Autor Wątek: Film "Solaris"  (Przeczytany 85058 razy)

dzi

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 3114
  • Profesja: Negat Charakter: Neutralny neutralny
    • Zobacz profil
Film "Solaris"
« dnia: Stycznia 21, 2005, 03:47:44 pm »
Z pewnym takim lękiem zakladam ten thread ale w pozostale trzy o Solaris chyba naprawde nie sa na temat filmu...

Zatem, co myslicie o filmie Solaris? Niedawno przeczytalem ksiazke, mysle nad obejrzeniem filmu, co o tym myslicie?
« Ostatnia zmiana: Września 27, 2005, 01:37:33 am wysłana przez Terminus »

This user possesses the following skills:

Deckard

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1505
    • Zobacz profil
Re: film Solaris
« Odpowiedź #1 dnia: Stycznia 21, 2005, 03:50:46 pm »
A co jeszcze nie widziałeś?

Deckard

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1505
    • Zobacz profil
Re: film Solaris
« Odpowiedź #2 dnia: Stycznia 21, 2005, 04:14:36 pm »
Cóż, ja boleję nad tym, że nie widziałem wersji Tarkowskiego :'(. Za to widziałem wersję Soderbergh'a i bardzo mi się podobała. Dobra muzyka, która odpowiednio budowała klimat. Clooney zagrał moim zdaniem świetnie. I mimo, że nie jest to ekranizacja  na jaką czekam, czyli będąca w miarę wierną adaptacją książki, to bardzo mi się film podobał.
Na razie tyle.


dzi

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 3114
  • Profesja: Negat Charakter: Neutralny neutralny
    • Zobacz profil
Re: film Solaris
« Odpowiedź #3 dnia: Stycznia 21, 2005, 04:46:08 pm »
musze skas skolowac... w ogole nie jestem obyty w filmach...

This user possesses the following skills:

Terminus

  • Gość
Re: film Solaris
« Odpowiedź #4 dnia: Stycznia 21, 2005, 10:20:42 pm »
   No więc, dzi, o którym filmie mówisz?  
Bo jak tu wspomniano sa dwie wersje:


  Jeśli nie widziałeś to to naprawdę duży błąd, radzę czym prędzej to naprawić:)
  Ja osobiście widziałem obydwie wersje i jestem wielkim fanem zarówno pierwszej jak i drugiej.
  Temat ten dosyć mocno wyeksploatowaliśmy w forum anglojęzycznym, ale nie widzę powodu by sobie tego nie powtórzyć.

  Otóż ogólnie rzecz biorąc oba filmy są świetne. Zarówno Tarkovski jak i Sodenbergh mają uczuciowy stosunek do filmów (tj. chcę przez to powiedzieć że jakkolwiek jedno i drugie dzieło jest wybitnie intelektualistyczne, lecz kładziony jest duży nacisk na uczucia Kelvina), jednakże obaj skupili się na innych wątkach.

Tarkovski bardzo rozbudował treść, wprowadził nowe postaci (rodzice Kelvina itp.), zmienił także zakończenie.
Soderbergh zakończenie także zmienił, postaci jednak nie dodał. Za to rozszerzył wątek miłości Kelvina do jego żony, dodając retrospekcje ich dotyczące i nadając im niepowtarzalny klimat.
Film nabiera przez to niepowtarzalnej głębi. Z kolei Tarkovski, jak to mówią, ,,zrobił z tego film Tarkovskiego''. (A jest to reżyser zaprawdę wybitny, to jest... niestety, był.) Nadał filmowi niesłychanie monumentalny charakter.

 Rosyjska wersja była jak na owe czasy i możliwości superprodukcją, dlatego też jak łatwo się domyśleć jest mniej atrakcyjna wizualnie. Jednak w moim mniemaniu jest to raczej atut.
 Może napiszę wprost, że gdybym miał wybrać jedną z tych dwóch ekranizacji jako swoją faworytkę, to byłby to Tarkowski. (Żeby było jasne).
  Oczywiście jako że film Soderbergha bardzo mi się podoba, nie chcę z niego także rezegnować. Najchętniej widziałbym jakiś kolaż obu tych filmów :) Szkoda, że to raczej niemożliwe.

  Na pewno jesze rozwiniemy tę dyskusję, jednakże już teraz można dać krótką charakteryzację.
Soderbergh - więcej uczuć i nastroju, film krótszy niż rosyjski.
Tarkovski - film długi, więcej intelektualizmu (poprzez wypowiedzi głównych bohaterów, często filozoficznie brzemienne).

  Myślę że taki antybeletrysta jak dzi wybierze raczej werjsę Tarkovskiego.

  Aha, jeszcze jedno, oba filmy nie są raczej łatwe (chwała Bogu...). Rosyjski jest chyba trudniejszy. (Jednak Ameryka to Ameryka :)   ).
« Ostatnia zmiana: Stycznia 22, 2005, 04:45:05 am wysłana przez Terminus »

Falcor

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 591
  • ...where no one has gone before.
    • Zobacz profil
Re: film Solaris
« Odpowiedź #5 dnia: Stycznia 21, 2005, 11:07:12 pm »
Dzi, jeżeli nie widziałeś, żadnego z Solarisów to Tarkovski przede wszystkim. Zgadzam się w jego opisie z Terminusem więc nie będę się rozpisywał.
Nie zgadzam się natomiast co do wersji Sodenbergha. Jest to raczej film dobry, jednak dla mnie nieco zbyt monotonny (zwłaszcza w porównaniu z książką, od której nie mogłem się wprost oderwać) i przez to odniosłem wrażenie, że jest dużo dłuższy niż wersja Rosyjska (czy raczej Radziecka). Myślę, że za 10 lat mało kto będzie o nim pamiętał, w przeciwieństwie do wersji Tarkovskiego.

Taki zwykły dzień, biało-czarny dzień...

Terminus

  • Gość
Re: film Solaris
« Odpowiedź #6 dnia: Stycznia 22, 2005, 03:09:33 am »
W sumie racja, Falcor, może trochę przesadziłem z komplementami :)
Nie jest zły, ale Tarkovskiemu nie dorówna...

dzi

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 3114
  • Profesja: Negat Charakter: Neutralny neutralny
    • Zobacz profil
Re: film Solaris
« Odpowiedź #7 dnia: Stycznia 22, 2005, 11:34:23 am »
ja to sie boje ze w filmie z '77 to nawet metal by wygladal sztucznie a to mi bardzo ciezko przelknac...
cos czuje ze jednak ten amerykanski, szczegolnie ze zmiany tresci to tez nie bardzo jak dla mnie a tu ich mniej...
dlaczego nie Radziecki? bo i tak nie bedzie lepszy od ksiazki pod wzgledem psychologicznym ze tak powiem; powtorze moje podejscie: filmy ogladam dla obrazu, tresc (w tym przypadku) napewno bedzie lepsza w ksiazce wiec uzyskanie z filmu gorszej tresci (mowiac ogolnie) a nie zyskanie nic w zamian to strata, a w amerykanskim zyskam chociaz obraz

mowiac krotko: chce *zobaczyc* Solaris (planete)! ;) (w sensie, tresc juz znam, teraz chce jeszcze to zobaczyc; tak jakby ktos mi opowiedzial historie ktora sie zdazyla na jakiejs planecie a teraz moge tam pojechac i ja zobacyc na wlasne oczy, tylko do tego sluza mi filmy... zazwyczaj)

tak czy siak nigdzie tego nie zdobede :D
« Ostatnia zmiana: Stycznia 22, 2005, 11:34:57 am wysłana przez dzi »

This user possesses the following skills:

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Re: film Solaris
« Odpowiedź #8 dnia: Stycznia 26, 2005, 01:42:03 am »
Hmm... Nie wiem jak by to powiedzieć..., ale nowa wersja Solaris, najeufemistycznie rzecz ujmując, rozczarowała mnie dogłębnie. Miłość w przestrzeni kosmicznej, brak treści zasadniczych... Spróbuję obejrzeć jeszcze raz...

Deckard

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1505
    • Zobacz profil
Re: film Solaris
« Odpowiedź #9 dnia: Stycznia 26, 2005, 11:34:42 am »
Cytuj
mowiac krotko: chce *zobaczyc* Solaris (planete)!


Dużo tej planety to tam nie zobaczysz. Sam efekt jest świetny, ale ocean to w filmie Soderbergha tylko tło. Wszystko dzieje sie na stacji.


dzi

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 3114
  • Profesja: Negat Charakter: Neutralny neutralny
    • Zobacz profil
Re: film Solaris
« Odpowiedź #10 dnia: Stycznia 26, 2005, 12:43:08 pm »
Cytuj

Dużo tej planety to tam nie zobaczysz. Sam efekt jest świetny, ale ocean to w filmie Soderbergha tylko tło. Wszystko dzieje sie na stacji.

to tak jak w ksiazce ;)
no dobra, tak naprawde chodzi mi o czerwone i niebieskie dni  ;D

This user possesses the following skills:

Falcor

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 591
  • ...where no one has gone before.
    • Zobacz profil
Re: film Solaris
« Odpowiedź #11 dnia: Stycznia 26, 2005, 01:54:03 pm »
No w książce to było mnóstwo różnego typu wspomnień o wyprawach nad ocean, czy o tym jakie przybiera formy i w zasadzie po co? W tym porównaniu filmy wypadają blado, chociaż faktycznie w starym Solarisie jest tego oceanu znacznie więcej.

Taki zwykły dzień, biało-czarny dzień...

Deckard

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1505
    • Zobacz profil
Re: film Solaris
« Odpowiedź #12 dnia: Stycznia 26, 2005, 02:06:16 pm »
Chodziło mi o to o czym wspomniał Falcor. W ksiązce ocean ogrywa znaczaca role. Nie jest tylko tłem. Poza tym wspomnienia wypraw i opisy kształtów tworzonych przez ocean mogłby być ciekawymi efekatmi specjalnymi. Tego u Soderbergha brakuje. W tym filmie ewidentnie ocean jest tłem. No ale reasumując jest to jego wizja.


dzi

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 3114
  • Profesja: Negat Charakter: Neutralny neutralny
    • Zobacz profil
Re: film Solaris
« Odpowiedź #13 dnia: Stycznia 26, 2005, 02:15:22 pm »
ej to to lipa jakas jest?!  :o
nie rozumiem jak mozna opowiedziec ta historie nie przedstawiajac natury oceanu, przeciez w ksiazce byly cale rozdzialy tylko opisujace ocean
myslalem ze jest zrobione tak jak w ksiazce, ze bohater sobie nad ocean nie wychodzi ale tlumaczy widzowi czym ocean jest i co "produkuje", np. tak jak w ksiazce czyli czytajac prace z biblioteki

wlasciwie nie bede ogladal tych filmow, po co sie stresowac :)

This user possesses the following skills:

Rachel

  • Gość
Re: film Solaris
« Odpowiedź #14 dnia: Stycznia 26, 2005, 08:33:37 pm »
Nie ukrywam, że w amerykańskiej adaptacji "Solarisa" brakuje obrazów przedstawiających ocean.
Reżyser zdecydowanie bardziej skupił się na uczuciowych rozterkach bohatera.
Uważam jednak, że zdjęcia są naprawdę dobre, muzyce też nie można nic zarzucić i zakończenie, którego się niespodziewalam miło zaskakuje.

Zastanawiam się jednak, czy taką niesamowitą książkę jaką bez wątpienia jest "Solaris" można przełożyć na ekran, tak bez zastrzeżeń, od początku do końca, nie tracąc po drodze żadnych najdrobniejszych szczegółów.

Ale skoro prowodyr tej dyskusji (bądź co bądź przyjemnej) nie ma zamiaru oglądać filmu, to po co głowę zawraca? ;D