Autor Wątek: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem  (Przeczytany 245297 razy)

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem
« Odpowiedź #30 dnia: Czerwca 23, 2010, 11:00:54 am »

Dillinger

głosowanie, aby wygrało mniejsze zło wydaje mi się całkiem sensownym posunięciem. Zmarnowanie głosu i patrzenie jak wygrywa większe...  :(

Aczkolwiek rozumiem argument, że zostanie w domu oznacza bycie zaliczonym do leni, a pójście i oddanie głosu nieważnego coś mówi rządzącym

Evangelos - sondaże to nie wybory. Ludzie w sondażach nie zawsze prawdę mówią... Gdyby wszyscy zakładali, że skoro w sondażach prowadzi TakiOwaki, to na wybory nie idę, bo to nie ma znaczenia , to byśmy mieli zerową frekwencję i demokrację sondażową. Jak mniemam, jeszcze gorszą niż obecna  :P

Alez Aniel-u, pelna zgoda. Uwazam, ze wszystkich podanych wyzej powodow, ze pierwsza tura powinna sluzyc temu, by zaglosowac zgodnie z idealami na tego kandydata, ktory jawi sie nam jako najmadrzejszy i najlepszy, niezaleznie od medialnej nagonki mowiacej, ze steku nie bedzie i mozesz miec tylko kapuste taka lub siaka. Z takim tez nastawieniem zarejestrowalem sie i swoj glos oddalem. Niestety podejrzewam, ze malo kto tak mysli i daje soba manewrowac. Przede wszystkim jednak w demokracji nie chodzi o to, zeby bylo madrze, tylko zeby rzadzil lud i wybierala wiekszosc (stad glos pieciu profesorow jest latwo niwelowany przez szesciu meneli), wiec tym samym przechodzimy do drugiej tury gdzie glosujemy na mniejsze zlo.

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13669
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem
« Odpowiedź #31 dnia: Czerwca 23, 2010, 01:12:53 pm »
Cytuj
Cytuj
Z tym zmarnowanym glosem, to jest niezly pomysl, by naklaniac ludzi do takiego, a nie innego glosowania. Logicznie rzecz biorac kazdy glos na kandydata, ktory nie wygra jest zmarnowany, czyz nie?[
Nie. Jeśli kandydat miał sondażowo i w świadomości społecznej niskie poparcie a uzyskał dobry wynik to go to ustawia, przydaje wiatru w żagle.
 W takim ujeciu kwestii: Owszem. Ale tak mozna by potraktowac wlasciwie kazde dzialania kandydata i kazda forme poparcia, jaka dawaloby mu spoleczenstwo. Natomiast jesli chodzi o konkretne wybory i ich wynik, to juz nie. Oddales glos na kogos, kto przegral nawet 1 glosem, nie zostal prezydentem i juz z calego twojego glosowania na prezydenta nic nie wyszlo.
W takim ujęciu tak :) . Ale sprowadzasz rzecz do dylematu więźnia. Fakt, że naród ma cholernie krótką pamięć, ale mimo wszystko jest to raczej iterowana wersja tego dylematu, a konkretnie wet za wet :) .
Cytuj
Cytuj
Cytuj
Zgadzam sie z Dillingerem, ze powinno sie glosowac zgodnie z przekonaniami i miec w d. sondaze, czy opinie mediow.
To zależy jakie masz przekonania. Czy masz przekonanie, że najważniejsze jest dać wyraz, czy jednak rzeczywiście mieć na coś wpływ.
 Glosowanie to nie jest jak obstawianie wyniku losowania, badz ruletki, gdzie wynik jest niezalezny od obstawiajacych. Jest dokladnie odwrotnie: Wynik jest calkowicie uzalezniony od glosujacych. To ze 2 kandydatow mialo najwieksze szanse tak naprawde wynikalo tylko i wylacznie z tego jak ludzie glosowali (to ze glosowali tak jak im media podpowiadaly to inna sprawa).
Oczywiście tak. Jednak skłonność ludzi do poznawania  (wybadywania) nastrojów innych jest naturalna, zaś jeśli chodzi o sondaże to jest ich dość dużo "na rynku" więc trudno mówić o manipulacji globalnej. Każdy sondaż może być zmanipulowany, ale jest ich wiele.
Cytuj
Wiec glosowanie powinno odzwierciedla przekonania glosujacych i byc pierwotne do reszty, a jego wynik byc jedynie ukazaniem prawdziwych przekonan i preferencji spoleczenstwa. O to chyba chodzi w demokracji?
Chyba nie. Chyba że demokracja=ankieta preferencji społeczeństwa. W demokracji, jak w każdym innym ustroju zresztą chodzi o władzę, o zarządzanie (w domyśle sprawne) państwem. Ja np. głosując biorę to pod uwagę, że prezydent nawet nie do końca mi odpowiadający, ale zdolny (w tym charakterologicznie) współrządzić a nie jedynie torpedować co popadnie w imię walki politycznej jest zdecydowanie lepszy od prezydenta znacznie bardziej mi odpowiadającego, ale do współrządzenia niezdolnego. Głosuję więc na osobę, która może wygrać a z mojego punktu widzenia możliwie szeroko pokrywa "pasmo" moich preferencji.

Stety czy niestety nie chodzi tu o wybranie realnej siły. W rozmaitych demokracjach, co już się trochę "odstały" ścieranie się realiów z preferencjami doprowadziło do wykształcenia 2-3 realnie liczących się partii i na tym koniec. Realnie taki masz wybór, jeśli chcesz oddać znaczący głos (w sensie znaczący w danych wyborach) - musisz głosować na którąś z tych liczących się sił.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7011
    • Zobacz profil
Re: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem
« Odpowiedź #32 dnia: Czerwca 23, 2010, 02:11:39 pm »
W Polsce prezydent ma władzę raczej symboliczną, ale wiadomo, że prezio z poparciem 70% społeczeństwa ma np. większą szansę na przepchanie przez sejm swojego projektu ustawy.

Tak przyjelo sie mowic...ze symboliczna jest to wladza, ale tak do konca nie jest.To nie tylko sprawa prestizu.Co moze P. mozna przeczytac tutaj:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Prezydent_Rzeczypospolitej_Polskiej
I naprawde nie mozna zapominac o roli przezydenta w polityce zagranicznej.

Realnie taki masz wybór, jeśli chcesz oddać znaczący głos (w sensie znaczący w danych wyborach) - musisz głosować na którąś z tych liczących się sił.

Chociaz Dillinger ma wg mnie sporo racji to niestety taka jest prawda o demokracji, jaka przeziera ze slow mazka.No way out;)

NEXUS6

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2878
  • MISTYK WYSTYGŁ, WYNIK: CYNIK
    • Zobacz profil
Re: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem
« Odpowiedź #33 dnia: Czerwca 23, 2010, 03:46:49 pm »

Stety czy niestety nie chodzi tu o wybranie realnej siły. W rozmaitych demokracjach, co już się trochę "odstały" ścieranie się realiów z preferencjami doprowadziło do wykształcenia 2-3 realnie liczących się partii i na tym koniec. Realnie taki masz wybór, jeśli chcesz oddać znaczący głos (w sensie znaczący w danych wyborach) - musisz głosować na którąś z tych liczących się sił.

To troche brzmi, jakby sytuacja polityczna byla czyms danym, niezaleznym od wyborcow, a oni mieli by sie dostosowywac do zastanej sytuacji, jak zwierze do ekosystemu. Przeciez tak nie jest. To ich wybory ksztaltuja scene polityczna. Jesli glosowali by inaczej, inne sily by sie liczyly. Realnosc sily politycznej danej partii, jak to nazwales, wynika tylko i wylacznie z tego jak ludzie glosuja, a nie jest dana. Gdyby ludzie glosowali tak jak sami chca, scena polityczna moglaby sie zmieniac co wybory.
Sytuacja dwoch silnych partii w dluzej trwajacych (ale i w polskiej) demokracjach nie wynika ze scierania sie realiow z preferencjami, tylko z porozumienia sie politykow pomiedzy soba i kooperacji z mediami. Raz rzadzimy my, raz wy. Udajemy przed motlochem, ze sie strasznie roznimy i strasznie nielubimy, zeby mysleli ze maja wybor, ale prowadzimy w zasadzie ta sama polityke, wszelka konkurencje do zlobu lub nowe sily pacyfikujemy (nie warto na nich glosowac, bo i tak nie maja szans) i szafa gra!
Smiac mi sie chcialo z wyborow z USA, gdzie Osama obiecywal zmiany, zmiany, zmiany. Po objeciu wladzy kontynuuje dokladnie ta sama polityke co jego zazarty przeciwnik; Bush dal bankom 700 bln, Obama drugie tyle, Bush wyslal wojska do Iraku, Obama dodatkowe 30 tys. zolnierzy itd.
To, ze chcac miec realny wplyw na wybory musisz glosowac na liczaca sie sile, jak napisales, jest oczywiscie nieprawda. Dowodem jest wysoki wynik Napierniczaka, a jeszcze lepszym sa wyniki ostatnich, bardzo swiezych wyborow w Holandii. Jest tam antyislamska partia Geerta Wildersa, ktora byla "nieliczaca sie realnie sila", dodatkowo mocno atakowana w mediach, z racji politycznej niepoprawnosci. Teraz jest 3 sila polityczna w Holandii, z b. mala strata do 2 pozostalych. Jej wzrost byl mozliwy dzieki glosowaniu zgodnym z przekonaniami, wbrew realnym szansom, a teraz nagle wskoczyla do ligi "liczacych sie sil".

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16652
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem
« Odpowiedź #34 dnia: Czerwca 23, 2010, 04:01:45 pm »
Pojecie lewicy i prawicy oczywiscie zmienialo sie w czasie, ale wg. mnie sensowne dla nas, zyjacych teraz, stalo sie dopiero gdy pojawil sie kapitalizm i nabral ksztaltu. Moim zdaniem najprostsza definicja jest oparta na ekonomi, z ktorej dopiero wynikaja wszystkie inne roznice. A ona jest bardzo prosta i odnosi sie w zasadzie wylacznie do kwestii redystrybucji dobr w spoleczenstwie

NEX:
Aleś sobie uprościł ;), zupełnie jakbyś chciał pominąć fakt, że "święte prawo własności" narodziło się stosunkowo późno i jako pochodna pewnych zachowań właściwych i innym gatunkom zwierząt (moje koty np. jak zobaczą w domu coś nowego, a dla nich atrakcyjnego, też zachowują sie tak, że jeden "ogłasza się właścicielem" czyli "anektuje" pudełko, poduszkę, zabawkę itp. i nie dopuszcza innych, jednak kiedy się znudzi dana rzecz znów staje się "bezpańska"; ludzie widać mają lepszą pamięć, albo trudniej nudzą się swoimi "zabawkami"). Że własność ziemi (a mówi to dumny posiadacz paru nieruchomości ;)) wcześniejsza niż wszystkie kapitalizmy (a w kapitalizmie nadal b. korzystna - vide ostatni boom na nieruchomości) powstawała prawem odkrywcy i prawem silniejszego (Ziemia kiedyś była "bezpańska"; ponadto każdy gatunek terytorialny inaczej wytycza granice na własny użytek).

Nie zająknąłeś sie też o tym, że prawo własności jest znacznie starsze niż prawo wolności - kiedyś własnością mógł być człowiek (systemy niewolnicze były na tym wręcz oparte, feudalizm też znał pojęcie "poddaństwa osobistego".) Ba, pojęcie wolności, plugawy jakobiński wynalazek ;), przeciw tak pojętemu świętemu prawu własności występowało.

(Ograniczenie sie do "tu i teraz" nie ma - IMO - większego sensu, bo "tu i teraz" kiedyś się zaczęło, i kiedyś się skończy. Ba, sądząc z rozkadu głosów w społeczeństwie "tu i teraz" do którego odwołuje się Korwin - z którym miałem zresztą przyjemność raz czy dwa razy pić piwo ;) - już się skończyło, system XIXwiecznego kapitalizmu nie funkcjonuje już nawet w USA.)

Pominąłeś też, dającą się pomyśleć, sytuację, w której zwolennikami zapisania w prawach redystrybucji dóbr mogą być  - obojętnie z jakiej przyczyny - sami przedsiębiorcy (ot, np. poniósł ich duch filantropii). Czy wtedy dystrybucja ich zysków jest dobrowolna (sami tego chcieli) czy przymusowa (robią to organy państwa).

(Zauważ przy tym, że występujący w liberalnej publicystyce jako straszak, menele chodzący na wybory, by głosować za redystrybucją dóbr, wbrew pozorom stanowia rzadki przypadek. Na ile się orientuję margines społeczny jest ogólnie nieufny do instytucji państwa i na wybory nie chodzi. Redystrybucji, owszem, domaga się, ale od opieki społecznej i instytucji filantropijnych. Czasem też od indywidualnych obywateli w ciemnym zaułku - "daj pan złotóweczkę na chleb". Z polityką nie ma to jednak wiele wspólnego ;).)

Pomijasz też kłopot z samą wolnością, by o niej mówić trzebaby dowieść istnienia wolnej woli, co jak dotąd się nie udało. Ba, argumenty z nauk przyrodniczych sugerują zupełnie co innego. Dochodzi jeszcze pytanie psychologiczne: czym redystrybucja pod wpływem nacisku obowiązujacej moralności, zasad wpojonych przez rodziców czy innego nacisku psychicznego (branie na litość itp) różni się pod wzgledem niedobrowolności od dystrybucji zadekretowanej przez sejm. W obu wypadkach dzielący się działa wszak pod przymusem, choć przymus ten ma odmienne formy. (Dlaczego zatem tylko nacisk ze strony państwa, i to mniej lub bardziej demokratycznego, ma być "be".)

Itd.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 23, 2010, 05:34:53 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7011
    • Zobacz profil
Re: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem
« Odpowiedź #35 dnia: Czerwca 23, 2010, 04:49:18 pm »

To, ze chcac miec realny wplyw na wybory musisz glosowac na liczaca sie sile, jak napisales, jest oczywiscie nieprawda. Dowodem jest wysoki wynik Napierniczaka

A ja sobie mysle ze to zaden dowod na realnosc wplywu wyborcow na wynik.Napieralski jest reprezentantem partii mocno osadzonej w zyciu politycznym Polski.I jego ewentualna wygrana to jest de facto roszada znanych nam juz nazwisk a nie stwierdzenie faktu ze "idzie nowe".
Dla mnie takim dowodem bylby dwucyfrowy wynik kandydata spoza PiS, PO, SLD.A jakos zaden nie osiagnal progu 10 %.Dlaczego?To osobny i obszerny temat.

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem
« Odpowiedź #36 dnia: Czerwca 23, 2010, 05:42:12 pm »
Dlaczego?
1. Bo ludzie boja sie zmian i "uciekaja od wolnosci" wolac kisic sie caly czas w tym samym sosie, chocby coraz bardziej smierdzial - wychodzi cale myslenie typu "male ciasne, ale wlasne", "zeby pil i bil, ale byl" albo "jakos to bedzie". Ponoc zaby tez nie wyskakuja z podgrzewanej wody, tylko gotuja sie w niej.
2. Bo kompletnie nie maja swiadomosci pewnych mechanizmow i nie pojmuja, ze jak rzad im "da" 500 zlotych, to z powietrza tego nie wzial, tylko skads musial zabrac 700, ze system emerytalny w obecnej postaci nie moze dzialac i musi sie rozpasc predzej czy pozniej, ze szkolnictwo nie jest "darmowe", a benzyna nie musi kosztowac 5zlotych za litr, tylko 1.25, jak w Indonezji (albo 2 zlote, jak w Tajlandii, bo tamtejszy rzad jej nie subsydiuje). I ze jak lupie sie ludzi myslacych, przedsiebiorczych i inteligentnych na kazdym kroku coraz wiecej i wiecej, to oczywistym jest, ze im sie bedzie odechciewac i beda sie zastanawaiac 5 razy zanim kogos przyjma do pracy, bo po prostu moze sie to nie oplacac, a na podwyzki moze ich nie byc stac.
Szkoda, ze nikt nie widzi szerszej analogii, gdy chodzi do dentysty jednak prywatnego, bo panstwowy zle leczy.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16652
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem
« Odpowiedź #37 dnia: Czerwca 23, 2010, 05:57:24 pm »
ludzi myslacych, przedsiebiorczych i inteligentnych

Pytanie (nieco retoryczne): czy politycy nie umiejący sobie zapewnić chociaz 10% poparcia, a wiec nieskuteczni (by nie rzec brutalnie: nieudaczni), mogą być w oczach takich ludzi wiarygodną reprezentacją ich interesów?
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13669
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem
« Odpowiedź #38 dnia: Czerwca 23, 2010, 09:21:18 pm »
Nex: w pewnym stopniu tak jest, że sytuacja polityczna jest niezależna od wyborców, a raczej od wyborcy (poszczególnego). "Sytuacja polityczna" to jest wielki kocioł w którym na raz gotuje się 10 zup a miesza w nim każdy kto może i nie może. Trudno więc, aby idący do urny wyborca (jakiś konkretny jeden wyborca) miał poczucie, że zmienia świat. Oczywiście wszystko jest możliwe, bo od czasu do czasu spod gładkiej powierzchni wyziera chaos i efekt motyla, ale generalnie trudno uwierzyć, aby Kowalski mógł wprowadzić Nowaka do pałacu prezydenckiego, bo tak mu się zachciało. Oczywiście, ta sytuacja w chwili wyborów jest sumą głosów w poszczególnych kratkach, ale oddający te głosy prowadzą Kriegspile i muszą sobie założyć jak będzie, bo tego nie wiedzą. Po wyborach jest to więc suma kratek, ale w momencie oddawania głosu jest to decyzja danej osoby, która oczywiście może się kierować różnymi przesłankami (demokracja). Tym niemniej to jest sytuacja żołnierza z jednym nabojem, który nie może go zmarnować, jeśli tak można to ująć.

Przy tym w czasie tej dyskusji zająłem dwa stanowiska: najpierw, że głos nawet jeśli padł na przegranego nie jest zmarnowany (bo bierze udział w kształtowaniu owej "sytuacji politycznej") - i przytoczyłem właśnie casus pana Napieralskiego.

Po czym, kiedy jak mi się wydawało, przeszliśmy do konkretów (jak zagłosować w konkretnych wyborach, aby wygrać) to wyspowiadałem się, jak widzę skuteczne głosowanie i dlaczego. Jedno nie przeczy drugiemu. Pierwsze jest bardziej "daniem wyrazu" z nadzieją na zmianę drugie próbą (jak mi się wydaje) możliwie najbardziej celowego użycia swego głosu. Każda taka próba (najbardziej celowego działania) w warunkach niepełnej informacji jest ważeniem pewników i domysłów oraz marginesu bezpieczeństwa. Strategia średnio najlepsza może w konkretnym wypadku zawieść.

Nie chciałbym poza te dwie tezy wychodzić, bo odnoszę się do tego co jest i jak jest, a nie chodzi mi o roztrząsanie, czy demokracja jest dobra, jakie ma wady, jak ją poprawić, czym zastąpić, czy naród jest głupi i jak bardzo itd. Zresztą powiedzmy sobie szczerze: jest głupi ;)  ;D .

Co do tego że partie są dwie bo się dogadały ze sobą i mediami to nie sądzę, abyś miał rację. Taki układ się może uformować oczywiście spontanicznie (jest dobrze i po co to zmieniać) ale myślę, że to mało prawdopodobne bo do polityki idą ludzie żądni sławy, pieniędzy, sukcesu itd (czyli: ludzie. Po prostu). Za duże są siły odśrodkowe, za wielu harcowników chcących wskoczyć poziom wyżej. Myślę, że dziś nie wygra partia szewców czy elektroników, bo społeczeństwa są zbyt rozdrobnione, aby siła polityczna stworzona na bazie dobrze określonej grupy społecznej miała większość. Partie są zmuszone szukać poparcia szerszego więc siłą rzeczy programy stają się homogeniczne i trudno stworzyć 10 partii, które by się różniły. A ponieważ duży może więcej to jest naturalna skłonność do agregacji.

Olkapolka - był taki jeden zawodnik, Stan Tyminski. Mr. Nobody przyjechał z Ameryki, nikt nigdy o nim nie słyszał, a w pierwszych wolnych wyborach prezydenckich pobił Mazowieckiego i wszedł do II tury z Wałęsą, z wynikiem blisko ćwierci dusz głosujących  :o.

Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7011
    • Zobacz profil
Re: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem
« Odpowiedź #39 dnia: Czerwca 23, 2010, 11:38:16 pm »
był taki jeden zawodnik, Stan Tyminski. Mr. Nobody przyjechał z Ameryki, nikt nigdy o nim nie słyszał, a w pierwszych wolnych wyborach prezydenckich pobił Mazowieckiego i wszedł do II tury z Wałęsą, z wynikiem blisko ćwierci dusz głosujących  :o.

Maziek
jasne, ale doskonale pewnie wiesz ze to niejako inna historia.Rok 1990 to pierwsze powszechne wybory prezydenta.Wlaciwie nie liczyl sie inny kandydat nad solidarnosciowego.Co tu mowic o partiach w tym okresie?O ile kojarze to wiekszosc kandydatow startowala jako bezpartyjna.Media w Polsce nie kreowaly wtedy z taka moca ewentualnych wygranych i przegranych, nie wyskakiwaly na nas z kazdej strony sondaze (ktore abstrahujac od ich rzetelnosci...wskazuja jednoznacznie na rozklad szans).Mam na mysli ze mechanizmy ksztaltujace obecne wybory (a wlasciwie ich wyniki) wtedy nie dzialaly...albo dzialaly z nieporownywalnie mniejsza moca.W ciagu tych 20 lat spoleczenstwo polskie przeszlo gigantyczna zmiane.Fenomen (bo tak to chyba trzeba nazwac) Tyminskiego opieral sie ze tak to ujme na "innej jakosci".On uosabial to do czego Polacy tesknili: sukces i byl obetnica wyjscia poza znany i skompromitowany uklad polityczny.Zreszta wystarczy porownac ten jego wynik z rokiem 2005 gdzie nie zdobyl nawet pol procenta poparcia.
Poza tym...nie wglebiajac sie w strategie glosowania poszczegolnych wyborcow...jak myslicie ile osob z tych glosujacych rzeczywiscie zadalo sobie trud zapoznania sie z programami kandydatow?Hm?Wysunelabym smialo teze ze akt wyborczy wcale nie jest jakims swiadomym i przemyslanym czynem dla "znakomitej" wiekszosci glosujacych...zreszta Evangelos ujal to w inne ale sensem podobne slowa.

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13669
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem
« Odpowiedź #40 dnia: Czerwca 23, 2010, 11:48:53 pm »
Ha, ha, wiem, że to inna historia ;) 
. Ale wiesz, za dwadzieścia lat ktoś też takie filmiki będzie puszczał ;) . A casus Samoobrony i Giertycha?
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7011
    • Zobacz profil
Re: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem
« Odpowiedź #41 dnia: Czerwca 24, 2010, 12:07:18 am »
To nie moze byc prawda.To musi byc odnaleziony pod wanna rękokręt Barei...to jakies jego zaginione tasmy...ta lista nr 2...moje reprezentantki...Polska, mieszkam w Polsce...jako i lisy,wilki,kaczki...:))


Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16652
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem
« Odpowiedź #42 dnia: Czerwca 24, 2010, 12:15:15 am »
Wysunelabym smialo teze ze akt wyborczy wcale nie jest jakims swiadomym i przemyslanym czynem dla "znakomitej" wiekszosci glosujacych...zreszta Evangelos ujal to w inne ale sensem podobne slowa.

Cóż, aż się tu prosi o zacytowanie wstępu do ostatniego tomu "Królów przeklętych" M. Druona:

"Ale czy ludy częściej wygrywają stawiając na urny wyborcze - czy na chromosomy? Tłumy, zgromadzenia, nawet ścisłe kolegia mylą się nie rzadziej niż przyroda, a Opatrzność, tak czy owak, skąpi ludziom geniuszu."

Natomiast, gdy narzekamy na polityków, ma się znów ochotę zacytowac "Diunę":

"Wszystkie rządy muszą borykać się z powracającym problemem: władza zawsze przyciąga osobowości patologiczne. To nie sama władza deprawuje, lecz stanowi magnes dla podatnych na deprawację."

ps. skoro juz mówimy o Barei:
http://www.spieprzajdziadu.com/muzeum/index.php?title=Pi%C5%9A
i filmikach:

;D
« Ostatnia zmiana: Czerwca 24, 2010, 03:46:49 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13669
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem
« Odpowiedź #43 dnia: Czerwca 24, 2010, 12:31:45 am »
To nie moze byc prawda.To musi byc odnaleziony pod wanna rękokręt Barei...to jakies jego zaginione tasmy...
Nieco Cię uspokoję, że jak oglądałem to w tamtych czasach to też miałem podobne odczucia ;) . Panoptikum. Ano właśnie oni jeszcze nie umieli udawać polityków, choć już nimi byli ;) . Można sobie wyobrazić, jaki to był kontrast do aparatczyków byłego PZPR, którzy ubrać się i mówić umieli. Choć nie powiem, wygrzebałem to niedawno i mnie trząchnęło mimo wszystko. Pamiętam, że występował wówczas namiętnie niejaki tfu Leszek Bubel i mój ojciec ostro kombinował, skąd wytrzasnąć jakiegoś gnata albo granata :) . (Ojciec był niespotykanie dobrotliwym człowiekiem tak w ogóle ;) ).
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16652
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Czy i na kogo głosowałby Stanisław Lem
« Odpowiedź #44 dnia: Czerwca 24, 2010, 01:08:13 am »
Można sobie wyobrazić, jaki to był kontrast do aparatczyków byłego PZPR, którzy ubrać się i mówić umieli.

Różni zresztą ci aparatczycy byli (vide jeden z panów w zlinkowanym przez Ciebie filmiku, który ma za plecyma ;) logo SLD).

A i następne kampanie - choć lepsze - na tle obecnych standardów mogą szokować:

- wtedy to była zaskakująco nowoczesna kampania zresztą


Natomiast Bubel to klasa sama dla siebie, do dziś:






Rzadki przypadek nazwiska idealnie dopasowanego do człowieka.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 24, 2010, 04:09:50 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki