O efektach specjalnych z "Interstellar", w cieniu oscarowych nominacji:
http://www.tvn24.pl/oscary-2015,114,m/oscary-2015-efekty-specjalne-w-interstallar-nominacja-do-oscara,506446.htmlEdyta
: jeszcze Dukaj snujący rozważania biorące za punkt wyjścia owo filmisko:
http://kulturaliberalna.pl/2014/12/02/jacek-dukaj-interstellar/Oraz o błędach naukowych "Grawitacji" po raz kolejny:
http://www.tvn24.pl/oscary-2014,93,m/7-rzeczy-ktore-w-grawitacji-pokazano-zle-autorzy-inaczej-wyszloby-nam-cos-nudnego,403392.htmlEdit:
Jeszcze a'propos warstwy naukowej i tego "Inter-"...
Naprzod zacytuję Dukaja (z recenzjo-felietonu zlinkowanego powyżej):
"Wychodząc z seansu, przeklinałem Nolanów za niedorzeczny pomysł z planetą spowolnionego czasu. Krąży ona na tyle blisko czarnej dziury, iż efekty relatywistyczne w uginanej przez dziurę czasoprzestrzeni powodują, że godzina na powierzchni planety równa się siedmiu latom na Ziemi. Objaśnienia padające z ust bohaterów sprowadzały się do komiksowych ogólników: o Einsteinie, masie, prędkości światła itp. A przecież tak blisko czarnej dziury siły pływowe rozerwałyby każdą planetę na strzępy! Rozeźlony, prędko znalazłem w sieci mnóstwo podobnych żalów i pretensji rozczarowanych hardkorowców SF.
Po czym odkryłem opublikowaną równolegle z premierą filmu książkę Kipa Thorne’a pt. „The Science of Interstellar”. Thorne podaje w niej bardzo specyficzne warunki i rozmaite dodatkowe założenia, które przyjął dla swego modelu astrofizycznego, łącznie z równaniami podbudowującymi poszczególne symulacje. Relatywistyczne odkształcenie czasoprzestrzeni wiąże się u niego np. z bardzo szybkim ruchem wirowym czarnej dziury. Z kolei astronauta przeżywa w filmie nurkowanie pod jej horyzont dzięki nadzwyczajnej masywności dziury, z czego wynika oddalenie jej sfery Schwarzschilda od centralnej osobliwości: gradient grawitacji na ciele astronauty nie jest wówczas tak duży. Itd., itp.
W taki to sposób Nolanowie przebili wormhole między literaturą i kinem SF. Nie mogąc włożyć naukowych dyskursów do wnętrza filmu – wyeksportowali je na zewnątrz, do tradycyjnego, właściwego dla nich medium: z powrotem w słowo pisane, książkę."Znaczy: trza chyba będzie sięgnąć do tejże knigi, by ocenić co tam jawna bzdura, a co może i kijem z czystego neutronium podparte, ale jednak trzyma się kupy:
http://www.amazon.com/The-Science-Interstellar-Kip-Thorne/dp/1494559390Rozumiem jednak, że nie każdemu chce się zaraz nabywać książkę i to anglojęzyczną
. Cóż, poza książką mamy jeszcze taki dokumencik:
Discovery Channel The Science of InterstellarI wywiad z Thorne'm:
http://blogs.scientificamerican.com/observations/2014/11/28/parsing-the-science-of-interstellar-with-physicist-kip-thorne/Inna rzecz, iż prywatnie mam wrażenie, ze Thorne z Nolanami szli na potrzeby wiadomego filmu w egzotykę, wybierając rozwiązania o prawdopodobieństwie może i
niezerowym, ale
przyzerowym raczej. (Co, owszem, budzi mój nieskończenie większy szacunek niż podawanie totalnych zmyśleń w przebraniu SF, ale nadal wydaje mi się poznawczo dość puste, nastawione na epatownictwo fizycznymi ekstremami ręcznie dobieranymi pod kątem wygody scenarzysty-z-reżyserem i zadziwienia ich
blockbusterowej widowni
*.
Właściwie można rzec, że wzory Thorne'a w roli wsparcia filmiska Nolanów mają tyle samo sensu co nakręcenie sensacyjnego
blockbustera z ciągłym podkreślaniem, że toczy się on we wszechświecie alternatywnym, którego zestaw praw został tak dopasowany - przez fachowca! - by, przy zachowaniu podobieństw do naszej Ziemi, maksymalizować skalę
rozpierduchy...)
* jeszcze inna rzecz, że trudno się o to oburzać, SF się w końcu od lat tak bawi, a Wszechświat ogromny jest i stary, nie takie cuda - mocą rozkładu prawdopodobieństwa - pomieści...
ps. Jeszcze o warstwie naukowej "Interstellaru":
http://www.wired.com/2014/10/astrophysics-interstellar-black-hole/A Krauss
startrekowy i tak o niej twierdzi, że jest
miserable:
https://www.youtube.com/watch?v=7pG89gREWyI&t=1m12s