Determinizm jest metafizyczny, ponieważ zakłada istnienie jakiegoś transcendentnego ładu, wyższego porządku, który z góry określa bieg wydarzeń. W świecie niezdeterminowanym niezbędnym warunkiem rekonstrukcji danego procesu jest empiria, czyli doświadczenie.
No, nie do końca się zgodzę. Jeszcze do niedawna determinizm dominował w nauce i nikt tu żadnych transcendencji nie zakładał. Ład, przewidywalność, owszem, ale przypisywanie determinizmowi "wyższego ładu" to już, myślę, nadużycie. Determinizm jest atrybutem idealizmu, ale i mechanistycznego materializmu, a więc opcji jak najbardziej empirycznej i anty-metafizycznej. Co więcej, nie jest też tak, że transcendencja i "wyższe porządki" muszą być deterministyczne - to tylko nasze kulturowe złudzenie. Samo pojęcie losu, fatum, przeznaczenia jest wieloznaczne i kontekstowe, częstokroć uwikłane w wewnętrzne sprzeczności (wszechwiedza vs wszechmoc Boga itp).
I z drugiej strony: jakiś rodzaj determinizmu jest warunkiem powtarzalności eksperymentu, a więc i poznania empirycznego. Świat absolutnie niezdeterminowany, to świat chaosu i dowolności. Poznanie empiryczne zakłada istnienie ciągów przyczynowo-skutkowych, a więc i swoistego determinizmu, bez tego nauka nie miałaby żadnej wartości. Ba, naukowa metodologia gdzieś w swoim jądrze i tak musi odwoływać się do arbitralnych (a więc swoiście transcendentnych) założeń, więc mamy tu dodatkowe "wymieszanie" porządków i przysługujących im atrybutów.
Lem rozumie przypadek znacznie szerzej, niż tylko "manifestację procesów, których natury nie jesteśmy w stanie dookreślić". Według niego przypadek jest immanentną cechą rozwojową większości złożonych układów, szczególnie na wczesnym etapie ich kształtowania się. Uważa, że nauka stopniowo będzie rezygnować z prób narzucania światu "porządku jednoznacznego, wyraźnego i zdeterminowanego" (czyli upierania się za wszelką cenę, że "Bóg nie gra w kości"). Odwołuje się do stadium "osobliwości początkowej" powstania wszechświata, termodynamiki i fizyki kwantowej.
Tu faktycznie Lem miał rację, bo nauka juz z tej jednoznaczności rezygnuje, aczkolwiek czy do końca, nie jestem przekonany. Zamiast tego determinizmu klasycznego pojawia się coś, co można by nazwać determinizmem statystycznym - mamy więc do czynienia ze zgadywaniem, ale zgadywaniem nie wyzbytym czynnika teleologicznego, i nie chodzi tu tylko o nasze przyzwyczajenia, ale i o tę immanencję Natury - czy decyduje tu rzeczywisty przypadek, czy tylko skutek to jakiejś niepojmowalnej wieloznaczności, to tak do końca nie wiadomo. Ale w takim układzie w naukowym przedstawianiu świata oczywiście wygra tendencja indeterministyczna, jako że ta poddaje się w większym stopniu konkretyzacji, jest bardziej "deterministyczna", niż wieloznaczność, z którą nie wiadomo, co począć.