Wlasnie przeczytalem...
... Ubika.
Nie jestem zachwycony.
Dwie podstawowe roznice ktore widze miedzy Ubikiem a S-F Lema (bo innego S-F nie czytalem poza jakimis nieznanymi klimatami dziwnymi):
1. Tresc ksiazek Lema wydaje sie byc... realna. Nie wiem jak to wytlumaczyc ale jak czytam cokolwiek, czy beletrystyke czy pseudonaukowy esej zawsze odnosze wrazenie ze jest to niesamowicie prawdopodobne. Nie wiem czy bierze sie to ze stylu czy z wdawania sie w szczegoly czy co. Jakos tak to odczuwam. Tu tak calkowicie nie bylo. Calkowity brak wyjasnien "dlaczego", ot poprostu dzialy sie rzeczy.
2. Lem pisze po pierwsze jednak o czlowieku. Wszystko co przeczytalem wlasciwie sprowadzalo sie do rozwazan nad czlowiekiem, tak w sensie jednostki jak ludzkosci. Dodatkowo jest zazwyczaj jakis ciekawy pomysl (o ile sie go nie zna, bo wlasiciwie zawsze opiera sie o ewolucje technologii). O czym jest Ubik? O niczym. Jest poprostu historyjka. Nic z niego nie wynioslem "glebszego". Nie zmienil mnie, nie sprowokowal przemyslen.
Aktualnie mam duza ochote na czytanie i dlatego sobie przeczytalem, nie mowie ze bylo nieprzyjemnie, o nie, tylko poprostu bylo to zwykle rozrywkowe czytanie ksiazki, bezproduktywne zabicie czasu, cos jak powiedzmy granie w gre. Zazwyczaj (nie teraz) od ksiazek wymagam wiecej.
Jesli nie czytales jeszcze Ubika i nie chcesz bym ci go zepsul nie czytaj dalej - spoilery (jest na to normalna polska nazwa?!).
I jeszcze sie stylu przyczepie. Nie znam sie na tym bo malo czytam. Ale hola! Doskonalym przykladem jest moment eksplozji gdy pojechali na misje. Az sie wrocilem by sie przekonac czy naprawde byla eksplozja. Nie no slabo poprostu.
Jesli to ma byc ex-equo pierwszy pisarz S-F na swiecie to chyba nie bede czytal nic innego juz
A ja lubię
Lubię bardzo i uważam wręcz przeciwnie: dla mnie Lem bardzo niewiele pisze o człowieku "jako takim", pojedynczym osobniku i jego życiu wewnętrznym (wiem, są wyjątki,
Solaris np.), a to co pisze, mnie nie przekonuje, a postacie Dicka są mi jakoś bliższe i bardziej ludzkie. Więcej - dla mnie Lem pisze przede wszystkim o zjawiskach, jeśli o ludziach - to w masie, jak działamy jako gatunek, jak statystycznie reagujemy, skąd pochodzimy - znowu - jako gatunek, jaką drogę eweolucyjną przebyliśmy... Nie mówię, że to nie jest cenne, tylko właśnie zawsze uważałam, że Lem jest taki bardziej (nomen omen) naukowy.
D.ick (ale ten cenzor niemądry!
) jest na pewno bardziej chaotyczny, mniejszą wiedzą dysponował z pewnością, a jego postaci to niezłe dziwadła (sam zresztą leczył się psychiatrycznie, prochy rozmaite brał, widział różowy promień, który go nauczył starożytnej greki i obajwił chorobę syna...).
Ale Dzi, ja na przykład bardzo się bawiłam opisami ubiorów tych wszystkich postaci i reklamami - sposobem, w jaki nadprzyrodzone się objawia, pomyśl też, że on w latach 60-tych przewidział w jakim kierunku rozwinie się moda, styl ubierania, zachowania, reklamy - nie chodzi mi tu o modę dla mody, tylko o samo wyczucie wewnętrznych trendów społecznych. W takich "miękkich" dziedzinach życia był lepszym futurologiem niż Lem, który wysyłał ludzi w kosmos z pastą do czyszczenia trzewików!
A przede wszystkim: świat Lema jest naukowo mierzalmy, policzalny, wyjaśnialny do końca... Tzn. - on nie twierdzi, że ma takie wyjaśnienia, ale pokłada głęboką wiarę w to, że są one możliwe. A tajemnica naszej duszy to... ewolucyjnie odziedziczone odruchy niższe, agresja czy popędy, które kłócą się z wyższymi... Świat Dicka i człowiek Dicka to jedna wielka zagadka. Ponadto - świat Lema jest moralnie obojętny, tzn. nie gra z nami w nic, nie sprzyja nam, ale też nie jest wrogi (to zresztą podział samego Lema, wyłożony w
FiF), a świat Dicka jest wrogi, oszukuje, mami zmysły...
No i chyba nie powiesz, że pomysłowi z Moratoriami brak rozmachu albo oryginalności! A z drugiej strony - jest to w jakiś przewrotny sposób osadzone w realiach - zarabiać można na wszytkim, także na uczuciach tęsknoty za zmarłymi....
Nie piszę tego przeciwko Lemowi, tylko podkreślam różnicę, tak naprawdę jednak wolę Lema, mam wielki szacunek dla jego odwagi myślenia, niecofania się przed wnioskami "poniżającymi" ludzkość, podkreślającymi jej zwierzęce pochodzenie. Oczywiście, to głównie kwestia pewnego nastawienia do świata, odbioru jakiejś fali, na której pisarz nadaje, ale wydaję mi się że
Ubiq i jego autor zasługują na obronę
A jeśli wolisz bardziej "hard" SF polecam Strugackich!