughing lament- znany w anglojęzycznym folklorze. Zwóćcie uwage- to nie jest narracja w pierwszej osobie ani z pozycji bohatera. To jest rodzaj dziennika. Watney nie chciał pisać o niektórych sprawach- bo się zgrywał (oni wszystcy tam tak robili) bo nie chciał martwić tych co to ewentualnie przeczytają/odsłuchają (rodzice) nie chciał wyjśc na mięczaka. Tylko krótkie fragmenty na końcu są z pozycji bohatera.
Dużo daje czytanie w orginale, tym bardziej że tłumacz chyba założył że czytelnicy nie zrozumieją niektórych rzeczy.
Oto pierwszy mail od załogi Hermesa.
Anyway, they finally let one email through from
Martinez:
Dear Watney: Sorry we left you behind, but we
don't like you. You're sort of a smart-ass. And
it's a lot roomier on Hermes without you. We have
to take turns doing your tasks, but it's only
botany (not real science) so it's easy. How's
Mars?-Martinez
My reply:
Dear Martinez: Mars is fine. When I get lonely
I think of that steamy night I spent with your
mom. How are things on Hermes? Cramped and
claustrophobic? Yesterday I went outside and
looked at the vast horizons. I tell ya, Martinez,
they go on forever!-Watney
Polski przekład.Nawet osobe zmienili.
Tak czy siak, w końcu puścili e-mail od komandor porucznik:
Watney, oczywiście jesteśmy szczęśliwi, że żyjesz. Jako osoba
odpowiedzialna za Twoją sytuację żałuję, że nie mogę dla Ciebie więcej
zrobić. Ale wygląda na to, że NASA ma dobry plan ratunkowy. Jestem
pewna, że dalej będziesz pokazywał swoją niesamowitą zaradność i
przetrwasz. Nie mogę się doczekać, aż będę mogła Ci postawić piwo na
Ziemi.– Lewis
Moja odpowiedź:
Komandor porucznik, za moją sytuację odpowiada pech, nie Ty.
Podjęłaś słuszną decyzję i uratowałaś resztę załogi. Wiem, że to musiała
być trudna decyzja. Ale wszystkie analizy tego dnia pokazują, że była
słuszna. Doprowadź wszystkich do domu, a będę szczęśliwy.
Z chęcią zabiorę Cię na to piwo.
Poza tym - np. przebicie mięsni i powięzi brzucha musiało być cholernie bolesne. Ani słowa o tym- a facet sporo dzwigał. Raz że zgrywał twardziela dwa- chyba był wtedy notorycznie naćpany. Miał tam sporo lekow, przypuszczam też że podobnie jak w wypadku ekspedycji polarnych miał coś by albo się zabić albo kogoś dobić- np. morfine. Tj. już są środki wielokrotnie od morfiny silniejsze. Są wzmianki o lekach- nie musiał mówić całej prawdy.
Książka była wykorzystywana przez nauczycieli - ale musiała powstać specjalna wersja bez brzydkich słów. Dlatego pewnie Grace jest nauczycielem i wyraża się przyzwoicie.
Są też zastrzeżenia co do filmu- ale to już nie wina Weira. Zresztą on poprawił co większe błedy reżysera- np. przelewanie hydrazyny na zewnątrz.
Prosze się nie gniewać- nie bardzo sobie radze z polskimi znakami i klawiaturą. Za długo używałam skandynawskiej. No i oczy po operacji. Postaram się powoli wszystkim odpowiedzieć - może i na temat Marsjanina coś mi się przypomni.