Autor Wątek: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...  (Przeczytany 1079771 razy)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1065 dnia: Lipca 02, 2010, 09:34:18 pm »
Czad, wszystko się kojarzy, te tortury (test Pirxa) jak mu szykowali fotel, to go na łańcuchach do wanny pełnej gipsu wsadzili (żeby mu że tak powiem spód pleców odlać) - zaraz się z tym eksperymentem w solance schodzi. Za pierwszym razem im nie wyszło - całkiem jak w powrocie z gwiazd, jak sprejem ubrania robili, no w ogóle czyta się z wypiekami. Kręciło mnie jak miałem naście ale teraz także ;) .
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1066 dnia: Lipca 03, 2010, 11:33:51 pm »
Kręciło mnie jak miałem naście ale teraz także ;) .

No to mamy identyczne podniety ;).

A'propos podniet... Z okazji założenia wątku o "lemowskiej fanfiction" odświeżyłem sobie z utworów Lemem inspirowanych co się dało, O innych gadaliśmy więc chcę się skupić na opowiadniu "Powrót Robinsona" Jacka Inglota.

W paru zdaniach: rzecz opowiada o z grubsza sterraformowanej planecie na której - nie utrzymując kontaktu z "tubylcami" (prawdopodobnie potomkami części ekipy terraformującej; tacy klasyczni wyspiarze w stylu pacyficznym, tylko sanskrytem mówią) osiadają - w wyniku dziwacznej mody - kosmonauci, których psychicznie wypalily trudy gwiezdnych wojaży. Każdy żyje samotnie na wyspie - tych tam dostatek (ten "nasz" poczyna sobie równie śmiało co bohaterowie "Tajemniczej wyspy" jeśli chodzi o tworzenie zmyślnych technologii), każdy nie utrzymuje kontaktu ze światem, a nawet z innymi Robinsonami kontaktuje się tylko kiedy musi.

"Nasz" Robinson (chłop równie "nabity" od znoszenia przeciążeń co Hal Bregg, i podobne wspominki snujący) przez los doświadczony został szczególnie ciężko, bo trzymając się procedur bezpieczeństwa niejako skazał na śmierć (śmierć, której w świetle później pdkrytych faktów dałoby się zapobiec) swą ukochaną. Uznany za bohatera (nie nagiął regulaminów w imię prywaty) sam sobie wybaczyć nie może.

Tymczasem jednak okazuje się, że odkrycia jego ekspedycji pozwolily "namierzyć" planetę, na której Obcy Rozum istnieje, tedy Baza wysyła kolegę z Patroli (pamiętamy te nazwy charakterystyczne) by namówil Robinsona do powrotu i objęcia dowództwa kontaktowej misji. Ten jednak odmawia bo... małoletnia "tubylka" mu tymczasem w oko wpadła.

Ot cała fabula, którą spoilerowalem bez poczucia winy, bo zezłościło mnie mieszanie lemowskich zapoźyczeń do takich igraszek.

Gdyby nie zakończenie byłaby to sympatyczna błahostka. Finału i wymowy tego czegoś nie chce mi się nawet komentować. (Ot kolejna obrazonurcza zabawa lubującego się w szyderstwach* autora, który ma już na sumieniu polski odpowiednik krwisto-spermiastych mastertonowskich horrorów o kanibalach i opowieść o nauczycielu licealnym-inkwizytorze, który gromi demony i romansuje z uczennicą-czarownicą - wątek nimfetki po raz wtóry, obsesja jakaś?)


* jak sam powiedział:

"Ongiś pisarz miał być wieszczem, prorokiem, wiodącym naród wybrany ku świetlanej przyszłości – dziś został zredukowany do roli błazna, dostarczającego tłumom lekkostrawnej rozrywki. A cóż mają robić ci, którzy nie chcą być ani jednym, ani drugim? Ja, wybierając los swój, wybrałem szyderstwo."
« Ostatnia zmiana: Lipca 04, 2010, 01:36:36 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1067 dnia: Lipca 07, 2010, 11:04:45 pm »
Skończyłem. Może literacko to wybitne nie jest ale szczerze polecam.

Taki smaczek - pisze (on, znaczy Hermaszewski), że na orbitę zabrał miniaturowy tomik Pana Tadeusza. I, ów tomik, w odpowiednim momencie Ojcu Świętemu (znaczy JPII) ofiarował. Jest stosowne zdjęcie. Papa uznał, że rzecz tak cenna, iz zachowa ją w osobistych zbiorach, nie przekaże do biblioteki (watykańskiej).

Wczoraj poszedłem we firmie do tego miejsca, gdzie i król piechotą (może to niesmaczne, ale na orbicie te rzeczy że sobą sąsiadują. Np. opisuje sytuację, kiedy zamyślony skorzystał z kosmicznej toalety <szumna nazwa, kawałek rurki z dwoma hmm, lejkami ;) > i nagle ocknął się a tu koło twarzy faluje wielka kula - jak sobie uświadamia po chwili jest to kula jego moczu. Bo zaworka nie odkręcił :) ). Idę więc do tego miejsca, gdzie zalegaja stosy makulatury "dla zabicia czasu" i bezwiednie (jak Zbój Gębon) sięgam ręką akurat po program wystawy "Święto 22 lipca" (wystawa w Chełmie, a Chełm to było miasto PKWN, przynajmniej zanim się nie okazało, że ściema a Manifest drukowany był w Moskwie nie zaś w drukarni Zwierciadło w moim mieście). Bezwiednie, całkiem jak Hermaszewski sikający do zatkanego lejka czytam i czytam i...

... i czytam, że Hermaszewski zabrał na orbitę także miniaturowe wydanie Manifestu Lipcowego, które z należyta czcią przekazał był Władzom z okazji święta 22 lipca w 1978 roku ;) .

No cóż, takie były czasy, wcale tego nie ukrywa choć w książce o tym nie napisał - ale napisał wiele innych rzeczy. Jak przemycił gorzałkę na orbitę i jak rzygał podczas treningu wodowania kapsuły. Kto by pomyślał, pilot myśliwca, który zniósł -10 i + 6 g* zaraz na początku kariery - rzyga od kołysania na fali. I o tym, jak po wyłowieniu na statek z tej zarzyganej kapsuły, w kajucie kapitana wypił jednym haustem podaną wodę w szklance - a to oczywiście był spirt. Nu maładiec, skwitował kapitan. "Spałem do rana" :) . O władzy też daje do zrozumienia, ale elegancko - nie wiesza psów. Mam za to do niego wielki szacunek. Takie były czasy, wszyscy byli mieleni przez te żarna i on się tego nie wypiera.

Na koniec nawiązuje, nieco zgorzkniały do Lema. "Gdyby poleciał francuską czy amerykańską rakietą, byłby dziś bożyszczem". Cytat z pamięci (Lem o Hermaszewskim). A tak usiłowano go zapomnieć.

* Podczas lotu wiele lat przed tym, nim został mieszkańcem Gwiezdnego Miasteczka w odrzutowcu treningowym Mig 21 na małej (100m) wysokości przy prędkości poddźwiękowej nagle potworna siła rzuciła go na owiewkę (to było to -10). Innymi słowy samolot zapikował. Zobaczył przed sobą ścianę lasy i biały domek. Wypuścił hamulce aero i ściągnął drążek. Potworna siła (to było to +6)wtłoczyła go w fotel. Odpłynął. Po jakimś czasie zaczął słyszeć głosy... Zrozumiał, że żyje. Powoli powrócił obraz. Samolot wspinał się z malejąca, grożącą przeciągnięciem prędkością w górę. Oddał drążek, wyrównał. Próbował wywołać swego partnera, siedzącego za nim. Cisza. Poruszał drążkiem na boki (uniwersalny znak, ponieważ to był dwuster, to ten drugi pilot, o ile trzymał drążek, poczułby to). Odpowiedziało mu podobne kiwanie. Po wylądowaniu okazało się, że ujemne przyspieszenie zerwało maskę z głowy partnera. Ponieważ mieli latać jeszcze 4 razy tego dnia nie przyznali się (poza informacją dla mechaników, że z tym samolotem coś nie ten teges).

Następnego dnia u bramy napadł na nich Główny Mechanik wymachując odczytem z urządzenia, które zapisuje przeciążenia samolotu. -10 +6 !!!!.
No cóż, wybroczyny na całym ciele i czerwone gałki oczne...
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1068 dnia: Lipca 08, 2010, 03:16:05 pm »
Wybacz prosze moja ignorancje i niewiedze w temacie, ale jak sie osiaga przeciazenie ujemne? Zawsze myslalem, ze przeciazenia moga byc tylko dodatnie (wazysz wiecej czy to przyspieszajac samolotem, hamujac albo krecac sie w wirowce). Na orbicie G bedzie sie rownalo niemal zero, ale minus? To jak to?
I jeszcze tylko o pikowaniu przy poddzwiekowej predkosci z wysokosci 100 metrow... Predkosc dzwieku ca. 340m/s... Powiedzmy, ze lecial 250... To ja nie rozumiem...

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1069 dnia: Lipca 08, 2010, 06:22:58 pm »
Ujemne = nie wciska w fotel tylko wyrywa z fotela (pilot wisi na pasach). Umownie - zyskujesz na wadze - tracisz. Przy dodatnim (jak wciska) jest blackout (krew odpływa z mózgu, pole widzenia zawęża się, szarzeje i wszystko gaśnie), przy ujemnym jest redout (krew napływa do mózgu, wszystko robi się czerwone, a później gaśnie ;) ). Przed blackoutem można się w pewnym stopniu bronić (napinając mięśnie szczególnie brzucha i przeponę i "wyciskając" krew do mózgownicy. Przed redoutem nie. Ponoć piloci bardzo nie lubią ujemnych przeciążeń. Typowe występowanie to pętla głową na zewnątrz lub właśnie ostre przejście do nurkowania. Większość samolotów ma określone maksymalne, dopuszczalne przeciążenie konstrukcji i często są różne wartości na plus i na minus. Ich przekroczenie może skutkować rozpadem płatowca*. W danym wypadku Hermaszewski nie doznał redoutu, gdyż ujemne przyspieszenie trwało bardzo krótko (pewnie dziesiąte części sekundy) natomiast miał blackout, kiedy wyprowadzał samolot ze śmiertelnej piki (prawie jak Pirx nad Księżycem, z którym zderzył się Boerst :) ).

Myślę, że jego reakcja była bardzo szybka. W tekście było wytłumaczona, że awaria dotyczyła układu automatyki wspomagania sterów czy jakoś tak i nie występowała poniżej 500 km/h. Z pikowaniem źle się wyraziłem - samolot wykonał ostry manewr jakby zamierzał pikować - opuścił gwałtownie nos czyli zanurkował. Musiał to zrobić bardzo ostro, skoro mimo przypięcia pasami uderzyli głowami w owiewkę.

*Np. Su-26, którym lata Jurgis Kairys wytrzymuje -10 i +12 g. To jest bardzo dużo, na poziomie myśliwców. Extra 300, którą lata nasz Robert Kowalik, także super maszyna do akrobacji - +/-10. Normalne samoloty (czyli nie do akrobacji) wytrzymują kilka g.
« Ostatnia zmiana: Lipca 08, 2010, 06:31:51 pm wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1070 dnia: Lipca 08, 2010, 09:37:02 pm »
Aaaaaa! Rozumiem...
To znaczy, ze jakby sie obrocil z fotelem i by go wcisnelo, to by bylo znowu dodatnio?
A jakie sa boczne przeciazenia (na przyklad jak wchodze ostro w zakret samochodem)? Plus minus?
Powaznie pytam, nie robie sobie jaj.
Wszystkich czytajacych przepraszam...

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1071 dnia: Lipca 08, 2010, 10:26:22 pm »
Nie potrafię Ci sensownie odpowiedzieć, ponieważ nie znam rzeczywistych danych takich jak promień skrętu, jaki można osiągnąć bez wypadnięcia z łuku przy danej prędkości. Zakładając, że jedziesz 100 km/h i wchodzisz w zakręt o promieniu 100m działa na Ciebie (i samochód) przyspieszenie rzędu ~0.8g. W rzeczywistości mniej, gdyż drogi są wyprofilowane. Gdybyś przy tej prędkości wszedł w zakręt o promieniu 10m, byłoby to przyspieszenie ~8g. Ale to raczej niemożliwe jak sądzę, bo samochód wpadłby w poślizg i pojechał prosto. W każdym razie prowadząc samochód nie masz problemu z utrzymaniem głowy a wyobraź sobie, że 1g to znaczy, że na Twą głowę działa z boku siła równa jej ciężarowi. Nie wiem ile waży głowa ale pewnie kilka kilo ;) .

Inaczej - waląc z prędkością 50 km/h w betonową ścianę i zakładając, że strefa zgniotu wyniosła 50 cm na samochód zadziałało ujemne przyspieszenie o średniej wartości rzędu 20g. Albo jeszcze inaczej - biorąc pod uwagę, że samolot trzyma się powietrza skrzydłami to przeciążenie 10g oznacza, że nagle na skrzydłach wisi 10 razy cięższy kadłub.

Dwa filmiki - najpierw co może dodatnie g (chyba już kiedyś dawno temu wklejałem - mój ulubiony)
Drugi - co może ujemne ;) . I to w Cesnie chyba ;) .
Nota bene stan nieważkości jakiego doznają astronauci trenujący w samolotach nakładanie skafandrów to właśnie umiejętne dozowanie tegoż ujemnego g.

http://www.break.com/index/f1goodnight.html
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1072 dnia: Lipca 09, 2010, 03:23:01 am »
Haha, 2 jest niezly.
Kiedys wrzucalem tu filmiki ze szkolenia studentow na wirowkach, jeden z nich byl smieszny, bo juz przy 2 g bodajze, krzyczal ze zjezdza.

W samochodach wazna jest sila docisku (aerodynamiczna), ktora pomaga, masa pojazdu, ktora przeszkadza, bo stara sie utrzymac tor prosty jazdy i opony.
W F1 przy hamowaniu dochodzi do 5 g, przyspieszaniu 1.5 g, a na zakretach w zaleznosci od zakretu od 2 do max.6 g. Moga byc tez 2 nastepujace po sobie zakrety w odwrotnych kierunkach i najpierw masz np. 2-3g w jedna strone, a potem w druga w przeciagu mniej niz 1 s. Mozna sobie kark zlamac.

Cios boksera moze dostarczyc tyle traumy, a wiec i g-force (tyle ze trwa krocej) co wypadek samochodowy przy 50 km/h (uderzenie w sciane). I nawet dziala podobnie, tzn najpierw duze przyspieszenie w jedna strone, a potem druga, co poza obiciem galarety, powoduje gwaltowna zmiane cisnienia w naczyniach krwionosnych i plynie mozgowym, co z kolei powoduje kawitacje (wytwarzanie sie pechezykow gazu w plynie i punktowych b. wysokich cisnien i temperatur) co powoduje mikrourazy mozgu.
Maziek, wiesz czy takie mikrourazy powstaja u pilotow?

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1073 dnia: Lipca 09, 2010, 04:51:16 pm »
Aaa, nie nie, chlopaki, nie zrozumcie mnie zle. Cala idee przyspieszen i przeciazen rozumiem, tylko mnie zmylilo przeciazenie ze znakiem minus, bo to sugeruje, ze Hermaszewski w pewnym momencie, emm, wazyl, -700 kg (zakladajac, ze ma mase taka, jak ja :-) ). A on wazyl 700, tylko wynikalo to z sily skierowanej w przeciwna strone. Tyle, ze to jedno i to samo, za przeproszeniem, g.
p.s. bolid F1 sila docisku pozwala jechac mu do gory kolami juz przy 160 km/h.
A przyspieszenie od 0 do 200 (sic) i do zera to... okolo 5.5 sekundy.
Filmiki obejrze w domu, w pracy mi jakies filtry pozakladali i sie nie chce otworzyc :-/

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1074 dnia: Lipca 09, 2010, 07:37:35 pm »
Maziek, wiesz czy takie mikrourazy powstaja u pilotow?
No akurat tego to nie wiem. Tzn. wiem, że bardzo urazowy jest redout. Krew napływająca do mózgu stwarza wszelkie zagrożenia typowe dla skutków podwyższonego ciśnienia krwi, z tym że szybciej i bardziej "skutecznie", tak więc można doznać wylewu krwi do mózgu lub odklejenia się siatkówki itd.

Co do przeciążeń jako takich to mogę jedynie domniemywać. Myślę, że one jednak zmieniają się wolniej (płynniej) niż kiedy dostanie się w pysk bądź bierze udział w wypadku drogowym. A to o czym piszesz to jest typowy wstrząs mózgu (obijanie się mózgownicy o opony), który ma miejsce, kiedy się w coś twardego uderzy głową (albo coś uderzy nas w głowę). W sumie pilotom coś takiego nie grozi (choć przypadek Hermaszewskiego wskazuje, że może się to zdarzyć) - ale współcześnie maja oni dodatkowo hełmy. Hermaszewski też miał. To jest dość charakterystyczne, bo oni z początku nie cierpieli wprowadzenia tych hełmów, nie mówiąc o hermetyzacji kabiny - więc ponieważ ówczesne samoloty (czyli wówczas Migi-15) nie były nafaszerowane elektroniką jak dzisiejsze samochody, płonące na czerwono jak choinki i dzwoniące jak alarm pożarowy kiedy nie zapnie się pasa - często jak pisze nie zakładali hełmów i nie hermetyzowali kabin.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

trx

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 246
  • wytwór ponowoczesny
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1075 dnia: Lipca 13, 2010, 04:22:11 am »
Skończone:
"Płynna nowoczesność" Baumana

W toku:
"Życie na przemiał" - tegoż autora, oraz kilka innych.

W ogóle podoba mi się ostatnio termin "ponowoczesność" - to szaleństwo, ale jednak bardzo pociągające. I ile rzeczy można tam zmieścić.  ;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1076 dnia: Lipca 13, 2010, 05:12:52 am »
Czytam tą Waszą dyskusję o przeciążeniach z niekłamaną przyjemnością. Znać, że lemowcy ;).

Pozwolę sobie tylko uzupełni ją linkami:
http://www.tvnwarszawa.pl/28415,1663626,0,6,na_zoliborzu_trenowali_kosmonautow,wiadomosc.html - tak, na Żoliborzu się to działo, w Warszawie
http://www.samoloty.pl/index.php/ksipiki-lotnicze-rozmaitobci-2479/qcir-niewaikopci-opowiadania-pilota-kosmonautyq-rozmaitobci-2480
i jeszcze (nieco OT) o miejscu, które było obiektem moich dziecięcych fantazji:
http://www.adventurepictures.eu/album_87-0-text.html

W ogóle podoba mi się ostatnio termin "ponowoczesność" - to szaleństwo, ale jednak bardzo pociągające. I ile rzeczy można tam zmieścić.  ;)

Widzisz, nie mam zaufania do tak pojemnych słów. Jak coś jest "do wszystkiego", to sam wiesz... ;)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2950
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1077 dnia: Lipca 13, 2010, 10:24:14 pm »
Skończone:
"Płynna nowoczesność" Baumana

W toku:
"Życie na przemiał" - tegoż autora, oraz kilka innych.

W ogóle podoba mi się ostatnio termin "ponowoczesność" - to szaleństwo, ale jednak bardzo pociągające. I ile rzeczy można tam zmieścić.  ;)

zmieścić można. ale z wyciągnięciem potem czegoś konkretnego już trudniej, bo wszystko rozmemłane  :)

trx

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 246
  • wytwór ponowoczesny
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1078 dnia: Lipca 15, 2010, 08:06:54 pm »
Hełm grozy Pielewina - czytał to ktoś? (http://www.granice.pl/recenzja,Helm_grozy,218)

Tak poza tym słyszałem kiedyś o jakimś utworze opartym na micie o Tezeuszu właśnie; podobno w środku było dużo luster - ktoś wie, co to mogło być?

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1079 dnia: Lipca 15, 2010, 08:09:52 pm »
Tak poza tym słyszałem kiedyś o jakimś utworze opartym na micie o Tezeuszu właśnie; podobno w środku było dużo luster - ktoś wie, co to mogło być?

Nie chodzi przypadkiem o finał "Wejścia Smoka"? ;D
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki