Wydaje mi się, że skoro główna bohaterka Ducha w Skorupce jest cyborgiem, a film jest opowieścią o jej odysei na wyższy stopień ucyborżenia swojej osoby - połączenie się z wszechsiecią, etc. - to ten film chyba najbardziej podobałby się cyborgom; takim jak ona.
Nie piszę tego ironicznie, ot, taka refleksja.
Dla ludzi bowiem sprawa staje się nieco zbyt abstrakcyjna. To tak, jakby rozpisać dramat w trzech aktach o dwóch rozmaitościach nieriemanowskich, z których jedna chciała stać się riemannowska, a druga jej w tym nie pozwalała, a do tego się kochały i słuchały Bacha.
Publika nie tylko nie wie, co to znaczy 'być riemannowskim' ani także co to jest w ogóle rozmaitość, a prywatnie kij ich to obchodzi.
Przypadkiem jednak zdarza się, że rozmaitości rozmawiają językiem, którego semantyka opiera się na solidnym wkładzie cytatów z literatury pięknej, połączonych odpowiednimi, zimnymi jak ciekły tlen wywodami logicznymi lub fragmentami dowodów.
A zatem, byłbym kontent, gdyby, gdy już powstanie AI, owo AI było tak miłe wypowiedzieć się co sądzi na temat tego filmu.
--
Z kolei Panów spory o to, czy lepsza manga, bluebox czy film, to raczej sprory o pory czyli gusta itp. Bo o ile filmy z udziałem żywych ludzi istotnie nieco się różnią od całej reszty, o tyle cała reszta jest już raczej zbliżona co do możliwości ekspresyjnych.
Ja na przykład nie miałbym niczego przeciwko obejrzeniu Ghost in the Shell lub Wojen Klonów w wersji powstałej przez animowanie poklatkowe wymiętych z papieru kukiełek - kto wie, może dodałoby to lekkości fabułom.