To nie zazdroszczę. Faktyczne, od czasu do czasu niuchnąć, jednak inaczej. I wrócić do czystego blokowiska, w dodatku na 4 piętro smrody dolatują mniej. W najgorszym razie woń obiadu od sąsiadów z dołu.
Z drugiej zaś, to jest może pole by dobór naturalny zaczął działać?
A wracając do sztucznego mięsa - gdyby ono jednak - ileż zwierzątek przestałoby być potrzebnych - wyobraziłem sobie. Raczej nie odzyskałyby wolności, zresztą niezdatne do samodzielnego... Nasuwa się analogia do zwierząt z cyrków, po praktycznym upadku tychże. Ot, hamletowski dylemat; być tucznikiem, czy nie być wcale?