Jednak atak w stylu "przedsiębiorstwo holokaust" , jeszcze gdyby w dyskusji, ale wygłoszony ex cathedra do zapewne niewiele rozumiejących z tego studentów (chyba wykład w ramach zdalnej lekcji) lokuje Gajewską w okolicach syjonistycznego spisku i żydowskich prawników z Manhattanu. Tak przynajmniej odbierze to 99 % mniej zorientowanych; i tak im może już zostanie - to jest ok?
A czy twierdzę, że jest? Napisałem, że poniekąd rozumiem psychologicznie, a nie, że usprawiedliwiam.
Cóż epikurejsk-lukrecjańska doktryna lathe biosas w czasach współczesnych jest nierealna, trzeba by być nikim.
Albo mieć spory majątek i dobrze strzeżony dom na uboczu. Cóż, dostępne dla paru procent populacji. Ale czy wtedy (gdy ów wzorzec powstawał) było inaczej? Niewolnik nie mógł o takiej wolności marzyć.
A swoją drogą, sprowadzenie Lema na Ziemią to dobry kierunek - robienie z niego jakiegoś "kosmicznego rozumu" jest naiwne i krzywdzące (dla Lema) - ot, geniusz się narodził i tyle. Tylko stajenki brak.
Tylko, że dotąd jak człowiek co Lema brał do rąk (często człowiek młody, rakietami i transhumanizmami mający nabitą głowę, i sam jedną nogą na Ziemi, drugą gdzieś w gwiazdach), to najpierw widział te kosmosy i filozofie, a o Autorze wiedział tyle, że jest jakiś pucołowaty okularnik z Krakowa, b. mądry i mało towarzyski (równie odległy co GOLEM w Massachusetts czy Elrond w Rivendell). Wyjście książek Gajewskiej, Admina i W.O. zmieniło perspektywę. Teraz Lem człowiek jest bodaj równie widoczny co Lema Dzieło. Rewolucja dokonała się na naszych oczach.
(Aczkolwiek sądzę, że jest to rewolucja chwilowa. Owszem, biografie napisane zostaną, i może jeszcze kolejne dojdą, ale docelowo akcent przesunie się - IMHO - ponownie na filozofię. Spójrzmy na przywoływanych i w naszych tu dyskusjach Platonów, Zenonów, Diogenesów, Epikurów i Demokrytów - ich pomysły/idee przetrwały, czasem tylko w roli ciekawostek, ale przetrwały. Życiorysy zredukowały się do anegdoty o beczkach, odgryzanych nosouszojęzykach
, cykucie czy
greckiej miłości.)
Diamenty rodzą się w okolicznościach wysokich ciśnień i temperatur.
No i dodałeś mi drugie dno do słów o uwędzeniu w dymie diabelskim. Lema w nim Hitler ze Stalinem wędzili, z wspomnianym efektem...
Tak-siak - mam nadzieję, że zbyt wielu studentów nie przyłoży się do tej części wykładu i nie zapamięta pani Gajewskiej jako jadowitej i deprecjonującej Lema autorki
Spokojnie... Większość studentów i tak na wykładach przysypia, a zdolniachy mają nawyk samodzielnego weryfikowania. Jeśli kto na wiarę przyjmie, to tylko jaki mentalny pobratymca Czwartka niesławnego, co nie rozumie, ale powtarza.