Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Q

Strony: 1 ... 953 954 [955] 956 957 ... 1090
14311
Hyde Park / Odp: Sprawy różnakie
« dnia: Września 15, 2008, 01:50:42 pm »
Bardzo osobisty wywiad pełen b. interesujących przemyśleń. Brzmi prawie jak testament Mistrza.

Dziękuję Ci lil. za zlinkowanie go :).

14312
Po pierwsze nie wiemy czy coś takiego jak "jedynie słuszna droga rozwoju" istnieje (choć i Lem i Dukaj w przytoczonych cytatach to sugerują).

Po drugie nawet jeśli słuszna droga istnieje to zdaje mi się, że łatwiej określić kto z niej z całą pewnością zboczył (np. cywilizacja Kwintan w interpretacji ANIEL-i), a nie kto na niej z całą pewnością jest. Ba (nie mając na to może zbyt precyzyjnych dowodów, ale odwołując się do najnowszej historii Ziemi), rzekłbym, iż jeśli jakaś cywilizacja wszem i wobec głosi, że na owej drodze się znajduje, to wielce prawdopodobne, że solidnie z niej zboczyła.

ps. temat dróg rozwoju, związanych z tym antynomii i ceny szybkiego postępu porusza b. ciekawie U. LeGuin w "Opowiadaniu świata".

14313
A czy zamknięcie się w wirtualnym świecie pod "macierzyńską" opieką maszyn, nie jest ślepą uliczką w której zwyrodniała (cały czas trzymamy się tu wykładni ANIEL-i) kwintańska cywilizacja mogła by tkwić do końca Wszechświata, gdyby nie sąsiedzka wizyta przybyszy zza Worka Węgla (tak tkwiła w niej dosłownie ad mortem usrandum ;) ), nie jest typowym przykładem ślepej uliczki?

14314
Zgadza się, tylko, że pułapka Kwintan polega (jeśli przyjmiemy interpretację ANIEL-i) nie tyle na zbyt szybkim rozwoju ile na wejściu w tegoż rozwoju ślepą uliczkę...

Jako porównanie podam wykres z późniejszej "Perfekcyjnej niedoskonałości" Dukaja:

jak widać gatunki rozumne rozwijają się tu po określonej krzywej, a wszystko co wchodzi w ślepą uliczkę zbacza z tej krzywej i stoi w miejscu, a najczęściej marnie kończy.

W interpretacji jaką tu przyjmujemy Kwintan można by nazwać (zgodnie z terminologią Dukaja) deformantami. (Nawiasem mówiąc można też zadać gorzkie pytanie czy ziemskiej cywilizacji obecnej doby nie przysługuje to mało zaszczytne miano.)

14315
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Września 14, 2008, 06:31:55 pm »
"Mechaniczną Pomarańczę" (Kubrick) – na temat tego filmu słyszałam bardzo skrajne opinie, z przewagą tych na nie, ale nie przekonam się jeśli nie zobaczę

Ososiście nie lubię takiej stylistyki, ale niewątpliwie jest to film wart obejrzenia. Będę b. ciekaw Twoich wrażeń.

"Solaris" (Tarkowski) – wspomniałeś zresztą tego reżysera powyżej, wnioskuję z tego, że warto

Nie traktuj mnie jako wyroczni ;). Prawdę mówiąc o ile "Solaris" mi się poza (zmienionym w stosunku do książki) zakończeniem podobał, o tyle np. (tak uwielbianego przez Terminusa) "Stalkera" nie trawię; ceniąc skądinąd niefantastyczne filmy Tarkowskiego). W każdym razie ponownie uważam, że należy obejrzeć by wyrobić sobie opinię.

W każdym razie cieszy mnie, że zaczynasz swoją przygodę z kinem SF od pozycji niebłahych i ambitnych :).

(BTW. dorzuciłbym Ci do listy jeszcze "Diunę" Lyncha.)

Przekonywaniem Evangelosa do Dicka, chociaż temat ciekawy, robisz OT. Może by założyć osobny wątek…

Topic o książkach już jest.

14316
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Września 14, 2008, 05:01:40 pm »
Ja obok, pewnie bliźniaczego, z książkami zakładam teraz plik z pozycjami wartymi wysłuchania ;).

Ale to już nie moja zasługa tylko Evangelosa pewnie ;).

BTW: a jak Twoja lista pozycji wartych obejrzenia? (Czyli: co jeszcze z klasyki SF już znasz, a co dopiero planujesz obejrzeć?)

14317
Hyde Park / Re: O muzyce
« dnia: Września 14, 2008, 04:32:41 pm »
Kiedy mi ta otoczka wydaje się bardzo niebardzo ;)... Jakaś taka jarmarczna. (Sama muzyka to inna rzecz.)

ps. dzieło jednego z pionierów muzyki elektronicznej (i nie tylko) Karlheinza Stockhausena:
http://pl.youtube.com/watch?v=v-1Vmr9xjg4

14318
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Września 14, 2008, 04:25:57 pm »
potem przechodzi dramatyczny zwrot:

Rick podszedł do Rescha, który stał na uboczu łapczywie zaciągając się dymem małego, szarego cygara.
— Mam nadzieję, że test wykaże, iż jesteś androidem — powiedział.
— Naprawdę mnie nienawidzisz — odparł ze zdziwieniem Resch. — Tak nagle i niespodziewanie. A przecież nie nienawidziłeś mnie wtedy na Mission Street. Kiedy uratowałem ci życie.
— Zaobserwowałem metodę twojego działania. Sposób, w jaki zabiłeś Garlanda, a potem Lubę. Nie robisz tego tak jak ja, nie próbujesz... Do diabła — rzucił. — Wiem, co to takiego. Lubisz zabijać. Potrzebujesz tylko jakiegoś pretekstu. Gdybyś go miał, zabiłbyś i mnie. Dlatego właśnie zaakceptowałeś możliwość, że Garland jest androidem — dzięki temu mogłeś go zlikwidować. Zastanawiam się, co zrobisz, kiedy nie przejdziesz testu Bonelego? Zabijesz sam siebie? Czasem androidy tak postępują. — Ale to było rzadkie przypadki.
— Tak, sam to załatwię — stwierdził Resch. — Będziesz musiał tylko przeprowadzić test, nic poza tym.
Przyjechał wóz patrolowy, z którego wyskoczyło dwóch policjantów. Zobaczyli tłum ludzi i natychmiast utorowali sobie drogę. Jeden z nich poznał Deckarda i skinął mu głową. A więc możemy już jechać, uświadomił sobie Rick. Zakończyliśmy sprawy w tym miejscu. Ostatecznie.
Gdy szli we dwójkę w stronę gmachu opery, na której dachu stał zaparkowany hover,
Resch powiedział:
— Oddam ci teraz mój blaster. Nie musisz się więc martwić moją reakcją na test. I o swoje bezpieczeństwo.
— Jak się bez niego zabijesz? — spytał Rick. — Jeżeli nie przejdziesz testu.
— Wstrzymam oddech.
— Rany gorzkie — westchnął Rick. — To niemożliwe.
— Androidy nie mają odruchowego odłączenia nerwu błędnika — wyjaśnił Resch. — W przeciwieństwie do ludzi. Czy cię nie uczono w czasie szkolenia? Ja przerabiałem to wiele lat temu.
— Ale umrzeć w taki sposób... — zaprotestował Rick.
— Przecież to bezbolesne. O co ci chodzi?
— To... — Rick zrobił nieokreślony gest. Nie mógł znaleźć słów.


A kończy się stwierdzeniem człowieczeństwa Rescha.

Czy to są sceny ze słabej powieści?

Nigdy nie bylem wielkim fanem Dicka i jego wizji

Ja też, bo zawsze wolałem SF bardziej hard, ale przecie Dick i tak jednym z najlepszych autorów SF jest. I jak na twórcę nie troszczącego się o naukowo-futurologiczną ścisłość swoich wizji zadziwiająco dużo przewidział.

14319
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Września 14, 2008, 04:20:40 pm »
Za to ksiazka nie podobala mi sie, uwazam, ze jest slaba, nieciekawa i do filmu zupelnie sie nie umywa.

Nie doceniasz jej stanowczo. Np ta genialna wstępna scena (dziwne, że nie znalazła się w filmie, rozumiem, że - zgodnie z hollywoodzkimi kanonami - Deckard miał pozostać wolny, ale można było przecie zmienić bez problemu żonę na epizodyczną kochankę bohatera). Zacytujmy jej streszczenie z "FiF":

Doskonała i zabawna zarazem jest pierwsza scena powieści — kłótnia pary małżeńskiej, szczególna z tego powodu, że każde z małżonków ma mózg podłączony do „aparatu Penfielda”, modulującego nastawienie emocjonalne podług „nakręconego” (jak wybierakiem telefonicznym) programu. Można się więc tak zaprogramować, by się czuło „chęć czynu”, wesołość, gniew czy erotyczną namiętność. Pragnąc udobruchać żonę, bohater (detektyw) powiada:

"— Nakręć 888 — chęć oglądania telewizji, bez względu na to, jaki program idzie!
— Nie chce mi się niczego nakręcić—powiedziała Iran.
— To nakręć 31 — powiedział.
— Nie mogę nakręcić programu, który pobudzi mnie do tego, że będzie mi się chciało nakręcać! Ja nie chce nakręcać, a tego najbardziej nie chcę nakręcić, bo wtedy będę już chciała nakręcać, a chęć nakręcania jest mi teraz najbardziej obrzydła ze wszystkiego, co mogę sobie wyobrazić — ja chcę tu siedzieć tak na łóżku i patrzeć w podłogę!!"

Kłótnia narasta: małżonkowie nie tyle przy tym korzystają od razu ze swych „penfieldów”, ile nawzajem grożą sobie, że włączą — każde ze swej strony — program najagresywniejszych, najbardziej nienawistnych uczuć, i ta słowna licytacja czy eskalacja, z palcem przyłożonym do tarczki aparatu — niczym z bronią wycelowaną w partnera, kończy się dopiero dzięki zgodzie, nastającej po obopólnym nastrojeniu „penfieldów” na wielki szał erotyczny. Bardzo to jest zabawne, ale cóż z tego, kiedy scena owa jest w całej powieści jedyna, i sprawa samoprograraowania uczuć oraz nastawień motywacyjno—wolicjonalnych więcej się już w niej nie pojawia.


A ten dramatyczny wątek, który zaczyna się tak:

Zamyślony Phil Resch sterował zupełnie odruchowo. Coraz bardziej pochłaniały go ponure domysły.
— Posłuchaj, Deckard — odezwał się nagle. — Kiedy już usuniemy Lubę Luft... Chcę, żeby pan... — Jego stłumiony, udręczony głos załamał się. — Wie pan. Niech pan przeprowadzi ze mną test Bonelego albo swój empatyczny. Żeby mnie sprawdzić.
— Potem będziemy się tym martwić — odparł wymijająco Rick.
— Nie chce pan, żebym się poddawał testom, prawda? — Phil Resch spojrzał na niego z nagłym zrozumieniem. — Przypuszczam, że pan wie, jakie będą wyniki. Garland musiał coś panu powiedzieć. Podać jakieś informacje, których nie znam.
— Nawet nam obu trudno będzie uporać się z Lubą Luft — rzekł Rick. — W każdym razie ja sam nie dam sobie z nią rady. Lepiej skupmy się chwilowo na tym.
— To nie tylko struktury fałszywej pamięci — powiedział Phil Resch. — Mam zwierzę. Nie pseudozwierzę, ale prawdziwe. Wiewiórkę. Kocham ją, Deckard. Każdego cholernego ranka karmię ją i zmieniam jej papier — wie pan, czyszczę klatkę, a potem kiedy wracam wieczorem z pracy, wypuszczam ją i wtedy biega po całym mieszkaniu. Ma w klatce koło. Czy widział pan, jak wiewiórka biega w kole? Biegnie, koło się obraca, ale wiewiórka pozostaje wciąż w jednym miejscu. Ale Buffy chyba to lubi.
— Myślę, że wiewiórki nie są zbyt bystre — stwierdził Rick.
Lecieli dalej w milczeniu.


cdn.

14320
Hyde Park / Re: O muzyce
« dnia: Września 14, 2008, 03:58:23 pm »
Mi też się nie podobają najnowsze kawałki Jarre'a.

Bo prawdę mówiąc wiecej tam teraz laserów itp. bajerów niż Muzyki:
http://pl.youtube.com/watch?v=VIbD7VRWx8Q

Ale może się mylę, może to jest właśnie pionierstwo, może tak będzie wyglądać Sztuka przyszłości?

14321
Hyde Park / Re: O muzyce
« dnia: Września 14, 2008, 03:54:35 pm »

14322
DyLEMaty / Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« dnia: Września 14, 2008, 02:25:16 pm »
Biblioteka filmowa, ciąg dalszy.

Widziałam niedawno "Blade Runnera" Ridleya Scotta

Czyli to co najlepsze z kina SF już obejrzałaś, teraz będzie tylko gorzej ;). Choć jeszcze Tarkowskiego wypada poznać, mimo, że (w przeciwieństwie do Terma np.) mam mu za złe "poprawianie" dzieł, które poprawek nie wymagały. No i Gilliama*... Camerona**...

ps. a jak już poza kino SF wykroczyliśmy: oglądam sobie ostatnio z przyjemnością powtórki tego "Rzymu", nic wielkiego ale b. sprawnie zrobione...


* Nie uważam większości jego filmów za aż takie arcydzieła jak niektórzy (i wolę jego twórczość nie-SF), ale facet przynajmniej jest poszukującym artystą, nie kolejnym hollywoodzkim chałturnikiem

** Może to i tylko b. sprawny rzemieślnik, ale daj nam Pónbóczku samych takich rzemieślników w kinie SF

14323
Hyde Park / Re: O muzyce
« dnia: Września 14, 2008, 02:10:42 pm »
A ja dla odmiany po udanym weekendzie ;) wrzucę coś b. lekkiego i zabawnego, z zakresu muzyki filmowej:
http://pl.youtube.com/watch?v=ZPX_uoriC4U
http://pl.youtube.com/watch?v=qP1Z3Y-sXfk

14324
Hyde Park / Odp: Sprawy różnakie
« dnia: Września 12, 2008, 08:53:12 pm »
Mówcie co chcecie, dla mnie bomba:
http://esensja.pl/varia/publicystyka/tekst.html?id=5852

14325
Hyde Park / Odp: Sprawy różnakie
« dnia: Września 12, 2008, 07:33:32 pm »
No to i ja pochwalę, żeby na malkontenta nie wyjść, bo i filmik w istocie przedni, i weekend szykuje mi się udany ;).

ps. jeszcze a propos kontaktu z Obcymi, który w "Akademii..." wałkujemy; nikt nie wymyślił tu nic mądrzejszego niż Lem, jak widać:
http://variety-sf.blogspot.com/2007/08/stories-concerning-first-human-contact.html

Strony: 1 ... 953 954 [955] 956 957 ... 1090