Polski > DyLEMaty

Filmowe wizje książek

(1/6) > >>

Deckard:
Wszyscy lubimy czytać i oglądać filmy. Wszyscy lubimy SF (z różnym nasyceniem S oraz F). Gdyby ktoś dał Wam możliwość realizacji przeniesienia na ekran kin jakieś książki, co to byłaby za książka?
Na co zwrócilibyście szczególną uwagę?
Co moglibyście pominąć?
A może... kogo wiedzielibyście w jakichś rolach, lub komu powierzylibyście wykonanie jakieś ważnej części filmu, np: reżyserię, muzykę itp...

Bladyrunner:
Podstawowym problemem z ekranizacją książek polega na tym, iż większość twórców nie rozumie, że książka to nie film, a film to nie książka. Dosłowne cytowanie książek w filmie zawsze prowadzi do mniejszej bądź większej katastrofy. Oparty na książce obraz musi być także w pełni autonomiczny, nie może być rozbudowaną ilustracją, której nie sposób właściwie i w pełni zrozumieć bez uprzedniego przeczytania lektury.
Jednym z najlepszych przykładów właściwej adaptacji książki jest "Łowca androidów". Reżyser potraktował wątki lektury dość wybiórczo, wiele pominął rozwijając w zamian inne. Dzięki tym zmianom bohaterowie zyskali porządną psychikę, której wyraźne braki raziły u Dicka, umotywowano ich zachowania, a przygłupie androidy stały się znacznie mądrzejsze i sprytniejsze. Przy takim podejściu można jednak w zasadzie mówić nie o ekranizacji powieści, lecz o szerokiej inspiracji powieścią, przy pisaniu scenariusza. Moim zdaniem to jedyna słuszna droga.
Co do książek, które bym zekranizował, a przynajmniej, które jak myślę wydają się do tego nadawać (dobrych książek oczywiście), to wybrałbym posiadające jednak jakąś akcję. Widziałbym tu: "Non stop" Aldissa, "Planetę wygnania" Le Guin, "Niezwyciężonego" Lema, "Paradyzję" Zajdla, "Milion nowych dni" Showa

Deckard:
Wiesz, Blade Runner to arcydzieło kinematografii. Można by na temat tego film sporo mówić... i pisać. Z resztą po Twoim nicku widzę, że też go lubisz  ;D

Deckard:
Powiem szczerze, że nie jesteś pierwszą osobą, która wspomina "Niezwyciężonego". To oznacza, że wiele osób chciałoby widzieć filmową wersję tej książki. A więc nadal pozostaje tu pole do popisu dla twórców filmowych.

Deckard:
Pamiętam, że czytając Golema XIV wyobrażałem go sobie na wzór Hall'a 9000 z Odysei Kosmicznej. Jest to dla mnie jedyny film, w którym ukazany jest komputer z prawdziwą sztuczną inteligencją. Zimny, zdawałoby się niedostępny, z jednym czerwonym okiem-kamerą i tym chłodnym, bezpłciowym głosem. Oczywiście jest to tylko wizja Golema XIV, która pojawiła się w mojej głowie jako pierwsza. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby jego interfejs był ukazany podobnie jak konsola Matrixa.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej