Miliard, to jedynka z dziewięcioma zerami. Wikipedia podaje, że europejskie państwa NATO liczą łącznie około 2 milionów żołonierzy, z czego około 100 000 (czyli 1/20) przypada na Polskę. Jednak Polska - ze względu na swe położenie - jest dla NATO kilkakrotnie ważniejsza niż - na przykład - Belgia, Czechy czy Albania. Jeśli zatem na prośbę prezydenta Obamy amerykański kongres dałby kwotę miliarda dolarów na wzmocnienie sił europejskich NATO - na inwestycje w Polsce nie powinna pójść 1/20 tej kwoty, tylko, powiedzmy, 1/10, a może nawet 1/5. Jedna piąta z miliarda dolarów to jest 200 milionów dolarów. Stany Zjednoczone liczą ponad 300 milionów mieszkańców, więc na jednego amerykańskiego obywatela/obywatelkę przypadłby jednorazowy wydatek 200:300=66 centów. W nowojorskim sklepie tyle kosztuje 10 dekagramów mielonych ochłapków dla psa. Innymi słowy, ofiarowany wspaniałomyślnie w imieniu Narodu Amerykańskiego przez prezydenta Obamę MILIARD DOLARÓW oznaczałby dla każdego Amerykanina konieczność kupienia Polakom raz w roku zbrojeń w cenie równej 10 dekagramom psich ochłapków. Jeśli zaś pamiętamy, że rok liczy 12 miesięcy, statystyczny Amerykanin zostałby zbrojeniowo obciążony koniecznością comiesięcznego zakupu dla Polski mniej niż jednego dekagrama psich ochłapków. Czy to się da nabić na widelec?
vosbm
pjes: o, widzę, że gdy brak argumentów, to się karmę podbiera...