Autor Wątek: Świat za 127 lat albo za 40  (Przeczytany 327958 razy)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13344
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Świat za 127 lat albo za 40
« Odpowiedź #30 dnia: Października 23, 2008, 10:49:29 pm »
IMO to zakładając (jak sądzi się dziś), że Wszechświat nie jest nieskończenie złożony a informacja rozchodzi się "nie szybciej niż" wychodzi, że jest pułap mocy obliczeniowej. W ostatnich nr ŚN jest dużo na ten temat (sprzętowo) a to z grafenem w roli ratownika prawa Moora, a to ze spinotroniką...
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

dzi

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 3114
  • Profesja: Negat Charakter: Neutralny neutralny
    • Zobacz profil
Re: Świat za 127 lat albo za 40
« Odpowiedź #31 dnia: Października 23, 2008, 10:56:00 pm »
Mało jak mało, jeśli Planck ma rację, to napotkamy na ostateczną granicę miniaturyzacji, czyli trudno założyć by tempo rozwoju komputerów rosło ad infinitum, bo poniżej się po prostu nie da.
Myślałem że zgadzamy się z proponowaną przez Cateriana nową wersją prawa mówiącą o mocy obliczeniowej a nie ilości tranzystorów i ją dyskutujemy. Jeśli nie - mogłeś dać znać wcześniej ;)

Zresztą, oczywiste jest że nie będzie wykładniczo rozwijało się cokolwiek, czy moc czy ilość tranzystorów, chodzi jednak o to że nie ma to znaczenia bo póki co nic nie wskazuje na to by prawo to z jakiś zrozumiałych dla nas w tej chwili technologicznie powodów, miało być złamane. Czyli widzimy ograniczenia matematyczne tego prawa wynikające z jego wykładniczości ale nie widzimy technologicznych.

I w ten sposób dyskutując o niczym zgubiliśmy temat główny. Przynajmniej ja.

This user possesses the following skills:

dzi

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 3114
  • Profesja: Negat Charakter: Neutralny neutralny
    • Zobacz profil
Re: Świat za 127 lat albo za 40
« Odpowiedź #32 dnia: Października 23, 2008, 11:38:46 pm »
Aha, czyli jednak rozmawiamy o tym?

No cóż, dla mnie nieciekawe, idę gdzie indziej ;)

This user possesses the following skills:

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Świat za 127 lat albo za 40
« Odpowiedź #33 dnia: Października 23, 2008, 11:58:27 pm »
Panowie, ja w sprawie formalnej. Proponuję traktować Prawo Moore'a bardziej jak prawa Murphy'ego czy Parkinsona, mniej jak np. prawa fizyki.

(Choć jako opis obecnego odcinka ludzkiej historii sprawdza się niewątpliwie.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

ANIEL-a

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 701
  • a może tak pomóc dzieciakom? kliknij ikonkę IE ;)
    • Zobacz profil
Re: Świat za 127 lat albo za 40
« Odpowiedź #34 dnia: Października 24, 2008, 01:56:01 pm »
No to wbrew Nexowej teorii odpowiem na temat. Albo blisko ;-)

1)

Cet zmusiłeś mnie do przeczytania własnego tekstu sprzed roku, zabawne wrażenie, jakbym nie ja pisała. (A jeszcze na dodatek rozjechały się formatowania  i jest jeden błąd ortograficzny  :-\ )

Może z mojego tekstu tam nie wynika dostatecznie, o co mi chodzi - w opisanym przez Lema świecie całkowicie umarła gospodarka, taka, jaką znamy obecnie (zauważ, że zasada: kupię taniej, sprzedam drożej i za różnicę pójdę na wódkę jest aktualna dzisiaj, ale Boryna też by jej się nie dziwował ;) ).  Bohater na dzień dobry, za sam fakt swojego istnienia dostaje nie zasiłek, tylko taką kasę, że za nią wynajmuje luksusowe auto, domek nad morzem i robi radośnie zakupy ograniczony tylko swoją wyobraźnią.

Mogę przyjąć argument, że betryzacja spowodowała śmierć agresywnego kapitalizmu, spekulacji i giełdy, ale podstawowej zasady wymiany dóbr raczej nie powinna zabić. I to, że w czasach Boryny chleb był z własnego pieca, a dziś jest z marketu nie odpowiada na pytanie: a gdzie rośnie zboże na ten chleb? Na ziemi jest około 12 miliardów ludzi (o ile dobrze pamiętam książkę) i wszyscy żyją w luksusie.  Z czego mają energię? Skąd mają surowce, zwłaszcza że zaprzestali eksploracji Kosmosu? Gdzie są te pola, na który rośnie przyszłe jedzonko dla tych miliardów? Skąd nawet mają tlen dla wszystkich...?  A kto za to płaci? No ja się pytam, kto za to płaci?

2)
Nie pamiętam teraz, gdzie dokładnie to czytałam, ale działają już biologiczne komputery - komputery, działające dużo szybciej niż tranzystorowe, a na dodatek rozwiązujące problemy na zasadzie heurystycznej (kolejnych przybliżeń i samouczenia), a nie algorytmicznej. Oczywiście, komputery są na razie tylko w laboratoriach i chwilowo wciąż jeszcze bardziej wydajne są te "klasyczne", ale do załamania prawa Moore'a może być bliżej niż myślicie. W przeciwieństwie, oczywiście, do praw Murphy'ego ;-)

PS
Wypasiona nazwa wątku: "WOWSRDOPZGGDOTJBWŚWR2CJIOOPMIPKNJDDPOO" :D :D :D

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13344
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Świat za 127 lat albo za 40
« Odpowiedź #35 dnia: Października 24, 2008, 02:34:01 pm »
Też mi się wydaje, że bez zmain w psyche jaką dała betryzacja guzik by się zmieniło. Człowiek ma wpisane w naturę posiadanie ogona pawiego dłuższego niż sąsiad, i żadna podaż żadnych dóbr tego nie zmieni. Jeśli jutro zaczną rozdawać jaguary i ifony za darmo to pojutrze będą one już zeszłorocznym śniegiem. Mało co jest tak adaptywne jak ludzkie, subiektywne poczucie poziomu życia i wynikające stąd zachcianki do sięgnięcia wyżej. Do niczego też nie można się tak łatwo przyzwyczaić, jak do jego (poziomu życia) zwyżki. W tym względzie znacznie bardziej realistyczne wydają mi się sceny opisane przez Snerga na końcu Robota...

Co do komputerów, to w ujęciu ekonomicznym (moc obliczeniowa do ceny) prawo Moora jest niezagrożone na jeszcze długo. Myślę że wiem, kiedy rozwój komputerów stanie: wtedy, kiedy dadzą radę stworzyć wirtualne środowisko odtwarzające wszelkie doznania, jakich może dostarczyć nam real. Rozwój PC-tów (a to ich a nie kolejnych Crayów dotyczy to prawo) jest w znikomiusieńkim stopniu napędzany czymkolwiek innym niż rozrywką. Od lat biorę do firmy kompy, które odpadły w domu przy kontakcie z najnowszą gierką (kiedyś moją, teraz syna). Strzelać już się na nich nie da, ale z nadwyżką radzą sobie z takimi prościutkimi zadaniami jak CAD, ray-tracing itd.
« Ostatnia zmiana: Października 24, 2008, 02:38:14 pm wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: Świat za 127 lat albo za 40
« Odpowiedź #36 dnia: Października 24, 2008, 03:36:30 pm »
A ja mysle (mam nadzieje), ze doskonale nasladujacy rzeczywistosc swiat wirtualny nie bedzie ultymatywnym zastosowaniem komputera. Chcialbym, zeby go wykorzystywano, na przyklad, do modelowania wszechswiata do granic, do ktorych jest to mozliwe.
Sam jestem zdania, ze to w koncu materia i prawa fizyki w koncu stawia opor. Sa mozliwe obejscia obecnych problemow z miniaturyzacja na przyklad (bo mozna zastapic tranzystory czyms, co bedzie wydajniejsze - bardzo bym sobie zyczyl, zeby ANIEL-a miala racje z tymi komputerami biologicznymi...), ale podejrzewam, ze wszystko do pewnych granic. A moze i te kwestie, ktore uznajemy dzis za ostateczne, zostana kiedys przekroczone i uda sie skonstruowac komputer tachionowy?  ;)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13344
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Świat za 127 lat albo za 40
« Odpowiedź #37 dnia: Października 24, 2008, 04:04:57 pm »
Wyszło, że się tylko bawię i bawię, czasem sobie zmienię bawidko...  ;D

Pisałem w tym sensie, że prawo Moora dotyczy raczej komputerowego plebsu, ekonomiczno-technicznej bryndzy wciskanej nam maluczkim przez kombinat kopalniano-energetyczny, czyli producentów hard i software. Zaś taką naukę o jakiej mówisz to się robi na superkomputerach. Z ciekawości zerknąłem na ranking tych najszybszych (ha, BlueGene, następca DeepBlue, który po raz pierwszy pokonał człowieka w szachach spadł już na drugie miejsce). Wychodzi na to że pomiędzy niezłym PC-tem do gierek a maszyną Roadrunner obecnie na I-szym miejscu jest różnica w mocy obliczeniowej (FLOPS-ach) o sześć (!) rzędów wielkości... Jeśli superkomputer zrobi coś w sekundę to Twój domowy pecet będzie walczył z tym ponad 10 dni... A Tobie czy mi nie starczyłoby czasu od początku Wszechświata, aby zrobić to (zakładając, że co sekundę robimy jedną operację zmiennoprzecinkowa, co nie jest niestety prawdą, przynajmniej w moim przypadku ;-)). Isn't it fascinating?

edit: tfu, to jest to, co zrobiłby superkomputer a nie pecet
« Ostatnia zmiana: Października 24, 2008, 05:19:28 pm wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Świat za 127 lat albo za 40
« Odpowiedź #38 dnia: Października 24, 2008, 05:49:25 pm »
Mogę przyjąć argument, że betryzacja spowodowała śmierć agresywnego kapitalizmu, spekulacji i giełdy, ale podstawowej zasady wymiany dóbr raczej nie powinna zabić. I to, że w czasach Boryny chleb był z własnego pieca, a dziś jest z marketu nie odpowiada na pytanie: a gdzie rośnie zboże na ten chleb? Na ziemi jest około 12 miliardów ludzi (o ile dobrze pamiętam książkę) i wszyscy żyją w luksusie.  Z czego mają energię? Skąd mają surowce, zwłaszcza że zaprzestali eksploracji Kosmosu? Gdzie są te pola, na który rośnie przyszłe jedzonko dla tych miliardów? Skąd nawet mają tlen dla wszystkich...?  A kto za to płaci? No ja się pytam, kto za to płaci?

Chyba, że doszli tam do etapu post scarcity (kiedyś linkowałem co to) i po prostu dóbr materialnych każden jeden ma dość, więc co tu wymieniać? Produkuje się dokładnie tyle, ile potrzebne. (Chyba, że np. wymienimy się jutro willami, tak dla picu.) Instynkt rywalizacji (jak słusznie maziek zauważył) wypleniła betryzacja, więc każdemu starczy willa i jeden-dwa samochody. Energię daje może słoneczko (brak lotów w Kosmos nie musi oznaczać braku satelitów energetycznych), a może fuzja atomowa. A chleb? Wówczas wierzono, że agar-agar i kryl mogą rozwiązać kłopoty żywnościowe (skąd wiemy czy ich w morskich farmach nie hodują? znamy tylko stan życia na kawałku lądu).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Świat za 127 lat albo za 40
« Odpowiedź #39 dnia: Października 24, 2008, 05:58:44 pm »
Do niczego też nie można się tak łatwo przyzwyczaić, jak do jego (poziomu życia) zwyżki. W tym względzie znacznie bardziej realistyczne wydają mi się sceny opisane przez Snerga na końcu Robota...

Jest to głęboka racja. Acz dowodzi głębokiej nieracjonalności naszej natury. Nieracjonalności o której zapominali twórcy "systemów idealnych". I teraz pytanie całkiem serio (skoro futurologizujemy): czy ludzie przyszłości (co postulują np. transhumaniści) nie zaczną tej naszej ludzkiej natury zmieniać w kierunku, który uznają za bardziej wskazany (coś jak z tą betryzacją tylko pewnie zupełnie innym sposobem, i - oby - w innym kierunku) np. tak przebudowując połączenia w mózgu, by wykonywanie pożytecznych społecznie prac dawało przyjemność podobną seksualnej, jak to kiedyś żartem rzucił Mistrz.

I śmiem twierdzić, że możemy tu pytać raczej o metodę i kierunek takich zmian, niż o to czy nastąpią, bo jeśli coś jest możliwe, to wcześniej czy później następuje.

Co do komputerów, to w ujęciu ekonomicznym (moc obliczeniowa do ceny) prawo Moora jest niezagrożone na jeszcze długo.

A'propos tegoż prawa:
http://www.fahrenheit.net.pl/archiwum/f64/17.html
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Świat za 127 lat albo za 40
« Odpowiedź #40 dnia: Października 24, 2008, 06:12:47 pm »
A ja mysle (mam nadzieje), ze doskonale nasladujacy rzeczywistosc swiat wirtualny nie bedzie ultymatywnym zastosowaniem komputera. Chcialbym, zeby go wykorzystywano, na przyklad, do modelowania wszechswiata do granic, do ktorych jest to mozliwe.

I dojdziemy do etapu komputera wielkiego jak pół Wszechświata, modelującego drugie pół? Trurl i Klapaucjusz by się ucieszyli...

W SF wygląda to np. tak:

To wcale nie jest gwiazda neutronowa. Może kiedyś nią była, ale teraz nie jest. Została przetransformowana, zmieniona w...
- W komputer - dopowiedział Calvin. - To Hades. Komputer zrobiony z materii nuklearnej. Materia gwiazdy oddana na obróbkę i magazynowanie infomacji. A światło to wejście do niego, do matrycy obliczeniowej. Przez chwilę wydawało mi się, że jesteśmy wewnątrz.
Ale było to znacznie bardziej dziwne.
Kiedyś gwiazda o masie trzydziestu ziemskich słońc osiągnęła kres życia nuklearnych przemian. Po kilku milionach lat rozrzutnego wydatkowania energii. Gwiazda eksplodowała jako supernowa i w samym swym centrum olbrzymie ciśnienie grawitacyjne zduszało kawał materii w jego własnym promieniu Schwarzschilda, aż powstała czarna dziura. Ten obiekt tak się nazywa, gdyż nic, nawet światło nie może uciec z rejonu o tym krytycznym promieniu. Materia i światło mogą tylko wpadać do czarnej dziury, zwiększając jej masę i siłę przyciągania. Błędny krąg.
Powstała kultura potrafiąca wykorzystać takie obiekty. Jej reprezentanci znali techniki przekształcające czarne dziury w coś znacznie bardziej egzotycznego, paradoksalnego. Najpierw czekali, aż świat stanie się znacznie starszy niż był wówczas, gdy czarna dziura się uformowała, aż dominująca populacja gwiazd będzie się składała z bardzo starych czerwonych karłów, gwiazd niewystarczająco masywnych, by wszcząć syntezę jądrową. Potem zagonili kilkanaście takich karłów w dysk akrecyjny wokół czarnej dziury i powoli żywili czarną dziurę, spuszczając deszcz materii gwiazdowej w połykający światło horyzont zdarzeń.
Tyle Sylveste rozumiał, albo przynajmniej potrafił stworzyć sam dla siebie pozory, że rozumie. Jednak dalszą część - zasadniczą - trudniej było pojąć, przypominała wewnętrznie sprzeczną zagadkę flozoficzną. Sylveste rozumiał, że gdy cząsteczki znalazły się w horyzoncie zdarzeń, nadal spadały po konkretnych trajektoriach, konkretnych orbitach, które wrzucały je wokół jądra o nieskończonej gęstości, będącego osobliwością serca czarnej dziury. Na tych trajektoriach czas i przestrzeń mieszały się ze sobą, aż nie można ich było należycie odseparować. I co najważniejsze istniał zbiór, wiązka trajektorii w której całkowicie zmieniały się miejscami, trajektoria w przestrzeni stawała się trajektorią w czasie. I jeden podzbiór tej wiązki umożliwiał materii przebycie drogi w przeszłość, we wcześniejszy okres historii czarnej dziury.
- Dostaję się do tekstów z dwudziestego wieku - powiedział cicho Calvin. Najwyraźniej śledził myśli Sylveste’a. - To zjawisko było znane, nawet je przewidywano. Wynikało z modeli matematycznych opisujących czarne dziury. Nikt jednak nie wiedział, jak poważnie należy to traktować.
- Ci, co stworzyli Hadesa, nie mieli takich oporów.
- Tak się wydaje.


(Z tej powieści co ostatnio, więc pewnie ANIEL-a jakieś błędy tłumacza znajdzie ;).)

A moze i te kwestie, ktore uznajemy dzis za ostateczne, zostana kiedys przekroczone i uda sie skonstruowac komputer tachionowy?  ;)

Ano nigdy nie wiemy jaki przełom nastąpi i dlatego o ścisłe prognozy nawet się nie ma co kusić ;).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Świat za 127 lat albo za 40
« Odpowiedź #41 dnia: Października 25, 2008, 05:00:43 pm »
Co do fizycznej granicy rozwoju komputerów prawie na pewno takowa istnieje, ale wydaje mi się, że jest na tyle odległa i na dziś trudna do ustalenia, że mnie osobiście rozważania nad nią nie wydają się porywające.
/.../
Jak pisałem Gelsinger stwierdził, że prawo Moore’a  powinno funkcjonować co najmniej do 2029 roku.

Wydaje mi się, że informatyczna futurologia 20 lat do przodu ma sens umiarkowany Toż młodzi jeszcze jesteśmy, wystarczy poczekać... ;)

niektóre czynności funkcjonalnie człekopodobnego robota.

Dlaczego koniecznie "człekopodobnego"? Forma człekopodobna nie jest taka znów optymalna. Sądzę, że jeśli budować roboty, do dostosowane kształtami do wykonywanych zadań - różne zadania, różne kształty. (Wybacz, czepiłem się tylko po to by zwrócić uwagę na ten fakt, bo widzę, że dalej sam bierzesz na to poprawkę.)

Jeśli się nie mylę, to ciągle jeszcze jest tak,  że, na przykład, w fabryce dżemu truskawki jadą po taśmie, a z obu stron stoją ludzie i rękami zdejmują z taśmy owoce nadgniłe lub jakoś inaczej uszkodzone.

Sztuczna ręka do zdejmowania zgniłych truskawek nie powinna być barierą - wystarczyłby lekko zmodyfikowany odkurzacz.

Problem jednak polega na tym, że póki co PRAWDOPODOBNIE  żaden program nie potrafi odróżnić dobrej truskawki od zgniłej.

Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że gdyby taki program powstał, to byśmy o nim usłyszeli, nawet gdyby wymagał komputera za milion dolarów, czyli byłby (na razie) o wiele za drogi dla fabryki dżemu.

Czyli jednak dobrze, robot nie musi być humanoidalny. Słusznie.

A co do programu: mógł po prostu nie powstać jako nieopłacalny ekonomicznie, bo żyjemy w kapitalizmie. (Gnicie wytwarza określone substancje chemiczne, wiec odpowiedni analizator powinien je wychwycić.)

Wydaje mi się, że ASIMO nie polega tylko na stereoskopowym widzeniu, ale pomaga sobie radarem na podczerwień, a i tak od czasu do czasu spada ze schodów.

I tu zauważyłeś istotną rzecz - w robota można na starcie wpakować "narządy zmysłów" niedostępne dla człowieka, to jego przewaga.

ASIMO powinien ich mieć ze dwadzieścia i to z górnej półki i pewnie ma, a i tak się przewraca. To chyba sporo mówi o jego zdolności do rozpoznawania obrazów w zakresie światła widzialnego.)

To raczej mówi o tym, że jego twórcy (do których mam zresztą spory szacunek) uparli się przy formie humanoidalnej, z pobudek - powiedzmy - sentymentalnych. A na dwu nogach łatwo się potknąć.

Wyczytałem kilka miesięcy temu, że w Wielkiej Brytanii sześćset tysięcy ludzi pracuje w infoliniach.
Jeśli tak jest to oznacza, że w całej Europie jest takich pracowników ok. 5 milionów, a na świecie pewnie około 10 mln.
Duży rynek, gdyby udało się skonstruować automatycznego telefonistę.

I on wcale nie musiałby zdawać testu Turinga.
Miałby zresztą obowiązek przedstawiać się jako robot.

Po pierwsze: wtedy pojawi się problem z bezrobociem wśród telefonistów. (Trudno, cena postępu, po wymyśleniu automatycznych krosien było to samo,)

Po drugie: Twoje wyobrażenia są strasznie skażone Asimovem. "Przedstawiać się jako robot" - w sieci mamy często do czynienia z tzw. botami i wcale nie zawsze się przedstawiają.

Ale serio: przykłady ciekawe. Zastanawia mnie czy oglądałeś może film "Runaway" (tyt. pol. - jak zwykle kretyński - "Pająki śmierci") i co sądzisz o przedstawionej w nim wizji powszechnej robotyzacji i automatyzacji. Uważam, że była interesująca i dość wiarygodna.
I szła w tym kierunku co Twoje ostatnie rozważania...

Przyszłość robotyki bardzo ciekawy temat.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Re: Świat za 127 lat albo za 40
« Odpowiedź #42 dnia: Października 25, 2008, 05:07:50 pm »
O! Brawo, Cetarian dyskusja konkretna, na konkretne tematy.
Co do programow sortujacych produkty, to funkcjonuja w najlepsze. Porownuja ksztalty i kolory ze wzorcem i odrzucaja z tasmy produkty nieodpowiednie, choc w wiekszosci przypadkow stoi na koncu i tak czlowiek, sprawdzajac produkt. Programy gubia sie przy bardziej zlozonych ksztaltach. Niestety musze leciec, ale bardzo chetnie wroce do tematu energetyki, ktory uwazam za bardzo ciekawy i potrzebny, zwlaszcza w ujeciu ekonomicznym.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Świat za 127 lat albo za 40
« Odpowiedź #43 dnia: Października 25, 2008, 05:18:46 pm »
O! Brawo, Cetarian dyskusja konkretna, na konkretne tematy.

A może (jeśli Cetarian, jako gospodarz wątku pozwoli) przelecimy po kolei przez poszczególne dziedziny i zastanowimy się nad ich przyszłością, a potem postaramy się z tego zrobić jakiś sumaryczny obraz tego co może stać się wypadkową wszystkich tych rozwojowych tendencji?

Osobiście widziałbym tu takie działy jak:
-informatyka, robotyka, intelektronika,
-energetyka,
-biotechnologia i medycyna,
-fizyka,
-perspektywy cyborgizacji,
-eksploracja Kosmosu (polecą na Marsa czy nie polecą?),
-przemiany obyczajowe i społeczne,
-przyszłość komunikacji,
-kierunek zmian klimatu.

Może nam z tego jaka niegłupia prognoza wyjdzie (a przynajmniej kawałek niezłej SF ;))?

Co Wy na to?
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Świat za 127 lat albo za 40
« Odpowiedź #44 dnia: Października 25, 2008, 11:28:11 pm »
Kiedy Bregg wyruszył w Kosmos, to Żekos (Żegluga Kosmiczna) założył mu coś w rodzaju lokaty czy polisy emerytalnej.
Pierwotnej kwoty nie podano, a z odsetkami za 127 lat wyniosła jakieś dwadzieścia siedem tysięcy tamtejszej waluty, niejakich itów.
 
Bregg był cywilem, ale jak wiemy pierwsi ziemscy astronauci to byli piloci wojskowi, najczęściej chyba w stopniu majora albo pułkownika.

Na tej stronie są informacje o tym, ile płaci US Army, w tym poniższy cytat:
http://usmilitary.about.com/cs/joiningup/a/recruiter5.htm
If the person came into the military as a commissioned officer, an O-1 would be making an average starting salary of $45,969.67, and an O-4 with 10 years of experience would be taking home an average of $94,313.54.

Przyjmijmy na okrągło, że taki major zarabia rocznie 60.000 USD.
To jest chyba dosyć konserwatywne założenie.
Bregg miał trzy fakultety, więc miałby chyba szanse na pensje bliżej 90.000 USD.

Przy 60.000 rocznie jego odkładana przez 127 lat pensja wyniosłaby   
siedem milionów, sześćset dwadzieścia tysięcy dolarów. BEZ ODSETEK.

Gdyby odsetki wynosiły trzy procent i pensje były lokowane na procent składany
(standardowa procedura dopisywania odsetek rocznych, stosowana w każdym banku)
to łącznie Bregg powinien otrzymać …. 83.380.272 dolary.
Osiemdziesiąt trzy miliony dolarów.

Gdyby mu zapłacono bardzo złośliwie tylko za jego dziesięć lat życia, czyli według czasu pokładowego i to bez odsetek, to powinien dostać sześćset tysięcy dolarów, chociaż to byłby rozbój w biały dzień.

No to jest praktycznie powtórka z anegdoty o wdowim groszu, który złożony na procent przez wieki urósłby do rozmiarów fortuny (którą to anegdotę miałem okazje czytac ze stosownymi wyliczeniami kilka lat temu), przy czym nie wiem co było pierwsze "Powrót..." czy anegdota.

Zastanawia mnie tylko jedno: dlaczego w gospodarce powszechnej dostępności dóbr istniały nadal pieniądze, to mi do świata "Powrotu..." nie pasowało, ale może to efekt mojego skażenia "Star Trekiem"...

ps. jak Ty to robisz: tak długie posty i zawsze podzielone na równe części?
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki