Ja tu już mam problemy, bo mówić "ktoś" o mózgu w skrzyni karmionym bodźcami drogą elektryczną czy jaką tam jest mi cokolwiek niezręcznie, a jeśli się zgodzimy na taką terminologię, to przecież nie nie będzie to "ktoś" w tym samym sensie, co ja czy Ty.
I jak mam mówić, że ten mózg poznaje? Znowu: w innym sensie, niż jak mówię o sobie, że poznałem nową koleżankę, albo kolejne dzieło W-cosia, albo prawo zachowania pędu...
Jeśli oglądam, powiedzmy, projekcje perypetii mózgo-skrzynki
na ekranie, to gdy widzę na nim postać w różnych sytuacjach, to znowu nie jest to ani tak, jak bym widział kolegę z okna, ani tak, jak bym oglądał film fabularny.
Słowem, masa problemów.
Trochę znowu inaczej, jeśli bym mówił np. o kimś znajomym, kogo tydzień wcześniej wpakowano by do skrzynki- inaczej zresztą, jak by to był sam mózg w bodźcogennym, interaktywnym słoiku, a inaczej, jak by znajomy leżał jak kłoda z jakimś hełmem na głowie.
Ni cholery nie mamy języka dla omawiania takich spraw, musiałby on ewoluować***. Mówienie o tym wszystkim w prosty sposób, jak o Kaziu spod monopolowego, który znowu się opił i majaczy, że za ladą w sklepie Marilyn Monroe i nie dowie się teraz, że to tylko pani Grażynka, byłoby jakąś niefrasobliwością. Kaziu jest Kaziu, to jasne, majaki ma: widzimy jak się wdzięczy do pani Grażynki i szepcze "Hej, Marilyn! Chcesz poznać, co Kaziu może?". Kaziu zresztą być może wytrzeźwieje i będzie mu wstyd, jak o tym usłyszy- a przecież dobrzy kumple by go nie okłamali... A z tym mózgiem w skrzyni to jak? Zacząć trzeba może od tego, że jak na ekranie będą do niego mówiły wirtualne postaci
per Joe, i jak w akcie urodzenia będzie miał, że tego a tego w Seattle, a na świadectwach same piątki, i w rubryce "O mnie" na wirtualnym podwójnie portalu randkowym "lubię to a to, w wolnym czasie robię to a to i marzę o kobiecie-taborecie" to czy możemy mówić o Joe? A kto to jest ten Joe? Jakaś tkanka w słoiku, a na ekranie fikcja- i fikcyjny Joe. Czy Joe cokolwiek poznaje? Czy Tichy eksploruje odległe planety i galaktyczne ostępy? Tak, ale zarazem nie- bo nie jest jak Armstrong na Księżycu.
I jak tu można pytać, czy Joe, mózg od urodzenia w słoju, jakaś fikcja na ekranie- że po pierwsze ktoś, że po drugie poznaje, że po trzecie cokolwiek?
Mnie to przerasta. A że ktoś po postu siada i zaczyna filozofować o tym Joe i pytać, czy on by poznał, że jest w skrzyni... Pozazdrościć łatwości w znajdywaniu języka* dla tak dalekich od codzienności doświadczeń.
*(ba! toć nie o gadanie tylko chodzi, ale coś z tego ma wynikać, np. czy można temu Joe zgotować doświadczenie odrzucenia przez wirtualną kochankę, jakie plagi na niego zesłać, czy też szczęściem go obdarzyć co łaska i ile można; może powinniśmy zaraz wszystkich wpakować do skrzyń i uszczęśliwić? przecie Joe nie narzeka... A jeśli mamy wątpliwości, czy jest tu o kim mówić, czy jest tu Joe, to co znowu?)
Można podłączyć do skrzynki, można posłać impulsy wprost w nerwy i mózg, ale jak o tym mówić? Może się komuś wydawać, że słowa po prostu mają znaczenie, że odpowiedź na pytanie, czy kto jest w tej skrzynce, jest kwestią odkrycia jakiejś prawdy i zaraz po nim wszystko będzie jasne, co czynić. Wieczne spory o to, czy zarodek to już dziecko, człowiek i co w związku z tym, czy jak kto jest człowiek, to nie można zabić nawet na jego wyraźne życzenie, czy zwierzęta mają jakieś prawa i jakie- to jakaś próbka problemów związanych z mózgami w skrzyniach. I wcale nie jest pewne, czy w takich sprawach osiągnie się kiedykolwiek szeroki (rzecz względna, ale chyba skalę da się złapać) językowy konsensus. Są przypadki paradygmatyczne, co do których się zgadzamy, np. że ręka jest lewa, noga prawa, ale prawy włos na głowie?
Rozpisałem się.
Na dziś może tyle, W-coś czeka.
ps.
Czy o mózgu Einsteina w formalinie mówimy "mózg Einsteina" tylko dlatego, że martwy w niej pływa? Czy jak by żył i funkcjonował, to by był Einstein we własnej osobie?
---------Edit:
***W tym języku po stosownej ewolucji zresztą najprawdopodobniej rzecz w ogóle inaczej by się prezentowała, problemu by nie było, nikt by nie zachodził głowy nad tymi kwestiami.