Czym tu się podniecać. Miałem kiedyś identyczną przygodę jaką opisał Lem bodaj w Świecie na krawędzi. Byłem młody i głupi (to mi zostało
- tzn. niestety tylko to drugie), wychowany w głębokim komunizmie i wyjechany na dewizową wycieczkę do Danii. Spacerowałem sobie uliczkami Kopenhagi kiedy nagle zaczął padać ulewny deszcz. Niewiele się namyślając wszedłem do najbliższego sklepu, jak mi sie wydawało papierniczego. Wydawało mi się, bo byłem w głębokim komunizmie wychowany a poza tym zaparowały mi bryle. Ot jakieś długopisy, tylko czegoś grube i grużlasto pozawęźlane, piórniki jakieś, wyłącznie w kolorze cielistym, głównie w kształcie radzieckiej czapki wojskowej tzw. furażerki... Przetarłem szkła i wzrok mój padł na wyłożone na szklanej, podświetlonej półce zestawy slajdów. Od niechcenia podnioslem jeden z nich o oczu.
Zobaczyłem to o czym piszesz, że ta przepaść nie jest wcale duża, a nawet podejmowane są próby bezpośredniego przerzucenia nad nią kładek ku obopólnemu orgazmowi
. No a to było w 1985, a co dopiero teraz?