Może formuła tematu w postaci zbioru krótkich opinii o starych widowiskach i filmach z "demoludów" przyjmie się na dłużej.
Polecam też humor z:
"Kin dza dza" (1986)
"Zerograd" 1988)
Kiedyś irytowała mnie rozwlekła i smutna narracja, ale im jestem starszy tym mniej mi to przeszkadza. Po takim wschodnio "filozoficznym" SF docenia się urodę powszedniego dnia.
(Umowa o wymianie dóbr kultury chyba nadal obowiązuje i filmy nie będą u nas banowane).
"Moskwa Kasjopeja" (W drodze na Kasjopeję) (1973) - też mi się podobała, ale to już było dawno temu, kiedy ją oglądałem. (Ekologia, "Blob", itd. - takie mam skojarzenia odnośnie obrazu).
"Eolomea" (1972) [niemiecko radziecko bułgarski] - tu wielka zagadka, bo tylko tajemniczy tytuł mi pozostał w pamięci.
To samo z:
"W gwiezdnym pyle" (1976) [niemiecko rumuński]. Też go nie przypominam sobie.
[Może estetyczna sceneria mnie nie znudzi ?, Czasem ówczesna sztuczność śmieszy po latach* ]
Odnośnie baśni Kira Bułyczowa - zgadzam się, są odporne na przemijające mody i nie zestarzały się.
*
Wideo ("Muž z prvniho stoleti") (CS, 1961, komedia SF) - do tego synth pop (Eva Hurychova) i wtedy taki mashup (sklejka obrazu z dźwiękiem) to już coś innego.
"Chtela bych byt tvym robotem" (1986)
5 minutowy skrót ujęć na zachętę w ramach przewietrzania szufladek.
Technologia jeszcze nie pordzewiała od wpływów agresywnego środowiska.
Filmik z kolei przypomniał mi znakomitego Tatiszczewa (Jacques Tati) i "Mojego wujaszka" (1958).