Ale to chyba dla Dukaja typowe, zaraził się swoim pisaniem?
Obecność w empiku jako dowód na istnienie w kulturze.
Prawda. Dukaj, choć w sumie swoją prozą (a nawet i sposobem bycia) od popkultury odstaje, zakochany jest w niej do nieprzytomności i często - mam wrażenie - różne rzeczy jej miarą mierzy, sądzi też chyba, że SF skazana jest na bycie popkultury częścią, albo nie będzie jej wcale... Smutne, w sumie, że akurat on tak uważa, bo najwybitniejsza SF poza
gettami i popkulturami powstawała, jako twór elitarny. I nie jestem w sumie pewien, czy Gernsback taką przysługę temuż gatunkowi zrobił, że go ugettowił... Znaczy: mógłby w końcu J.D. zauważyć, że korzenie tego co tworzy wyrastają z większej głębi, niż jakieś
pulpowe pisemka, na których okładce mątwornice panny lubieżnie obłapiają, a roboty
spode łba receptorami groźnie łyskają...
Ale też trochę racji, że mógłby Mistrz szerzej być na świecie znany, a u nas częściej pamiętany, ma.