SE, Zwykle agentura wpływu generuje masowe zadymy publiki, co blokuje zarządzanie bieżące - czyli sterowanie.
Blokowanie steru uprzedzono?
Tłumaczę to już kolejny raz. Sprawa sięga lat 90-tych gdy różne partie miały koncepcję powołania kasty urzędników bezpartyjnych. W wypadku zmiany władzy i tak miały ją zachować bo obsadzi się swoimi stanowiska bezpartyjnych fachowców państwowców, którzy będą blokować co trzeba. W MON dochodzi sitwa poradziecka odnawiająca się na drodze kooptacji. PiS jest w stanie obsadzić swoimi tylko niewielki procent stanowisk a reszta zostaje. Reorganizacje to często tylko zmiana szyldów. A ci sami są na stołkach. Kontrola PiS nad resortem jest zatem iluzoryczna. Nie mogąc wywalić tamtych pisowcy próbują ich obchodzić. Przykładem jest tu WOT które mają własne dowództwo bo szpece poradzieckie rozwaliłyby formacje tą. Dalej: zamiast procedowania przetargowego robią zakupy interwencyjne żeby coś było. Jednym zdaniem: pisząc MON mam na myśli biurokrację monowska , zarówno cywilną jak i wojskową. Teraz jaśniej?
Nie było u nas szans przez dekady na jakiekolwiek uzbrojenie antyrosyjskie bo każdy tam swoją powinność rozumie i uwala wszystko na swoim szczeblu. Jak już pisałem jedyny wyjątek to F 16. Leopardy nic nie zmieniają w stosunkach sił bo każdy Leoś pojawiający się u nas znika w Niemczech i wychodzi to na zero. Dopiero za PiS weszły Kraby antyrosyjskie. Teraz mamy Abramsy wynajęte szkolne.
*
Klasyczna taktyka sabotażowa MON, uniemożliwiająca wyposażenie WP w jakąkolwiek broń skuteczną przeciwko Rosji, zawsze polegała na tym, żeby nic nie produkować teraz, tylko poczekać do święty Dygdy na super-duper polską konstrukcję, która wszystkim pokaże i będzie produkowana w ilości 5 sztuk rocznie. Inna taktyka sabotażowa MON polegała na dodawaniu do specyfikacji przetargowych importowanego sprzętu ultra-ambitnych i wyłącznie polskich wymagań, całkowicie wyjętych z dupy (czołg ma pływać, latać, tańczyć walca, pokonywać Bałtyk po dnie i wspinać się w przewieszonym terenie). Dla MON nic nigdy nie było wystarczająco dobre, z ewentualnym wyjątkiem Gwiazdy Śmierci z "Gwiezdnych Wojen". Obecne zakupy w Korei wynikają m.in. z politycznej konieczności obejścia MON - kupujemy tam, gdzie nie ma takiego nasycenia prorosyjską agenturą wpływu jak w kraju.
*
MON specjalizował się przy każdym "dialogu technicznym" tworzeniem specyfikacji na gwiazdy śmierci. Kilkakrotnie ich specyfikacje opisywały sprzęt którego nikt (nie tylko w Polsce) nie był w stanie wyprodukować.
Tam panował kult folderów największych firm zbrojeniowych i domaganie się żeby nasz sprzęt spełniał te wymagania. Tymczasem to były tylko foldery. Wiele testów potencjalnych klientów obalało specyfikacje zgłaszane w folderach.
Generałowie i pułkownicy odpowiedzialni za formułowanie wymagań, nie byli w stanie doczytać formuły, którą zawiera każdy materiał promocyjny szanującej się firmy: "Prezentowane informacje i specyfikacje nie stanowią oferty w rozumieniu prawa handlowego". I tyle.
My jednak ze względu na niewielką skalę twardo deklarowanych zamówień nie byliśmy w stanie zmusić konkurujących producentów zagranicznych do dostarczenia egzemplarzy sprzętu do badań testowych, porównawczych - ale prowadzonych u nas i przez nas. Gdybyśmy to robili nasi wojskowi wreszcie może zrozumieliby że nie ma idealnego sprzętu - także u najlepszych i najdroższych dostawców. I mieliby bardziej realistyczne oczekiwania wobec polskiego przemysłu obronnego.