Sęk w tym, że dzisiejszy świat, ten pierwszy i jego mieszkańcy, jest coraz bardziej "wędrujący". A instytucja państwa słabnie.
Otóż to - stąd tak, jak źle jest postawione pytanie tematyczne (konieczność też bywa głupotą i wicewers ), tak źle jest postawiony problem w pytaniu
Mębera StanisławaCzy jedno państwo może ograniczyć czyjeś zarobki? Jest to absolutnie niewykonalne. Najczęściej takie firmy, które generują wspomniane zyski, mają zasięg międzynarodowy (dochód jest pochodną spółek kooperujących, kapitału państwowo wymieszanego) - jakoweś globalne ograniczenie? To nie jest tak, że jakieś państwo sobie postanowi, iż od 2013 u nas to Panie jeno 3 mln można zarobić....
Abstrahując od tego, że delikwent przeniósłby swoją firmę ( lub podjął inne działania, o których wspomniał
tzok) w inne miejsce (najczęściej zresztą są to spółki akcyjne) - co nie jest korzystne z punktu widzenia gospodarki danego kraju.
Ja to widzę odwrotnie - jeśli ktoś ma pomysł, realizuje go sprawnie i w zgodzie z obowiązującym prawem i przy tym osiąga powalające zyski - nie mamy prawa zaglądać mu do kieszeni. W końcu sam Pan Męberze wołał o wolność i swobodę dla swojej działalności;) Możemy co najwyżej pozazdrościć, że nam się tak nie chciało/nie poszczęściło/nie mamy takich zdolności, pieniędzy etc.
Natomiast jeśli taki prywatny właściciel łamie prawo, zyski generuje kosztem np. pogarszających się warunków pracy i płacy? Wtedy powinno wkroczyć państwo, ale z prawem pracy - nie nożycami do zarobków.
Taki przykład ze Śląska: Huta Batory (składowa Alchemii S.A.) - kilka lat temu zwolniono cały wydział i przyjęto pracowników natychmiast - za pośrednictwem Agencji Pracy Tymczasowej - na te same stanowiska...za znacznie mniejsze stawki i bez hutniczych przywilejów. Wszystko zgodnie z prawem:) Wiosna tego roku - podobne zakusy - blisko 150 osób zarabiających w granicach 2-3 tys. ma przejąć w/w agencja i zarobki mają spaść do 1500zł za identyczną pracę. Strajk. Nielegalny (wg mnie kuriozum). Zwolnienia za porozumieniem stron (pracodawca okazał tu łaskawość - w świetle przepisów mógł dyscyplinarnie). I propozycje przyjęcia przez agencję na wspomnianych warunkach...Z tego co wiem, część osób wróciła jednak do pracy na dobrych warunkach.Czy sęk tu w zarobkach zarządu? Oczywiście, że te działania miały wygenerować zyski kosztem pracowników...oczywiście, że zarząd skorzystałby na wynagrodzeniu. Czy państwo może w to ingerować? Uważam, że nie na poziomie wypłat dla zarządu . Ale regulacje z zakresu prawa pracy powinny być tak skonstruowane, by owe zyski nie były wypracowane ze szkodą dla pracowników.
Poza tym jak praktycznie miałoby wyglądać owe ograniczenie? Jeśli we wrześniu firma A zbliża się do granicy to na resztę roku zamyka swe podwoje? Czy może nadwyżkę przekazuje na cele charytatywne ? Właściciel płaci kolejny zakcyzowanie - zryczałtowany podatek?
Napisałam, że jest to źle postawiony problem, bo wg mnie to nie sęk w zarobkach jednostek, a w korporacjach i monopolu (maziek wspomniał o coca-coli). Czy w ogóle można ograniczać firmę, której produkty chcą kupować ludzie na całym świecie? Czy może sęk w konstrukcjach prawnych dotyczących patentów, zezwoleń itd. - czyli coś, o czym już trochę "mówiliśmy" przy okazji ACTA?
P.S. Tak przy okazji tych wypłat - dla mnie bardziej bulwersujące są kontrakty menadżerskie (zwłaszcza dot. firm państwowych lub współfinansowanych przez państwo) i odprawy, które owi menadżerowie dostają - nawet jeśli firma jest na skraju zapaści lub nie zrobili dokumentnie nic...( sektor finansowy się kłania).
Na przykład:
http://www.tvn24.pl/1,1734832,druk.html