Chciałem napisać o moim zdaniem czymś ważnym w temacie sytuacji geopolityczno-technologicznej i prawdę mówiąc przekopałem ze 3 strony tytułów wątków w dwóch działach, żeby nowego nie płodzić - i padło na ten, jako że po pierwsze zaczyna się przyzwoicie cytatą z Lema w temacie, a po drugie kończy rozgrzeszeniem, co mi osobiście bardzo odpowiada.
Zasadniczo na początku chciałbym zastrzec, choć przypuszczam, że to nieskuteczne, że nie chodzi o dyskusję o złym Putinie i dobrej Ameryce (czy odwrotnie) z Chinami w tle. Oczywiście dochodzą słuchy, że Putin sądzi, iż rozpętaliśmy drugą wojnę światową (to wiadomo od 1970, nawet taki film zrobili, ostatnio obejrzałem, scena z Dolasem "wyskakującym" ze spadochronem do kingstona, bo mu się drzwiczki w samolocie pomyliły wciąż jest genialna
). A także słuchy, że Trump przyjmuje czekoladki od Putina itd.
W każdym razie, teraz na poważnie, całkiem niedawno Putin pochwalił się pociskiem międzykontynentalnym Awangard. Jest to pocisk hipersoniczny, z silnikiem strumieniowym o przepływie naddźwiękowym (scramjet), zdolny do gwałtownych manewrów w atmosferze przy prędkości 20-kilka Machów. Amerykańce tyż klecą coś takiego, ale jeszcze nie sklecili zdaje się. Z Putinem, jak to z Putinem, nie wiadomo, czy mają dopiero makietę z tektury, czy model latający na gume - choć zdaje się, że w tym wypadku jednak mają gotowy system, zdolny przenosić megatonowe głowice na inny kontynent.
Pociski międzykontynentalne (balistyczne - ICBM) to nic nowego i stanowią paradoksalnie podstawę globalnego pokoju na Ziemi - mianowicie np. jeśli Rosja wystrzeli swoje pociski na Stany, to Stany, mimo że już martwe jak żołnierz, w kierunku którego już celnie wystrzelono, ale kula jeszcze doń nie doleciała - Stany będą miały czas na wykrycie odpalenia pocisków, przeanalizowanie ich trajektorii, potwierdzenie, że są to faktycznie pociski międzykontynentalne skierowane na nie - i odpalenie własnych w przeciwnym kierunku. Co nazywa się zemstą trupa czy odwetem zza grobu i tak dalej (sporo zabawnych terminów ukuto na te smutną okoliczność). Na orbicie są satelity, które wykryją start pocisków, potem ustalą ich trajektorię - od tej ch
wili strona przeciwna ma około pół godziny na ustalenie faktów i na naciśnięcie dużego, czerwonego przycisku.
Z racji swoich cech hipersoniczne pociski manewrujące niwelują znaczną część tego marginesu czasu, jaki miała strona przeciwna na dyskryminację fałszywych alarmów (łatwo wyguglać, że bywały takowe). Uderzają więc te pociski w podstawy globalnego pokoju, jaki trwa na Ziemi od uzbrojenia się mocarstw atomowych w ICBM-y poprzez to, że drastycznie zwiększają szansę pomyłki, skracając czas na jej naprawę. Zwłaszcza, że wiadomo, iż tego typu pociski zostaną użyte w pierwszej fazie niezapowiedzianego ataku, do zniszczenia kluczowej infrastruktury umożliwiającej zaatakowanemu odpowiedź na atak - tak więc każde zignorowane podejrzenie może być ostatnim.