Drogi Panie Stanisławie,
Chciałbym Panu serdecznie podziękować za 'Opowieści o pilocie Pirxie' najlepszej książki fantastyczno-naukowej na świecie! Zapewne zapyta Pan, czy przypadkiem nie przesadzam, czy nie czytałem w Internecie Pana wypowiedzi na temat tej lektury, czy nie znam Pana zdania na temat Pirxa, albo też czy nie czytałem Pana innych, uznanych za znacznie lepsze pozycji? Otóż nie, nie przesadzam! Ze wszystkich książek, które czytałem, nie wliczając w to oczywiście Biblii, właśnie Opowieści miały największy wpływ na wybór mojej drogi zawodowej, czyli i pośrednio na całe moje życie.
Z Pirxem zetknąłem się jeszcze w szkole podstawowej, ale bynajmniej nie na lekcjach języka polskiego, na których to często omijało się szerokim łukiem lektury z półki s-f. Opowieści polecił mi ówczesny dobry kolega, który w czasie drogi powrotnej do domu praktycznie zdąrzył mi streścić całą książkę. Wkrótce i ja zaraziłem się jego fascynacją Opowieściami i gdzieś tak od czasów ósmej klasy szkoły podstawowej Pirx i ja już nie rozstawaliśmy się na krok. Serio! Obecnie nie jestem pomny wydawnictwa ani roku wydania mojego egzemplarza Opowieści, ale była to książka, która mieściła się w każdą kieszeń każdej mojej kurtki, dlatego woziłem ją ze sobą praktycznie wszędzie (miękka, niebieska okładka z zarysem kosmonauty w skafandrze i kołem sterowym - o ile dobrze pamiętam).
Też i od tamtej pory chciałem robić to co Pirx: nawigować statki kosmiczne, podróżować między odległymi planetami, czuć pustkę kosmosu i słyszeć ciszę przestrzeni, przeżywać podobne przygody. Oczywiście parę lat temu nie było to jeszcze możliwe (chwilowo też jeszcze nie jest, ale wierzę, że juz niedługo...), więc postanowiłem zacząć robić to, co ówcześnie najbliższe było poczynaniom Pirxa. I tak, wbrew wszystkiemu i wszystkim (a zwłaszcza wbrew wszystkim opiniom znajomych) zostałem nawigatorem... statków morskich, co prawda, nie kosmicznych.
Wierze, że w moim zawodzie jest wszystko to, czego się spodziewałem doświadczyć po lekturze Opowieści: inne, odległe i niesamowite miejsca (egzotyczne porty to jedno, ale obsadzone przez załogę czy też w pełni zautomatyzowane wieże wydobywcze na dalekiej północy podczas zimowego sztormu, to dla bujnej wyobraźni jak kosmiczne kopalnie umieszczone gdzieś na odległych asteroidach), dalekie i długie podróże (a zapewniam Pana, że podróż morska w bezksiężycową noc na otwartym oceanie przy lekko zmrużonych oczach jest jak żywcem wyjęta z Pańskiej książki), ludzie, tak zupełnie różni od tych, których znałem na lądzie, że prawie jak z kosmosu, ( ale dzięki Pańskim bohaterom z Opowieści ci inni ludzi byli mi jakby już trochę znani) oraz statki...
O tak, zwłaszcza statki. Od czasu, gdy zacząłem pracować na statkach, na których znajdują się systemy dynamicznego pozycjonowania, a są to najczęściej jednostki związane z przemysłem naftowym, zupełnie zmieniłem zdanie o dzisiejszych praktycznych możliwościach techniki i nauki. W najskrytszych marzeniach nie wyobrażałem sobie, że będę pracował na mostkach statków, które są bardziej nowoczesne niż centra dowodzenia już i tych opisanych, i tych sfilmowanych statków kosmicznych.
Obecnie biorę udział w międzynarodowym komercyjnym projekcie, który wydaje mi się w naszych czasach być najbliższy Pirxowi i jego przygodom. Jestem drugim oficerem na statku, na którym testuje i montuje się rakiety kosmiczne i satelity razem, oraz z którego sprawuje się zdalną kontrolę rakiety podczas startu z platformy-kosmodromu na Oceanie Spokojnym i jej dalszego lotu. A stałem się uczestnikiem tego przedsięwzięcia tylko dzięki lekturze Pana książki, Panie Stanisławie, dzięki Pirxowi.
Także widzi Pan teraz, że w tych moich podziękowaniach dla Pana na wstępie za Pirxa, za najlepszą książkę fantastyczno-naukową na świecie, nie ma ani krzty przesady!
Polecam Panu gorąco internetową stronę
www.sea-launch.com, gdzie znajdzie Pan wszystkie informacje na temat projektu, misji, rakiet, mojego statku ACS Sea Launch Commander oraz platformy LP Sea Launch Odyssey.
Pozdrawiam serdecznie,
Marcin.
pilot.pirx@interia.pl