Autor Wątek: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia  (Przeczytany 1365627 razy)

Q

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1170 dnia: Sierpnia 15, 2007, 03:11:59 pm »
Czas na seriale (którym muszę poswiecić drugi post, bo do pierwszego nie wlazły ;) ).  Moimi faworytami są tu:
- "Space: Above and Beyond" (vel "Gwiezdna Eskadra"), pierwszy serial SF zrobiony w stylu 100% serio, poruszająca opowieść , może nie jakoś szczególnie odkrywcza na tle literatury czy filmów, ale stanowiąca nową, lepszą jakość w dziedzinie seriali SF, zdecydowanie godna uwagi (pomijam absurdalnie szybkie tempo przejścia od pierwszej wyprawy pozaukładowej do regularnej wojny w Kosmosie, bo na tle ogólnej jakości serialu jest to doprawdy detal);
- oraz "Star Trek" (ale tylko "The Next Generation" i "Odysejo..."-podobny "ST: The Motion Picture") próba przeniesienia na ekran TV klimatu klasycznej eksploracyjnej SF z jej niezłomnymi herosami; choć Lem nie przepadał za tym serialem (łagodnie mówiąc), a od fabularnych uproszczeń czasem zęby bolą, jest to piękny przykład SF w starym dobrym stylu, który na tle ostatnio powstajacej mierzwy wypada docenić tym bardziej (zaletą serialu jest też jego niezłomny idealizm i wiara w lepszą przyszłość, wiara którą z czasem nawet Mistrz stracił, ale jak bez takiej wiary lepszy świat budowac?).
Interesujące są także:
- "Przylądek Canaveral" ("The Cape") - b. realistyczny od strony technicznej obraz życia astronautów na tytułowym przylądku (oglądając go często wspominałem "Test" z cyklu o Pirxie), z lekka zatrącający o SF (pewną wadą jest tu zbytnia "mydlaność" losów bohaterów);
- "Odyseja kosmiczna" - miniserial BBC nie związany z filmami (mający jednak paradoksalnie wszelkie zalety i wady powieści Clarke'a, z którymi łączy go tylko tytuł), czyli stanowiący wiarygodny naukowo i fascynujący wizualnie obraz wyprawy przez Układ Słoneczny, pozbawiony za to praktycznie fabulanego "mięsa".

Wspomnieć też wypada o "Babylon 5" - co prawda twórca nawrzucał tam sporo cieżkostrawnego mistycyzmu spod znaku Tolkiena skrzyżowanego z Lovecraftem, a Obcy są tradycyjnie :P humanoidalni (co paradoksalnie w "Star Trek" mniej raziło, ze względu na lekko "teatralną" konwencję), ale miło sobie popatrzeć na statki kosmiczne zaprojektowane przez ekspertów z JPL poruszające się zgodnie z prawami fizyki;
o "Threshold" - nadspodziewanie znośnym (choć wychodzącym od wyjątkowo ogranych przesłanek) serialu opowiadającym o "pełzającej" inwazji(?) Obcych na Ziemię i tajnej agencji mającej ją powstrzymać, jednak nic nie jest tu tak proste, jednoznaczne i oczywiste;
i o "MIB" - serialu animowanym lepszym od filmu, którego wątki kontynuuje; nie jest to nic szczególnie odkrywczego, ale udana groteska SF (choć z pewnością nie tak głęboka jak "Dzienniki gwiazdowe").

ps. wracajac na chwile do filmów: z najstarszej klasyki wypada znać takie pozycje jak:
- "Wehikuł czasu" G. Pala (wg. Wellsa);
-  "20 000 mil podmorskiej żeglugi" Disney'a z Fleischerem (do dzis przyjemnie się ogląda, ale jest to wystawne scenograficznie kino młodzieżowe);
- "Zakazana planeta" F. MacLeoda-Wilcoxa (chyba jedyny z tej listy klasyki, który do dzis dnia potrafi zafascynować, mimo postarzenia scenografii);
- "Milcząca gwiazda", imho wcale nie taka zła ekranizacja "Astronautów";
- serial "Star Trek" (tzw. TOS - czyli z ang. "oryginalna seria") - wiele odcinków ma żenujacy poziom, ale kiedyś stanowił on znaczący przełom jakościowy w telewizyjnej SF
- i "Planeta Małp" F. Schaeffera (jednak gdy się pomyśli, że powstała w tym samym roku co "2001 Odyseja Kosmiczna" można się nielicho zdziwić).
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 15, 2007, 10:52:04 pm wysłana przez Q »

Terminus

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1171 dnia: Sierpnia 22, 2007, 01:29:34 pm »
Lem w swojej twórczości dość wcześnie skreślił SF jako gatunek literacki, wyrzucając mu wady, które znają wszyscy jego czytelnicy. Twój wybór filmów wydaje się być oparty na wymienianiu dzieł, które jak najmniej od takiego potępionego przez Lema kanonu odchodzą. Dziwi mnie, że podniecają Cię filmy w stylu "Alien", i uważasz za część ich atrakcyjnośći .... opis pracy na statku kosmicznym, natomiast Solaris Tarkowskiego uważasz za nudny. Czyż praca na statku kosmicznym nie jest w swojej istocie śmiertelnie nudna? Widzę w tej liście te i inne wady i cząstkowe sprzeczności, ogólnie jednak uważam ją za akcentującą zbyt mocno rozrywkowy charakter SF.
Inna sprawa, że małym stopniu jest to jakkolwiek wybiórcza lista... jest w końcu tak bogata.

Q

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1172 dnia: Sierpnia 22, 2007, 02:02:36 pm »
Cytuj
Lem w swojej twórczości dość wcześnie skreślił SF jako gatunek literacki, wyrzucając mu wady, które znają wszyscy jego czytelnicy. Twój wybór filmów wydaje się być oparty na wymienianiu dzieł, które jak najmniej od takiego potępionego przez Lema kanonu odchodzą.

Sugerujesz, że swoim wyborem idę dokładnie wbrew Mistrzowi?  :o

Cytuj
Dziwi mnie, że podniecają Cię filmy w stylu "Alien", i uważasz za część ich atrakcyjnośći .... opis pracy na statku kosmicznym, natomiast Solaris Tarkowskiego uważasz za nudny. Czyż praca na statku kosmicznym nie jest w swojej istocie śmiertelnie nudna?

Tak, tyle, że to co widzimy w "Alien" (mimo, że się postarzało) wyglądało jednak lepiej niż to do dostalismy w "Solaris" Tarkowskiego. W stacje kosmiczna z tego drugiego filmu i jej realizm nie umiałbym uwierzyć nawet przez 5 minut...

Cytuj
ogólnie jednak uważam ją za akcentującą zbyt mocno rozrywkowy charakter SF.

Bo też trudno w ogóle o dobrą (zwłaszcza "kosmiczną") SF wyzbytą tego nieszczęsnego elementu stanowiacego hołd dla hollywoodzkich konwencji. Cieszę sie wiec, że z tych rozrywkowych pozycji można wygrzebać Koncepcje, Pomysły, Wizje, Idee itd. A, że więkoszść z filmów które wymieniłem zalicza sie w najlepszym wypadku do klasy "B"? Cóż począć? "Odyseja..." powstała jedna. Pozostałe (no jeszcze poza "Blade Runnerem") pozycje z listy oglądac należy jak stapledonowski Odd John czytał ksiazki - nie dla tego czym są, a dla tego czym (gdyby autor był zdolniejszy) mogłyby być. Zresztą wszystkie pozycje które wymieniłem sa dziełami problemowymi i (zwykle) dość poprawnymi naukowo (co samo w sobie stanowi w obecnych realiach pewien sukces), a że Problem ten zostaje przykryty zwałami strzelanin i ganianin i prawie go nie widać to inna rzecz...  (Zauważ przy tym, że lojalnie ostrzegłem o ich wadach ;) .)

 (Nawiasem mówiąc Mistrz porównał kiedyś typowe dzieła SF do garbatych. Otóż ja układając tę listę postanowiłem uczynić coś na kształt przeprowadzenia konkursu pięknści dla garbatych: wybrać tych, u których mimo garbu widać niejaką urodę - czyt. sens, przesłanie, próbę prognozy. A, że w konkursie startują prawie sami garbaci? Cóż, tylko takich "zawodników" ich "ojcowie" wystawili...)

Cytuj
Inna sprawa, że małym stopniu jest to jakkolwiek wybiórcza lista... jest w końcu tak bogata.

Bo też wymieniałem pozycje, które moim zdaniem wypada znać. Znać, nie zachwycać sie nimi na kolanach.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 22, 2007, 02:54:07 pm wysłana przez Q »

Q

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1173 dnia: Sierpnia 23, 2007, 07:59:12 pm »
Jeszcze a'propos:
Cytuj
Dziwi mnie, że podniecają Cię filmy w stylu "Alien"

Akurat "Aliena" i "Aliens" będę bronił jak niepodległosci ;) . Mamy tam bowiem mnóstwo watków "pirxowatych", zasie Pirxa nade wszystko ukochałem.  Zresztą nie tylko do tego utworu Mistrza widzę tam nawiązania.
 
W obu filmach mamy na początku sekwencję "ożywajacego" statku. Skąd to znamy? Z "Niezwyciężonego". Potem dostajemy codzienne życie na statku kosmicznym, którego załoga podchodzi do tego co robi jak do zwykłej pracy, czyż to "Opowiadaniem Pirxa" nie pachnie? Dalej pojawia się Ash - mądry i "nieludzki", do tego maszyna - czy to nie z "Rozprawy" wzięte? A na koniec mamy tryumf "słabego" człowieka (choć okupiony wieloma ofiarami) i nad "perfekcyjną" maszyną i nad "perfekcyjnym" Obcym (z którym zresztą, co też po lemowsku brzmi, porozumieć się nie sposób, lecz choć za wroga robi, czy można jednoznacznie nawzać go złym? czy pasują doń w ogóle ludzkie oceny?).
 
Z kolei u Camerona - pokaz zaawansowanych, a groźnych technologii przypomina tyleż "Eden" co znów "Niezwyciężonego". Z "Niezwyciężonego" pochodzi też wniosek, że gdy technologia zawiedzie już tylko w sile ludzkiej determinacji nadzieja. A finalna walka Ripley z królową potworków, czy nie każe przypomnieć sobie lemowych wielkochodów?

Może nie jest to baardzo oryginalne, ale miło zobczyć jakiś porządnie, realistycznie, z sensem, zrobiony film SF. W końcu to tak rzadkie...
 
Zresztą. Scott po nakręceniu pierwszego "Obcego" nakręcił "Blade Runnera", czy nie świadczy to o nim dobrze jako o artyście? (Koszmarny spadek jego formy nastapił dopiero znacznie, znacznie póżniej...) Cameronowi Mistrz powierzył sfilmowanie "Solaris" po raz wtóry, czyli znając jego wcześnejsze dokonania ("Aliens", Terminatory" czy "Głębię") uznał go jednak za twórcę godnego wyróżnienia z hollywoodzkiej sieczki. (Pomijam fakt, że Cameron zaufanie to cokolwiek zwiódł, bo najwyraźniej jego reżysersko-producencka forma też spada.)
 
Czy te fakty dotyczące reżyserów nie są też rekomendacją dla filmów?
 
(Choć oczywiście "Alieny" mogłyby być lepsze, gdyby twórcy wywalili z nich troche pościgów i pirotechniki, bo akurat na takie rzeczy patrząc jestem, paradoksalnie, bliski zaśnięcia. Niestety jest to poziom "Misji miedzyplanetarnej" Van Vogta - otrzymujemy ciekawą historie opartą na interesujacych - i logicznych! - załozeniach, ale tak naprawdę służy ona głównie za pretekst do pokazania gonitwy i strzelaniny. Zreszta ogólnie to typowa wada kinowej SF. Nawet w "Blade Runnerze" sporo tej "senzacji".... No ale sama fabuła "Alienów" - i wielu innych filmów z mojej listy - niewiele mnie interesuje. Liczy się tło, na którym ją umieszczono. Tło i "smaczki" są tu bowiem znacznie istotniejsze. Samej fabuły często mogłoby nie być...)
 
ps. na zauważenie zasługuje też fakt, że "Alien" przełamywał wzorzec "niezłomych herosów" dominujący dotad w amerykańskiej SF, o czym też gdzieś, kiedyś ;) pisałem:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=5&topic=1058#1

EDIT: i jeszcze w związku z:
Cytuj
ogólnie jednak uważam ją za akcentującą zbyt mocno rozrywkowy charakter SF.

Faktycznie po namysle przyznaję Ci trochę racji. Nie wiem dlaczego pominałem np. "Altered States", jeden z moich ulubionych filmów SF, w dodatku (co cenne) nie-rozrywkowy (to w sumie pierwsza liga kina SF) oraz "PI" film nie do końca (IMHO) udany ale jednak majacy w sobie "to coś" i nie pozwalający przejść obojętnie. Pominąłem też przez przeoczenie cyberpunkowy, a znakomity "GITS"; oraz "Seksmisję" - film niewątpliwie rozrywkowy, lecz stanowiący doskonała ilustrację dla nurtu antytotalitarnej, zajdlowskiej social fiction. (Z tego samego nurtu jako warte obejrzenia, choć scenograficznie uboższe od oryginalngo "Star Treka", należy też wymienić filmy Szulkina od "Golema" począwszy. One przynajmniej nie są rozrywkowe.) Z kolei z godziwej rozrywki wspomnieć należało pierwszy "Powrót do przyszłości", kóry jest w sumie zarówno hołdem oddanym "groszowej" amerykańskiej SF jak i pastiszem jej konwencji.

Natomiast na mojej liście nie znajdą się nigdy "Gwiezdne Wojny" ani "Piąty Element", bo skądinąd bardzo lubiąc te filmy nie umiem zakwalifikować ich żadną miarą do SF (pierwszy z nich to wedle słów samego Lucasa space fantasy, drugi jest niewątpliwie inspirowany stylistyka komiksu frankofońskiego). No i obie te pozycje są wysoce rozrywkowe :P .

ps. co do obu "Solarisów" - ostatnio zaczęto tzw. re-masterowanie serialu "Star Trek" z lat '60 polegające na zastępowaniu starego tła (planet, statków) nowymi komputerowymi F/X. Myślę sobie, że gdyby aktorów z filmu Tarkowskiego "wstawić" w dorobione im cyfrowo tło rodem z filmu Soderbergha (i może, ale wcale niekoniecznie) wyciąć z pół godziny dłużyzn, to powstało by arcydzieło może i lepsze od "Odysei kosmicznej"... Zresztą, nie zrozum mnie źle, zarówno dzieło Tarkowskiego jak i film Soderbergha lubię i uważam, że otarły się o poziom arcydzieła... Niestety tylko otarły... Tarkowski miał pecha, że z racji geograficzno-historycznych okoliczności nie dane mu było korzystać z F/X na miarę Kubricka. Soderbergh, że jednak robił film dla Hollywood. Ale wszystko bym im wybaczył, bo oba dzieła zacne, gdyby tylko, cholera, nie zepsuli Mistrzowi finału... I za to grzebanie przy fabule znaleźli się na szarym końcu listy.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 24, 2007, 04:42:48 am wysłana przez Q »

Mieslaw

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1174 dnia: Sierpnia 28, 2007, 10:08:03 pm »
W środę, 29 sierpnia 2007, na TVP1 "Bliskie spotkania trzeciego stopnia". Piszę, bo może ktoś nie wie, a poza tym za pomocą "search" znalazłem na w tym temacie pozytywne opinie na temat tego filmu.

Co do Solaris byłem dzisiaj w wypożyczalni filmów. Było tylko Sodebergha  :'(. Nie mieli też Łowcy androidów. Mieli Jackassa II, ale nie wziąłem.

Solarisa Tarkowskiego nie było też na Allegro. Zostaje chyba tylko jedna droga...


Cytuj
Natomiast na mojej liście nie znajdą się nigdy "Gwiezdne Wojny" ani "Piąty Element", bo skądinąd bardzo lubiąc te filmy nie umiem zakwalifikować ich żadną miarą do SF (pierwszy z nich to wedle słów samego Lucasa space fantasy, drugi jest niewątpliwie inspirowany stylistyka komiksu frankofońskiego). No i obie te pozycje są wysoce rozrywkowe Tongue .
Space Fantasy też ma skrót SF  ;). A poza tym - czyżbyś miał coś przeciwko rozrywkowemu science fiction? Można by to uznawać za odłam gatunku...
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 28, 2007, 10:10:15 pm wysłana przez Mieslaw »

Q

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1175 dnia: Sierpnia 28, 2007, 10:48:40 pm »
Cytuj
W środę, 29 sierpnia 2007, na TVP1 "Bliskie spotkania trzeciego stopnia". Piszę, bo może ktoś nie wie, a poza tym za pomocą "search" znalazłem na w tym temacie pozytywne opinie na temat tego filmu.

Dziękuję za przypomnienie :) .

Cytuj
Co do Solaris byłem dzisiaj w wypożyczalni filmów. Było tylko Sodebergha

Też nie jest najgorszy...

Cytuj
Space Fantasy też ma skrót SF  ;). A poza tym - czyżbyś miał coś przeciwko rozrywkowemu science fiction? Można by to uznawać za odłam gatunku...

Rozrywka też może być... jako rozrywka... Ale polecać wolę ambitniejsze pozycje... Nie, nawet najpiękniejsze, bajki...
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 28, 2007, 10:51:17 pm wysłana przez Q »

Mieslaw

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1176 dnia: Sierpnia 28, 2007, 10:57:22 pm »
Cytuj
Cytuj
Co do Solaris byłem dzisiaj w wypożyczalni filmów. Było tylko Sodebergha

Też nie jest najgorszy...
Z tym że oglądałem go dwa razy. Ale faktycznie, nie jest zły.

Cytuj
Cytuj
Space Fantasy też ma skrót SF  ;). A poza tym - czyżbyś miał coś przeciwko rozrywkowemu science fiction? Można by to uznawać za odłam gatunku...

Rozrywka też może być... jako rozrywka... Ale polecać wolę ambitniejsze pozycje... Nie, nawet najpiękniejsze, bajki...
Rozumiem.

Q

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1177 dnia: Sierpnia 28, 2007, 11:03:40 pm »
Cytuj
Ale faktycznie, nie jest zły.

Z tym, że zakończenie mogłoby być bliższe ksiazki...

Cytuj
Rozumiem.

Co nie zmiena faktu, że "SW" (oryginalną trylogię) oglądało mi sie świetnie... :)
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 28, 2007, 11:05:56 pm wysłana przez Q »

Mieslaw

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1178 dnia: Sierpnia 28, 2007, 11:14:16 pm »
Cytuj
Cytuj
Ale faktycznie, nie jest zły.

Z tym, że zakończenie mogłoby być bliższe ksiazki...
Do paru innych rzeczy też pewnie moglibyśmy się przyczepić... ale to uż chyba było kiedyś wałkowane...

Cytuj
Cytuj
Rozumiem.

Co nie zmiena faktu, że "SW" (oryginalną trylogię) oglądało mi sie świetnie... :)
A mnie to nie?  :D Z resztą nawet i części I-III nie wydały mi się złe (drugiej nie oglądałem).

Q

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1179 dnia: Sierpnia 28, 2007, 11:20:38 pm »
Cytuj
Do paru innych rzeczy też pewnie moglibyśmy się przyczepić... ale to uż chyba było kiedyś wałkowane...

No już chciałem łaskawie tylko największy błąd wytknać...

Cytuj
Z resztą nawet i części I-III nie wydały mi się złe (drugiej nie oglądałem).

No nie, "jedynka" jest jednak (IMHO) koszmarnie głupia...

Q

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1180 dnia: Września 19, 2007, 09:34:08 pm »
@dzi

Pytałeś swego czasu o "Otchłań" Camerona, będziesz miał okazję sprawdzić czy film wart jest kupienia - wyemituje go Polsat 21 września 2007 o godzinie 22:05.

ps. tego samego dnia o 20:00 w TVN po raz kolejny "Władca pierścieni: Drużyna pierścienia", jeśli ktoś z Was chciałby obejrzeć.

dzi

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1181 dnia: Września 19, 2007, 11:30:08 pm »
niestety chyba bede "na browarze" ale dzieki za info

tak w ogole to cos sie z datami postow powalilo? (poprzednie posty sa z 28 sierpnia?)

Q

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1182 dnia: Września 20, 2007, 12:12:12 am »
Cytuj
niestety chyba bede "na browarze" ale dzieki za info

tak w ogole to cos sie z datami postow powalilo? (poprzednie posty sa z 28 sierpnia?)

1. Nie ma za co :)
2. Zawsze możesz nagrać ;)
3. miłej zabawy
4. temat nie był ruszany od 28 sierpnia to i daty stare.

Rachel

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1183 dnia: Września 20, 2007, 10:41:23 am »
Cytuj
@dzi

Pytałeś swego czasu o "Otchłań" Camerona, będziesz miał okazję sprawdzić czy film wart jest kupienia - wyemituje go Polsat 21 września 2007 o godzinie 22:05.

ps. tego samego dnia o 20:00 w TVN po raz kolejny "Władca pierścieni: Drużyna pierścienia", jeśli ktoś z Was chciałby obejrzeć.


Ja bardzo lubię "Otchłań", muszę go sobie odświeżyć, bo już dawno nie oglądałam ::)
Najlepsza scena, to moim zdaniem ta, w której główna bohaterka decyduje się utopić, pamiętam jak to przeżywałam gdy oglądałam ten film pierwszy raz, a miałam wtedy z 15 lat może ::)

"Władca pierścieni" na TVN to porażka, przecież to z wszystkimi reklamami, to chyba z 6 godzin trwa, to można się udusić własną poduszką z rozpaczy :o

dzi

  • Gość
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1184 dnia: Września 20, 2007, 11:23:00 am »
Cytuj
główna bohaterka decyduje się utopić
wszystko popsują...