Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - miazo

Strony: 1 ... 13 14 [15] 16 17 ... 27
211
Hyde Park / Odp: Patriotyzm: głupota czy konieczność?
« dnia: Lutego 21, 2018, 11:01:09 pm »
Cytuj
Reszta postu właśnie apodyktyczna i wręcz obrażliwa. To jest forum a nie sympozjum naukowe, każdy może wyrażać swoje opinie. Jeśli właściciel forum zechce sobie dobierać uczestników, to niech banuje. Zostaną sami sprawiedliwi

To obraź się. Gwoli wyjaśnienia: w ostatnim akapicie nie piłem do Ciebie (co powinno być jasne, gdyż w zasadzie zostało napisane przeze mnie wprost), ale naszych polityków z prawej strony sceny pokroju Ziobry, Jakiego czy Błaszczaka (mają oni w ogóle jakieś osiągnięcia?), którzy pierwsi są do wszelkich kategorycznych rozliczeń (zwłaszcza czasów PRL), nie biorąc pod uwagę jak pokręcone bywają ludzkie losy i jak różne bywają motywacje. Metoda ta zresztą jest niezwykle prosta i gra na najniższych, prymitywnych instynktach pewnej specyficznej podgrupy wyborców, która źródła swych życiowych nieszczęść (faktycznych badź urojonych - bez znaczenia) szukać jest skłonna jedynie po stronie innych (w tym wypadku: tych parszywych komuchów) i pochwali każdego, kto ich w jakikolwiek sposb (choćby i tylko symboliczny) upokorzy. Wali się więc na oślep, ale oczywiście pod hasłami wreszcie odzyskanej "Niepodległości" oraz w imię przywrócenia "Sprawiedliwości" (cudzysłowy celowe). A to, że przy okazji stosuje się odpowiedzialność zbiorową i krzywdzi się ludzi niewinnych, nie ma znaczenia - przykład: patrz tzw. ustawa dezubekizacyjna. Nie jestem też specjalnym fanem porównywania życiorysów (z powodów już wymienionych), ale z jednym wyjątkiem - gdy ktoś sam takiego argumentu używa w dyskusji (i dlatego pojawił się on w mojej poprzedniej wypowiedzi). I obawiam się, że w rzeczonym przypadku dysproporcja w biografiach pomiędzy generałem Jaruzelskim dużą częścią tych, którzy by go chcieli tego tytułu pozbawić, jest rażąca - zarówno w kwestii wagi podejmowanych decyzji jak i rozstrzyganych dylematów.

Cytuj
Nie jest Ci głupio?
Życiorys J i K jest do bólu jednoznaczny. Łącznie z tym za co maziek wychwala.

A dlaczego miałoby mi być głupio? Tobie nie jest, chociaż nie podałeś żadnego argumentu? Dodaj jeszcze, że Wałęsa to Bolek i żeby mu Nobla odebrać, to będziemy mieli komplet informacji w jednym miejscu. Ja akurat nie uważam, żeby życiorys Wojciecha Jaruzelskiego był jednoznaczny. Domyślam się też, dlaczego dla niektórych jest - chodzi przede wszystkim o wprowadzenie stanu wojennego, co chyba jest zdarzeniem najbardziej Jaruzelskiemu pamiętanym (którego ocena, nawiasem mówiąc, też nie jest tak oczywista, jakby to chciała prawica przedstawiać). I to nawet jest psychologicznie zrozumiałe, że osoby, które żyły w latach '80, go za to szczerze nienawidzą (tzn. za stan wojenny, a nie za to, że wówczas żyły). Niemniej, są zdarzenia, które ukazują tę postać w innym świetle i te przywołał maziek - chodzi z grubsza o rolę, jaką Jaruzelski odegrał w latach '89/'90 jako prezydent, gdy wspierał rząd Mazowieckiego ("Wasz prezydent, nasz premier"), a zwłaszcza gdy nie torpedował planu Balcerowicza (choć pewnie mógłby). Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że Jaruzelski (uwaga!) zachował się w tym wypadku honorowo, z właściwym poczuciem odpowiedzialności za losy państwa (porównajmy to choćby do dzisiejszego cyrku i upadku statusu ról posła, senatora, prezydenta, etc.). A i jeszcze w kwestii degradacji, to pragnę zauważyć, że w przebiegu służby wojskowej ma on przejście szlaku bojowego razem z 1. Armią Wojska Polskiego, w tym m.in. walki o przełamanie Wału Pomorskiego. Mam rozumieć, że to też należy oceniać jednoznaczenie negatywnie?

Obawiam się zresztą, że tutaj znowu dotykamy kwestii, która wypłynęła w ramach dyskusji o Wałęsie - czy oceniać osobę jako całość, czy poszczególne jej decyzje / etapy życiowe. I widzę, że znowu się na tym tle różnimy. Chciałbym też przy okazji wskazać jeszcze inną dysproporcję w dyskusji - mam wrażenie, że nie jest tak, że część osób twierdzi, że dana osoba jest jednoznacznie negatywna, a druga część, że jest ona jednoznacznie pozytywna. Jest raczej tak, że z jednej strony są oceny skrajnie negatywne (bez specjalnego wchodzenia w szczegóły), a z drugiej jedynie głos, żeby oceny starać się jednak wyważać i niuansować, brać pod uwagę okoliczności oraz możliwości. I tego już nie rozumiem - dla mnie to skutecznie podważa w ogóle sensowność dyskutowania.

212
Hyde Park / Odp: Patriotyzm: głupota czy konieczność?
« dnia: Lutego 21, 2018, 06:44:43 pm »
Cytuj
Degraduje się np. nieudolnych lub zbrodniczych dowódców, niższych rangą karze się np. za nie wykonanie rozkazu. Tak więc taka degradacja J.i K. wydaje się słuszną a nawet symboliczną.

Jednym się wydaje, a innym właśnie się jednak nie wydaje.

Proszę nie prowadzić dyskusji na tej zasadzie, że podaje się najpierw twierdzenie natury ogólnej, z którym co do zasady prawie każdy się zgodzi (1: Degraduje się np. nieudolnych lub zbrodniczych dowódców, niższych rangą karze się np. za nie wykonanie rozkazu.), a następnie podaje się stwierdzenie bardzo specyficzne (2: Tak więc taka degradacja J.i K. wydaje się słuszną a nawet symboliczną.), natomiast związek wynikowy pomiędzy 1 ---> 2 nie jest wykazany, czy nawet wyrażony, a jedynie pozostawiony w niedopowiedzeniu, niejako niewprost w sposób apodyktyczny przekazany do wiadomości odbiorcy. Zwłaszcza, gdy przedmiot sporu dotyczy osób, w szczególności zaś o niejednoznacznych życiorysach, do tego nieżyjących, więc nie mogących się bronić.

Do powodów, które już tutaj słusznie zostały podane jako argumenty przeciw degradacji rzeczonych postaci, dodałbym jeszcze taki, że ów wniosek najczęściej zgłaszają i popierają osoby, które - najoględniej mówiąc - mają życiorysy marne, bądź wręcz żadne, a całą sytuację nagrywają tylko dlatego, że w ten niski a cyniczny sposób liczą na zapunktowanie w bieżącym politycznym rankingu obserwowanym przez niezbyt rozgarnięty, lecz jednocześnie bardzo zawistny elektorat.

213
Hyde Park / Odp: Patriotyzm: głupota czy konieczność?
« dnia: Lutego 20, 2018, 10:27:57 pm »
Cytuj
Jeszcze ktoś?

A Pan redaktor to jakie media reprezentuje? W każdym razie też jestem przeciwny. Czemu ta sonda ma służyć?

214
Hyde Park / Odp: Rosja, ZSRR, Ukraina...
« dnia: Lutego 01, 2018, 08:17:51 pm »
No, to jest dobre pytanie. Generalnie cała ta praca to jest swego rodzaju dyskusja "jak liczyć" i od razu widać, że zastosowane kategorie nie są rozłączne - zarówno zdarzenia (np. II Wojna Światowa) jak i postaci (np. Stalin, który w II WŚ był jednym z głównych graczy). Autor ma tego pełną świadomość i też takie rozważania tam snuje odnośnie kryteriów uwzględniania ofiar, niepewności szacunków, etc. A propos samego Adolfa, to jest tam takie zestawienie osobowe, w którym jest na pierwszym miejscu:
1. Hitler: 42 mln
2. Czyngis-chan: 40 mln
3. Timur Chromy: 17 mln

215
Hyde Park / Odp: Rosja, ZSRR, Ukraina...
« dnia: Lutego 01, 2018, 07:12:49 pm »
Cytuj
[...] W Europejczykach i Amerykanach widzisz ostoję cywilizacji - ale II wojnę wywołali przede wszystkim Europejczycy, jak i pierwszą zresztą również. Poziom ludobójstwa, jakiego dopuściły się Stany Zjednoczone (mam na myśli Indian, a także Murzynów) oraz niewolnictwo, z którego korzystały nie tak dawno trudno uznać za probierz cywilizacji. I tak dalej. Polityka, którą obecnie prowadzą Stany Zjednoczone (i nie mam tu na myśli Trumpa) też jest niczego sobie.

Oczywiście Rosja czy ZSRR zarówno na moim, jak i na Twoim narodzie odcisnęła głębokie piętno. Jest całkiem prawdopodobne, że to Stalin a nie Hitler odpowiada jednoosobowo za największą liczbę ofiar na świecie - ale w wielkiej mierze mógł tego dokonać, bo Europa i USA mu na to dla wygody pozwoliły. [...]

Odnośnie tego, kto najwięcej ludzi wymordował (zarówno w liczba względnych jak i bezwzględnych), to jest taka książka pt. The Great Big Book of Horrible Things, której autor temat ten właśnie omawia. A gdyby ktoś nie chciał czytać, to niech chociaż spojrzy na infografikę Population Control, Marauder Style stworzoną na jej podstawie.

216
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« dnia: Grudnia 23, 2017, 08:54:24 pm »
Trafna uwaga, choć właśnie nastawienie autora wydaje mi się tutaj niepomijalne - nie wpływa może aż tak na topologię, ale na rozmieszczenie elementów graficznych i owszem, a tym samym formuje zasadniczy przekaz danej ilustracji.

217
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« dnia: Grudnia 23, 2017, 08:18:12 pm »
Przeczytałem Prolegomena wszechmocy (trochę się zeszło...) i ostatecznie wynotowałem sobie tylko dwie uwagi:

Po pierwsze, to jest ten rozdział, w którym jest owa kapitalna metafora szalonego krawca jako Matematyki, a oprócz tego jeszcze kilka innych smakowitych porównań (np. "teoria zlewocentryczna"). Natomiast generalnie w trakcie lektury tej części wywodu miałem na początku takie wrażenie, że o ile Lem bardzo przystępnie wywód o teoriach naukowych prowadzi, to nie jest to nic, co by mnie jakoś specjalnie dzisiaj zaskoczyło, więc lektura "po latach" była gdzieś tam trochę rozczarowująca względem pierwszego z Summą... obcowania. Niemniej, po namyśle, doszedłem do wniosku, że to akurat żadna ułomność autora, tylko po prostu myśmy tutaj te tematy z zakresu filozofii nauki tyle razy na różne strony wałkowali, że jesteśmy z tą problematyką - być może nieskromnie sądząc - ponadprzeciętnie zaznajomieni, a jeżeli już kogoś w nią wprowadzać, to właśnie sposobem lemowym, z dużą liczbą przemawiających do wyobraźni przykładów, porównań i w swoiście niespiesznym tempie pozwalającym na zniuansowanie wywodu i ukazanie rzeczy skomplikowania. Przy tej okazji, miałem dość odległe (a może i nie, gdyż rzecz była wydana w Lwowie w roku 1930) skojarzenie - otóż na podobnej jakości wywód natrafiłem kiedyś w przypadkowo odziedziczonej książce pt. Psychologja Władysława Witwickiego. Jest to ówczesny podręcznik, którego Wstęp zaczyna się od rozważań "Czym jest nauka?" - jeśli ktoś ciekaw, jak klarownie pisano kiedyś materiały dla studentów ("słuchaczów wyższych zakładów naukowych" jak głosi napis na okładce) to skan pierwszych stron umieściłem tutaj.

I po drugie, na początku rozdziału padają następujące słowa odnośnie domniemanego miejsca Człowieka we Wszechświecie:

Jeżeli jesteśmy koroną kreacji, jeżeli do bytu powołał nas akt nadprzyrodzony, jeśli stanowimy zatem jako istoty rozumne swoistą kulminację tego, co może być, to [...]
Jeśli natomiast uznamy się za bardzo wczesny etap rozwoju, który jako dla gatunku rozpoczął się dla nas przed pół milionem lat, a jako dla cywilizacji - przed kilkudziesięciu wiekami, i przyjmiemy, że rozwój ten może (choć nie musi), trwać jeszcze milionolecia, to [...]


Gdy je czytałem, to miała miejsce pewna osobista koincydencja związana z tym, że byłem akurat świeżo po przygotowaniu materiałów dotyczących zagadnień wizualizacji informacji, a wśród nich miałem dwa przykłady, które jak ulał pasują do powyższych zdań i niniejszym pozwolę sobie je przytoczyć, jako swego rodzaju ilustrację graficzną do tego fragmentu Summy:
Drzewo życia autorstwa Ernsta Haeckela (XIX wiek), na którym to rysunku człowiek umieszczony jest na szczycie (drzewo ukoronowane jest Człowiekiem...) oraz
Drzewo życia autorstwa Davida Marka Hillisa (rok 2005), na którym to diagramie, wygenerowanym na podstawie danych z sekwencjonowania DNA, człowiek wylądował obok szczura wędrownego i myszy domowej. Podobnie jak ze zdaniami u Lema, niech każdy we własnym sumieniu zważy, który obrazek bliższy jest rzeczywistości.

218
Hyde Park / Odp: Ogóry
« dnia: Grudnia 17, 2017, 02:56:33 pm »
Bardzo ciekawie piszecie, ze swojej strony podrzucę jedną infografikę, w której autor zestawił główne pojęcia istotne dla lewicy i prawicy w USa; sam, gdy ją omawiał, to był zdania (z tego co pamiętam), że w gruncie rzeczy bardziej chodzi o rozłożenie akcentów w wymienionych kwestiach niż nieusuwalny konflikt pomiędzy oboma światopoglądami.

219
Lemosfera / Odp: Wokół Lema się dzieje
« dnia: Września 27, 2017, 10:20:07 am »
Z innej parafii - informuję, że w sklepie Pan tu nie stał jest (był? wedle stanów magazynowych zostały już resztki dla niektórych rozmiarów) dostępny podkoszulek ze Stanisławem Lemem (w dwóch wersjach, dla obu płci).

220
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« dnia: Września 01, 2017, 02:59:47 pm »
Cytuj
Przy czym jednak myślę (tak jak i Ty chyba), że Lem się tu omylił. Ludzkość, bowiem, robi nie tylko to, co jest praktyczne (jak S.L. chciał, gdy o czytających "Postępy fizyki" marzył), ale często co może po prostu.

W ogóle odnośnie całego rozdziału Intelektronika mam odczucie takie, że jest on wielce teoretyczny, filozoficzny nawet, jeżeli pod tym kątem czytać fragmenty poświęcone np. metafizyce homeostatów. To zresztą pewnie skutek tego, kiedy Lem swe rozważania formułował - praktyka dopiero teraz to "nadgania". I czyni to niespecjalnie oglądając się na teorię w rozumieniu Lema tj. nie wychodzi od dogłębnego rozważenia czym jest Sztuczna Inteligencja, rozwiązywane są właśnie stosunkowo przyziemne problemy, poniekąd drogą takiego "okrajania" danego zagadnienia, aby przy obecnie istniejącym stanie technologii i związanych z nią kosztów innowacji dało się choć trochę pójść do przodu (i to w sensie ściśle biznesowym), a więc na przykład (upraszczając rzecz na potrzeby bieżącego wywodu):
1. Spróbujmy stworzyć sztucznego człowieka, ale że SI jest zbyt skomplikowane (i może nie do końca wiemy, czym jest...), więc
2. Spróbujmy stworzyć sztucznego kierowcę, ale nadal zbyt skomplikowane a i niebezpieczne, by było powszechnie wprowadzone, więc
3. Spróbujmy stworzyć sztucznego kierowcę ciężarówki (a więc nie: dowolnego, ale realizującego określone zadanie tj. trasę), ale to nadal jest "dość" trudne, więc
4. Spróbujmy stworzyć sztucznego kierowcę ciężarówki podążającego za pilotem (kierowcą-człowiekiem).
A to ostatnie, z tego co słyszałem, już miało miejsce tj. wykonano test, w którym jechał konwój TIRów - pierwszym kierował człowiek, pozostałe N było prowadzonych przez automaty. Po co to wszystko? Ano, dla najzwyczajniejszych w świecie oszczędności - jak się okazało z pomiarów, ciężarówki jadące blisko jedna za drugą, trochę na zasadzie peletonu kolarskiego, zużywały istotny % paliwa mniej, a i nie trzeba było tylu kierowców, co normalnie. Innymi słowy - nie jest to rzecz jasna sztuczna inteligencja, co więcej przypuszczam, że twórcy tego eksperymentu też nie myśleli szczególnie w tych kategoriach, niemniej jednak jest to punkt wyjścia, który odpowiednio rozwijany dalej może, niejako "przy okazji", do czegoś na kształt "wycinka funkcjonalności SI" doprowadzić. Ciągiem drobnych udoskonaleń.

I tutaj chyba Lem rzeczywiście zbyt uproszczoną wizję przedstawiał - z jednej strony świat naukowy i postęp, z drugiej ten okropny biznes, który ma na celu jedynie maksymalizację zysków. Pada w tym rozdziale m.in. zdanie: Cała historia nauki wskazuje, że wielkie postępy technologiczne wynikają z odkryć zyskanych w badaniu "czystym", które nie miało na oku żadnych celów praktycznych. No, akurat to stwierdzenie można skontrować wieloma przykładami wynalazków powstałych w laboratoriach firm komercyjnych takich jak Bell Labs, HP Labs, Google Labs, etc., gdzie właśnie specjalne jednostki badawcze są tworzone po to, by z dala od nacisków na natychmiastowy zarobek móc dokonywać nowych odkryć. Nie zmienia to jednak faktu, że odbywa się to w ramach biznesowych, choć w warunkach wieloletniego horyzontu czasowego oraz stosunko dużego ryzyka porażki. I jednak te poszukiwania są dość wąsko ukierunkowane czyt. mocno zakorzeniono w praktyce - patrz np. memrystor.

Na koniec, rzecz z zupełnie innej beczki, na zasadzie wolnego skojarzenia podczas lektury. W podrozdziale Wątpliwości i antynomie jest zdanie: Miasto średniowieczne potrzebowało tylko wody i żywności: współczesne, gdy zabraknie mu elektryczności, staje się piekłem, jakim był Manhattan parę lat temu, kiedy stanęły windy w drapaczach i kolejki pod ziemią. Chodzi tutaj o wydarzenie z roku 1965. Tak się składa, że jest ono punktem wyjścia rozważań w pierwszym odcinku przezacnego serialu Connections pt. The Trigger Effect, którego narratorem jest znany brytyjski popularyzator nauki James Burke (lat temu ~25 szło to w TVP jako serial "Połączenia"). Jest on zwolennikiem podejścia - i daje temu wyraz i dowód tymże właśnie programem - że postęp w nauce dokonuje się poprzez twórczą rekombinację kilku już istniejących w różnych dziedzinach rozwiązań - a ta myśl akurat pięknie wpisuje się w jeden z wątków naszych rozważań. Na marginesie dodam, że pierwszy sezon został dosłownie kilka miesięcy temu wydany ponownie na płytach DVD. Polecam go, bo to ciekawe, interdyscyplinarne ujęcie tematu.

221
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« dnia: Lipca 15, 2017, 09:46:26 pm »
Przede wszystkim zaznaczyć pragnę cytat natury ogólnej z Cywilizacji kosmicznych, aby nie został on zapomniany: Nie każde środowisko uprzywilejowuje inteligencję.

To tytułem "wstępu do wstępu", a jeżeli chodzi zaś o wstęp właściwy, to pisze Lem pod koniec rzeczonego rozdziału tak: Zdaję sobie z tego dobrze sprawę i nie wzywam do poprawiania, w duchu przedstawionych wywodów, podręczników szkolnych. Niemniej wydaje mi się, że trudno być w II połowie XX wieku pełnym człowiekiem, jeśli się nie pomyśli chociaż czasem o owej dotąd nie znanej wspólnocie rozumnych, do której ponoć należymy. Nie będę jednak rozwodził się nad tym na ile celowo i ironicznie owo "ponoć" zostało przez autora użyte, lecz całe zdanie, czy wręcz cały ten rozdział biorący na warsztat zagadnienie naszej samotności (bądź nie) w kosmosie, to dla mnie świetny przykład tematu, na który można bardzo wiele powiedzieć, wszelkie dające się pomyśleć a niekiedy i zrealizować warianty rozważyć, a i tak koniec-końców wraca się do punktu wyjścia i spostrzeżenia, że jednak dramatycznie niewiele wiemy, a nawet nie bardzo wiemy, ile nie wiemy.

Albowiem osią rozważań czy poza Ziemią istnieją inne rozumne cywilizacje jest próba oszacowania wyniku swego rodzaju wieloczynnikowej formuły, która zwróci nam wyrażone liczbowo prawdopodobieństwo mające być odpowiedzią na owo pytanie. Z jednej strony mamy czynniki działające dodatnio tj. uprawdopodobniające hipotezę, "że gdzieś tam jest też Życie" - wskazywałyby na to a to wielość gwiazd, a to wielość planet, a to chociażby odpowiednio długi czas trwania Wszechświata. Z drugiej zaś szereg zastrzeżeń, które działają ujemnie takich jak wymagana odległość takiej planety od gwiazdy, a to wymóg istnienia pojedynczego satelity (regularne odpływy i przypływy sprzyjające wyjściu organizmów z wody na ląd), czy chociażby wskazanie, że ciąg zdarzeń i możliwych "porażek po drodze" od astrogenezy poprzez planetogenezę do biogenezy jest tak zawiły (nie mówiąc już o rozwoju cywilizacji technologicznej i jej dziejowych zakrętach), że wręcz niemalże nieprawdopodobny do realizacji i tym samym pojawienie się Człowieka na Ziemi winno być traktowane jako wyjątek niż reguła. Nie mówiąc już o tym, że sama cywilizacja rozumna może się unicestwić. Z jeszcze innej strony, są znane doświadczenia poniekąd cząstkowe jak np. ten eksperyment, który pokazuje element ewolucji chemicznej, jaka mogła mieć miejsce przed ewolucją biologiczną - a zatem być może (znów), o ile tylko dość długo prażyć kolbę z prostymi substancjami, to zaczną pojawiać się bardziej złożone struktury... W każdym razie, owa formuła (która jest dla mnie tylko pewnym modelem mentalnym tego zagadnienia), jaki mi się jako iloczyn wielu bardzo małych i bardzo dużych liczb ("niemalże zer" i "niemalże nieskończoności"), co więcej, nie wiemy w niej ani czy lista tychże czynników jest pełna, a i nasze szacunki wielu z nich mogą być rozbieżne o n rzędów wielkości. Czy na końcu otrzymamy wynik bliższy zera czy bliższy jedności - niesposób zatem orzec, chociaż cisza Kosmosu skłaniać winna raczej do tej pierwszej odpowiedzi. Nie mówiąc już o tym, że cały czas jest to tylko statystyka - jeżeli by wyszło np. że powinno być oprócz nas około 10 innych cywilizacji, to przecież jest to tylko rezultat możliwy, a wcale niekoniecznie faktycznie gdzieś w kosmosie (gdzie?) zrealizowany.

Ale to nieważne, istotne są przede wszystkim dwie obserwacje poczynione poniekąd: 1. cywilizacje - jak by one zaawansowane nie były - są śmiertelne, 2. w żadnym sensownym czasie nikt się z nami nie skontaktuje, jesteśmy na Ziemi zdani sami na siebie. Uświadomienie tego faktu, biorące w nawias całe te akademickie wywody, prowadzi do ważkiego wniosku natury moralnej, że lepiej, byśmy o ten glob, na którym żyjemy, bardziej dbali, bo nikt (obcy czy Obcy) za nas tego nie zrobi. I jeśli już coś w ogóle z tych rozważań należałoby do wspomnianych podręczników szkolnych dodać, to tę właśnie smutną konstatację.

Na marginesie, ten rozdział przypomniał mi o książce o pokrewnej tematyce, którą tutaj ponad 10 lat temu polecałem i polecam nadal: Paradygmaty utracone.

222
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« dnia: Czerwca 24, 2017, 05:53:36 pm »
I jeszcze dwie uwagi do Dwóch ewolucji. Pierwsza, że samo pojęcie ewolucji technologicznej węższe jest niż pojęcie postępu naukowego. Widać to w przykładach przytaczanych przez Lema, które chyba bez wyjątku odnoszą się do jakiś narzędzi czy wynalazków (w każdym razie rzeczy materialnych). A co z osiągnięciami ze świata idei? Poniżej kilka przykładów z brzegu:

- Płodozmian i pochodne (dwój-, trój- oraz czteropolówka) - a zatem nie sama ewolucja narzędzi i maszyn rolniczych, ale także sposobu uprawiania ziemi.

- Produkcja masowa. Bodajże jednym z pierwszych przedmiotów produkowanych w ten sposób były zamki do muszkietów, które to często trzeba było wymieniać - zorientowano się, że ustandaryzowanie tychże wydatnie obniża koszty i czas ich wytworzenia.

- Linia montażowa - "potomek" (a może "krewny"?) produkcji masowej, gdzie pomysłem było podzielenie czynności wykonywanych przez pracowników na możliwie najprostsze i powtarzalne (co zresztą, jak pamiętamy, obśmiał Chaplin w Dzisiejszych czasach). Tutaj można, a wręcz należy przypomnieć pana Fredericka Taylora i jego przeróżne obserwacje dotyczące ergonomii pracy oraz jego uczniów np. Franka Gilbretha, który analizując pracę murarzy zredukował ją z 18 do 5 czynności, podniósł wydajność ze 125 do 350 cegieł układanych na godzinę, a także podniósł bezpieczeństwo samej pracy.

- Lean management - jeszcze dalszy odprysk powyższego, rozwinięta w zakładach Toyoty koncepcja dalszego i ciągłego doskonalenia systemu produkcyjnego, w szczególności jakości wytwarzanych produktów.

Ostatnie przykłady zostały wybrane tendencyjnie i tutaj dochodzimy do drugiej z zapowiedzianych na wstępie uwag: mówimy o postępie naukowym, ale czy może dokonać się regres i jak jeden od drugiego odróżnić (jakie winny być kryteria oceny pozytywnego / negatywnego wpływu danego osiągnięcia czy technologii)? Jak powiedzieliśmy, w przypadku ewolucji biologicznej pojęcia te w ogóle nie mają sensu, ze względu na nieobecne w niej pojęcie celowości jako zbliżenia się do zamierzonego uprzednio punktu, osiągnięcie zakładanego efektu (ewolucja działa ślepo). Natomiast co do ewolucji technologicznej, pytanie pozostaje otwarte - czy tayloryzm z jego śrubowaniem norm i automatyzacją (czyt. odczłowieczaniem) pracy nie jest jednak - w ekstremalnych swych odsłonach (popatrzmy chociażby na pracowników barów szybkiej obsługi czy też kurierów firm logistycznych) - jakimś wynaturzeniem pojęcia pracy? Jeszcze inny przykład, także z zakresu organizacji pracy - otwarta przestrzeń biurowa (open space), powszechnie stosowana w korporacjach jest jakimś tam może "wynalazkiem" pozwalającym ograniczyć koszty (mówiąc wprost: upchać więcej pracowników na mniejszej przestrzeni), jednak istnieją badania (np. zrobione przez IBM) pokazujące, że w przypadku przynajmniej niektórych zawodów (inżynierskich i podobnych) jest to rozwiązanie szczególnie kontrproduktywne. W ten sposób robimy poniekąd pętlę i wracamy do postawionego już pytania o moralność w kontekście osiągnięć ewolucji technologicznej.

223
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« dnia: Czerwca 23, 2017, 11:45:34 pm »
Co do rozdziału Dwie ewolucje, to moje wrażenie - po latach - jest nad wyraz pozytywne, czyta się to nadal bardzo dobrze, a sam pomysł zestawienia rozwoju biologicznego vs. technologiczny uważam za świetny pomysł. O trafności takiego porównania i tego jak daleko można z nim iść nie popadając w przesadę możemy dyskutować, ale z faktu, że Lem omawia w dedykowanych sekcjach zarówno podobieństwa jak i różnice wnoszę, że sam jego ograniczeń był świadom; nie jest to w żadnym wypadku stwierdzenie kategoryczne w rodzaju "ewolucja technologiczna jest jak ewolucja biologiczna i basta!", ale właśnie dość wyważona i ostrożna analiza takiego obu zjawisk przeciwstawienia. Wychodząc zaś trochę na metapoziom dyskusji, powiedziałbym nawet, że sam ten fragment Summy... powinien być przerabiany w szkołach jako doskonały przykład "analizy porównawczej" (praca domowa dla chętnych: znaleźć dwa inne analogiczne procesy / zjawiska i wykonać podobną pracę).

Jeden zgrzyt zanotowałem (o ile tylko dobrze zapamiętałem fragment) - w pewnym miejscu Lem pisze z zachwytem (skądinąd uzasadnionym) o komórkach jako o świetnym "wynalazku" ewolucji biologicznej wskazując ich (mikro)homeostatyczność, możliwości specjalizacji, zaszyty potencjał do budowania wyższych struktur, przeciwstawiając to ewolucji technologicznej, w której rzekomo brak takich konstruktów. To mi się wydaje nietrafione, znaleźć bowiem takowe można, kwestią jest odpowiedni poziom abstrakcji - wspomniane wyżej koło czy maszyny proste to są właśnie odpowiedniki komórek jako odpowiednio nieskomplikowanych ale i tym samym uniwersalnych rozwiązań. Kolejnym przykładem z zupełnie innej dziedziny mogą być tzw. struktury kontrolne w programowaniu (sekwencja, wybór oraz iteracja) - to są też takie, niskopoziomowe building blocks (po naszemu: klocki), które powszechnie się wykorzystuje w każdym w zasadzie napisanym oprogramowaniu (a nawet szerzej: z takich elementów składają się przecież każde procedury, jakie wykonujemy, chociażby w kontaktach z jakimś urzędem, realizując zadania w pracy zawodowej czy nawet podążając ciągiem czynności opisanych w przepisie kulinarnym).

Wracając zaś do zaznaczonej wcześniej kwestii, skąd się bierze postęp technologiczny... W rozdziale jest mowa o dwóch ewolucjach, zastanawiam się jednak, dlaczego nie pojawiły się rozważania, w których Lem skonfrontowałby pojęcie ewolucji vs. rewolucji. W przypadku Natury raczej nie może być o takowej mowa, funkcjonuje jednak powszechnie termin "rewolucji naukowej". Czy nie jest on poprawny? Czy np. rewolucja kopernikańska może faktycznie zasługiwać na takie miano, jeżeli uwzględnić fakt, ile czasu zajęło jej przyswojenie (a także fakt, że Kopernik miał prekursorów)? Jak byśmy tak spróbowali zważyć, ile w rozwoju technologicznym było rzeczywiście osiągnięć przełomowych, a ile innowacji było po prostu naturalnym, powolnym rozwojem (czyli ewolucją). Czy pominięcie tego aspektu oznacza, że wg Lema mówienie o rewolucjach w tym kontekście nie ma uzasadnienia?

PS. O ile cieszy dynamiczny rozwój dyskusji, to jednak widzę, że tempo jest dość konkretne - czy mogę prosić Ojca Założyciela wątku o nadanie jakiegoś rozsądnego taktu omawianym rozdziałom z podaniem sugerowanych, ramowych dat (np. jeden rozdział na dwa tygodnie), abyśmy mieli czas złapać oddech?

PS2. Niezbędne uzupełnienie mojej poprzedniej wypowiedzi: pierdyliard ma oczywiście 23 zera.

224
Hyde Park / Odp: Fakty medialne
« dnia: Czerwca 21, 2017, 04:16:18 pm »
Na ten temat polecam obejrzeć (do ostatniej minuty!) następujące nagranie sprzed ponad 4 lat: Speech Recognition Breakthrough for the Spoken, Translated Word. Oprócz krótkiego rysu historycznego dot. badań i prac nad urządzeniem do symultanicznego tłumaczenia zaprezentowane są właśnie owe trzy kroki to umożliwiające: 1. rozpoznawanie mowy w języku pierwotnym, 2. translacja tekstu z języka pierwotnego na docelowy, 3. synteza mowy w języku docelowym (na podstawie charakterystyk głosu z punktu 1.).

225
Organizacja forum / Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« dnia: Czerwca 20, 2017, 12:20:08 pm »
Cytuj
[...] Z drugiej strony wyczerpujesz znamiona staropolskiego pojęcia "pieniacz". [...]

Mam niestety bardzo podobne skojarzenia odnośnie całej tej chorej i męczącej sytuacji - ktoś tu ewidentnie i notorycznie myli wolność z warcholstwem.

Pytanie z trochę innej beczki: czy w tym silniku forum jest możliwość ograniczenia liczby postów na dobę (per użytkownik)?

Strony: 1 ... 13 14 [15] 16 17 ... 27