Rozumuję tak:
1. Demografowie twierdzą ponoć, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu tysięcy lat przyszło i zeszło z tego świata ponad sto miliardów HomoSapienckich dusz. Nikomu nie udało się przeżyć dłużej niż inni, choćby był faraonem albo Billem Gatesem (oby żył wiecznie).
2. Kto rodził się w warunkach starożytnego Egiptu, Rzymu, a także Średniowiecza, Renesansu i Oświecenia – konał kilkadziesiąt lat później w identycznych „warunkach społeczno-medycznych”. Dziś jest zupełnie inaczej.
3. Postęp ludzkiej wiedzy i umiejętności jest gigantyczny (zwłaszcza w ostatnim stuleciu, półwieczu, ćwierćwieczu itd.).
4. W dużej części, postęp ów dotyczy ludzkiego zdrowia (od stanu przedzygotalnego, przez śmiertelność mowląt, leczenie serca, protetykę, geriatrię, itp., aż do zgonu). Generalnie, kto w roku 2017 w miarę dobrze się prowadzi, ma statystyczną szansę przeżyć w dobrej formie przynajmniej kilkanaście lat więcej niż w roku 1917. To są zmiany zasadnicze i ogromne. Kompletnie nowa jakość przeciętnego ludzkiego życia – w niektórych krajach, ma się rozumieć. Jednak, jako białkowy fenotyp, człek na końcu umrzeć nadal MUSI, a jego uśredniona śmierć jest – co do istoty – IDENTYCZNA jak skon neandertalczyka. Tak samo pełna lęku, tak samo długa, tak samo bolesna.
5. Moje ursynowskie wiosenne pytanie brzmi:
czemu w tych najbardziej rozwiniętych krajach świata w ciągu tysiącleci zmieniła się calutka medycyna oraz prawa człowieka i obywatela, ale nie zmieniło się nic, gdy chodzi o ludzką śmierć? Uważam, że dziś w tych krajach człowiek jest jedynym (wyłącznym) właścicielem własnego życia
Czemu nie może odejść kiedy chce i jak chce? 6. Rzecz jasna, zawsze można wykonywać różne gwałtowne i skutecznie śmiertelne ruchy pełne strachu i cierpienia. Jednak przez tysiące lat gradient wszelkich cywilizacyjnych zmian zawsze był wymierzony w dobro (przyjemność) człowieka. Nie to, żeby było mu od razu idealnie, ale żeby mu było mniej źle. Mniej przykro. Wygodniej. Milej. Spokojniej. Życzliwiej. Bezboleśniej. Ogień, prąd, aspiryna, WC, materac i podobne.
7. Wystarczą dwa zastrzyki takie same, jakie robi weterynarz usypiający ssaka. Pierwszy wyłącza świadomość, drugi zatrzymuje akcję serca.
Dlaczego ta prosta i tania metoda nie jest powszechnie dostępna na życzenie?R.asumpt:
http://wyborcza.pl/7,75517,21759084,jean-stein-popelnila-samobojstwo-pionierka-literatury-faktu.html?v=1&pId=44538566&send-a=1#opinion44538566