Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Hoko

Strony: 1 ... 139 140 [141] 142 143 ... 172
2101
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Czerwca 05, 2008, 05:25:34 pm »
Im bardziej zaś Nauka idzie do przodu tym bardziej religie budują wyrrafinowane konstrukcje filozoficzne tylko po to by wykazawszy (względną) niepewnosć ludzkiego doświadczenia zastąpić ją rzeczami jawnie nieprawdopodobnymi. (W czym teiści zbliżaja się do postmodernizmu, z którym teoretycznie walczą - w obu wypadkach chodzi o zastąpienie wymiernej wiedzy, dzieleniem włosa na czworo, wielomówstwem i koniec końców bełkotem.)

Znowu nie bardzo wiesz, co mówisz. Współczesna teologia to filozoficzna pustynia, wyrafinowania w tym tyle, co kot napłakał. Zalezność jest odwrotna - postęp nauki stał się gwoździem do trumny dla teologiczno-filozoficznych spekulacji. Czytując popularne tygodniki możesz odnieść wrażenie, że coś tam się na tym gruncie dzieje, jednak z filozofią nie ma to nic wspólnego.

Cytuj

Zresztą teiści to ciekawi ludzie - całe wieki szukali logicznych (czy wręcz empirycznych) dowodów na istnienie swej Bozi i prawdziwość róznych tez swych religii, po czym gdy z tych poszukiwań wyszło im coś wręcz przeciwnego (zdanie Gagarina o tym, że "lecąc na orbitę nie widział Boga", wbrew pozorom nie jest wcale śmieszne, gdy wspomni się dawne teistyczne koncepcje budowy Wszechświata) jęli na wyprzódki wznosić mur między empirią, a (teraz ponoć niedostępnym rozumowi) "sacrum" i schronili się pod skrzydełka agnostycyzmu...

Jak wyżej. Przez "całe wieki" nikt nie szukał, bo przez całe wieki religia była i prawem, i nauką - i istnienie Boga było dla wszystkich oczywistością nie mniejszą niż istnienie pór dnia i roku. Kłócono się, owszem, o atrybuty Boga czy "boskości", ale samo istnienie było oczywistością. Szukać dowodów zaczęto dopiero, gdy do głosu doszła nauka, której odkrycia zaczęły zadawać kłam niektórym religijnym koncepcjom. Zresztą znowu widać w Twojej wypowiedzi zasklepienie w monoteistycznym tyglu, bo to szukanie nijak ma się do religii innych, zwłaszcza tych w większym stopniu opartych na mistycyzmie. Tam nikt nie szuka, bo nikomu "naukowe" dowody nie są potrzebne, taka potrzeba to tylko skaza naszej kultury.


Cytuj
Oczywiście, w mojej klasyfikacji nie ma agnostyków. Ale to naturalny odruch. Nie mam o nich zbyt wysokiego zdania, to moim zdaniem, przepraszam, najczystsza forma zwykłego tchórzostwa.

Rozumiem.. Sugerujesz, że agnostyk to człowiek, któremu z rozumowania wychodzi, że Bozi nie ma/raczej nie ma (bo zawsze tak z rozumowania wychodzi), ale albo woli zostawić sobie złudzenia, albo też w głębi "duszy" (wbrew logice) boi się Złego Mzimu, o którym mu bajki opowiadano i nie chce go drażnić.

A co to znaczy "agnostycyzm"? Tyle tylko, że są rzeczy, których nie sposób poznać - z zasady, a nie z powodu instrumentalnych trudności. Agnostycyzm religijny jest jednym z wielu, agnostycyzm naukowy jest wcale nie mniej powszechny - i co więcej, wg mnie o wiele bardziej racjonalny niż twierdzenie, że nasze mozliwości poznawcze są nieograniczone, że nie istnieje żadna granica, poza którą nie bylibyśmy w stanie wyść. Powiedzeć w takiej sytuacji "nie wiem", to rzecz chyba znacznie bardziej naturalna aniżeli dogmatyczne ferowanie wyroków. Dawkins rzecz całą fałszuje właśnie ze względu na owo kurczowe trzymanie się kilku aspektów wyciągniętych z religii monoteistycznych, jak choćby atrybuty Boga. Ale do tego bynajmniej wszystko się nie sprowadza. Sam to zresztą przyznaje odnosząc się w pewnym miejscu do hipotezy "umysłu w skrzyni" czy wszechświata jako komputera - który ktoś zewnętrzny zaprogramował i symuluje we wnętrzu takie czy inne życie. Na razie może to byc bardzo mało prawdopodobne, niemniej jeśli NAM uda się w końcu zbudować sztuczną inteligencję czy symulować w maszynie "społeczności", to i taka koncepcja bedzie musiał być brana pod uwagę realnie, bo będzie wiadomo, że to jest możliwe. Lecz że zbadanie tego, jakiekolwiek "przejście na tamtą stronę" może być z gruntu niemożliwe, to i pozostanie tylko agnostycyzm - w tym przypadku naukowy pogodzony z religijnym. I wtedy zamkniemy ten wątek.

2102
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Czerwca 05, 2008, 04:53:18 pm »
I jak napisał chyba Hoko - nie każdy oddanie odrobiny majątku w zamian za poczucie, że jego życie ma sens, uważa za kiepską inwestycję ;)
Aha, to sens życia się kupuje, rozumiem, to w naszych czasach rozsądne i przekonywujące.
Cytuj
Ty uważasz, za najważniejsze stawianie czoła prawdzie. To bardzo odważne i bardzo piękne. Ale nie każdy musi żyć według tej recepty. Nie każdy potrafi.
"Umiecie zbyt mało, dlatego kłamać musicie"
(R. Kostrzewski)

A jako. "Prawda" jest w zasadzie w pełni definiowalna jedynie na gruncie matematyki czy innego systemu formalnego, więc jeśli kto twierdzeń Tarskiego nie zna, nie ma siły, uczciwego słowa nie powie...

Z sensami zresztą bywa podobnie - są rozmaite i niektóre można nawet "kupić"; tyle że błędem jest utożsamianie tego z wymianą czysto pienieżną: bo sensy rodzą sensy; pragnienie, potrzeba sensu, nadaje "sens" kupowaniu. Nie jest to zresztą domena sensów li tylko religijnych, bo mamy z tym do czynienia w bardzo wielu obszarach życia. Poza tym samo pojęcie sensu jest wieloznaczne i niejedno mozna pod to podpiąć.

2103
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Czerwca 05, 2008, 04:32:02 pm »


Hmm, umiejetnosc ekspresji za pomoca mowy i pisma, swiadomosc wlasnych uczuc i umiejetnosc ich werbalizacji, wyrazanie emocji za pomoca muzyki i malarstwa, zdolnosc do wytwarzania kultury i ogolna swiadomosc bytu i smiertelnosci. I poszukiwania Boga  :P :P :P

Na jakiej podstawie wybrałeś te wlaśnie cechy? Aprioryzm widzę, aprioryzm...

Nie chcę być wścibski, ale aprioryzm to chyba co innego...

Cytuj
I jak napisał chyba Hoko - nie każdy oddanie odrobiny majątku w zamian za poczucie, że jego życie ma sens, uważa za kiepską inwestycję ;)

Przy czym nie rożni się to niczym od kupowania narkotyków, czy korzystania z prostytucji (a tamte zawody nie są szanowane).

Q, tutaj to juz chyba nie bardzo zdajesz sobie sprawę z tego, co mówisz (może sam coś bierzesz?).
Raz że nie ma tu mowy o jakich kolwiek zawodach, a dwa, jakoś nie wydaje mi się, by ktokolwiek w braniu narkotyków czy korzystaniu z prostytucji upatrywał sens życia. "Sens" ma trochę inne znaczenie. Po trzecie wreszcie, mniemam że chodzisz od czsu do czasu do lekarza i apteki i wydajesz co nieco, więc wg Twojego rozumowania to też nie powinno się różnić od prostytucji...

Cytuj
I tak sobie jeszcze myślę, że Hoko tworząc redukcję "mitu człowieczeństwa" nie tyle chciał ten mit obalić, ile zamierzał pokazać reduccio ad absurdum teorii Dawkinsa i pokonanie go jego własną bronią.

Co nie zmienia faktu, że "mit człowieczeństwa" też jest tylko mitem...

Każdy mit jest tylko mitem. W wielu "mitach" uczestniczysz na co dzień, nie zdając sobie z tego pewnie sprawy.

2104
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Czerwca 05, 2008, 04:13:20 pm »
"Człowieczeństwo" to mit, jak setki czy tysiące innych mitów, których celem jest nadanie sensu naszym poczynaniom, znalezienie jakiegoś punktu odniesienia.
Hmm, dlaczego przeprowadzac az taka redukcje? Czemu ona sluzy? Ja moze nie rozumiem, ale czlowieczenstwo wydaje mi sie pojeciem realnym i jak najbardziej pozytywnym, ktorego pozbycie sie przyniesie wiecej szkod, niz pozytku, bo dzieki jego definicji mozemy uznac, ze jestesmy jedynym gatunkiem na Ziemi zdolnym do rozstrzygania tak abstrakcyjnych tematow, jak obecny, do niezwyklych poswiecen i milosci, a takze najgorszego okrucienstwa i bestialstwa. Wysublimowanie, szlachetnosc, kultura - wszystkie wchodza do definicji, ale chocby wszystkie te cechy i wartosci wynikaly z czysto prozaicznych i jedynie empirycznych przyczyn (wyewoluowanie mozgu, fluktuacje hormonalne i ich pochodne), co nie jest wykluczone, to faktem jest, ze sa znamienne tylko dla nas i stanowia wyroznik.
Czy myle sie?

Ja nie mówię, że taką redukcję przeprowadzać trzeba. Stwierdzam tylko, że taka redukcja jest mozliwa w nie mniejszym stopniu niż redukcja "religijności". Przyjęcie humanizmu jest tak samo arbitralne jak i przyjęcie jakiejkolwiek "wiary", kwestie wartości tego czy owego to nie są kwestie obiektywne. "Realność" tego pojęcia też jest względna - niektórym bardziej realne może się wydawać pojęcie "boga" albo jeszcze co innego; i nie sposób tu uzgodnić jakiejkolwiek "realności" absolutnej. Wartości nie wynikają z pojęcia, lecz są temu pojęciu przypisywane (chociaż w odczuciu subiektywnym jest odwrotnie).

2105
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Czerwca 03, 2008, 07:10:41 pm »


A "potrzeba świętowania" to kolejne odniesienie do cegoś, co jest "poza" fizykalnym porządkiem, nawet jeśli elementem wyzwalającym jest cykliczność pór roku, czyli zjawisko jak najbardziej fizykalne.

Nie, to zaspokojenie jednej z potrzeb psychicznych, będących produktem - jak najbardziej materialnego - mózgu. Nie widzę tu wyjścia "poza".

A skąd się ta potrzeba psychiczna bierze? Dlaczego "okresowość" i odniesienie do niej w świętowaniu pozwala tę potrzebę zaspokoić? Nie mamy skłonności genetycznych do takiego świętowania - w rejonach tropikalnych, gdzie pory roku niemalże nie różnicują się, ta sama potrzeba znachodzi manifestację w innych obrzędach. I wreszcie, skoro twierdzisz, że to zaspokojenie "potrzeby fizycznej", to nazwij tę potrzebę, zdefiniuj jej charakter - jeśli tego nie spotrafisz, to na jakiej podstawie stwierdzasz, że taka potrzeba istnieje?

2106
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Czerwca 03, 2008, 07:03:41 pm »
W Terminusowej taksonomii pewnie powinienem zająć miejsce obok Q i Anieli - na przekór i Terminusowi i dzi, którzy pewnie by mnie gdzie indziej, każdy sobie, chcieli załadować. Brakło w tym zestawieniu agnostycyzmu (nie wiem, czy ze względu na nieco pejoratywne zabarwienie, jakie Dawkins temu stanowisku próbował nadać), i stąd pewnie co niektórzy poczuli sie wyborem zaskoczeni. dzi chciał kategorii dla tych, co nie wiedzą a wierzą, a ja bym dorzucił jeszcze dla tych, co nie wiedzą i nie wierzą. I wtedy juz byśmy mieli komplet...

Ale fkatem pozostaje, że kwestie definicyjne to podstawa. Zwłaszcza że cały raban idzie w zasadzie o Boga monoteizmów, który nie jest ani specjalnie lepszy, ani gorszy od innych pomysłów, którym, z oczywistych racji, tyle wagi sie juz nie poświęca. A może warto by było, bo by sie wtedy okazało, że te wszystkie deizmy, panteizmy to tylko zgrubne schematy, jako jednorodne występujące raczej rzadko. Wszystkim racjonalistom przypomne też, że gdyby nie judaizm i chrześcijaństwo, to i racjonalizmu pewnie by nie było i cywiliacji technicznej też moglibyśmy nie doczekać, jako że to własnie pewne filozoficzne i pojęciowe uwarunkowania tych systemów dąły początek racjonalnoci - wcześniej w podobnym duchu wypowiadała się jedynie filozofia grecka, ale jej z kolei brakowało pragmatyzmu. Oświecenie wyrosło na bazie chrześcijaństwa nie przypadkiem - co też i dla tegoż chreścijaństwa stało się swoistym gwoździem do filozoficznej trumny, zwłaszcza dla katolicyzmu, który niemalże wyzbyty z mistycyzmu operował na tej samej niwie zagadnień, wychodził z podobnych założeń metodologicznych, co i poznanie naukowe. Szukał w empirii tego, co "nie z tego swiata", więc i nie dziwota, że wychodziły kurioza.

Terminus wspominał trochę wcześniej o pewności, jaką daje nauka. To złudzenie. Nauka nie daje jakiejkolwiek pewności i mówi o tym wprost - i to własnie różni ją od religii, która rości sobie prawo głoszenia sądów absolutnych. W nauce, która rozumie swoje ograniczenia, się to nie zdarza, co najwyżej jako pozostałość po Oświeceniu, po tym okresie dogmatyzmu, który z nauki chciał zrobic kolejną religię (taki był niemalże dosłownie zamysł Comte'a). Dwa podstawowe założenia metodologii nauki, paradygmatyzm i falsyfikacjonizm, są podszyte relatywizmem. Pierwszy wprost, drugi potencjalnie. Wg Poppera nie ma "teorii prawdziwych", są tylko te, które wytrzymują próbe falsyfikacji. Ale to o niczym całościowo nie przesądza. Więc jesli miałbym szukać różnic między nauką a religią, to właśnie tutaj, chociaz też będzie to obszar interesów partykularnych, jako że uzasadnienie dla naukowych kryteriów nie daje się do końca wyprowadzić na gruncie metody czysto naukowej, zawsze zostaje jakieś odniesienie do czegoś "poza", czy to pragmatyczne, czy formalne, czy idealistyczne. A i gdy spojrzymy na religie inne niż te wyrosłe z pnia judaizmu, to tam można znaleźć wiele najrozmaitszych podejść, które tylko nadmiernie upraszczając można podpiąć pod wspólną etykietkę religii rozumianej po zachodniemu.

2107
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Czerwca 03, 2008, 06:16:43 pm »

Podsumowanie:
Q, Aniel-a (ew. inni) - ateiści
Terminus - panteista einsteinowski = ateista
dzi, Nexus6, draco volantus - teiści
maziek - teista/deista
evangelos, lilijna - ateiści, o ile zrozumiałem.

A ja?? Co to, psiakrew, za pomijanie?

Cytuj
Nie widzę także żadnego powodu, bym miał bez wściekłości znosić mędzenie o tym, że święta religijne wnoszą coś do kultury. To nieobce teistom zamienienie skutków i przyczyn, rozwodnienie zagadnienia i wyciągnięcie wniosków, które są w danej chwili potrzebne.

A święta niereligijne wnoszą coś do kultury? Niezależnie od wielu świąt (religijnych), za którymi nic nie stoi - przynajmniej z racjonalnego punktu widzenia - istnieje też wiele takich, których przesłanie niczym nie różni się od tego, co mozna by nazwać "wartościami humanistycznymi". Treść jest ta sama, inna jest otoczka. Ale nawet i ta otoczka wymyka się jednoznacznemu wartościowaniu, jako że te wszystkie "piękna wszechświata" etc., którymi zachwyca się Dawkins, to kwestia wartościowań arbitralnych. Za tym wszystkim stoi chemia mózgu - dlaczego mam przypisywać wartość "pięknu wszechświata", miłości itd., wartość - bo tak ujmuje to Dawkins - będącą niejako "poza" partykularnymi interesami genów, które nami sterują? Dlaczego nie poprowadzić redukcji do końca? "Człowieczeństwo" to mit, jak setki czy tysiące innych mitów, których celem jest nadanie sensu naszym poczynaniom, znalezienie jakiegoś punktu odniesienia.

W pełni przyjmuję Dawkinsowską hipotezę Boga i jej odrzucenie, niemniej bez większych problemów jestem w stanie dokonać dalszej redukcji.  A nie jest tak, że mamy tu do czynienia ze schematem redukcji progresywnej, że redukcja religii musi nastąpić wcześniej; bynajmniej. I co mi u Dawinsa najbardziej przeszkadza, to właśnie owa nadmierna egzaltacja "pięknościami", jakby jego głównym celem było przekonać ludzi, że bez religii mogą robić to samo, działać tak samo, odczuwać tak samo, co i będąc "wierzącymi".


Cytuj
Ustalmy kolejność faktów.
1. Zachodzą pewne zjawiska, jak zmiana zimy w lato (obrót osi planety względem płaszczyzny orbity).
2. Ludzie się z nich cieszą.
3. Grupy kapłanów tworzą religijne teorie o pochodzeniu/znaczeniu zjawisk, i wyciągają z nich korzyści.

Istnienie punktu 3. to wyłącznie strata dla ludzkości, a nie żaden (sic!) wkład religii w kulturę.

Kapłani nie tworzą religii. Kapłani tworzą doktryny. To trochę opaczne wyobrażenie, będące wynikiem patrzenia tylko na to, co dzieje się obecnie, bez odniesienia do religijnych pierwocin. A jeszcze wcześniej wiar, bo religia to juz coś więcej. Wiary tworzą się same niejako - jako próba nadania sensu, jako próba przezwyciężenia "obojętności" świata. Że potem jedni na tym zyskują, a inni tracą, to juz sprawa osobna. Zresztą strata tych drugich jest znowuż tylko do arbitralnego uzgodnienia, jest oceną systemu przez system bez jakiejkolwiek sankcji absolutnej.

Cytuj
Gdyby nie religia (punkt 3.), nie byłoby takich bzdur, jak to, że ludzie na południowej półkuli muszą obchodzić jedno z najprzyjemniejszych świąt mimo, że właśnie zaczyna się tam zima, co jest bzdurą totalną.

Dlaczego to jest totalna bzdurą? Dlaczego obchodzenie święta, choćby nie wiem jak przyjemnego, jest bzdurą, gdy obchodzimy to święto akurat w okresie, gdy zaczyna się zima? Coś tu moim zdaniem nie gra...


Cytuj
Wynika to wyłącznie z tego, że Watykan leży na półkuli północnej. A zatem - powtarzam - przyjmowanie, że ktoś cieszy się z przychylności praw Natury oznacza, iż cieszy się z daru Bogów, to uzurpowanie tej radości na rzecz religii, zupełnie bezpodstawne. Gdyby nie było religii, radość byłaby jedynie bardziej uniwersalna, łączyła by być może, bardziej niż dzieliła.
Nie bez powodu "Boże Narodzenie" przyjmuje się w wielu innych kulturowo/religijnie obszarach. Nie dowodzi to wcale wspaniałości katolicyzmu/chrześcijaństwa, ale tego, że potrzeba świętowania w tym momencie jest dużo głębsza, niż sztucznie narzucony obrządek religijny, który nie jest uzasadniony praktycznie niczym, a wywodzi się od żądzy zysku, którą odczuwała pewna dawna kasta.
Jakiekolwiek takie twierdzenia są oburzające.

Może tak, może nie. Każdy obrządek jest "sztucznie narzucony", nie tylko ten religijny. Jeżeli ktoś nie lubi letnich upałów, to w przypadku świąt w lecie będzie miał pełne prawo powiezieć, że zmarźluchy narzuciły mu swój porządek (nic nie ujmując zmarźluchom, bo sam sie do nich zaliczam). Zresztą sam sobie chyba przeczysz, twierdząc raz, że na początku zimy jest gorzej, a drugi raz, że potrzeba świętowania w tym momencie ma niereligijne korzenie. W "tym momencie" na północy jest zima, a na południu lato, a jeśliby wszyscy mieli świętować o tej samej porze roku, to nie będą mogli swiętować razem, więc i ów niereliginy obrządek nie bęzie mógł "łączyć".
A "potrzeba świętowania" to kolejne odniesienie do cegoś, co jest "poza" fizykalnym porządkiem, nawet jeśli elementem wyzwalającym jest cykliczność pór roku, czyli zjawisko jak najbardziej fizykalne. W sumie to nawet tym bardzie w takiej sytuacji, bo ta "przemiana", to odradzanie się, to kolejny mit, kolejny punkt odniesienia, który scigamy, nie zdając sobie z tego sprawy.

CDNastąpi zaraz.

2108
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Czerwca 03, 2008, 05:09:13 pm »

Jako dziecko uczestniczyłem też w topieniu Marzanny, czy to dowód rolę społeczną starosłowiańskich wierzeń?

A nie? Jeżeli jakiś rytuał nie ma żadnej roli, to powinien wygasnąć albo przynajmiej szyboko  i losowo różnicować się. Notabene niektórzy topią marzannę na złość religii dominującej - i to też jest taka czy inna rola.

2109
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Czerwca 03, 2008, 04:54:57 pm »
A mi wyszło tak:
1.    Secular Humanism (100%)
2.    Unitarian Universalism (92%)
3.    Nontheist (82%)
4.    Theravada Buddhism (75%)
5.    Liberal Quakers (72%)
6.    Mainline to Liberal Christian Protestants (60%)
7.    Neo-Pagan (57%)
8.    New Age (48%)
9.    Taoism (48%)
10.    Reform Judaism (46%)
11.    Mahayana Buddhism (42%)
12.    New Thought (39%)
13.    Orthodox Quaker (39%)
14.    Scientology (39%)
15.    Christian Science (Church of Christ, Scientist) (35%)
16.    Bahá'í Faith (32%)
17.    Sikhism (30%)
18.    Islam (25%)
19.    Jainism (25%)
20.    Mainline to Conservative Christian/Protestant (25%)
21.    Orthodox Judaism (25%)
22.    Church of Jesus Christ of Latter-Day Saints (Mormons) (21%)
23.    Eastern Orthodox (14%)
24.    Hinduism (14%)
25.    Roman Catholic (14%)
26.    Seventh Day Adventist (13%)
27.    Jehovah's Witness (7%)

(Co jest o tyle zabawne, że zostałem wychowany raczej po katolicku...)

Q, zapomniałeś chyba o religii Mocy - 130%

2110
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Maja 30, 2008, 06:39:57 pm »
Wrocilem z wakacji - przeczytalem.
Mam wrazenie, ze ateisci forumowi neguja zupelnie archaiczne pojecie Boga (a raczej religii, w ktorej przedstawia sie go jako starca z broda, ktory przemawia w postaci krzaka gorejacego, bywa zlosliwy, uparty, zawziety, latwo go przekupic, pozniej bierze zawsze dziewice do nieba i w ogole to jakis schowany, upersonifikowany gniot zabobonow i gusel). Byc moze mamy bledna o nim (no wlasnie nie nim, bo to brzmi, jakbysmy mowili o facecie w todze) koncepcje. 800 lat temu tez nikomu nie przychodzilo do glowy, ze istnieje cos takiego, jak na przyklad promieniowanie podczerwone, choc bylo wszechobecne.

To nie jest pojęcie archaiczne, to jest pojęcie potoczne.

2111

I jeszcze taka moja refleksja: cała wstępna część rozdziału, z tą hacjendą i legendą wydaje się na pierwszy rzut oka niepotrzebna, bo czemu miałaby służyć..? Do pokazania zaawansowania technicznego starczyłoby kilka zdań, a nie przytaczanie rozmów przy stole i treści legendy. A jednak ;) Gdy uświadomimy sobie treść tej legendy: opowiada o tym, jak zadufany w sobie biały człowiek chciał siłą wydrzeć tajemnicę i złoto świętego miejsca Indian… i doprowadził do katastrofy – zawał góry, zasypanie drogi i pogrzebanie pod gruzami szans na dotarcie do niej kiedykolwiek. Zapowiedź..?


O! Dokładnie tak było w Winnetou!

2112
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Maja 29, 2008, 09:55:13 pm »
No, ładne rzeczy, dzi nie zaliczył mnie do ludzi racjonalnych...

2113
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Maja 28, 2008, 07:22:56 pm »
A Pan Bóg istnieje lub nie - nieważne jak ustalimy :-).

Nie wiem, czy mógłbym sobie poradzić z życiem, mając świadomość, że są w nim kwestie, których nie można rozstrzygnąć. I czy byłbym usatysfakcjonowany sobą, gdybym, zamiast twardo stawiać pytania i znajdywać odpowiedzi, wił się w słownych arkanach, po to tylko, by nie zadać bólu sobie lub bliskim.

Wszystko zależy od tego, co znaczy "rozstrzygnąć". Czy Mozart jest lepszy od Bacha - no za Chiny nie da się rozstrzygnąć... Oczywiście to jest kwestia "wartościująca", w przypadku faktów fizykalnych jest trochę lepiej, niemniej te sfery się przenikają, zwłaszcza tam, gdzie w grę wchodzi człowiek.

2114
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Maja 27, 2008, 06:58:00 pm »
Ten wątek to się powinien nazywać Tractatus theologicus... a nie jakaś tam rzeźnia...

2115
Las lasem, niechby i gdzieś tam sobie istniał, ale machiny, którymi ludzie się tam poruszają, to już bajka. może to mieć sens jako element powieściowej konstrukcji, ale chyba nic poza tym.

Strony: 1 ... 139 140 [141] 142 143 ... 172