Jasne, że patodeweloperka to modny temat - ale nie bez przyczyny.
Jestem miastowa od zawsze - mieszkałam w kilku lokalizacjach na Śląsku - w tym na słynnym osiedlu 1000 lecia (Tauzen) w Katowicach - 50m2, 2 pokoje, osobna kuchnia z oknem, łazienka i schowek/komórka (zwał jak zwał - pomieszczenie na szpargały) i obserwuję te miasta od lat.
Nie potrzeba mi żadnych mód żeby widzieć i słyszeć jak upycha się kolejne bloki na wolnych skrawkach - 1000- lecie jest tego doskonałym przykładem: był beton, ale był luz (pomimo, że w bloku było 228 mieszkań) i park po drugiej stronie ulicy.
Jest marketowo i wpychanie tzw. Nowego 1000-lecia na te wolne skrawki, a nawet kosztem parku - który oczywiście jest głównym atutem w reklamowych folderach.
No...ale jak trzeba sprzedać 77 metrów za prawie bańkę?
Tego nie było w zamierzeniach i planach budowy - to kupczenie ziemią - prywatną? Nie.
Więc do mnie nie trafia argument, że szafowali nie swoją ziemią - teraz też szafują nie swoją tylko za grubą kasę.
Krótko o osiedlu - te spostrzeżenia to nie tylko wymysły (zresztą
miazo o czymś w ten sam deseń:):
Osiedle budowane było jako samodzielne, autonomiczne – nie tylko ze sklepami, ale i placówkami oświatowymi. Co więcej, przestrzeń została szczegółowo zaplanowana. – Budowano to osiedle, choć mówiło się o tym, żeby w ogóle go tu nie budować. Powodem było zanieczyszczenie powietrza – opowiada autor monografii. – Niedaleko, w Chorzowie Starym, pracowały Azoty, wokół działały kopalnie i huty, do tego w sąsiednim Klimzowcu duża oczyszczalnia ścieków. Dlatego bloki rozstawiono szeroko – Buszko i Franta konsultowali się z ekspertami i tak to rozplanowali, żeby przewiewy powietrza w marę możliwości rozwiewały najgorsze zanieczyszczenia. Do dziś to jedno z tych miejsc w Katowicach, gdzie problem smogu jest najmniejszy. Wtedy była duża przestrzeń, także na zieleń. Dziś jednak ta przestrzeń jest zapełniana nowymi blokami czy kompleksami handlowo-usługowymi, co nie wszyscy uważają za dobry pomysł. Ekonomicznie jest to oczywiście uzasadnione, ale samo osiedle traci swój walor. To jednak nie jest problem tylko tego miejsca. Wszędzie wolne przestrzenie są nieustannie wypełniane, robi się ciasno i osiedle Tysiąclecia też tego doświadczyło.
https://www.slazag.pl/osiedle-tysiaclecia-symbol-niezaleznosci-w-czasach-prl-zaprojektowane-i-zbudowane-na-przekor-czasomJasne, jeśli chodzi o ilość to trudno przebić deweloperów, ale jeśli chodzi o jakość dla mieszkańców - to już dyskusyjne.
Te nowe osiedla z początku zachowywały jeszcze jakiś rozsądny kompromis, ale na niektórych pieniądz wygrał - w Piekarach jest osiedle Lipka - ludzie kupili domy i mieszkania pod lasem (adekwatna cena), a teraz? Lasu ni ma - są nowe bloki na wyciągnięcie ręki:)
Przez ceny mieszkań (owe 50 metrów na starym Tauzenie to teraz koszt - aż siadłam z wrażenia - około 450 tysięcy) one i tak są niedostępne dla młodych w potrzebie.
Sumując - oczywiście, że nie jestem przeciwna budowaniu domów przez deweloperów - jestem przeciwna wydawaniu zgód na patologiczną budowę i niszczeniu już istniejących przestrzeni.
Co do wnętrz tych nowych bloków i metraży - to już tylko wybór kupujących...so.
Jak nie wygram, to znaczy nie osiągnę odpowiedniej ilości mieszkań na m2 działki, to deweloper mi podziękuje, zapłaci (módlmy się)
Idź sposobem maltańskim - oni tam mają mało ziemi to się w nią wkopują...6 pięter parkingu pod ziemią, kilka mieszkalnych nad;)