Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Q

Strony: 1 ... 995 996 [997] 998 999 ... 1089
14941
Hmm, byc moze mialoby (dla kwestii eutanazji czy aborcji)

Obawiam się, że nie tylko w tej kwestii...

mysle, ze w przypadku naszego bohatera nawet to zrobilas twierdzac, ze Tempe to inny czlowiek, niz Parvis/Pirx.

I jest tu pytanie co ważniejsze "hardware", "software" czy ich suma. Pytanie, które za czas jakiś moze okazać się sprawą dosć kluczową.

Oczywiscie przyjmuje Wasze wyjasnienie, trudno mu cos zarzucic. Osobiscie jednak traktuje zagadnienie pod katem samego faktu zaistnienia zycia - energii sprawiajacej, ze materia staje sie ozywiona. Reset "software'u" traktuje jako mniej istotny.

Z całym szacunkiem wydaje mi się, że czytajac dzieło należy jego świat traktować jako świat, którego założenia ontologiczne zgodne są z założeniami autorskimi. Czyli jeśłi Lem był scjentystą, to w świecie jego utworu nijakie energie nie występują. (Zresztą na ich występowanie w naszym świecie też nic nie wskazuje - widzę w tym co mówisz ślad religii/ideologii New Age.)

14942
To nadal SF. Zawsze można pomyśleć coś lepszego mając punkt odniesienia w rzeczywistości.

"GOLEM..." to coś więcej niż SF, to także traktat (hmmm... hmmmm...) filozoficzny.

A skoro da się pomyśleć coś lepszego, to znak, że ewolucja, gdyby rozumna, też by lepiej działać mogła...

"(...) Rozum może dojrzewać wśród trylionów słońc. Może wkraczać na drogę ziemskiego rodzaju, a wówczas ta wygrana na gwiezdnej loterii po jednym, drugim tysiącu lat obraca się w katastrofę, gdyż technologia jest obszarem groźnych pułapek i kto weń wkroczy, łatwo kończy fatalnie.
  Istoty rozumne umieją dostrzec to zagrożenie, ależ tak, kiedy jest już za późno. Wyzbywszy się wiar religijnych, przemierzywszy ich późne, zwyrodniałe odmiany jako ideologie, nęcące spełnieniem doczesnych, tylko doczesnych życzeń, cywilizacje próbują wyhamować własny rozpęd, lecz to już niemożliwe. Nawet tam, gdzie ich nie rozdziera żaden wewnętrzny antagonizm."


My jeszcze tego zagrożenia, jako ogół, nie widzimy, a pojedynczo pojawiające się głosy nikną w tłumie. Poza tym chyba nie ma, póki co, o czym mówić, skoro tkwimy ciągle na etapie antagonizmów. A jeżeli świat bez nich jest możliwy, to dość trudno mi sobie taki porządek rzeczy na chwilę obecną nawet wyobrazić.

Nie rozumiem tylko jednego. Czemu "wyhamować, skąd u Mistrza nagle ten strach przed rozwojem? A może nie u niego, a tylko u opisanych cywilizacji?

Zresztą w sumie nie wiemy czy los cywilizacji "nadokiennych" jest taki znów kiepski. Osobiście śmiem sądzić, że wręcz przeciwnie.

No i znowu pojawia się religia. To chyba dość dobrze oddaje jej istotę.

Rolę hamulcowego?

14943
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Czerwca 07, 2008, 06:12:17 pm »
Ta głupawa komedyjka? Ale sceny z klonami-zabójcami po kilkakroć wracającymi do życia serdecznie mnie ubawiły, znać w nich było potencjał na coś więcej...

14944
Pewnie. Tylko że w takim razie mówienie o "partactwie ewolucji" to nadużycie, bo to tak jakby mówić, że maszynka do mięsa jest spartaczona, bo nie odtwarza płyt gramofonowych... Z punktu widzenia przetwarzania i obróbki dźwięku dałoby się niewątpliwie maszynkę do mięsa udoskonalić...

Z drugiej strony lepiej zrobione ciała (np. zdolne funkcjonować w póżni) rozniosłyby więcej genów po większym obszarze.

14945
Lepsze do czego? Do przekazywania genów? Wątpię.

Do przekazywania genów starcza to co jest, ale z punktu widzenia samego człowieka z pewnością dałoby się wprowadzić jakieś udoskonalenia.

14946
Skąd wiesz, że partactwo skoro poza szeroko rozumianą fantastyka naukową nie masz żadnego punktu odniesienia?

Stąd, ze i bez uciekania się do SF daje isę pomyśleć lepsze rozwiązania od tych zaserwowanych przez ewolucję o czym m.in. Mistrz sporo "ustami" GOLEMa prawił.

Niech będzie. W takim razie trzeba pamiętać o tym kiedy książka była pisana. Zresztą coś, co się sprawdziło w określonej formie nie musi podlegać zmianom. A jeśli to nie to – pisarzowi może być ciężko w stu procentach wyrzec się rzeczywistości, w której tworzy, nawet nieistniejące światy. Jedno z dwojga.

Że w 100% coś sensownego wymyślić jest trudno to rzecz oczywista, ale zauważmy jak ewoluują ludzkie obyczaje (i mentalność) od wieków, a tymczasem bohaterowie "Fiaska" mentalnie są XX-wieczni, tylko zmyślniejsze zabawki dostali...

(Zresztą nie będę z tego Lemowi jakichś wielkich wyrzutów robił, ale uczciwość nakazuje to odnotować.)

14947
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Czerwca 06, 2008, 11:32:24 pm »
No to na finał, a'propos brzytwy:


14948
Nie czujesz się czasem we własnym ciele jak w klatce, mimo, że nie znasz w stu procentach jego funkcji i budowy?

Głownie z przyzwyczajenia, bo doprawdy partactwo ewolucjii tłumaczy tylko jej bezrozumność...

(Dlatego zresztą mówię o sobie jako o umiarkowanym transhumaniście.)

bo gdyby człowiek przybrał, dajmy na to, formę inteligencji bezosobowo unoszącej się w przestrzeni kosmicznej, po paru wiekach egzystencji i tego byłoby mu mało.

Owszem, człowiekowi zawsze jest mało. I to jest w nim piękne (naogół).

To boldly go where no one has gone before... jak mówią w "Star Treku".

Uściślając, mi jest dość dobrze tak jak jest, wiedzieć czym jest ciepło promieni słonecznych na skórze, odróżniać smaki potraw. Może to przyziemne, ale za to przyjemne.

Jasne, ale gdyby można mieć i to i cos wiecej?

Możesz szerzej?

Technologia im się rozwinęła, ale mentalność pozostała dziwnie XX wieczna. I nawet Kościół się przechował.

Ale wyraźnych granic w przypadkach, o których piszesz rzeczywiście nie ma. To tak samo jakby spróbować ustalić w którym momencie skrawek papieru staje się kartką. Czy wtedy kiedy ma wymiary 2 na 6 cm, czy może 5 na 10? Zresztą czy wyznaczenie tych granic miałoby czemuś służyć?

Kiedyś może byc konieczne o ile wystąpi jedna z trzech poniższych możliwości:
- znajdziemy Inny Rozum w Kosmosie,
- wzbudzi się Rozum w maszynie,
- odkryjemy, że niektóre inne zwierzęta nie są od nas tak wiele głupsze jak dumnie zakładaliśmy.

Wtedy konieczne będzie zastąpienie umownego "człoweczeństwa" czym innym. (Oczywiscie na razie jest to kwestia czysto teoretyczna.)

14949
No i Lem właśnie udziela nam twardej odpowiedzi, że wszystko to co zwiemy "JA" z ciała ma początek, wraz ze zmianami mózgu się zmienia, i wraz z ciałem ginie (a czasem i zginąć może choć ciało jeszcze żywe).

Odpowiedzi, której udzielił już w "Szpitalu Przemienienia". Odpowiedzi płynącej z jego medycznej wiedzy.

Również pozdrawiam (i mam nadzieję, że nasza "rzeźna" polemika nie została przez Ciebie odczytana zbyt osobiście). :)

14950
DyLEMaty / Re: Właśnie się dowiedziałem...
« dnia: Czerwca 06, 2008, 08:47:14 pm »
Ale przeciez od tego wszystko się zaczyna. Religie nie pojawiły się przecież w dzisiejszej formie - pierwszy był chyba właśnie kult zmarłych, zupełnie samoistny i trudno nawet powiedzieć, czy wychodzący w cokolwiek "zewnętrznego".

Powiem tak: jako młody człowiek miałem okazję poznać osobiście Lema. Z tej okazji nie skorzystałem, bo czułem się - hehe - niegodny. Teraz więc nie mogąc już obcowac z Mistrzem osobiście, zaspokoiłem swoją potrzebę obcując z tym co z niego zostało (bez nekrofilnych skojarzeń proszę).

Typowe (jakby rzekł Boy) "kurkiewy zastępcze", nie metafizyka.

14951
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Czerwca 06, 2008, 08:44:05 pm »
Czajnik Russela/ Choroba psychiczna.

To, że naciskam klawisz "Enter" nie ma przyczynowego związku z tym, że przechodzę do nowej linijki.
Bóg to sprawia w tej samej chwili. Nie można dowieść że tak jest/ ani że tak nie jest. I super.
(kto chce żyć w takim świecie?  Kołakowski!)

Szczęsliwie mamy jeszcze Brzytwę Ockhama, która każe przyjąć teorie przyczynowości jako bardziej redukcjonistyczną, i mozemy spokojnie iść do przodu badając zależności przyczynowo-skutkowe, a filozofowie niech dzielą włos na czworo skoro ich to bawi.

14952
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Czerwca 06, 2008, 08:40:49 pm »
Przyczynowość to już Hume "obalił", jaka to niby filozofia współczesna? Zresztą całe rozumowanie można pewnie odbić, ten marksista tylko taki mało pojętny.

Oczywiście, że wszelkie tezy filozoficzne można zdekonstruować, także (szczególnie?) te oparte na dekonstrukcji. Dlatego wolę praktyczne myślenie naukowe od mrzonek filozofów (którzy zdekonstruowawszy Naukę, latają głosić te mądrości zbudowanymi dzięki naukowcom samolotami).

14953
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Czerwca 06, 2008, 03:49:36 pm »
Ta książka to przede wszystkim "wydarzenie medialne" - nie wiem, czy Dawkins świadomnie od początku tak to planował, czy to wyszło samo z siebie, niemniej rodzi to pewne konkretne zastzeżenia co do interpetacji.

Ale to chyba dobrze, zważywszy na to, że jego celem było wywołanie dyskusji nad ateizmem w USA i UK i "wyprowadzenie ateistów z katakumb". Książka miała zrobić szum i zrobiła.

Zresztą lepszy szum tego typu od szumu wokół jakichś filmideł, powieścideł czy zgoła zmiany rozmiaru - excuse le mot - cycków której z "gwiazd". Ferment intelektualny jest b. cenny. Tak jak i mówienie otwartym tekstem (nawet z polemiczną przesadą) na najistotniejsze tematy.

I za to chwała Dawkinsowi.

(A czy popełnił jakieś błędy? Być może... Miał prawo, w końcu jest człowiekiem.)

Zadaniem książki było zwrócenie uwagi na problem i zrobiła to doskonale - więc choćby dlatego mozna ją uznać za jeden z ważniejszych tytułów początku 21w. Ale oddawanie życia - czy to za, czy przeciw - to już przejaw zdecydowanej nadgorliwości. Dyskusja dopiero się zaczyna, pojawiają się kolejne tytuły mówiące o religii rzeczy, jakich do tej pory nikt się nie ważył - i dobrze. Byle tylko nie popadać w jednostronność interpretacji i starać się poznać kontekst danego problemu. A i swój kontekst, bo sytuacja nasza, sytuacja religijna Polski wcale nie jest reprezentatywna dla jakiejś większej całości.

I może dlatego tak bardzo akurat my w Polsce - z calą zgrają "niewierzących praktykujących" zwłaszcza u tzw. żłobu tak tej książki potrzebujemy (choć z drugiej strony polskie społeczeństwo ma jedną przewagę nad amerykańskim - nie reaguje alergią na samo słowo "ateista").

14954
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Czerwca 06, 2008, 03:39:28 pm »
A mógłbyś sprecyzować, o jakie to triki "współczesnej filozofii" chodzi?

Pojadę Kołakowskim (by była jasność: nie uważam się za marksistę, a za słowo "marksista" w felietonie można wstawić w tym wypadfku ateistę po prostu):

Leszek Kołakowski "Metodologia księdza Kłósaka"

"Marksista: Wiesz, zgasło mi światło w pokoju i nie mogę dociec dlaczego. 
Ks. Kłósak: Nie wiesz dlaczego? Jasne! To zjawisko nadprzyrodzone! 
Marksista: Ależ spodziewam się, że z czasem uda mi się znaleźć przyczyny... 
Ks. Kłósak: Spodziewasz się? Na jakiej podstawie? Nie masz podstaw. Ty tylko wierzysz, że te przyczyny wykryjesz, ale nie możesz tego poprzeć żadną argumentacją naukową. Twój pogląd, że zgaśnięcie światła ma jakoby przyczyny naturalne, opiera się wyłącznie na wierze. Bo cóż uprawnia cię do twierdzenia, że kiedyś w przyszłości zdołasz znaleźć takie przyczyny? Tylko wiara. Ale ja, stojąc na gruncie naukowym, muszę stwierdzić, że owo wydarzenie może mieć tylko przyczyny nadprzyrodzone. 
Marksista: A ty na jakiej podstawie wierzysz w siły nadprzyrodzone? 
Ks. Kłósak: Proszę, dowiedź, że ich nie ma. Potrafisz? Dowiedź choćby, że nie istnieją na przykład pegazy. Powiesz, że nikt ich nie widział. Ale z tego, że nikt ich nie widział, nie wynika logicznie, że nie istnieją. Gdyby więc nawet nie było innych dowodów, ja, który wierzę w pegazy, mam równe do tego prawo, jak ty, który w nie nie wierzysz. Jeśli nikt nie dowiódł, że pegazy nie istnieją, ani że istnieją, obaj mamy równe prawa do wierzenia w nie lub niewierzenia. Ale na ich istnienie jest wiele ważkich dowodów, o których na razie zamilczę. 
Marksista: Tak, masz argumenty nieodparte. Ale powiedz jeszcze co będzie, jeśli uda mi się wykryć, że światło zgasło wskutek na przykład przerwania się przewodu w ścianie? Czy nadal będziesz twierdził, że działają tu przyczyny nadprzyrodzone? 
Ks. Kłósak: Zawsze będę tak twierdził. Bo nigdy nie uda ci się wykazać, że przerwanie przewodu było przyczyną zgaśnięcia światła. Możesz na przykład ustalić współistnienie obu zdarzeń albo to, że jedno nastąpiło po drugim. Ale nigdy nie dowiedziesz, że jedno jest przyczyną drugiego. Ja zresztą jako naukowiec nie wykluczam z pewnością możliwości takiego przyczynowego związku. Być może, Pan Bóg dał przewodom elektrycznym tajemniczą zdolność gaszenia światła w chwili, gdy przewód ulega przerwaniu. 
Marksista: milczy zdruzgotany."

14955
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Czerwca 06, 2008, 12:58:37 pm »
Ale właśnie PO CO? Tu jest sedno całej tej dyskusji. PO CO ona się odbywa? Nie chcę zmieniać swoich przekonań, nie interesują mnie przekonania innych, nie chcę zmieniać cudzych, więc po co?

Bo brak rozwoju oznacza stagnację? Bo dyskusja z ludźmi o przeciwnych poglądach moźe czasem wzbogacić/zweryfikowac naszą wiedzę?

Przy okazji: zagrywka jak zawsze, omijasz sedno a czepiasz się gówna. Sednem było to że przedstawiona argumentacja nie ma sensu bo łatwo znaleźć ateistę który zrobił coś złego i wtedy trzeba by zrzutować to na wszystkich ateistów. Chińczycy i Mao byli tylko przykładem. (Czepiam się ze względów personalnych, nie z zainteresowania samą treścią.

To nie to. Pokazałem jak łatwo niedojrzała osobowość stawszy się nominalnym ateistą łapie sie innych form kultu/przesądu. Odrzucenie jednej religii to jeszcze nie areligijność.

Niestety podczas dyskusji z Tobą trzeba w tak beznadziejnie nagi sposób to pokazywać bo inaczej będziesz ciągle kombinował. Toż to żałosne i denerwujące jest, jaki masz cel? Poza zabiciem czasu.)

I kto to mówi? Mistrz sofistyki i dzielenia włosa na czworo? Stosuję wobec Ciebie Twoje własne metody dyskusji.

Strony: 1 ... 995 996 [997] 998 999 ... 1089