A o zębach nic?
Hm...zęby mam wyleczone...moze byc?
A propos zaloby narodowej to jak ulal do niektorych pasuje wizyjna
"Czarna rodzina nieszczesc".Oki...ad rem!potowarzyszymy Tichemu
W drodze na Encje.
Półkozuszek, półkurier, żelazko w kosmosie, krochmalone przescieradla...a to wszystko spowite w sztuczna grawitacje (oczywiscie dla Tchego to zbedny wynalazek bo gdzie te czasy jak sie plywalo po rakiecie)
Sednem tego rozdzialu jest
dyskuter (co myslicie o pomysle na takie urzadzenie?) czyli aparat dzieki ktoremu mozemy(wlasciwie Tichy moze...) rozmawiac z wybranymi osobami.Tichy zapewnil sobie towarzystwo: B.Russella, K.Poppera, P.Feyerabenda, W.Shakespeare'a oraz dla rownowagi swojego znajomego Finkelsteina (Einstein'a mu nie dostarczyli...).
Jak to ugryzc (jednak zdrowe zeby sie przydadza;))?
Filozofowie sie kłóca a Tichy przysypia...budzi go dopiero stwierdzenie iz jego dochodzaca mataczyla przy rachunkach z pralni;)Wiec dlaczego taki zestaw osobowy zabral ze soba?Moze dlatego iz jak sam mowi to
luminarze luzanistyki.
Ja to pokrotce tlumacze sobie tak: zdaje sie ich dzielic wszystko procz wizji spoleczenstwa...:
- bogaty arystokrata o lewicowych pogladach czyli Russell ktory ideal widzi w rownosci, pokoju i powszechnym bezpieczenstwie (bystry to realizuja),ponadto panstwo traktowal jako abstrakcyjny byt tzn nie jako calosc a jako szczescie poszczegolnych ludzi, wg niego nalezy zapewnic jednostce godne zycie,wielkie znaczenie przykladal do skanalizowania zlych instynktow by spoleczenstwo moglo sie zjednoczyc,jego teoria typow...chyba nie ma to znaczenia dla Luzanii (a ma?)
- Popper - jego idea jest spoleczenstwo otwarte czyli takie w ktorym wazna jest (ponownie)jednostka (nie podporzadkowana ogolowi), ktora ma rowne szanse na starcie, wladza jest kontrolowana przez spoleczenstwo a jednoczesnie zaklada sie jej racjonalnosc,wg niego Luzania chciala godzic skrajnosci czyli spoleczenstwo otwarte i zamkniete,
- Feyerabend rowniez optuje za wolna jednostka i egalitaryzmem, razi go dyktat intelektualistow.
Luzania jest proba wcielenia w zycie tych rownosciowych pomyslow?Tylko co z wladza?Kto ma tym kierowac?
Kryptokracja?Stad ewoluujace bystry.
Dla mnie znaczace jest wystapienie Finkelsteina: powszechnego szczescia nie ma, ludzkosc ma swoje zle instynkty i nic na to nie poradza madre filozoficzne ksiegi.Wracamy do abazurow z ludzkiej skory wspomnianych (chyba przez
Q )przy okazji omawiania
Szpitala Przemienienia: otoz mamy dowod ze Lem wiedzial o tym: zobrazowal tym relatywnosc pojecia szczescia. Poniewaz po latach pojawily sie próby uzasadnienia tych zdarzen to:
uważam więc, że pewnych rzeczy nie wolno robić w imię żadnych innych rzeczy. Żadnych! czyli uniemozliwienie czynienia zla to juz cos a zarazem...mniejsze zlo?
Cala zabawe z makietami konczy w pieknym stylu Shakespeare postawiony w sytuacji:
tertium daturP.S. Russell (wlasciwie Lem za niego) mowi o tym co zostalo poruszone przez
dzi i
Evangelosa we
Wlasnie sie dowiedzialem:
Ponadto w etyce nie obowiązuje żadna arytmetyka. Gdy tu ginie pięć milionów ludzi w obozach śmierci, a tam zaledwie osiemdziesiąt tysięcy dzieci kona z głodu, nie można tego porównywać, aby powiedzieć, co lepsze. Tyle z siebie na ten moment wykrzesalam...czekam na
ekspertolizy