Autor Wątek: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).  (Przeczytany 40323 razy)

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).
« Odpowiedź #15 dnia: Listopada 25, 2009, 02:34:28 pm »
Musze podziekowac za ten watek. Nigdy nie przepadalem za tworczoscia tego autora glownie przez szalona fantasmagorycznosc kreowanego swiata i poprzeplatanie snow, wizji, rzeczywistosci, przeszlosci i przyszlosci na jednej plaszczyznie (prawdopodobnie sam autor tak postrzegal). Ciezko sprecyzowac o czym tak naprawde jego ksiazki sa (te, ktore znam). Dzieki Blade Runnerowi "Androidy" przeczytalem kupilem i przeczytalem w oryginale, zeby jak najmniej tracic na tlumaczeniu i ksiazka nie spodobala mi sie kompletnie. Jest malo spojna oraz dla mnie o wszystkimi i niczym, a juz Mercer i kupowanie owiec (bo na strusia czy tam inne zwierze go nie stac) kompletnie mi pomieszaly rozumienie tego, co jest w fabule wazne, a co mniej (a co ladnie da sie wydestylowac z filmu). A tu milo sie zaskakuje, ze mozna sie doszukiwac takiej wieloplaszczyznowosci w calym tym empatyczno-wilburowskim watku. Przyznaje, ze mnie sie nie chcialo, ale czytam z przyjemnoscia.

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).
« Odpowiedź #16 dnia: Listopada 25, 2009, 08:32:11 pm »
Cytuj
szalona fantasmagorycznosc kreowanego swiata i poprzeplatanie snow, wizji, rzeczywistosci, przeszlosci i przyszlosci na jednej plaszczyznie (prawdopodobnie sam autor tak postrzegal)
Oj zdecydowanie. Sam chyba tego do końca nie rozumiał, ale próbował. Świadczy o tym "Egzegeza". Na dobrych kilku tysiącach stron rozpisana, próba interpretacji swojego życia. Chyba w całości nigdy nie wydana.
Bo, że osobą zakręconą straszliwie był, wątpliwości nie mam. Do znanej szeroko leko- i narkomanii dorzucę, że urodził się bliźniakiem jednojajowym, w dodatku wcześniaki (em). Siostra zmarła niecałe dwa miesiące po urodzeniu i we wspomnianej E, pisarz twierdził, iż ona w nim tkwi (w dziwnych czasem formach). Na dodatek oboje zostali, w gruncie rzeczy zagłodzeni przez nieroztropną  matkę ( miesięczna z górką siostra dodatkowo oparzona niechcący termoforem). Siostra w efekcie zmarła , Filip cudem (przypadkiem, nieprzypadkiem?) przeżył pod inkubatorem.
 Rodzice, to oddzielny temat i równie niefajny. Po takim początku, zawiłe dalsze losy Dicka przestają dziwić. Jego literackie światy także.
« Ostatnia zmiana: Listopada 25, 2009, 08:40:01 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).
« Odpowiedź #17 dnia: Listopada 26, 2009, 01:36:48 am »
Siostra zmarła niecałe dwa miesiące po urodzeniu i we wspomnianej E, pisarz twierdził, iż ona w nim tkwi (w dziwnych czasem formach).

Przy czym - warto dostrzec, że (w "Bożej inwzji" właśnie) zinterpretował Boga, na swoje dickowe podobieństwo. Jah też ma swoją "siostrę", odrzuconą część Boga, do której tęskni choć zapomniał o jej istnieniu. Dopiero zjednoczenie tych połówek może uzdrowić Boga, a więc i Wszechświat.

W wypadku kogoś normalniejszego mówilibyśmy zapewne o skrajnej manii wielkości. W tym wypadku chyba tylko o rozpaczliwej próbie zrozumienia siebie i świata. (Podpartej chyba hermetyczną zasadą "jak na górze, tak na dole" - czyli skoro Philip przez coś cierpi to i Jah musi.)

ps. Evangelosie welcome back! ;)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).
« Odpowiedź #18 dnia: Listopada 28, 2009, 12:59:01 pm »
Akurat "Boża inwazja", to jedna z nielicznych głównych książek Dicka, których nie czytałem. Za to wczoraj skończyłem powtórkę elektrycznych zwierzątek.
 Ale do rozwinięcia koncepcji merceryzmu niewiele to wniosło.
Zdemaskowany i zdemistyfikowany, działał dalej. I to nawet bez skrzynki ,ratując głównego bohatera. Który zresztą,niezbyt gorliwym był wyznawcą. Za to na końcu, z powodu nadmiernych obciążeń moralnych, sam został Mercerem (chwilowo), odczuwając rodzaj schmerzweltu.
Ciekawy wątek zazdrości androidów o popularność tegoż.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6888
    • Zobacz profil
Re: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).
« Odpowiedź #19 dnia: Listopada 28, 2009, 02:52:12 pm »
Ale do rozwinięcia koncepcji merceryzmu niewiele to wniosło.
Zdemaskowany i zdemistyfikowany, działał dalej. I to nawet bez skrzynki ,ratując głównego bohatera. Który zresztą,niezbyt gorliwym był wyznawcą. Za to na końcu, z powodu nadmiernych obciążeń moralnych, sam został Mercerem (chwilowo), odczuwając rodzaj schmerzweltu.
Ciekawy wątek zazdrości androidów o popularność tegoż.

Hm...cos mi sie zdaje ze sam imc Philip nie wiedzial dokad go Mercer zaprowadzi.Wyszlo mu cos na pograniczu religii-masowych jazd po prochach ktore co rano na ustawienie nastroju ludzie zazywali i manipulacji medialnej.
Podobnie "uciekl" w Slonecznej Loterii : postac Prestona to tez takie pogranicze wyprowadzenia ludzi do ziemi obiecanej - naukowca - fantazji(tam dodatkowo jak na niego wszystko trzyma sie wytyczonego watku az tu nagle Pan Pellig zamienia sie w...hm...rakiete i leci na Ksiezyc...szkoda ze tak popsul koncowke).
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).
« Odpowiedź #20 dnia: Grudnia 01, 2009, 11:11:19 am »
Dick, w „Valis” albo "Transmigracji...", opisał eksperymentalną terapię odwykową. Polegała ona, na totalnej dezintegracji osobowości „leczonego”. Osiągano to, przez traktowanie go jak śmiecia, delikatnie mówiąc. Jak się rozsypał, budowano mu nową świadomość – już „zdrową”. Sam pisarz poddany był takim zabiegom.

A wszystko to, przypomniało mi się dzisiaj, w dniu wejścia w życie traktatu europejskiego. Odtwarza on poszerzone imperium Habsburgów, bez Habsburgów. Tamto, rozsadzone zostało na przełomie wieków, przez młode „nowoczesne” nacjonalizmy. Pierwsza duża wojna, tylko dopełniła reszty.
 Zastanawiam się, czy obecni włodarze, wyciągając wnioski, zastosują w/w terapię. Musieliby zniszczyć mitologie narodowe, wraz z mitami założycielskimi państw narodowych. I na tych gruzach budować nową świadomość – europejską (też pewno zmitologizowaną).
U Dicka bodaj poskutkowało, na jakiś czas.
P.S. W imperium Habsburgów, pod jego koniec, Polacy mieli zagwarantowaną tekę jednego ministra (d/s Galicji). Ale w porywach bywało ich więcej (d/s wewnętrznych i zagranicznych). ;)
« Ostatnia zmiana: Grudnia 01, 2009, 11:20:32 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).
« Odpowiedź #21 dnia: Grudnia 01, 2009, 08:22:07 pm »
A wszystko to, przypomniało mi się dzisiaj, w dniu wejścia w życie traktatu europejskiego. Odtwarza on poszerzone imperium Habsburgów, bez Habsburgów.

Jak to napisał Dick?

"Imperium wcale się nie rozpadło"? ;)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).
« Odpowiedź #22 dnia: Grudnia 01, 2009, 10:16:39 pm »
Cytuj
Jak to napisał Dick?

"Imperium wcale się nie rozpadło"? Wink
:D
Dzięki za przestrogę. Jak zacznę pisać, że widziałem różowy promień, po koleżeńsku, daj znać.
Wtedy zainwestuję w psychiatrę :)
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).
« Odpowiedź #23 dnia: Grudnia 01, 2009, 11:03:45 pm »
Porządny kosmonauta w takich razach powinien udać się do psychiatry sam z siebie... Pamiętasz?

"Do tej pory pilot Pirx nie zdążył jeszcze w ogóle pomyśleć — teraz przyszło mu po raz pierwszy do głowy, że to, co widzi, musi być halucynacją, bo takie rzeczy się nie zdarzają. Myśl ta przynosiła mu zaszczyt. Na ogół ludzie pokładają nadmierne zaufanie we własnych zmysłach i kiedy zobaczą na ulicy zmarłego znajomego, gotowi są raczej przypuszczać, że zmartwychwstał, aniżeli że sami zwariowali."

Swoją drogą cytat ten pasuje do rozważań o Dicku jak mało co ::).




ps. nawiasem mówiąc chwilę później natrafiamy cytacik, w kórym dowiadujemy się, że Pirx rwał kobiety na... duchy:

"Pilot Pirx nie pomyślał oczywiście, że ma przed sobą ducha ze świecącą aureolą. W ogóle nie wierzył w duchy, chociaż w pewnych okolicznościach opowiadał o nich niektórym znajomym — kobietom — ale w tych wypadkach nie chodziło o spirytyzm."

Podstępna bestia ten nasz pilot. Najpierw nastraszyć, by później pocieszać... całą noc ;).
« Ostatnia zmiana: Grudnia 01, 2009, 11:11:57 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6888
    • Zobacz profil
Re: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).
« Odpowiedź #24 dnia: Marca 31, 2010, 09:35:01 pm »
Taki aprop Dicka (czytalam i widzialam Raport Mniejszosci - dzieki liv za przypomnienie...przeczytalam sobie once again...filmu tez bede bronila: zapamietalam go jako calkiem dobry;)): czytam wlasnie A jesli nasz swiat jest ich rajem? Ostatnie rozmowy z PKD (Beres to to nie jest ale...;)).Zastanawialismy sie tutaj nad znaczeniem Mercera, religii itp...Q slusznie przywolal Valis a ja pozwole sobie zacytowac z w/w ksiazki zdanie przyjaciela Dicka- Tima Powersa -  ktore moze naswietlic nieco ta metafizyczna strone jego ksiazek:

Cytuj
(...) Phil zmieniał wiarę niemal codziennie, niczym wąż skórę.Tak, zmienial wyznania jak rekawiczki - jednego dnia dochodzil do przekonania, ze prawde absolutna mozna odnależć tylko w ortodoksyjnym judaizmie, by nazajutrz stwierdzic, ze prawdziwym objawieniem jest gnostycyzm - lecz nigdy nie byl cyniczny.
Stad kazda proba rozbiorki tworczosci Dicka pod tym katem jest skazana na rozparcelowanie jazni;)
Dick opowiada tez o swojej nowej (niestety nigdy nie napisanej) ksiazce: Sowa w swietle dnia.Dobrze czasem siegnac tak do zrodla:)
Hm...moze kluczowe sa tutaj wydarzenia nazywane 2-3-74 czyli wg samego Dicka objawienie religijne ktorego doznal w 1974 roku...ten wspominany róż i pentotal ktory zazywal ::)

« Ostatnia zmiana: Marca 31, 2010, 10:31:07 pm wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).
« Odpowiedź #25 dnia: Marca 31, 2010, 10:34:58 pm »
Taki aprop Dicka (czytalam i widzialam Raport Mniejszosci - dzieki liv za przypomnienie...przeczytalam sobie once again...filmu tez bede bronila: zapamietalam go jako calkiem dobry;))

Przed kim go tu bronić, skoro ma na forum wcale licznych sympatyków :P ;)*. Wymieniał go wśród swoich filmowych ulubieńców dzi; Term ciepło wspominał, ja chwaliłem całkiem niedawno.

Wypadnie tylko zauważyć, że zakończenie Spielberga jeszcze dalej odbiega od oryginalnego, niż to, jakie dolepił Tarkowski do "Solaris". Ale w wypadku "Raportu..." jakoś to nie przeszkadza. (Może dlatego, że do Dicka mam jednak stosunek mniej czołobitny?)


* aa, zajrzałem do "Akademii..." i już wiem przed kim ;)
« Ostatnia zmiana: Marca 31, 2010, 10:45:31 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).
« Odpowiedź #26 dnia: Maja 02, 2012, 11:16:52 pm »
Szczegółowa analiza "Podróży" Dicka (pochodzącego z roku '80 opowiadania stawiającego ten sam problem co "Ubik" w znacznie bardziej koherentnej fabularnie i mniej obudowanej wątkami pobocznymi formie; IMHO opus magnum Konioluba):
http://bakingphilosophy.blogspot.com/2012/03/i-hope-i-shall-arrive-soon-paranoid.html
(Wygląda, że funkcjonowała pod różnymi tytułami, oryginalny brzmiał "Frozen Journey".)

ps. fragmencik "Podróży" gwoli wprowadzenia w klimat i tematykę:

"Człowiek numer dziewięć, właściwie nieprzytomny, ale niestety ciągle zdolny do myślenia, pomyślał: „Ktoś do mnie mówi”. Powiedział: - Gdzie jestem? Nic nie widzę.
- Jesteś w niepełnosprawnej aparaturze krionicznej.
- A wiec nie powinienem cie słyszeć - stwierdził.
- Powiedziałem: niepełnosprawnej. W tym właśnie rzecz, że możesz mnie słyszeć. Wiesz, jak sie nazywasz?
- Victor Kemmings. Wyciągnij mnie z tego.
- Lecimy.
- No to mnie uśpij.
- Chwileczkę. - Statek sprawdził aparaturę krioniczną, zbadał, przeprowadził pomiary i wreszcie oznajmił: - Spróbuje. - Mijał czas. Victor Kemmings nic nie widział, nie czuł swego ciała, ale wciąż zdawał sobie sprawę, że jest przytomny.
- Obniż mi temperaturę - powiedział. Nie słyszał w łasnego głosu, może tylko zdawało mu sie, że mówi. W jego kierunku płynęły, a potem nagle popędziły, kolory. Podobały mu sie, przypominały dziecięce pudełko z farbami, na wpół ożywioną, sztuczną formę egzystencji. Miał takie w szkole, 200 lat temu.
- Nie mogę cie uśpić - w głowie Kemmingsa rozległ sie głos statku.
- Uszkodzenie jest zbyt skomplikowane. Nie mogę go skorygować ani naprawić. Przez dziesięć lat podróży będziesz w stanie świadomości.
Na wpół ożywione kolory znowu popędziły w jego stronę, ale tym razem jego przerażenie sprawiło, że wydawały sie groźne, posępne. - O mój Boże - powiedział. - Dziesięć lat. - Kolory ściemniały.
Statek wyjaśniał sparaliżowanemu, otoczonemu przygnębiającym migotaniem światła Victorowi Kemmingsowi, jaką strategie postępowania przyjął. To nie była jego własna decyzja, statek po prostu został zaprogramowany tak, by w wypadku zaistnienia podobnej niesprawności, wypracował swój sposób działania.
- Przede wszystkim musze - oznajmił statek - dostarczać bodźce twoim zmysłom. Podstawowym, grożącym ci niebezpieczeństwem jest pozbawienie zmysłów dopływu bodźców. Gdybyś zachował świadomość przez dziesięć lat nie otrzymując jedno-cześnie żadnych wrażeń zmysłowych, nastąpiłby całkowity rozkład psychiki. W momencie, gdy osiągnęlibyśmy system LR4, byłbyś na poziomie rośliny.
- No dobrze, ale czym masz zamiar mnie karmić? - Kemmingsa ogarnęła panika. - Co masz zarejestrowane w pamięci? Wszystkie mydlane videoopery z ubiegłego stulecia? Obudź mnie, to sobie pochodzę.
- Nie ma we mnie powietrza - odparł statek. Nie ma nic do jedzenia. Nie ma nikogo, z kim mógłbyś rozmawiać; wszyscy są zahibernowani.
- Mogę rozmawiać z tobą. Możemy grać w szachy - odpowiedział Kemmings.
- Ale nie przez dziesięć lat. Posłuchaj: powiedziałem ci, że nie mam dla ciebie powietrza, nie mam żywności. Musisz pozostać w takim stanie, w jakim sie znajdujesz... nie jest to dobre, ale zostaliśmy do tego zmuszeni. Będę ci dostarczał twoje własne wspomnienia, akcentując szczególnie te przyjemne. Masz dwieście sześć lat wspomnień i większość z nich została zepchnięta głęboko do podświadomości. To wspaniałe źródło bodźców zmysłowych. Bądź dobrej myśli. Sytuacja, w której sie znalazłeś, nie jest wyjątkowa. Nigdy sie to nie zdarzyło na moim terenie, ale zaprogramowano mi odpowiednią metodykę postępowania. Odpręż sie i zaufaj mi. Postaram sie, byś miał swój świat."


Bardzo filmowa to zresztą rzecz...
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2177
    • Zobacz profil
Re: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).
« Odpowiedź #27 dnia: Maja 05, 2012, 07:27:01 pm »
Dick jest nużący przez swoją niejednoznaczność. Nie wiadomo czy jak już ktoś się naćpał to potem otrzeźwiał, czy wpada w rojenie o rojeniu. Filmy oparte na jego twórczości też odstają in plus.

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).
« Odpowiedź #28 dnia: Maja 05, 2012, 11:48:46 pm »
Cytuj
Dick jest nużący przez swoją niejednoznaczność.
Czy to odwrotność nienużącej jednoznaczności? Bo mnie akurat jednoznacznie nienóżył.
Cytuj
Filmy oparte na jego twórczości też odstają in plus.
Zgłupiałem na amen.
 Od czego odstają?
Dobrze to, czy źle, że też in plus? :-\
« Ostatnia zmiana: Maja 05, 2012, 11:50:31 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2177
    • Zobacz profil
Re: Philip K. thingy, jak to się drzewiej pisało ;).
« Odpowiedź #29 dnia: Maja 06, 2012, 12:52:08 am »
Cytuj
Dick jest nużący przez swoją niejednoznaczność.
Czy to odwrotność nienużącej jednoznaczności? Bo mnie akurat jednoznacznie nienóżył.
Cytuj
Filmy oparte na jego twórczości też odstają in plus.
Zgłupiałem na amen.
 Od czego odstają?
Dobrze to, czy źle, że też in plus? :-\
1. Tak jest. Jeśli za dużo jest znaczeń, to tak, jakby żadnego nie było.
2. Od innych filmów, nieopartych na Dicku.
3. Dobrze, że na plus.