Nie ze mną takie numery. To był tryb warunkowy typu "nie jesteś idiotką tylko pod warunkiem, że się ze mną zgodzisz"
Nie dokładaj sobie, bo i tak będzie na mnie.
Tryb warunkowy to tryb warunkowy.
Ja nie przerabiam tutaj podręcznika erystyki.
tylko zaraz się okaże, że już 90% moich postow jest o UB/SB i co wtedy?
Nic - to fakt statystyczny, circa, rzecz jasna.
Nie. A dlaczego powinnam?
Przecież nie musisz.
Natomiast pytanie i odpowiadanie jest istotą forów społecznych...chyba?
Funkcją obu była obrona totalitarnego ustroju polegająca na bezwzględnym niszczeniu jego wrogów a także rozmaitego elementu podejrzanego i niepewnego. Przy użyciu wszelkich metod typu tortury aż do unicestwienia włącznie.
Pełna zgoda, czy ktoś na tym forum głosi coś innego?
To poziom definicyjny, ogólny. Nie do końca to prawdziwe, bo czasem bardziej opłacało się rozgrywać, niż niszczyć.
Przykładowo ubecja polska musiałaby zniszczyć prawie całe społeczeństwo, a co najmniej jego większość.
I z czego by żyła?
Oczywiście konkretny esesman mógł się o całe niebo różnic od konkretnego ubeka.
Czyli widzisz różnicę - a piszesz, że nie widzisz.
Komu wierzyć?
Ale w "Kotle" Lema jest wypowiedziana pochwała Bezpieczeństwa jako takiego
Sorry znów bym zapytał - to czytałaś cały kocioł, czy nie?
I co ma do tego Samuel Lem?
Samuel był ubekiem wedle spisu IPN.
Czy mógł być esesmanem? Np w Krakowie?
Istnienie Samuela Lema nie bardziej usprawiedliwia ubecję niż istnienie tego lekarza z Auschwitz
Tak? A dlaczego?
Czyżby byli dobrzy ubecy?
W roku 1950. A nie na przykład w 1970, kiedy pochwała SB też byłaby obrzydliwa, ale to już jednak nie była ta bezpieka, co 20 lat wcześniej.
Ja rozumiem, że jesteś tym oburzona. Tu na forum też nikt się z tego nie cieszy, nie chwali tym bardziej. To sprawa wstydliwa - ale rzecz w skali. I w ustawieniu hierarchii - Lem nie był świętym, nie był bohaterem i nigdy nie twierdził że był. Popełniał błędy, możesz to nazwać świństwa - był człowiekiem ze słabościami - i co?
Przecież my to tu wiemy od dawna.
A Ty wpadasz tu jak na rynek z okrzykami (acz zawoalowanymi) łobuz zdrajca, potwór - nie ideał, drzesz szaty i rabanisz jakby to było to jedno co zrobił przez całe życie. I dziwisz się, że patrzymy na ciebie...dziwnie.
W obu wypadkach można było zostać zamordowanym przez esesmana lub ubeka tylko dlatego, że należało się do niewłaściwej kategorii ludzi. Jasne, stalinizm w 1950 roku był w Polsce mniej krwiożerczy, bo to już było 5 lat po wojnie, teren zdobyty i trzeba było tylko trzymać ludzi za twarz. Niemcy pięć lat po wygranej wojnie też pewnie mordowaliby znacznie mniej, bo i po co.
Ja mam wrażenie jednak, że większość ludzi w Polsce powojennej poczuła różnicę - acz nie taką na jaką liczyła i zasługiwała.
Choć jak sądzę przeciętnym esesmanom zabijało się łatwiej niż przeciętnym ubekom.
Natomiast porównywanie okupacji do całego okresu PRL-u z jego prawie półwieczną historią jest kompletnie bez sensu. Mówimy wyłącznie o stalinowskiej ubecji, bo tego dotyczy "Kocioł".
Oczywistość.
Do stalinowskiej też bez sensu, to moja teza, stad zapytałem czy nie widzisz różnicy, gdyż takiego porównania użyłaś.
Jednak Bierut to nie to samo co Hans Frank, choć obaj...epitet.