Witam, > Bladyrunner: obejrzałem (tj. próbowałem), ten, który został na Forum uznany za najlepszy, kultowy etc. "Obcy - 8 pasażer Nostromo"
Cóż, chyba nie lubię takich filmów - czy mogę mimo takiej ułomności wypowiadać się w tym wątku, (który nie zawiera ani w tytule ani we wprowadzeniu żadnych warunków typu: niezbędne jest zachwycanie się filmami SF, ,szczególnie tymi, które zostały uznane przez kogoś za świetne i za klasykę), jeśli są i takie, które uważam za warte obejrzenia, mimo, że należą - lub sa etykietowane - jako SF? Np. Solaris Tarkowskiego, wymieniana tu Seksmisja - moim zdaniem bardzo klimatem i rodzajem podrwiwań przypominająca poczucie humoru Lema, to cynkowe wiadro, podstawiane pod kapiącą wodę!
Czy odkryty przeze mnie ostatnio Test pilota Pirxa.
(dzięki Forum, zresztą).
No i cóż, pewnie znów się narażę - może nawet na usunięcie posta czy jakie tam kary przewidzieli moderatorzy, chociaż podkreślam:wypowiadam swoją opinię - ale nie podoba mi się także Blade Runner Ridley'a Scotta, mimo różnych zachwytów...
(ale jak się mam zachwycać, kiedy mnie nie zachwyca?)
Moim zdaniem jest banalny.
I uprzedzając ewentualne okrzyki "argumenty!!!" dodam, że kiedy ktoś na tym Forum (w innym co prawda temacie) uznał, że Doskonała próznia - chodziło o "Wstęp" i pierwsze recenzje - jest nużąca, czy też usypiająca, a w każdym razie nieciekawa, w trakcie dyskusji okazało się, że nie trzeba udowadniać braku walorów utworu...
Myślę, że tę samą "logikę" można stosować do filmów, czyż nie?
Pozdrawiam