Jutro będzie o tym tak głośno i gęsto, że nastawiam się tylko na konsumpcję.
Wszyscy ludzie lubią Okrągłe Rocznice, a jutro minie 50 lat od lądowania Homo (ledwo/ledwie) Sapiens na naszym naturalnym Satelicie. Odnotuję z kronikarskiej powinności o sobie:
veni, vidi, Homo vicit. Przybyłem (do telewizora), zobaczyłem, i do dziś się zachwycam jako Absolutną Niemożliwością, gdy spojrzę ciemna nocą na wyrżniętego Łysego w pełni.
Do Księżyca ponad sekunda lotu światła. Masa Saturna-V i inne parametry – we wszystkich encyklopediach. Komputery słabsze od dzisiejszych smartfonów. To nadal niepojęte, do czego człowiek jest zdolny...
Jako niepoprawny optymista-dwudziestolatek założyłem się z podkochiwaną krakowską Baśką Baczyńską o flaszkę brendy, że przed 1970 rokiem TO nastąpi. 20 lipca 1969 w salonie wuja Zygmunta Przetakiewicza przy Krasickiego 5 na warszawskim Mokotowie usiadłem pod wieczór przed czarno-białym telewizorem i tkwiłem tam bezczelnie, nie bacząc na zasypiających gospodarzy. TVP1 (wówczas innej nie było) transmitowała co trzeba – chyba jako jedyna z telewizji państw Układu Warszawskiego. Naprzód podali, że
igel dżast lended, a nad ranem (świtało, więc zaciągnąłem zasłony) pokazali, jak Armstrong schodzi po drabince.
Widziałem to na własne oczy i do końca świata nikt mi tego nie odbierze!!!Baśka przerżnęła i sumiennie się wypłaciła, wychlałem jakoś bez niej, ale po latach, jako bogacz, zrewanżowałem się taką samą butelką.
Neil Armstrong odszedł siedem lat temu. Buzz Aldrin i Michael Collins są w formie (ale gdy człek wpisze „Collins” w gugle, jako pierwszy długo pokazuje się jakowyś muzyk). Następca Johna Kennedy’ego (Donald Trump) przymierza się do powrotu na Srebrny Glob i do wyprawy na Marsa. Ja nie doczekam, ale com się wzruszył, to moje.
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam z niezmienną serdecznością i z przekonaniem zachęcam do obejrzenia przepięknego gugla-dudla w pigułce:
https://www.google.com/?mlLightbox=1 R.